Phoenix Feather

Pełna wersja: Konar powalonego drzewa
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Konar powalonego drzewa
Teoretycznie nic tu nie ma, ot obrośnięty mchem pniak i korzenie dobre to wspinania się jak za starych dobrych czasów bycia dzieckiem. Jeśli jednak jesteś bardzo ostrożny, uważny czy po prostu bystry, może zauważysz, że to też mieszkanie nieśmiałków. Chcesz?

Rzuć kostką:
Parzysta - Nie tylko je zauważasz, ale i pozwalają się tobie zbliżyć na tyle, by właściwie je chwilę pooglądać. Jednak jak tylko podchodzisz bliżej niż na metr, wszystkie rozpierzchują się i chowają. Niestety, to zakazany las, ciężkie tu mają warunki. Ale widziałeś je!
Nieparzysta - Musiały pouciekać już jak tutaj szedłeś, bo choć rozglądasz się i masz troszkę uczucie jakby coś cię obserwowało, to nie dałeś rady nic wypatrzeć. A może to kłamstwo, że w ogóle tutaj są?
21 października, środa, godzina 11:15
I ETAP

Wziąwszy pod uwagę fakt, że niektóre gatunki obecne na terenie Hogwartu dużo łatwiej było obserwować w ich naturalnym środowisku, profesor Lane miał w zwyczaju korzystać z nadarzających się okazji i organizować zajęcia w terenie. Tego typu lekcję zaplanował dzisiaj dla piątoklasistów.
Zaraz po dzwonku ogłaszającym rozpoczęcie zajęć odchrząknął i ochoczo klasnął w dłonie, żeby uciszyć zebraną przed wybiegiem dla testrali młodzież i zwrócić na siebie ich uwagę.
- Dzień dobry! Moi drodzy, dzisiaj wykorzystamy dość niezwykłe okoliczności występowania pewnego magicznego stworzenia na terenie szkoły. Już sam fakt ich występowania na naszych terenach zielonych jest dość niezwykły, ale dzięki temu macie możliwość zaobserwowania tych stworzeń w ich środowisku naturalnym. Czeka nas krótki spacer, więc trzymajcie się blisko i nie schodźcie ze ścieżki! - Ostrzegł wszystkich uniesieniem palca wycelowanego w górę, przesunął raz jeszcze poważnym spojrzeniem po swoich uczniach i bez zbędnych wyjaśnień, lewitując obok siebie średnich rozmiarów kufer, skierował się w stronę Zakazanego Lasu. Wybrał ścieżkę wchodzącą między drzewa. Nawet jeśli wśród uczniów pojawiły się zdziwione szepty, to jedyną reakcją Logana był zadowolony uśmiech. Kontrowersyjne miejsce zajęć? Może, ale przynajmniej wzbudził tym zainteresowanie uczniów.
Po kilkuminutowym marszu wyszli na odosobniony i zarośnięty zakątek blisko jeziora, gdzie powalone drzewo leżało kilka metrów od gładkiej tafli.
Profesor gestem polecił gromadce uczniów ustawienie się przy rozłożystych korzeniach wyrwanych z ziemi. Pewnie niektórzy znali to miejsce i wykorzystywali do wspinaczki, ale najprawdopodobniej nie mieli pojęcia o mieszkających w głębi pnia nieśmiałkach. Krótkim machnięciem różdżki odstawił kufer na ziemię, tuż przy swoich stopach.
- Na dzisiejszej lekcji będziecie mieli okazję nie tylko odświeżyć waszą teoretyczną wiedzę, ale również poobcować z tymi uroczymi stworzonkami. - Logan oparł czule dłoń na jednym z odstających korzeni, po czym uśmiechnął się, przedstawiając właściwy temat zajęć. - Nieśmiałki! Niewielkie stworzonka zamieszkujące zwykle korony drzew. W tym przypadku za dom wybrały sobie ten pień, co daje nam doskonałą możliwość do obserwacji ich w naturalnym środowisku. Są niegroźne i przyjaźnie nastawione jeśli nie atakuje się ich rezydencji, ale bardzo nieśmiałe, więc będziecie musieli wykazać się cierpliwością i spostrzegawczością żeby znaleźć te ciekawskie osobniki, które podejdą do korzeni. - Nawet jeśli nieśmiałki zamieszkiwały tę część pnia oddaloną od podstawy drzewa, to Lane spędził w tym miejscu wystarczająco dużą część swojego wolnego czasu żeby upewnić się, że odpowiednio zachęcone zwierzątka wyjdą z ukrycia. - Waszym zadaniem jest przekonać do siebie nieśmiałka na tyle, żeby nie uciekł przed drugą częścią zadania. Jeśli będziecie mieć szczęście, to może nawet uda wam się przekonać je do wejścia na dłoń. Żeby ułatwić wam interakcję, macie tutaj do wyboru kilka rodzajów przekąsek. - Otworzył kufer, którego wnętrze podzielone było na cztery przegródki, każda z nich wypełniona czymś innym: jajeczka elfów, korniki, niewielkie czarne robaczki i pestki dyni. - Wybierajcie uważnie, bo nie wszystkie z tych smakołyków znajdują się w ich menu. Jeśli nie jesteście sobie w stanie poradzić sami, to możecie poprosić o pomoc innych, którym już się udało. Łatwiej będzie przekonać nieśmiałka, który będzie miał za przykład innego przedstawiciela własnego gatunku. Do roboty!... w ciszy. - Posłał wszystkim ostatnie poważne spojrzenie, mając nadzieję, że studenci wiedzą jak niekorzystny jest hałas w przypadku prób zbliżenia się do płochliwych zwierząt. Obserwował jakiego wyboru przekąski dokonywał każdy uczeń, a kiedy wszyscy już odeszli szukać nieśmiałków, przypatrywał się ich poczynaniom z uwagą.

