09-04-2023, 03:23 PM
Minsu Daniel Jung
Data urodzenia
25-12-2004
Dom i klasa w Hogwarcie
Ravenclaw | V rok
Status krwi
100%
Status majątkowy
Bogaty
Miejsce zamieszkania
Szkocja, Aberdeen
Orientacja
homoseksualna
Wizerunek
Min Yoongi - Suga
Freeform
***
Głos mówił wiele rzeczy przez lata. Bycie pierworodnym synem w czystej krwi rodzinie przychodziło przecież z dużą ilością odpowiedzialności, rzuconej na barki. Jeśli dodamy do tego odznaczający się w Szkocji, azjatycki wygląd, mamy przepis na katastrofę idealną, której nawet wyuczony ze starannością, szkocki akcent, nie był w stanie zapobiec. Daniel, a właściwie Minsu, urodził się w Boże Narodzenie. Tak, dwudziestego piątego grudnia wczesnym rankiem, radości w rodzinie Jung, nie dało się opisać słowami. Konserwatywny ród, posiadający gen metamorfomagii, nie tylko witał właśnie pierwsze dziecko w nowej generacji, a także syna. Jeszcze nie wiedzieli, odzywał się głos. Gdyby wiedzieli, nie świętowaliby tak. Rok później na świat przyszła jego siostra. Nikt nie zauważył.
Dorastając, Minsu nie umiał być wystarczający. Pomimo tego, że zawsze się starał spełniać każde, nawet najmniejsze życzenie ojca, miał wrażenie, że nigdy nie mógł doskoczyć do ustawionej mu poprzeczki. Skakał jednak dalej, w nadziei, że pewnego dnia to wystarczy. Lekcje pianina, matematyki, angielskiego, wszelakie sportowe zajęcia dodatkowe, których z całego serca nienawidził, a wisienką na torcie była metamorfomagia, która zaczęła się u niego przejawiać niesamowicie szybko. Jego tydzień w czasach przed szkołą polegał na odbijaniu się od kolejnych nauczycieli i korepetytorów, którzy pilnowali, by jego rozwój odbywał się według ściśle ustalonego planu. Jego ojciec natomiast, który również był metamorfomagiem, upewniał się, że Minsu nauczy się perfekcyjnie kontrolować swoje umiejętności. Były to jednak próżne działania, jak się szybko okazało.
Czym właściwie jest metamorfomagia? W ocenie Jungów był to błogosławiony gen, który przechodził w ich rodzinie z pokolenia na pokolenie. Ludzi z nim można było na palcach ręki policzyć. Dzięki niemu czarodziej mógł modyfikować swoje ciało, jak tylko chciał, w granicach rozsądku i swojej siły oczywiście. Wszechświat dał im ten dar nie bez powodu. Ich rodzina była naznaczona przez jakąś wyższą siłę. Problemem dla Minsu okazała się jednak kontrola, której nie miał.
Według ojca Minsu największą z jego wad było wdanie się w matkę. Chłopak nie był wysoki, dosięgnął niecałych stu sześćdziesięciu centymetrów wzrostu, w wieku piętnastu lat. Miał wyraźne azjatyckie rysy twarzy i budowę ciała chucherka. Pełne policzki, małe oczy, czarne włosy. Wygląd fizyczny był jednak tylko jednym z wielu rzeczy, łączącym go z matką. Z opowieści ojca, pani Jung, nienosząca wyjątkowego genu, była wyjątkowo wrażliwa. Nigdy nie bała się ukazywać swoich emocji światu, a jej mąż wielokrotnie wspominał synowi, że nie umiała ich kontrolować. To okazało się wielką kością niezgody, gdyż metamorfomagia bardzo szybko reagowała na stany emocjonalne nosiciela. Przez lata pan Jung tresował swojego syna w kontroli swoich emocji oraz umiejętności w bardzo surowy sposób. Na tym etapie swojego życia, Minsu nauczył się, że uczucia, nieważne czy pozytywne, czy negatywne, należy w sobie dusić, że tylko w ten sposób w końcu dosięgnie poprzeczki i stanie się godny zarówno swojego daru, jak i swojego nazwiska. Pan Jung wolałby przecież, żeby syn w ogóle nie korzystał ze swoich możliwości, aniżeli gdyby okazywał je innym w sposób niekontrolowany.
