03-02-2021, 06:20 AM
Clover Tealeaf
Data urodzenia
31/10/2004
Dom i klasa w Hogwarcie
V rok / Gryffindor
Status krwi
75%
Status majątkowy
bardzo ubogi
Miejsce zamieszkania
Londyn, Anglia
Orientacja
homo
Wizerunek
@geheichou
Freeform
Do piątego roku życia Clover mógł cieszyć się obecnością obojga rodziców - podkreślając w tym miejscu, że był długo dzieckiem, któremu naprawdę nie było trzeba wiele do szczęścia - choć i wtedy zdarzało mu się zostawać samemu na dłużej, niż dziecko powinno być pozostawione samo sobie. Cudem jednak nie stało mu się w tamtym czasie nic poważnego. Biegał gdzie chciał, przewracał się i każdorazowo wracał do domu z nowymi siniakami, ale poza tym nie było czym się martwić! Niedługo później jego ojciec zdecydował, że życie wraz ze swoją partnerką i synem nie należy do szczytu jego marzeń, czy nawet możliwości. Przecież było stać go na dużo więcej! Przez pewien czas szukał on wymówki, która pozwoliłaby odejść mu z godnością. W końcu zrozumiał jednak, że godność jest dużo mniej wartościowa niż wolność. Wraz z odejściem całkowicie urwał kontakt z dotychczasową rodziną. Matka chłopca, choć swoją postawą zdawała się sugerować, że myśli podobnie, nie porzuciła Clovera. Przynajmniej nie od razu.
Dopiero później to Clover stał się dzieckiem problematycznym i oczywiście jego matka nie widziała związku pomiędzy problemami wychowawczymi a własnym zachowaniem. Dla niej sytuacja była jasna - dziecko powinno być ciche, grzeczne, a przede wszystkim wdzięczne rodzicowi, który postanowił poświęcić dla niego życie, dając mu dach nad głową, karmiąc je i zapewniając inne podstawowe dobra.
Wspomniana problematyczność przejawiała się poprzez kłótnie, kiedy tylko chłopiec był na tyle duży, by zauważyć, że coś może być nie tak, a co więcej, że może mieć własną opinię do wyrażenia na głos! Oczywiście spotykało się to z różnymi reakcjami ze strony matki. Czasem obrywał, innym razem krzyczeli na siebie wzajemnie, a jeszcze innym był całkowicie ignorowany... Nigdy jednak nie dochodzili do porozumienia, w związku z czym Clover desperacko zaczął szukać strategii, dzięki której mógłby otrzymać nieco zainteresowania ze strony rodzicielki. Co prawda sam nie widział tego w ten sposób. O nie. On chciał zrobić jej na złość! Przecież nie był słaby! Popchnęło go to do ucieczek z domu. Najkrótsza trwała dwie godziny, natomiast najdłuższa dwa dni, jednak nie spotkał się wcale z pożądanymi reakcjami.
W wieku jedenastu lat chłopiec otrzymał list z Hogwartu. Nie było to wcale niespodzianką. Oboje rodzice byli czarodziejami, a sam Clover wychowywał się w równie magicznym sąsiedztwie. A jednak jego ekscytacja związana z perspektywą zmian mieszała się z niepokojem niewiadomego pochodzenia. Z jednej strony od ponad roku planował dosyć regularnie w myślach tuż przed snem, jak będzie wyglądało jego życie w szkole, z drugiej natomiast im bliżej było pierwszego września, tym bardziej czuł, że jest mu niedobrze.
Oczywiście Hogwart nie zawiódł go. Swoboda i brak rodzica, który stałby nad nim cały czas nie były niczym nowym, jednak nowa przestrzeń, perspektywy, znajomości, umiejętności - to wszystko pozwalało mu zapomnieć o pierwotnych obawach.