Do rzutów używamy kostki k6.
Każdy uczeń wybiera jedną przekąskę - to od jego wiedzy zależy, czy wybór przekąski jest właściwy! W zależności od ilości punktów ONMS w kuferku, wybór smakołyka jest mniej lub bardziej trafny:
PUNKTY ONMS:
5+ - znasz właściwą odpowiedź i jesteś jej w stu procentach pewien, bez wahania sięgasz po korniki
3-4 - rzuć kostką: parzysta po chwili wahania, ostatecznie wybierasz korniki nieparzysta sięgasz po jajeczka elfów
1-2 - pamiętasz te zajęcia, na których omawialiście nieśmiałki i pamiętasz czego z dostępnych przekąsek na pewno NIE jedzą, ale nie masz pewności który przysmak jest ich ulubionym. Rzuć kostką: parzysta wybierasz jajeczka elfów nieparzysta sięgasz po robaczki
0 - z jakiegoś powodu nie pamiętasz nic na temat pożywienia nieśmiałków, ale może uda ci się podejrzeć co wybiera uczeń stojący przed tobą? Rzuć kostką: 6 - udaje ci się zerknąć ponad ramienieniem Puchona i zauważyć, że wybrał korniki; 4 - wychylasz się nieznacznie akurat w momencie, kiedy stojąca przed tobą dziewczyna sięga po jajeczka elfów 2 - nie chcąc być zauważonym przez profesora, starasz się dostrzec którą przegródkę wybiera osoba przed Tobą, ale jedynie możesz stwierdzić, że wybrała insekty, więc sięgasz po robaczki 1, 3, 5 - albo nie chcesz oszukiwać albo nie udaje Ci się podglądnąć wyboru poprzedniej osoby i kierując się myślą, że takie małe stworzonka pewnie jedzą roślinki, decydujesz się na pestki dyni.

Po wybraniu przysmaku, każdy uczeń podchodzi do korzeni wywróconego drzewa i przygląda się im przez chwilę, aż zauważy ruch. Rozpoznaje nieśmiałka.
Rzuć kostką. W zależności od posiadanej przekąski, zwierzątko zareaguje inaczej! Kliknij w swoją przekąskę.




Kod:
Kod:
<aa>ONMS:</aa> punkty ONMS z kuferka
<aa>Kostka 1:</aa> parzysta/nieparzysta (jeśli masz 0 ONMS wpisz nr oczek), nie dotyczy osób z 5+ ONMS
<aa>Przekąska:</aa> korniki/jajeczka elfów/robaczki/pestki dyni
<aa>Kostka 2:</aa> nr oczek

Nie każdemu uda się za pierwszym razem! Dlatego zachęcam do współpracy. Każdy najpierw pisze posta z pierwszą próbą, dopiero w kolejnym można udzielić lub otrzymać pomoc. Ci, którym udało się przekonać do siebie nieśmiałki mogą pomóc innym dobrowolnie, lub zgodzić się poproszeni. Pomoc można otrzymywać od jednej osoby lub w razie ponownego niepowodzenia od kogoś innego.
Jeśli decydujesz się pomóc, rzuć kostką (nie ma limitu rzutów, pomagać można do skutku!) i kliknij poniżej:

