Phoenix Feather

Pełna wersja: Wielka Sala
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Miała rację! I może w innym przypadku podeszłaby bardziej entuzjastycznie do faktu, że April sama to przyznała, ale... No nie, widziała przecież, że kuzynka nie czuła się z tym najlepiej. A przynajmniej tak to interpretowała. Nie wiedziała, czy sama musi sobie to poukładać, czy też Vates jej marudził, wyśmiewał się, czy cokolwiek podobnego, ale zawsze brała taką ewentualność pod uwagę, widząc ją taką. Pozostawiła ten temat. Skoro zaczynała się z tym zgadzać i zmieniać nieco perspektywę, była na dobrej drodze. Dalsze słowa chyba bardziej by nie pomogły.
- No wiesz, ale to nie tak, że byłby to taki dokładnie eliksir z takim dokładnie przeznaczeniem... Znaczy, chyba że ktoś wcześniej jakoś miał podobnie, no ale musiał mieć, tylko trzeba byłoby coś znaleźć na ten temat. Ale na pewno jest chociaż coś podobnego! Coś jak coś na uspokojenie, czy coś takiego... No albo uspokojenie wizji? To chyba akurat ogólnie jest czasem problem dla niektórych jasnowidzów, nie? W sensie, no bo tak słyszałam, to nie tak, że kogoś innego takiego bym znała... No i o tym wiedziała, bo może na przykład też czegoś nie wiem... Ale chyba się mówi, że takie osoby mają jakieś... Bo ja wiem, dolegliwości? Różne, znaczy się. Może jest coś na to, albo może ktoś nad tym pracuje?
Zaraz nawet pokiwała głową ochoczo, gdy April zasugerowała, że profesor od wróżbiarstwa mógłby coś wiedzieć.
- No, dokładnie, to mogłabyś z nim pogadać i popytać.
Saoirse też by mogła, tyle że w tych emocjach nie pomyślała jednak, że może kuzynka wolałaby zostawić to jej... Oczywiście nie stanowiłoby to żadnego problemu! Tylko Puchonka musiałaby albo wpaść na to, że to zadanie dla niej, albo zostać nakierowaną odpowiednią sugestią. Lub wprost. Ale uczniowie Hogwartu zdaje się rzadko używali opcji wprost. A może to po prostu urok bycia nastolatkiem, kiedy bezpośredniość bywa czymś, czego nie wypada?
- No ale to chyba zwykle tak jest, nie? W sensie, że nie znasz się z kimś dobrze i wtedy... - tu pstryknęła palcami.
Nie, nie miała pojęcia, jak to zwykle jest. W końcu z nią na przykład było nijak. Nią nikt się nie interesował. Ale gdyby miał, z pewnością chodziłoby o kogoś, kogo jeszcze nie zna! Jeśli tylko trafiłby się ktoś z jej otoczenia, przecież już by wiedziała!
- Ale nie jesteś pewna? - dopytała, ponownie przekrzywiając lekko głowę po tym, jak April opisała relacje Willa z innymi dziewczynami.
Fakt, jasnowidzenie niosło za sobą pewne... konsekwencje. I raczej każdy jasnowidz miał pewne skutki uboczne wizji, a akurat April miała nie tylko skutki uboczne, ale również bardzo osobliwą formę swojego "daru" - bezustanna obecność Vatesa.
- Nigdy nie słyszałam, ani nie natknęłam się na żadne takie wiadomości, ale... prawdę powiedziawszy nigdy nawet celowo nie szukałam właśnie w tym celu. - Nie była nawet w stanie powiedzieć, czy przeszło jej kiedykolwiek przez myśl szukanie stricte sposobu na "wyłączenie" Vatesa, raczej jej wiedza opierała się na informacjach pobocznych jakiejkolwiek z eksplorowanych dziedzin i ewentualnym nieco intensywniejszym zgłębianiem konkretnych zagadnień, jeśli jakieś przykuło jej uwagę.
Na propozycję Sao, że to April miałaby pogadać z profesorem od wróżbiarstwa, spojrzała na kuzynkę odrobinę w popłochu, bo zupełnie nie o to jej chodziło. Nie miała kontaktu z tym nauczycielem, bo na wróżbiarstwo nigdy nie uczęszczała i jakoś tak już na samą myśl rozmowy poczuła się onieśmielona.
- Hm... Nie bardzo mam... możliwość zamienienia kilku słów z profesorem, może... może mogłabyś zapytać go po jakiejś twojej lekcji z nim? Może to byłoby łatwiejsze, niż jakbym miała gonić za nim po korytarzu, jak akurat go zauważę? - Zarumieniła się, bo głupio jej było nawet o to poprosić tak otwarcie i dodatkowo głupio na myśl, że miałaby nagabywać nauczyciela w krótkiej przerwie między zajęciami, albo podczas lunchu, czy w ogóle jego czasu wolnego.
