26-08-2021, 10:10 PM
Emmeline Wallace
Data urodzenia
10.04.2005
Dom i klasa w Hogwarcie
Gryffindor, V
Status krwi
25%
Status majątkowy
średni
Miejsce zamieszkania
Londyn
Orientacja
homozadeklarowana
Wizerunek
Marissa Long
Freeform
Kilka miesięcy po jej urodzinach, rodzice mieli możliwość wziąć udział w castingu do nowo powstającego objazdowego show znanej kanadyjskiej firmy rozrywkowej Cirque du Soleil. Zostali zatrudnieni niedługo po tym i to rozpoczęło zupełnie nową ścieżkę kariery dla całej rodziny. Malutka Emma podróżowała z przedstawieniem wszędzie, gdzie jechało. Wychowała się w trasie, otoczona artystami różnej maści i narodowości. Wiele z tych osób wciąż śmieje się, że zaczęła wyczyniać akrobacje jeszcze zanim nauczyła się chodzić. Od berbecia chłonęła cyrkową atmosferę, obserwowała treningi, próbowała naśladować nie tylko swoją mamę, ale również innych artystów. Bardzo wcześnie wykazała obiecujące umiejętności przydatne na scenie, co - za zgodą obydwojga rodziców i samej podekscytowanej uroczej blondyneczki - zostało wykorzystane w spektaklach. Z początku dostawała zaledwie małe role, dzięki którym przyzwyczaiła się do sceny i publiki, z czasem zaczęła występować jako akrobatka, kontorsjonistka, tancerka - u boku rodziców.
Nawet jeśli jej początku na scenie oparte były na małych rolach słodkiego dziecka, to próby naśladowania trenującej mamy w pewnej chwili przekształciły się w pełnowymiarowe treningi cyrkowe. To właśnie rodzicielka nauczyła ją tańca, pomagała w rozciąganiu potrzebnym do umiejętnego wyginania ciała, pokazała akrobacje na trapezie, kole, szarfach, rurze, trampolinie, na ziemi, w wodzie i w powietrzu. Niepozorna mała Emma potrafiła zadziwić szybko rozwijającymi się umiejętnościami niejednego profesjonalnego artystę. Jakkolwiek wiele ludzi nie miała wokół siebie przez całe dzieciństwo, to właśnie od mamy uczyła się najwięcej, to z nią czuła najsilniejszą więź.
Poza nauką akrobacji i tańca, w końcu dorosła do odpowiedniego wieku, żeby zacząć uczyć się nudnych rzeczy typu matematyka, literatura, historia. Wcale nie podobała jej się taka zmiana w ukochanej cyrkowej rutynie, ale nie mogła nic na to poradzić, był to wymóg jeśli chciała nadal występować. Wszystkie te zajęcia potwornie ją nudziły, w trupie nie było innych dzieci, więc nawet nie miała z kim dzielić tej niedoli, nie mogła przez to spędzać tak wiele czasu z rodzicami. Bardzo szybko na takich lekcjach zaczęła po prostu fantazjować, stworzyła w myślach swój własny świat, do którego uciekała, jak tylko cyferki działań, czy tekst lektury za bardzo ją przygnębiały. W tym świecie mogła wszystko! Nie tylko tańczyć, kręcić się na kole, czy szybować na trapezie, ale mogła również prawdziwie latać, ożywiać przedmioty i rozmawiać z nimi, oddychać pod wodą i cokolwiek innego kreatywny umysł wymyślił. Wtedy te wszystkie matematyczne wzory i ściany tekstu zamieniały się w żywe obrazki opowiadające historię, która właśnie odgrywała się w jej głowie. Nie miała pojęcia, że były to pierwsze demonstracje jej magii.