Na końcu posta wklej kod:
Kod:
<aa>Kostka:</aa>

Jeśli otrzymałeś pomoc rzuć kostką pod odpowiednią przekąskę i na końcu posta wklej kod:
Kod:
<aa>Pomocnik:</aa> imię pomocnika i numer wyrzuconych przez niego oczek
<aa>Przekąska:</aa> przekąska, której używał pomocnik (teraz i Ty jej używasz)
<aa>Kostka:</aa> nr oczek Twojego rzutu



II etap zajęć nie ma wstępnie przewidzianego terminu, ale z pewnością pojawi się informacja o zbliżającej się publikacji, żeby wszyscy chętni zdążyli dołączyć do lekcji.
Wszelkie pytania/wątpliwości proszę kierować do Dani!


Poniżej znajduje się graficzne zobrazowanie miejsca zajęć, każdymoże ustawić się w wybranym wolnym miejscu - to te szare kropy (proszę o zaznaczenie w poście lub zgłoszenie do Dani gdzie dana postać stoi). W razie czego zawsze można dorobić kropek! Klik w SPOILER poniżej.
Nawet jeśli Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami nie była nigdy jednym z tych przedmiotów, w których Pascal mógł zabłysnąć jakąś ponadprzeciętną wiedzą, to wciąż pozostawała dziedziną dość bliską jego sercu. Jakby nie patrzeć w jego żyłach płynie krew wili i gdyby urodził się dziewczynką, to w większości byłby właśnie takim magicznym stworzeniem. Jego wiedza z tej dziedziny zdecydowanie nie dotyczyła tematów omawianych na lekcjach. Ale to nie przeszkadza przecież w pałaniu sympatią do samych zajęć. Tutaj, w Hogwarcie, nigdy nie były nudne. I zdawało się, że sam profesor też jest w pewnym stopniu zwierzakiem. Oczywiście plotki o rzekomym wilkołactwie nauczyciela dotarły i do Pascalowych uszu, ale nie poświęcił im zbytniej uwagi.
Perspektywa lekcji w Zakazanym Lesie była wyjątkowo ekscytująca. I z pewnością o tyle bardziej ekscytująca dla samego Pascala, bo jako nowy uczeń nie miał za sobą lat przebywania na terenie blisko tego lasu, więc jego ciekawość i zaintrygowanie samą nazwą było w tej chwili na poziomie pierwszoklasisty. Dlatego też energicznym krokiem podążył za profesorem, rozglądając się po mijanych drzewach i krzakach. Kiedy tylko dotarli na miejsce, wysłuchał instrukcji z uwagą, uśmiechając się wciąż lekko i uprzejmie, tym wyćwiczonym przez lata, niemalże bezustannie widniejącym na twarzy uśmiechem dobrze wychowanego młodego panicza. Stanął w kolejce do skrzyni i już wtedy zastanowił się nad wyborem odpowiedniej przekąski. Przypomniał sobie, że na którychś zajęciach w Beauxbatons omawiali nieśmiałki i z pewnością pojawiły się informacje o ich diecie. Zaskoczyło go wtedy zaznaczenie, że wbrew pozorom nieśmiałki nie są stworzonkami roślinożernymi. To automatycznie wykluczyło pestki dyni. Kiedy przyszła jego pora na wybór przekąski, przyjrzał się im z krótkim zawahaniem, ostatecznie sięgając po jajeczka elfów.
Wybór miejsca przy korzeniu powalonego drzewa był znacznie prostszy niż wybór przekąski. Zajął miejsce obok Zosi, podchodząc niemalże równo z nią w ten sam dostępny rejon. Posłał jej nieco szerszy, zdecydowanie czarujący uśmiech i odłożył własną torbę gdzieś, gdzie nie powinna się ubrudzić, po czym dopiero rozejrzał się za stworzonkiem, które mógłby zachęcić do poczęstowania się przekąską. Z początku nie widział ani jednego, ale jak już zauważył niewielki ruch patyczkowatych nóżek, to zauważył ich więcej w ogólnym polu widzenia. Otwartą dłoń pełną jajeczek elfów oparł na korzeniu nieopodal najbliższego nieśmiałka i spoglądając na niego zachęcająco (co pewnie niewiele zmieniło) czekał na decyzję czy przekąska mu odpowiada. Najwyraźniej wybór był trafny, bo po chwili nieśmiałek podszedł do jego dłoni ostrożnie, jakby z początku obserwując samego Pascala i chyba węsząc w celu rozpoznania jedzenia, a po chwili nabrał odwagi i chętnie zaczął sięgać po pojedyncze malutkie jajeczka i zjadać je ze smakiem. Przynajmniej tak się Pascalowi wydawało.
Zerknął ponad własną dłonią i korzeniem na Zosię, żeby jednocześnie sprawdzić jak ona sobie radzi i też może trochę pochwalić się swoim sukcesem i jak tylko spojrzała w jego kierunku, uśmiechnął się szeroko z dumą i wolną dłonią wskazał na swojego nieśmiałka.