Chłopak nie pamiętał matki. Ta zmarła podczas porodu jego siostry, która, swoją drogą, wychowywana była głównie przez nianię. Nie miał z nią bardzo zażyłej relacji, głównie z powodu różnicy wieku między nimi oraz rozłąki spowodowanej wyjazdem do Hogwartu. Wszystko w jego życiu było zimne oraz sterylne, niemalże sztuczne. Jedynym, co czuł wobec swojej siostry w wieku dziesięciu lat, to potrzebę jej ochrony za wszelką cenę. Wynikało to jednak z nauk ojca, a nie z jego własnej, emocjonalnej potrzeby.
Ravenclaw. Ojciec byłby dumny. Podpowiedział cichy głos, gdy tiara przydziału huknęła gromko po wielkiej sali z czubka jego głowy. Chłopak wcisnął palce w kolana, starając się oddychać równo, miarowo, żeby nie zareagować w żaden sposób na to ogłoszenie. Stał się krukonem. Jak jego ojciec oraz dziadek. Kolejna tradycja rodzinna została zachowana podczas tego pokolenia. Mechanicznie wstał, czując, jak tiara zostaje z niego zdjęta. Pewnym siebie krokiem pokonał drogę od centrum pomieszczenia, do miejsca przy stole Krukonów. Nie poczuł w sobie żadnej zmiany, jednak z przyzwyczajenia zerknął kątem oka w łyżkę, leżącą na blacie. Jego włosy wciąż miały taki sam, nieekscytujący, czarny kolor. Odetchnął cichutko. To właśnie z włosami miał największy problem. Te potrafiły zmienić swoją barwę najłatwiej i w najmniej oczekiwanym momencie. Jeśli już pierwszego dnia wszyscy w Hogwarcie dowiedzieliby się, że jest metamorfomagiem w tak głupi sposób, jego ojciec na pewno by się o tym dowiedział. Sama myśl sprawiała, że robiło mu się zimno.
Przez kolejne lata nauki starał się nie wychylać z tłumu, był tak nijaki, jak tylko się dało. Przybrał imię Daniel, zdecydowanie nudniejsze i łatwiejsze do wypowiedzenia dla innych. Uczył się na odpowiednim poziomie, chociaż mógłby na lepszym. Nie sprawiał żadnych problemów wychowawczych, a co najważniejsze, nie miał żadnej, publicznej wpadki na koncie. Czasami zdarzało się, że emocje, które czuł, pomimo wszelkich prób zatrzymania, musiały się wydostać. Upewniał się wtedy jednak, że jest sam. Zazwyczaj robił to pod osłoną nocy, w wieży astronomicznej. Bawił się wtedy, próbując zmieniać zarówno kolory, jak i kształty części ciała.
***
Tu możemy powrócić do początku naszego opowiadania, gdy Minsu, otulony nocą, oglądał piękno gwiazd wiszących na niebie. Jeśli miał wybrać coś, co w życiu kochał najbardziej, byłaby to astronomia. W jego głowie i duszy przez chwilę zapanował spokój. Skupiał się tylko na tym, co w sobie czuje, a nie zdarzało się to często. Fala nieopisanego szczęścia. Poczuł, jak zmiana nadchodzi, ale dał jej przyjść, nie walczył z nią. Barwa jego włosów zmieniła się na białą, wręcz siwą. Dopasowała się kolorem do gwiazd.
Jutro miał z powrotem zakluczyć drzwi do klatki i dalej wieść swoje nijakie życie. Nie wiedział jednak, że w ciemnościach wieży astronomicznej stał ktoś, kto uważnie go obserwował.