W miarę jak dorastała, zdawało się, że jej wyimaginowany świat fantazji coraz bardziej zazębia się z rzeczywistością - już nie tylko tekst w książce ożywał i zamieniał się w obrazy, ale czasem spomiędzy stron wyfrunął najprawdziwszy motyl, wyskoczyła piłka, wyleciały iskry, czy nawet chlusnęła w nią woda. To wychodziło już poza świat wyobraźni, bo nie tylko ona mogła widzieć te rzeczy, również inni dziwili się skąd nagle w zamkniętym pomieszczeniu wziął się motyl, albo dlaczego Emma wygląda, jakby wylała na siebie wiadro wody. Nadal będąc dzieckiem z ogromną wyobraźnią podsycaną spektakularnymi przedstawieniami bogatymi w kolory, innowatorskie kostiumy i przepiękną muzykę, nie uważała tego za coś dziwnego. Wręcz przeciwnie, coraz częściej odczuwała swoją wyjątkowość. Nie raz w trakcie spektaklu tak bardzo poruszyła widownię, że jej występy zaczęto określać “magią w najczystszej formie”.
Chociaż Emma nigdy nie narzekała na brak rówieśników, to w pewnym momencie wyraźnie zaczęło być widać, że brakuje w jej życiu jej innych dzieci. Nie miała problemu z komunikacją z dorosłymi, wciąż była tą samą żywą, entuzjastyczną, kreatywną i niebywale odważną dziewczynką, ale spoglądając na grupki dzieci mijane na ulicy, czy spotykane na placach zabaw, nie bardzo wiedziała jak się z nimi bawić. Mając dziesięć lat, potrafiła wdać się w poważną rozmowę z dorosłym dziennikarzem i bardzo odpowiedzialnie wystąpić na scenie przed setkami osób, ale nie wiedziała jak znaleźć wspólny język z rówieśnikami. To był główny powód, dla którego rodzice zdecydowali się na zmianę - wewnątrz Cirque du Soleil zmienili objazdową grupę artystów na stacjonarną, wrócili do Wielkiej Brytanii i zaczęli pracę z akrobatami wystawiającymi show w Londynie. Emma nie przestała występować z nimi, ale teraz w końcu miała możliwość obcowania z innymi dziećmi - rozpoczęła naukę w szkole podstawowej. Nie była to dla niej ani łatwa, ani przyjemna zmiana, z początku czuła się bardzo wyobcowana i niezrozumiana, szczególnie kiedy opowiadała o wspaniałościach życia cyrkowca, ale z każdym tygodniem coraz bardziej otwierała się na nowe doświadczenia. Po kilku miesiącach była jak każdy inny dziesięciolatek.. no, może z tą różnicą, że pracowała w cyrku, potrafił wisieć w powietrzu trzymając się jedną ręką metalowego koła, szybować z trapezu na trapez kilkanaście metrów nad ziemią, wyginać swoje ciało jakby nie miała kości i występować przed wielka publicznością niemalże co wieczór. Mimo to czuła, że czegoś jeszcze w jej życiu brakuje, że na coś czeka. Wszystko wyjaśniło się w jej jedenaste urodziny, kiedy wyjątkowo interesujący osobnik pojawił się niedługo przed spektaklem i oznajmił, że Emma nie jest takim zwykłym człowiekiem, ale ma w sobie magię. Nagle wylatujące z książki motyle i iskry, chlapiąca woda i skaczące piłki nabrały sensu.
