Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
Dziwnie. Gdyby było jedynie dziwnie, pewnie by nie przeżywał. Było przechujowo, przejmował się wszystkim za bardzo i potem dobry miesiąc miał głupie dramy. Może to on zawodził w tym, że święta były beznadziejne, ale nie zmieniało to faktu, że były.
- Pewnie tak. - rzucił w chwili lekkiej demotywacji w poczuciu braku zrozumienia, choć potrzeba żeby dla obu święta były cierpieniem była obiektywnie egoistyczna i nie w porządku.
Rozpogodził się jednak ponownie gdy Lucas zaproponował drugą randkę zanim jeszcze ta się skończyła. To było super kochane i motywujące!
- Trzy Miotły brzmią super. Nie stresująco, przede wszystkim. Nie żebym się stresował! - uniósł na chwilę palec wskazujący - Ale lepiej nie prowokować.
Duh.
- Zresztą niedługo pewnie będzie wyjście do Hogsmeade, zwykle jest jakoś tak.
Przede wszystkim zupełnie nie chciał się znaleźć u Pani Pudifoot... Był większym romantykiem niż brzmiał i wyglądał, ale jakby sam to skomentował, nie był pizdą, a tak kojarzyła mu się ta kawiarnia.
- Tak bardzo lepszy? - Uniósł brwi z rozbawieniem. - A to normalnie zakładasz, że jak się z tobą nie zgadzam to jestem lepszy? Wow, dzięki.
Pewnie normalnie by się obraził, teraz miał gdzieś foszkowanie, na szczęście.
- Raczej chciałem uniknąć frustracji, że nigdy mnie nie słuchasz... I MOŻE TROCHĘ sprawdzić czy aby na pewno nie zmienisz zdania.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 62
Na zgodę Yannisa uśmiechnął się szeroko. No dobrze, więc planują kolejną randkę! Idealnie!
- To Trzy Miotły, a potem zobaczymy, możemy przejść się też gdzieś jeszcze - mówił ochoczo, zupełnie jakby planowali, co będą robić jutro, czy za dwa dni. - To dokąd zwykle chodzisz w Hogsmeade? Albo właśnie będziesz miał ochotę na jakieś zakupy, albo czegoś potrzebujesz?
Z pewnością na trzeźwo byłby nieco mniej... Nachalny? No dobrze, nachalność była jedną z jego cech rozpoznawczych, ale relacja z Yannisem była dużo bardziej skomplikowana.
- To będzie za... Tydzień? Dwa?
Wydawałoby się, że przez dwa miesiące wakacji nie da się zapomnieć wiele i choć Lucas był prawie pewien, że wycieczkę mogą urządzić sobie już w przyszłym tygodniu, szczerze przyznał, że tego akurat nie wie na sto procent. A była to rzecz jasna jedna z niewielu rzeczy, jakich nie wiedział!
- Nie no, raczej zakładam, że jeżeli nikt ci się nie wtrąca, nie dyskutuje, nie podważa, to jesteś na wygranej pozycji, tak po prostu, zawsze... - przyznał szczerze, choć być może na trzeźwo ugryzłby się w język, żeby tylko Yannis się nie obraził. - Ale przecież prowadzenie dyskusji, to największy dowód, że cię słucham! Cały czas!
Zaraz zmarszczył lekko brwi w zastanowieniu.
- Ale czemu miałbym zmienić?
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
Sam się też poodekscytował! Mimo że w zasadzie to miało być za sto lat i zakładał, że się pokłócą dobre milion razy i możliwe, że akurat też wtedy, ale... Nieważne!
- Dobra. W ogóle to tak, spacer, i możemy iść kupić fasolek, przyda się do dormitorium, wiesz, na wyzwania czy inne takie. - Gra z fasolkami była absolutnie jego ulubioną. Prawda, wyzwanie lub fasolka, lub karty i kto przegrywa, je fasol, albo cokolwiek ogólnie, ta niepewność i losowość były wciągające. - Przydałoby się też jakieś ogarnąć ogniste czy cokolwiek na piątkowe wieczory z chłopakami, ale nie wiem, nam nie sprzedadzą.
Zastanowił się chwilę, najwyraźniej zupełnie nic nie robiąc sobie z nachalności Lucasa. A jednak ten wypity szybko alkohol teraz zaczynał uderzać i wyraźnie Yannis już troszkę odlatywał od składnego myślenia.
- Tydzień chyba.
Uniósł brwi. Normalnie pewnie by się obraził i z nim pożarł, ale akurat wygląda na to, że byli normalni tylko po alkoholu w tej relacji i potrafili rozmawiać nie doszukując się złego w każdym zdaniu. Nie było to jednak za zdrowe na dłuższą metę...
- Po pierwsze... - pauza, w której wyraźnie zbierał myśli. Uniósł w górę palec wskazujący, nie umiejąc zbytnio trzymać go nieruchomo. - Mogę mieć własne zdanie, i nie chcę się, zawsze jak myślę, o czymś, kłócić z tobą, bo ja tak myślę, i się wal.