Podczas pierwszych trzech lat nauki, pisał do swojej matki dużo częściej niż ona do niego. Właściwie zwykle na jego dwa listy, przypadał jej jeden... W tamtym czasie jednak wcale się nie zrażał. Zapał podupadł dopiero nieco później, kiedy uznał własne zachowanie za żałosne. A jednak ani razu w ciągu wszystkich lat nauki nie wyjawił nikomu, jak wygląda jego życie w domu. Naprawdę nie chciał być gorszy od wszystkich dzieciaków, które miały oboje rodziców, albo chociaż jednego, który dawał z siebie dwieście procent! Dlatego też zaczął opowiadać liczne kłamstwa, które sugerowałyby, że jego życie jest bliskie ideału. Był przy tym jednak na tyle sprytny, że raz na jakiś czas napomknął o kłótniach z rodzicami, doskonale zdając sobie sprawę, gdzie leży granica normy, a więc również wiarygodności.
Wakacje przed piątym rokiem nauki w Hogwarcie przyniosły jednak parę drobnych zmian.
Po pierwsze, zmieniła się sytuacja mieszkaniowa Clovera. Nie było to niczym strasznym - w ciągu swojego życia zmieniał miejsce zamieszkania trzy razy, tak więc nie robiło to na nim większego wrażenia. Do tej pory zamieszkiwał też wraz z matką niewielkie powierzchnie, jednak miał w tym czasie własny pokój. Cóż, teraz nie. Jego matka nie była typem osoby, który lubi spędzać czas w domu, tak więc zrozumiała, że wynajem mieszkania nie ma najmniejszego sensu. Zamiast tego postanowiła wynająć pokój po tym jak właściwie przypadkiem znalazła młodszego od siebie współlokatora. Oczywiście chłopiec nie był zachwycony dzieleniem sypialni z matką oraz kuchni i łazienki z obcym mężczyzną, niemniej nie miał wielkiego pola do popisu... W dodatku chodziło tylko o dwa miesiące.
Kolejna drobna zmiana nadeszła pod koniec pierwszego miesiąca wakacji. Zaczynało się pozornie niewinnie. Jego matka nie wróciła na jedną noc... Potem kolejną... Co by nie mówić, mógł cieszyć się własnym pokojem! A jednak gdy minęło półtorej tygodnia zaczął martwić się zarówno o siebie, jak i o własną sytuację finansową. Wtedy zdecydował się podjąć próbę wysłania jej listu i choć nie mówił o tym na głos, zaczęły nawiedzać go myśli, że stało się jej coś poważnego. Niedługo potem, początkowo ku własnej uldze, otrzymał list zwrotny, który choć sugerował, że wszystko w porządku, był napisany w sposób wyraźnie złośliwy.
Resztę wakacji Clover spędził dzieląc mieszkanie jedynie ze współlokatorem matki. Co prawda w pewnym momencie starał się skontaktować też z ojcem, licząc przemówić mu trochę do sumienia, ale nie był w stanie w żaden sposób do niego dotrzeć.
Oczywiście życie w ten sposób nie było takie łatwe. Choć chłopak starał się unikać współlokatora oraz podkradać od niego jedzenie w takich porach, kiedy wychodził do pracy, w końcu musiało dojść do konfrontacji. Oznaczało to długą rozmowę o tym, co powinni z tym zrobić. Clover jednak upierał się, że jest w stałym kontakcie z matką - choć po pierwszym liście ucichła - i nie należy nikomu dawać znać o tym, że w gruncie rzeczy kolejny rodzic go porzucił. Może sprawiłoby to, że jego życie stałoby się nieco prostsze - ostatecznie w sierocińcach nie trzeba przecież kraść jedzenia - jednak równocześnie przyznałby tym samym, że został całkiem sam. Na to się nie godził.
Chociaż mężczyźnie nie podobał się obrót spraw, ostatecznie postawił parę warunków, które Clover miał przestrzegać oraz które miały zapewnić mu co najmniej stałe posiłki. Do jego obowiązków miało należeć między innymi sprzątanie mieszkania i okazjonalne przysługi, jak wysłanie czegoś, zrobienie zakupów i podobne.