Trochę "oklapła" na to stwierdzenie Sao, że "chyba zwykle tak jest". Nie miała pojęcia jak zwykle jest. W książkach niby tak zwykle jest. Heather... dla niej chyba wszystko jest zwykle, jeśli chodzi o kontakty z płcią przeciwną.
- Nie wiem, Sao... nie mam pojęcia, bo zdaje się, że życie ani trochę nie wygląda jak fabuła którejkolwiek z książek, które czytałam. - Westchnęła ciężko, podnosząc się znowu do normalnej pozycji siedzącej i spoglądając na Puchonkę z dość smętnym półuśmiechem. - Niczego już nie jestem pewna. - Ciężko jej było określić, bo nie znała się zupełnie na chłopcach! To domena Heather! Może jednak powinna z nią zgłębić ten temat, choć pewnie spłonie ze wstydu.
Wytknęła ją palcem niemal triumfalnie, kiedy April powiedziała dokładnie to, co przyszło na myśl i jej. No właśnie! Nie szukała nic na ten temat!
- No, no! - zaczęła aż nazbyt entuzjastycznie, jednak zaraz stonowała. - Znaczy... Ja w sumie też... A może mogłam też wcześniej.
Powoli opuściła rękę, kiedy w sumie zrobiło jej się nieco głupio. Poczuła, że może powinna była wpaść na to wcześniej i spróbować pomóc kuzynce... W końcu o jej problemie wiedziała wystarczająco długo!
Wyprostowała się zaraz, poprawiając się w siadzie.
- Znaczy, wiesz, możemy kiedyś czegoś poszukać, albo mogę sama się rozejrzeć też.
Właściwie szukanie informacji, nawet samotne, nie stanowiło dla niej problemu. Może poza tym, że samotnie tylko łatwiej się rozpraszała... No i że najważniejszym źródłem informacji w Hogwarcie - może prócz plotek krążących z ogromną prędkością - była biblioteka. Biblioteka, w której niestety zdążyła podpaść nowemu pracownikowi... Ale chyba to nie tak, że już zawsze będzie patrzył na nią krzywo, prawda?
- No spoko, ja mogę zapytać, czy słyszał o czymś podobnym. W sumie dziwne jakby nie słyszał, no bo to chyba właśnie tym się interesuje, nie? A skoro ty tak masz, to ktoś chociaż w historii też musiał.
Może patrzyła na to aż nazbyt optymistycznie... Ale ciężko o kogoś dosłownie wyjątkowego oraz niepowtarzalnego. Chyba każdy dzielił z kimś takie same doświadczenia... Tylko czasem nie znało się tej osoby, albo może nawet nie żyło się w tej samej epoce - taki scenariusz też chodził jej po głowie w tej sytuacji.
- Hmm... No dobra, a w sumie co w takim razie byś teraz chciała? Żeby to olał i udawać, że nic się nie stało?
Jakoś nigdy April nie wpadła na to, żeby cokolwiek takiego szukać, bo z jednej strony zakładała, że pewnie coś takiego nie istnieje, skoro nie wpadła nawet na nic sugerującego, że jakikolwiek jasnowidz miał taką przypadłość jak ona, a z drugiej strony... to chyba sam Vates "blokował" takie myśli zanim się w ogóle pojawiły. Nie wiedziała co ma o tym myśleć. Tym bardziej, że wspomniany właśnie Vates patrzył na nią teraz nie tylko oceniająco, ale też z wyraźną złością. A to ją trochę przerażało, bo jakiekolwiek sygnały agresywne z jego strony sugerowały, że w każdej chwili może zmienić postać i nie tylko dać jej nową wizję, ale i razem z tym cały pakiet koszmarów, lęków i nerwów.
Bez przekonania pokiwała głową na propozycję kuzynki i posłała jej krótki uśmiech.
- Może... może spróbuję rozeznać się w temacie jak będę miała trochę czasu. - Trochę pospiesznie, ale chciała zakończyć ten temat. Była wdzięczna za chęć pomocy, ale też nie chciała umawiać się z Sao na jakiś konkretny termin, chyba chwilowo wyczerpała jej się odwaga w tym temacie. I tak zrobiła spory krok, prosząc żeby Puchonka zagadała do profesora wróżbiarstwa.