Nie mówił tego z wyrzutem czy pretensją. Generalnie w sumie nie dało się zbytnio wychwycić emocji. Zanim jednak Lucas coś powiedział, przytknął palec do jego ust, nie pozwalając mu nic powiedzieć.
- Po drugie. Nie podsłuchuj. - Ale sam mówisz, że nie słucha... Ale kto był kiedykolwiek mądry po alkoholu? - A po trzecie, to ja cię znam. Ty zaraz powiesz, że jednak ci się nie podobam, i wyjebane, i będzie głupio, czy coś, a może i jesteś hot as fuck, ale...
Zmarszczył brwi, milknąc i w sumie gubiąc wątek. Łapka opadła lekko kiedy zawiesił się, zbierając co właściwie miał do powiedzenia.
- No tak. - Skończył ciszej, poddając się.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 62
W tej chwili każdy z pomysłów wydawał się bajecznie prosty do zrealizowania! W tym nawet zdobycie większej ilości alkoholu podczas wyjścia do Hogsmeade!
- To po prostu znajdziemy kogoś po osiemnastce i nam kupi - zdecydował pewnym tonem i machnął nawet ręką..
W rzeczywistości nie należało to do najprostszych zadań... Samo znalezienie osiemnastolatka wśród uczniów było tylko pierwszym wyzwaniem. Jak później mieliby jeszcze przekonać taką osobę, żeby im pomogła? Jakie mieli argumenty? Żeby jeszcze chociaż przyjaźnili się z kimś takim!
Oczywiście już po pierwszym musiał się mu wciąć.
- Ale miej sobie swoje zdanie, tylko jak chcę dyskutować, to jest takie złe? Albo właśnie, czy to tak, że ty może mieć własne zdanie, a ja już na przykład nie i mam przemilczeć? Znaczy, serio, tego chcesz?
Lucas wiedział, że tego nie chciał. Ostatni tydzień był ogromnym wyzwaniem i chociaż zauroczenie Yannisem, które nie odpuszczało jakoś wspomagało go przez cały czas, nie był pewien, ile byłby w stanie tak wytrzymać. Był to też jeden z powodów, dla których dziś był równie zestresowany i momentami po prostu zły.
Tekstu odnośnie podsłuchiwania nie skomentował w pierwszej chwili z bardzo prostego powodu... Nie wiedział jak miałby na to odpowiedzieć.
Pokręcił w końcu głową, marszcząc brwi.
- Kiedy co podsłuchuję?
Dopiero chwilę później dotarło do niego to całe po trzecie.
- Chyba nie? Znaczy, byłoby łatwiej, ale skoro no, podobasz mi się dłużej? W ogóle, skąd ty możesz wiedzieć, co będzie? - po całym tym czasie, wreszcie kłócenie się z Yannisem załączyło mu się z powrotem! - Jasne, możesz wiedzieć całe mnóstwo i może czasem nawet masz rację, ale chyba nie o tym, co ja myślę i jakie mam nastawienie i przecież emocje i takie tam?
Jakoś fragment o byciu hot as fuck przemknął póki co niezauważony... Usłyszał to, nawet przyjął do wiadomości! Była to nawet spora niespodzianka, ale miał do przedyskutowania ważniejszą kwestię!
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
W sumie faktycznie nie mieli chyba takiej osoby, z którą by się kumplowali bliżej i mogłaby im kupić alkohol. Albo nie kojarzył, ale tak czy inaczej, chętnie by wprost - przynajmniej teraz póki był pijany i odważny - zapytał kogokolwiek czy by nie kupił. Casual shit, right?
- No tak, wiadomo, racja - rzucił więc, też zostawiając to zmartwienie na potem.
Zanim zaczął mówić drugie, Lucas już się wciął i nie dał mu nawet skończyć. Może nie był zdziwiony, ale i tak przewrócił oczami w cichej irytacji. That bitch just won't shut up. Po części to było seksowne i fajne, że mówił swoje zdanie i nie bał się pokazywać swojego punktu widzenia, ale też poza tym było denerwujące i według Yannisa dawało pewną przewagę nad nim. Dlaczego? Bo gdy tak gadał zawsze co mu w głowie siedzi, wszyscy dostawali darmowe informacje o nim i po prostu znacznie łatwiej było go wkurzyć, przejrzeć, być przeciw niemu po prostu. Yann na przykład raczej nie mówił dużo o swoich "szerszych" przekonaniach. Częściej kłócił się na temat faktów, nauki, po prostu wiedzy, niż opinii politycznych chociażby.
- Raczej mam wrażenie, nie tylko ja! - Unosząc palec. - Że ty raczej... Uh. Nie mówisz co myślisz, ale... Że myślisz lepiej? Że twoje jest prawdziwsze? Nie wiem. Tak brzmisz, agresywnie po prostu.
Bo tak uważał! Normalnie powiedziałby to po ludzku, ale że alkohol uderzył, to jego zdania były nielogiczne, chociaż zrozumiale jakby się skupić. I nawet nie chciał się teraz kłócić, chociaż pewnie już dawno by się żarli jakby właśnie nie robili wszystkiego by trzymać swoje temperamenty w ryzach. Aczkolwiek dla Yannisa po alkoholu to było łatwe, robił się wtedy znacznie wrażliwszy i bardziej ugodowy.
