10-01-2021, 02:26 AM
Bellamy Heere
Data urodzenia
2002/10/03
Dom i klasa w Hogwarcie
Hufflepuff, VII
Status krwi
0%
Status majątkowy
b. ubogi
Miejsce zamieszkania
Anglia, Slough
Orientacja
Homoseksualny
Wizerunek
Elias Bender Rønnenfelt
Freeform
➤ W zasadzie ani początek, ani jakakolwiek część historii Bellamy’ego nie jest miła i kolorowa. Chyba że można liczyć kolorowe tabletki, te się przewijały w jego życiu odkąd pamiętał. Młody był bardzo zaniedbywany, w zasadzie opiekowano się nim tylko w drodze konieczności, a większość dni spędzał siedząc czy to w zamkniętym pokoju i kilkoma zabawkami, czy to gdzieś przemieszczany po domu byle go widzieć, z zastrzeżeniem, że ma być grzeczny, więc robić nic, co wymaga uwagi. Im starszy był, jego siedem lat starszy brat był w stosunku do niego coraz bardziej agresywny. Nie to żeby to była nowość, pijąca codziennie matka nie raz podniosła rękę na Bellamy’ego, pierwszy raz odkąd miał ledwie kilka latek. Niestety, upijała się na agresję, podczas gdy jego brat w wieku 16 lat zaczął ćpać, również będąc po tym agresywnym. W efekcie ojciec coraz mniej bywał w domu, że niby praca tyle mu zajmuje, a Bellamy… Cóż, starał się nie być. Ukrywał się raczej po kątach żeby oboje zapomnieli, że jest w domu, coby nie skończyć z podbitym okiem. Wychodziło różnie. Zdarzyło się kilka razy, że gdy uciekał przed bratem, jakimś cudem wazon spadł Gale’owi pod nogi, a ten wyłożył się jak długi, czy też drzwi same przekręciły zamek, czy okno się otworzyło kiedy zastanawiał się w panice jak zniknąć zanim ktoś go znajdzie. Dość traumatyczne dzieciństwo...
➤ Cała dzielnica składała się raczej z patologii i slumsów, tu policja już nawet praktycznie nie zaglądała, szanując swoje życie na tyle, by je chronić. Nie mieli nawet pewności, że tutejsze gangi czy nawet uliczne bandy nastolatków nie mają ze sobą przypadkiem broni, choć nigdy takowej na oczy nie widzieli. A przynajmniej o tym się nie mówi. Dlatego też nawet gdy Bellamy rósł i zaczynał wychodzić z domu, w zasadzie niewiele zmieniał się jego tryb życia. Też musiał uważać, uciekać, dbać by być całym i zdrowym… Jakkolwiek znośnie.
➤ Ostatecznie radził sobie w życiu zaskakująco dobrze. Dlaczego? Być może przy kolejnym uderzeniu coś zmieniło się w jego głowie, coś się uszkodziło. A być może psychicznie szkody były zbyt duże żeby dziecko mogło tak po prostu je znosić. Bellamy musiał radzić sobie sam, i dlatego stworzył własny mały świat, wktórym nie był jedyny. Kiedyś bał się ciemności, bo wydawało mu się, że otaczaą go potwory. Coś było pod łóżkiem, i w szafie, za oknem chyba to nie był cień drzewa. Nie mógł być. Czasem miał wrażenie, że widzi w kącie brata patrzącego na niego z nienawiścią, tylko zamiast swoich zębów, miał takie okropne szpiczaste. Uciekł do salonu, chciał wybiec z domu, jednak tam zatrzymał się na środku w przerażeniu spotykając przed sobą bestię, czarną, straszną, z żółtymi ślepiami. Patrzył w jej oczy nie mogąc oddychać, coś zajaśniało na boku, by zacząć się rozprzestrzeniać w szybkim tempie. Ogień? To był ogień, pojawił się znikąd. Bestia uniosła szponiastą łapę ku górze, jakby chciała dotknąć jego policzka. Delikatnie, niemal z troską. I jak już niemal czuł jej dotyk... Ojciec wpadł do salonu. Bellamy obejrzał się z konsternacją, rozproszony. Ogień zniknął tak szybko, jak się pojawił, i tak samo potwór. Bellamy przestał się bać, dowiedział się, że stwór nie chciał jego krzywdy. Poczuł się zupełnie jakby go znał, jak dawnego przyjaciela z dzieciństwa, ale był zbyt młody żeby zapamiętać imię czy twarz, a jedynie pewne gesty czy emocje. "Ty jesteś nienormalny", syknął ojciec agresywnie, patrząc na przypalone klepki podłogowe. "Nic nie jest", pomyślał Bellamy w milczeniu, patrząc ze spokojem dookoła.