Niestety temat Willa nie był wiele wygodniejszy, a na tak bezpośrednie pytanie co by teraz chciała, zarumieniła się, wpatrując w Sao z lekkim popłochem. Otworzyła nawet usta, jakby miała odpowiedzieć, ale zawiesiła się tak na kilka długich sekund.
- N-nie... wiem? I tak trochę jakby... mmm... nie wiem, tak jakby nic się nie stało... znaczy... to Will, zdawał się tym totalnie nieporuszony, a przynajmniej nie jakoś specjalnie, tak jakby trochę może nawet rozbawiony? Nie wiem, ja nawet nie pamiętałam i pewnie gdyby przypadkiem temat nie wyszedł, to nawet by go nie poruszył. - Z nerwów tym razem aż dostała słowotoku. Tak jakby próbowała zagłuszyć własne myśli i stres.
Tym razem przy temacie Willa, to Saoirse nieco zagubiła się w słowach kuzynki. Więc to pewnie tak było słuchać wszystkiego, co sama miała do powiedzenia... Nie miała jednak takiego skojarzenia. Wysłuchała jedynie całości drobnej próbki słowotoku, marszcząc brwi nieco bardziej z każdą kolejną chwilą.
Nie chciała jednak wcale być uciążliwa zadając kolejne pytania. W końcu nie zawsze ktoś, kto opowiadał o swoich przeżyciach i problemach oczekiwał ich rozwiązania, czy małej przyjacielskiej terapii. Czasem chodziło tylko o wygadanie się.
- Nie wiem, w sumie ten Will wydaje się trochę dziwny w takim razie... - mruknęła, kiedy coraz więcej osób schodziło się już na kolejny posiłek.
W końcu rozmawiały już jakiś czas...
- No dobra, za moment chyba kolacja, to idę... - powiedziała nagle wstając i zatrzymała się dopiero, gdy postąpiła za ławkę, tym samym mając ją teraz pomiędzy obiema nogami w drobnym rozkroku. - No, chyba że o czymś jeszcze nie mówiłaś, a chcesz?
Niby krążyły wciąż wokół tego samego, ale nie chciała gwałtownie odejść bez tego pytania.
April sama nie wiedziała czy chce jakiejś rady, czy po prostu się wygadać. Może obydwa, chociaż w tym temacie radziłaby się prędzej Heather, tylko że też mimo wszystko było jej strasznie niezręcznie w ogóle taki temat poruszać. Saoirse nigdy jej nie oceniała i sama miała podobne - zerowe - doświadczenie w tej kwestii, więc jakoś znacznie łatwiej było się otworzyć i nie płonąć aż tak ze wstydu. Może też pomoże jej to troszkę się zdystansować do całej sytuacji, jak już emocje po rozmowie trochę opadną.
Zmarszczyła brwi na stwierdzenie kuzynki, że Will jest trochę dziwny. Czy sama tak uważała? Nie. Może powinna? Może jest dziwny, ale przez swoją własną dziwność tego nie zauważyła? Zdecydowanie ją onieśmielał, jak zresztą chyba każdy możliwy chłopak, który choćby na nią spojrzy. Albo i nawet bardziej, bo się do niej odzywał, zaczepiał i był bezpośredni. April zupełnie nie umiała poradzić sobie w takich momentach.
- Albo to ja jestem dziwna, bo wydaje się, że większość osób nie ma takich problemów... - Wzruszyła lekko, powoli ramionami, w geście ostatecznej rezygnacji. Było jej trochę lżej, fakt, ale z drugiej strony nadal miała szaloną gonitwę myśli w głowie i taki mętlik, że nie wiedziała jak to poukładać.
Rozejrzała się po Wielkiej sali, jak Sao podniosła się z miejsca. Fakt, zrobiło się trochę tłoczno, nawet nie zauważyła. Nie zamierzała kuzynki zatrzymywać, miała przecież swoje sprawy na głowie! Pokręciła głową nieznacznie, uśmiechając się lekko, nadal nerwowo, ale już nie dziko zestresowana.
- Nie, nie, nie będę ci więcej czasu zabierać. Będziemy na pewno miały jeszcze nie raz okazję porozmawiać, może nie przed samą kolacją. - Zrobiła krótką pauzę. - Sao... dziękuję. - Nie sprecyzowała za co, bo w sumie zawarła w tym jej towarzystwo, wsparcie, rozmowę, chęć pomocy, pewien rodzaj opieki, którą sobie nawzajem zapewniały z dala od domu. - I smacznego. - Uśmiechnęła się odrobinkę szerzej i jak już kuzynka odchodziła, pomachała jej nieznacznie, wracając do swoich rzeczy, żeby sprzątnąć je ze stołu na czas posiłku.