- Mnie. - I nawet nie zamierzał się rozwodzić.
Dalej wzruszył ramionami, dopiero odwracając wzrok i wlepiając go gdzieś w łapki czy kubeczek, zmiennie. W sumie dużo w jego wątpliwościach było po prostu posiadaniem wielu... Insecurities. Jakoś nie widział tego żeby to miało wypalić. Szczerze uważał, że nie, i to nie tak, że nie chciał by wypaliło, bo Lucas mu się faktycznie podobał chyba trochę? Bardziej na pewno niż chciał przyznać. A jednak obawiał się, że gdy Lucas faktycznie pozna go lepiej, ten statek utonie.
- Okej, to zobaczymy jak będzie. - Podsumował, skinąwszy głową z nikłym uśmiechem. Zerknął na Lucasa nieco nieśmiało, może ciut jak kocię patrzące błagalnie, choć nawet o nic nie prosił. Acz starał się faktycznie nie myśleć, bo gdy to robił... Nie był najbardziej optymistyczną osobą tej szkoły.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 62
Mieli całe mnóstwo kłótni na temat tego, który z nich jest bardziej przemądrzały i zadufany w sobie... Ale nigdy wcześniej nie doszło do spokojnej rozmowy na ten temat. Najwyraźniej aż do teraz. Teraz, kiedy obaj byli pijani. Kiedy jednej ze strony udało się przekazać za pomocą słów może połowę wiadomości, którą chciała przekazać, natomiast do drugiej ze stron docierała tylko połowa ze wspomnianych słów. Krótko mówiąc była to komunikacyjna katastrofa, ale może właśnie dzięki temu było równie... Przyjaźnie?
- No ale jak mam poparcie, jakby, jak da się zrobić z tego, nie wiem, jebaną bibliografię, dlaczego mam rację, no to ją mam - odparł starając się zachować poważny ton, wskazując ruchem ręki na miskę z owocami. - A na przykład... Jak już nie wiem, ale myślę, to każdy może myśleć... - dokończył nieco rozkojarzonym tonem, dużo mniej pewnie przesuwając rękę tak, aby w końcu wskazała na kubeczek między nimi. - Z odpowiednimi... Argumentami...
Nadal nie rozumiał, kiedy i dlaczego go podsłuchiwał... Oraz nawet czemu miałby tego nie robić, ale postanowił to tak zostawić, rozproszony dalszym tematem. No właśnie. Tematem, do którego Yannis zdawał się podchodzić znacznie bardziej pesymistycznie.
- Po prostu cię chyba lubię od chyba paru lat... Kilku - wyznał spokojnie trochę ciszej niż cokolwiek, co mówił do tej pory, opierając się przedramionami o stolik przed sobą.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
Póki co było przyjaźnie i lepiej dla wszystkich żeby tak zostało. Obaj byli bardzo optymistyczni i pogodni póki co, ale jak kliknie im w głowach, chociaż jednemu nawet, że jednak jest obrażony... Świat stanie w płomieniach, bez wątpienia.
Ale może nie...!
- Nie jeśli też mam równie dużo argumentów. - Zauważył całkiem w sumie rozważnie, choć jedynie wykłócał się o swoje, jak zwykle. A w każdym razie tylko tak mógł skomentować, bo dalsze zdania absolutnie wcale nie zostały zrozumiane. Yannis siedział tylko i patrzył na Lucasa pytająco i bez cna zrozumienia. Ostatecznie w przypływie weny reakcji, rzucił w Lucasa kulką winogrona, a ta odbiła się od jego nosa, kulając się gdzieś indziej w odrzuceniu.
Kolejne wyznanie, bardziej składne i zrozumiałe, zdawało się go szczerze zaskoczyć. Znaczy, to nie tak, że on sam do wczoraj go nie znosił, bo nie, w sumie chyba nie raz okazywał czy mówił, że poza irytacją nieznośną upartością Lucasa, całkiem go szanował i lubił. Za wiele rzeczy, pomijając aparycję, która była w jego guście. Chociażby właśnie za to, że miał swoje zdanie i nie bał się konfrontacji. On oczywiście by mniej się ze wszystkim ujawniał, i tak było, ale i tak jakoś to wydawało się lepsze niż kiwanie głową na każdą opinię i chłonięcie jak gąbka wszystkiego.
- Flattering. - Rzucił durnie pogodnie, najwyraźniej w końcu decydując się jak się z tym czuje i będąc głupio zadowolonym z takiego wyzwania. nawet wesoło się uśmiechał! Happy bby.
Rzucił winogronko w górę, tym razem odbiło się od jego policzka. Kiedyś trafi...
- Też cię lubię, mimo wszystko. - Dodał pogodnie, nie tylko brzmiąc głupio jakby go obrażał, chyba, jak i wyraźnie nie łapiąc w jaki sposób Lucas go lubi od kilku lat.
zt. x2 - sesja przedawniona
|