➤ Najlepszym, co przydarzyło mu się w życiu, był dzień, kiedy pracownik Ministerstwa zawitał do ich domu. Mężczyzna wyglądał na niezbyt zachwyconego, że tam jest, i wręcz strapionego czy powinien wychodzić z tego domu bez chłopca, tak od razu. Jednak był tylko obcym, tylko czarodziejem, który widział nieco inne realia wychowywania dziecka niż brudny, zaniedbany dom w samym środku największej patologii, i wyraźnie wątpliwej troski rodzice. Matka na kacu, ojciec jakiś wyprany z emocji… Na szczęście brata nie było w domu. Pewnie ćpał gdzieś z kolegami, ale kto to wie? Naturalnie, jak każdy, rodzice z początku nie wierzyli słowom Ministra, jednak Bellamy… Słuchał go. Był cichy, nie mówił nic, myśląc o tych wszystkich dziwnych momentach, kiedy działy się rzeczy niewyjaśnione wokół niego. A więc to jednak miało przyczynę? To działo się naprawdę, żaden wiatr czy zbieg okoliczności? I to dało mu… Nadzieję. Pierwszy raz poczuł w sobie tak mocną nadzieję na to, że się wyrwie, że czeka go inne życie niż bycie bitym psem.
Rodzice z początku naturalnie udawali, że się cieszą, że ich syn jest wyjątkowy. Tylko z początku. Matka była wściekła, bo musiała mu kupić nowe książki, zamiast oddać tych, które miał Gale. To oznaczało, że musiała bardziej oszczędzać, choć w zasadzie większość pieniędzy było z ręki ojca, a nie jej. Brat z kolei, zazdrosny chorobliwie o umiejętności Bellamy’ego, tylko bardziej się nad nim znęcał, tym razem nawet niespecjalnie szukając wymówek. Nienawidził go tak bardzo, że Bellamy bał się patrzeć mu w oczy żeby nie utonąć w tej złości i agresji, jaka od niego biła. Nie rozumiał co tak naprawdę mu zrobił, że się tak zachowywał.
➤ Nie przeszkadzało mu absolutnie nic ze słabych warunków. To, że dostał używane książki, szatę nieco za dużą, że jedyną nową rzeczą w zasadzie była różdżka, z oczywistych względów. Nie, on tak naprawdę nie mógł się doczekać szkoły, a jednocześnie jednak był przerażony. Bo co jeśli tam będzie gorzej? Co jeśli te dzieci też będą go nienawidzić, bo przecież większość tak ma? A jednak na szczęście tak nie było. Okazało się, że mimo jego mocno chłodnego i zdystansowanego nastawienia nikt go nie krzywdził, nie bił, nie znęcał się. Wiadomo, zawsze znajdzie się jakiś starszy kozak, co powie za dużo, ale Bellamy za dużo widział i słyszał żeby w ogóle to do niego docierało. Dla niego to były teksty godne dzieciaka w pieluchach, ot co!