ONMS: 2
Kostka 1: parzysta (2)
Przekąska: jajeczka elfów
Kostka 2: 4
Problem z magicznymi zwierzętami jest taki, że każdy rejon ma swoją własną, oryginalną faunę. Są, co prawda okazy które występują zarówno w Polsce, w Koldovstoretz oraz tutaj, ale czy mogła to powiedzieć o nieśmiałkach? Nie wiedziała. Nie miała pojęcia czy braki w wiedzy na ich temat może to zrzucić na brak występowania owych w rejonie czy po prostu akurat na tej lekcji w swojej alma mater nie uważała wystarczająco.
Ale, przynajmniej tego przedmiotu się nie bała. Zarówno zwierzęta, jak i profesor (mimo że wygląd gajowego drwala mógł przemawiać do wyobraźni wielu ludzi) nie napawały ją strachem takim jak napawa przykładowo Ochrona Przed Czarną Magią. Więc dawała sobie przestrzeń na popełnianie błędów i próbowanie doszkalania się w swoim tempie. Poza tym, Bogowie, zwierzątka.
Oczywiście, była też podekscytowana tym, że znaleźli się w Zakazanym Lesie. Sama by się tu szybko nie zagalopowała, ale to zawsze nowe miejsce do zwiedzania. Dlatego dla niezaznajomionych z jej osobą lubi pewnie wydawało się dziwne, że raz na jakiś czas, w drodze na miejsce lekcji, schylała się by podnieść co któryś kamyk czy szyszkę.
Wtedy to, po dotarciu na miejsce, nauczyciel wyjaśnił im cel i pierwsze zadanie. Nieśmiałki. Coś dzwoniło, ale nie wiedziała w którym kościele, dlatego nie była zbyt pewna, którą przekąskę wybrać. Jedyne co to jej przeczucie mówiło, że nie powinny to być pestki dyni. Po prostu, coś jej w tym nie leżało. Wybór jajek elfów padł tylko dlatego, że wydawały jej się jakoś dziwnie fikuśne, trochę rarytasowate, dlatego może akurat nieśmiałki uznają to za taki ichniejszy kawior i się skuszą.
Gdy podeszła do korzeni, kątem oka zauważyła, że w niedalekiej odległości znalazł się zarówno Aidan jak i Pascal. Obu z nich pomachała, a gdy zauważyła że i Pascal wybrał jajka elfów, uśmiechnęła się szeroko. Trochę podniosło ją to na duchu- może akurat trafiła dobrze.
Zauważyła też, że gryfon odkłada torbę. Co, po chwili zastanowienia, okazało się dobrym pomysłem, bo im mniej potencjalnych szelestów, tym lepiej. Dlatego i ona ściągnęła torbę (którą akurat odłożyła gdziekolwiek, bo mogła się pobrudzić) i bardzo powoli zbliżyła się do korzeni.
Zosia bardzo powoli, niemal nie oddychając, zbliżyła się do pierwszego zauważonego nieśmiałka, trzymając wyciągniętą dłoń z przekąską. Zwierzątko, jakby udając, że go tam nie ma, nie ruszyło się ani o milimetr przez dobre kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt sekund.
To sprawiło, że Zosia zaczynała wątpić- zarówno w siebie, jak i swój wybór. Już chciała odsuwać dłoń, gdy nagle jedna z jego patyczkowatych nóżek powoli sięgnęła po jedno, jedyne elfie jajeczko. Po sekundzie kolejne; i kolejne.
Cały ten proces odbywał się trochę powoli, a gdy tylko Zosia drgnęła choć trochę stworek natychmiast zastygał, udając gałązkę. Na całe szczęście Zosia była małym mistrzem nie ruszania się ani o milimetr, a raczej- poruszania się o milimetr tak powoli i mozolnie, że nieśmiałek zajęty jedzeniem tego nie zauważał.
Dzięki tej umiejętności, była w stanie kątem oka zerknąć na Pascala, któremu nieśmiałek jadł trochę pewniej z ręki. Pokazała by mu kciuk w górę, ale boi się ruszyć- więc musi mu wystarczyć szeroki uśmiech. Bo hej- przynajmniej podszedł, no nie?