Nawet jeśli z początku rodzice Emmy uznali pojawienie się rzekomego “czarodzieja” z tą informacją jako zorganizowany przez ekipę cyrkową żart, to po udowodnieniu, że nieznajomy włada magią zaczęli nieco inaczej patrzeć na sprawę. Może i nie byli zachwyceni faktem, że ich córka dostała list ze szkoły z internatem i będzie musiała opuścić cyrk, ale widząc z jaką fascynacją, spokojem i pewnością swojej magii sama Emma podchodzi do tej szokującej informacji, stopniowo zmienili podejście. Okazało się, że magia jest właśnie tym, na co podświadomie Emma czekała, co od zawsze czuła jako swoją “wyjątkowość”. Hogwart też okazał się miejscem, które w niesamowity sposób pokrywało się ze światem fantazji, do którego tak często uciekała jako dziecko. Z początku podeszła do nauki bardzo entuzjastycznie, ale wraz z biegiem lat coraz bardziej brakowało jej występów, codziennych treningów, uznania publiki. W szkole mogła trenować niewiele, głównie taniec, rozciągać się i wyginać w zaskakujący dla innych sposób, a nawet jeśli na drugim roku zaczęła wozić ze sobą sprzęt do akrobacji, to nadal nie było to samo. Wszystko oczywiście odbijała sobie w wakacje, kiedy to pracowała ciężko i występowała, jak tylko jej pozwalano. W międzyczasie, zupełnie nieoczekiwanie, weszła w okres dojrzewania, co ciągnęło za sobą burze hormonów, chęć zwrócenia na siebie uwagi nie tylko jako na artystkę, ale też jak na dziewczynę. Nigdy nie była niepewna swojego zainteresowania koleżankami, po prostu było dla niej jasne, że woli kobiety. Koledzy ani trochę nie pociągali jej w ten romantyczny sposób, nie była nawet ciekawa jakby to było.
Z każdym kolejnym rokiem szkolnym zdaje się, że nie tylko czuje się coraz bardziej swobodnie funkcjonując w społeczności rówieśników, ale też coraz mocniej tęskniła do łatwości życia w cyrku - bo to właśnie takie życie znała od dziecka, w takim świecie się wychowała. Może i nie jest najlepsza, jeśli chodzi o naukę, często woli poświęcić czas na trenowanie akrobacji bądź tańca, niż odrabianie zadań domowych, nie ciągnie jej aż tak do zdobywania wiedzy, ale w dalszym ciągu jest niebywale kreatywną, radosną dziewczyną, która potrafi porwać tłumy swoimi umiejętnościami. Niekoniecznie wiąże swoją przyszłość ze światem magicznym, ale z pewnością będzie mieszać magię ze sztuką cyrkową.
Na trzecim roku całkiem przypadkiem dowiedziała się, że nie jest jedyną czarownicą w swojej rodzinie. Dziadek - którego nie miała okazji poznać, ponieważ zginął dość tragicznie przed jej narodzinami - również pracował w cyrku, był jednym z najbardziej znanych okolicznie iluzjonistów, którego trików nie sposób było wyjaśnić. Publika to uwielbiała. Emma zawsze żałowała, że nie mogła go poznać, bo wydawał jej się być niebywale barwną, ciekawą i tajemniczą postacią, od której mogłaby się wiele nauczyć. To podczas jakiegoś szlabanu z zupełnie bezsensownego powodu, kiedy miała porządkować stare akta szkoły, natrafiła na imię i nazwisko dziadka. Dociekliwie szukała od tamtej pory wszystkich możliwych informacji i choć historia była dziurawa, to mogła wypełnić ją przypuszczeniami. Okazało się, że dziadek był pochodzenia mugolskiego, po skończeniu Hogwartu rozpoczął pracę w cyrku i do końca życia ukrywał fakt, że jest czarodziejem. Nie wiedziała nawet o tym jego żona, ani syn. Tym bardziej nie czuł potrzeby zdradzenia tej tajemnicy, jak okazało się, że pierworodny i jedyny potomek nie odziedziczył pierwiastka magicznego. Całe swoje życie przeistoczył w swoiste przedstawienie, gdzie prawdziwa magia nadawała mu wspaniałości… z ukrycia. Zginął w wypadku w cyrku, ratując swojego syna ze stojącego w płomieniach namiotu. Żony ani siebie nie zdołał uratować.
Z jakiegoś powodu Emma uwielbia historię dziadka, bo ma wrażenie, że on sam oglądał swoje życie trochę z boku, z innej perspektywy. I miał taki sam ubaw, jak publika.
Wszystkie loga są oryginalnymi logami spektakli Cirque du Soleil