➤ Bellamy wygląda przede wszystkim… Ponuro. Nieprzyjaźnie. Jakby właśnie żałował, że zobaczył twoją twarz i chciał wrócić do godziny wcześniej, kiedy jeszcze jej nie widział. To nieprawda! A przynajmniej nie zawsze. Bell ma bowiem zwyczajnie niezwykle pesymistyczną mimikę twarzy, bardzo rzadko da się zobaczyć szczęście na jego buzi, a uśmiech to istota wymarła. Mówi się, że jest przystojny, a przynajmniej by mógł być gdyby dbał o siebie nieco bardziej. Nie obchodzi go jednak co założy, zwykle zakłada byle co, byle nie było brudne czy śmierdzące. Włosy zwykle ma zmierzwione, albo przeczesane palcami, ale przynajmniej zawsze pamięta o ich myciu. Jest czysty, tego nie można mu odebrać. Na jego policzkach da się zauważyć niewielki zarost.
➤ Przez jakiś czas jego najlepszy przyjaciel był też jego nawiększą miłością. Zawsze trzymali się razem gdy Bellamy wracał na wakacje do domu. Grali razem w zespole na ulicach miasta, nocowali razem. Tylko on też wiedział o przywidzeniach Bellamy'ego, o jego chorobie, oraz akceptował go takiego. Dla Puchona był całym światem. Światem, który się skończył gdy okazało się, że gdy mając 15 lat wrócił do domu, jego nie było. Niebezpieczna okolica, gdzie wypadki spotykają każdego, nie pytając komu kto jest bliski. A Bellamy został znowu sam.
➤ Biżuterii nie nosi prawie żadnej, poza kilkoma srebrnymi kółkami w każdym uchu. Za to ma kilka pomniejszych tatuaży na rękach, ot bo mógł, a tereny (slumsy w zasadzie), po których szlaja się w rodzinnym mieście, bez problemu takie rzeczy wykonują, jeśli nie za pieniądze, to za dobry towar. A tym z pewnością Bellamy dysponuje.
➤ Uwielbia zwierzęta, najchętniej by miał ich całe mnóstwo. W związku z tym ONMS to jego najmocniejszy przedmiot.
➤ W tym roku kupił sobie szczura, którego nazwał Cinnamon. Otacza go ogromną opieką, ma do niego słabość.
➤ Drugim przedmiotem, który dobrze mu idzie, jest Zielarstwo, z uwagi na generalne zainteresowanie właściwościami roślin i ich zastosowaniem.
➤ Co jakiś czas podkrada ze szklarni szkolnych rośliny, o których nauczył się, że mają właściwości podobne do marihuany czy też innych narkotyków. Od dwóch lat już raczy się dobrami szkoły na boku.
➤ Gdy Bellamy miał 12 lat, przyniósł do domu zranionego ptaszka, bo chciał go wyleczyć. Niestety, brat na jego oczach go dobił. Od tamtej pory Bell nie odważył się przyprowadzić do domu żadnego żyjącego stworzenia.
➤ Kocha zwierzęta i muzykę na równi. W zasadzie jakby był muzykiem, wystarczyłoby mu mieć całe zastępy zwierząt i byłby tak szczęśliwy, jak tylko można być. Chciał spokoju, chciał łagodności w swoim życiu. Chciał braku agresji, nienawidził agresji, do której był zmuszany. Dlaczego nie można kochać? Dlaczego tak trudno jest być miłym i dobrym, kimś lepszym niż się jest? Tak bardzo pragnął żeby świat był lepszy. Nie miał jednak złudzeń, więc dążył do tego żeby sam był lepszy. Żeby otaczać się tymi, którzy są dobrzy i którzy nie będą go krzywdzić. Bo już nigdy nie chciał być krzywdzony. I już wiedział, że gdy po siódmej klasie wysiądzie z pociągu, jego kursem z pewnością nie będzie dom rodzinny.
➤ Fabularnie ma głos wokalisty Nothing But Thieves - gdyby kiedyś ktoś się zastanawiał co właściwie słyszy.