ONMS: 3
Kostka 1: nieparzysta
Przekąska: jajeczka elfów
Kostka 2: 1
Problem Saoirse, a raczej jeden z jej wielu problemów, poplegał na tym, że bardzo szybko się rozpraszała. Przed zgubieniem się w lesie uchronił ją jedynie fakt, iż grupa uczniów idących przed nią była tak duża, że ciężko było przeoczyć nie tylko ich obecność, ale również ich rozmowy, które trwały podczas spaceru w stronę Zakazanego Lasu. Oczywiście musiała zboczyć ze ścieżki, zatrzymać się przy czymś, co akurat ją zainteresowało, przenieść się myślami do zupełnie innego tematu, żeby wreszcie zauważyć, iż zostawała w tyle i nadgonić - nie za szybko, żeby nie zwrócić uwagi na swoją dotychczasową nieobecność, ale też wystarczająco szybko, aby sprawnie ukryć się wśród pozostałych osób. Szczęście, że nauczyciel nie postanowił zabrać ich daleko wgłąb lasu... Wtedy ryzyko stracenia jednej Puchonki znacznie by się podwyższyło.
Dołączyła do grupy, kiedy profesor tłumaczył już ich zadanie i wstąpiła na szczyt własnych możliwości, aby skupić się na jego słowach, zamiast zagubić się na przykład gdzieś w połowie. Na szczęście zainteresowanie samym przedmiotem oraz lekcja w nietypowym otoczeniu jej sprzyjała! Już po chwili była gotowa do pracy bez zbędnych pytań. W dodatku czuła się w pewnym stopniu dumna, bo czuła, że znała odpowiednią odpowiedź! Może gdyby zatrzymała się przy tej myśli na dłużej, zaczęłaby nieco wątpić we własną wiedzę, jednak nie dała sobie na to szansy i zdecydowała się sięgnąć po korniki.
Sfokusowana na zadaniu, ruszyła zaraz ku korzeniom - powoli i ostrożnie, aby nie wystraszyć nieśmiałków. I to nie tylko ze względu na zadanie do wykonanie! Szczerze mówiąc nie widziała swojej przyszłości w zawodzie, który wymagałby od niej znajomość magicznych stworzeń, ich zwyczajów, czy preferencji, ale zwyczajnie interesowała się nimi i uwielbiała wśród nich przebywać. Nigdy jednak, nie wiedzieć czemu, nie spotkała nieśmiałka. To znaczy, ona nie miała pojęcia, dlaczego. Wydawało jej się, że jej dom rodzinny byłby w miejscu, w którym podobne stworzenia mogłyby chcieć się osiedlić, a jednak nigdy nie trafiła na nie w przydomowym lesie... Zdaje się, że kiedyś jej brat mówił o spotkaniu z nieśmiałkami właśnie w tamtym miejscu, jednak ona zdecydowała się mu nie wierzyć. Znała ten las bardzo dobrze! Odpowiedź była jednak banalnie prosta - Saoirse była zbyt głośna. Teraz, mając już piętnaście lat, zdążyła nieco stonować. W dodatku profesor Lane podkreślił, że należy być cicho. W rzeczywistości po raz pierwszy była tak blisko miejsca, w jakim osiedliły się nieśmiałki przy sprzyjających warunkach, które... Cóż, sama stwarzała. Wreszcie.
Zauważywszy małe stworzonko, które przyglądało się im z jednego z korzeni, przykucnęła powoli i ostrożnie... Może tylko na moment się zachwiała, ale nie było to na tyle niepokojące, by nieśmiałek uciekł. Zamiast tego na krótką chwilę położył się na korzeniu, jakby udawał, że nie istnieje. Dopiero kiedy Puchonka, wciąż powoli i ostrożnie, wyciągnęła do niego dłoń z wybranym przysmakiem, ten powstał, aby z ufnością powędrować jej prosto na dłoń. W tym momencie Saoirse bardzo chciała powiedzieć komuś o swoim sukcesie, albo chociaż odwrócić głowę, żeby zobaczyć, czy ktokolwiek widział, jak szybko jej się udało! Z trudem powstrzymała jednak ekscytację i jedynie przyglądała się z uwagą stworzonku, które powoli zabierało się za korniki, które najwyraźniej już należały do niego.

ONMS: 5
Kostka 1: -
Przekąska: korniki
Kostka 2: 2