Z początku chłopak wzorowo wywiązywał się z powierzonych obowiązków w obawie przed zmianą zdania mężczyzny, a nawet starał się na co dzień zagadywać go interesując się jego pracą, zainteresowaniami i wszystkim, o czym mogliby wspólnie porozmawiać... Nieświadomie poszukiwał tu pewnego zastępstwa rodziny. Kogoś, komu mógłby zaufać, kto byłby obok oraz na kogo mógłby liczyć. Z początku obaj zdawali się dobrze ze sobą dogadywać, mimo specyficznej sytuacji. Clover szybko jednak zaczął sprawdzać, na ile może sobie pozwolić oraz ile z tych obowiązków może zwyczajnie olać, nim coś się zmieni. Oczywiście równie szybko doprowadziło to do pierwszych kłótni. Kłótnie doprowadziły też do wielu przykrych słów ze strony mężczyzny, który najwyraźniej również nie wiedział, kiedy należałoby zamilknąć. Podczas jednej z podobnych awantur padł między innymi tekst o tym, że nic dziwnego, iż matka porzuciła Clovera, skoro jest równie bezużyteczną osobą. Choć chłopak po raz kolejny starał się nie dać tego po sobie poznać, zabolało. Brzmiało to dla niego stanowczo zbyt realnie i doprowadziło do ucieczki z domu, o ile tylko można nazwać tak ucieczkę w sytuacji, kiedy ciężko cokolwiek nazwać już domem. Pech chciał, że tego dnia padało i mimo bzdurnego odgrażania się, że nie ma zamiaru wracać, faktycznie wrócił przemoknięty wieczorem. Tłumaczył sam sobie, że to tylko po to, by czerpać zyski z sytuacji oraz że przemawia przez niego jedynie złośliwość. Przemawiała jednak desperacja.
☞ Zdecydowanie dba o swój wygląd i uwielbia z nim eksperymentować. Oznacza to, że chętnie podejmuje się samodzielnego warzenia eliksirów, które mają zmienić kolor włosów - i które miałyby dłuższe działanie niż zwykłe zaklęcie! - ale również, że pozwala sobie na zabawy z makijażem.
☞ Stara się czerpać z życia absolutnie jak najwięcej, często w dosyć egoistyczny sposób… I faktycznie, musi mu na kimś naprawdę zależeć, by zadbać także o jego dobro.
☞ Ma skłonności do dramatyzowania oraz robienia scen. Trudno jednak ocenić, czy jest to zaplanowane działanie, które ma wywołać wyrzuty sumienia oraz konkretne reakcje otaczających go ludzi, czy też faktycznie wierzy w swoje ogromne poczucie niesprawiedliwości.
☞ Wiele rzeczy robi bez większego powodu… Należą do tego wszelkie złośliwości, małe lub większe żarty, które zrobi komuś pod wpływem impulsu i wiele innych. Owszem, kradzież jest zabawna, ale chyba jeszcze ciekawiej jest podrzucić skradziony przedmiot komuś innemu i czekać aż świat stanie w płomieniach.
☞ Zdaje się czerpać ogromną satysfakcję z najróżniejszych prowokacji.
☞ Jest typem osoby, która często powtarza, jak to absolutnie nikt go nie rozumie, a świat jest niesprawiedliwy, jeśli tylko coś idzie nie po jego myśli - a idzie stosunkowo często, wbrew pozorom.
☞ Nigdy nie żalił się nikomu ze swojej sytuacji rodzinnej. Wręcz przeciwnie! Stara się utrzymywać, że wszystko jest w granicach normy. Co roku opowiada za to, jak miło spędził wakacje z rodzicami, jak to odwiedził dalszą rodzinę oraz gdzie spędzili rodzinny urlop… W rzeczywistości każde wakacje spędzał w domu, raczej widując się w nim z matką, niż faktycznie z nią mieszkając.