/zt x2


Bal Halloweenowy
31.10.2020; godzina 19:00


Bal w Wielkiej Sali

Od jakiegoś czasu nieodłączną formą celebracji Nocy Duchów w Hogwarcie jest oficjalna impreza przebierana, zorganizowana przez dyrekcję i grono pedagogiczne. Pełna atrakcji i wyzwań dla tych, którzy chcą je znaleźć. Zdaje się, że nawet profesorowie tej nocy nieco przymykają oko (a czasem nawet dwa) na wybryki swoich wychowanków - oczywiście wszystko w granicach rozsądku, jeśli nie jest w żaden sposób zagrażające życiu innych.
Na ten specjalny dzień, Wielka Sala przygotowana jest na zabawę, taniec, pewne szaleństwa młodzieży w wieku szkolnym. Cztery długie stoły zastąpione zostały dwoma ustawionymi pod ścianami po przeciwnych stronach pomieszczenia, a wokół nich dziesiątki krzeseł zamiast ławek znanych z codziennych posiłków. Blaty niemalże uginające się pod natłokiem dyniowych pasztecików, jabłek w karmelu, misek z cukierkami miętowymi w kształcie czaszek, czekoladowych kąsków przypominających żywe owady, dzbanów pełnych krwistoczerwonego, gęstego soku z pływającymi wewnątrz lodowymi palcami - wszystko przystrojone pajęczymi sieciami i czarnymi świecami z zielonymi płomykami. Flagi domów na ścianach zastąpiono zwiewnymi, podartymi zasłonami poruszającymi się nieznacznie pod wpływem najmniejszego podmuchu. Tym razem w powietrzu poza unoszącymi się świecami dryfują również lampiony z dyń, latają chmary nietoperzy, a w kątach zauważyć można bardzo realistycznie wyglądające pajęczyny. Nawet duchy Hogwartu zdają się być podekscytowane imprezą, chętnie pozdrawiają uczniów, tańczą pod sufitem, wyskakują zza drzwi i straszą przechodniów, wyraźnie świętują swój dzień.
Ci co bardziej spostrzegawczy studenci mogą zauważyć, że gdzie nie gdzie wśród wystroju trafiają się niekoniecznie pasujące elementy: tu zupełnie inne, zdobione krzesło z wilczymi łapami zamiast zwykłych nóg, tam samotna róża na końcu jednego ze stołów, to znowu całkowicie nie mająca sensu wędka w rogu sali. Chociaż znając obecnego dyrektora szkoły i jego ekscentryczność, może wcale nie są to takie bez sensu ozdoby?



Roasting Booth

Zaraz przy wejściu, po lewej stronie, stoi przykurzony, zielony namiot oświetlony fioletowymi świecami, ozdobiony niczym stoisko cyganki przepowiadającej przyszłość na wiejskich mugolskich festynach. Pośród rozrzuconych na stoliku kart tarota, kryształowych kul, kamieni runicznych, map gwiazd i innych szparagałów, na niewielkim wzniesieniu przykrytym srebrnawym materiałem leży stara Tiara Przydziału - tego wieczoru jej zadaniem jest nic innego jak interpretacja kostiumów uczniów mających wystarczającą ilość odwagi, żeby poddać się jej ocenie.


Ruletka Alchemika

Na lewo od sceny, za stołem z przekąskami, w samym rogu stoi okrągły stolik z ustawionymi w okręgu szesnastoma fiolkami i jedną butelką leżącą na jego środku. Gra czeka na śmiałków głodnych adrenaliny, odważnych uczniów nie bojących się konsekwencji wypicia nieznanej zawartości wylosowanej fiolki.



Wybory na Króla i Królową Balu

Poza widocznymi atrakcjami, już na wejściu do Wielkiej Sali, każdy uczeń otrzymuje składaną karteczkę zawierającą opis każdej z przewidzianych atrakcji oraz infrmującą o wyborach na króla i królową i objaśnieniem jak głosować - imiona dwóch wybranych osób należy zapisać na jednej z kart tarota dostępnych w Roasting Booth i spalić nad jedną z fioletowych świec.


Ryk Krakena

Naprzeciwko wejścia, na samym końcu sali znajduje się niewielka scena zastawiona skrzyniami i przystrojona szkieletami. To tam odbędzie się koncert grupy muzycznej Ryk Krakena, która swoje początki miała jeszcze kiedy jej członkowie uczęszczali do Hogwartu.




Stron: 1 2