01-08-2023, 02:51 PM
Leila Verma (Jupiter Braun)
Data urodzenia
27.01.2002
Dom i klasa w Hogwarcie
obecnie brak - po przybyciu Slytherin VII
Status krwi
100%
Status majątkowy
bogaty
Miejsce zamieszkania
Indie/obecnie Londyn
Orientacja
heteroseksualna
Wizerunek
Aishwarya Rai
Freeform
- Jaki wstyd! Zostawił Was i jak teraz sobie poradzisz idiotko?! Sama z dzieciakiem, bez szans na przyszłość! Bez męża, rodziny! Nie masz ojca! Nie masz domu! Wynoś się nim ten bękart się urodzi!
Wrzaski jakie roznosiły się po domu Panny Verma roznosiły się niemal po całym magicznym świecie, tak bynajmniej wówczas sądziła Panna Verma. Dziewczyna, która pokochała nieznajomego czarodzieja, który pozostawił ją bez słowa nie chcąc bawić się w ojcostwo. Pozostała sama, bez szans na dobre małżeństwo, bez możliwości na przyszłość. Jednak nie tego chciała dla swojego dziecka. Wówczas nie znając jeszcze płci noszonego bękarta. Zrozpaczona kobieta, będąca na skraju wytrzymałości psychicznej mieszkała pod dachem rodziców ukrywając swój stan do czasu, aż nie było widać brzucha. Niestety czas mijał, a im ciąża się rozwijała tym bardziej było widać okrągłości kobiety. Ostatecznie nie mając wyjścia powiedziała w domu rodzinnym o zaistniałym fakcie co skończyło się wojną z ojcem i wyrzuceniem z domu. Musiała radzić sobie sama, musiała znaleźć wyjście z opresji i znaleźć miejsce dla siebie i nienarodzonego dziecka. Niestety...wszystko było na tyle pogmatwane, że młoda matka nie była w stanie sobie poradzić z zaistniałą sytuacją. Jedyne co ostatecznie mogła zrobić to podrzucić po porodzie dziecko pod drzwi jakieś rodziny. Była już gotowa na ów krok, decyzję, która była dla niej na tyle bolesna, na ile była bolesna świadomość, że nie tylko straciła rodzinę, dom ale i straci dziecko, które było ostatnią nadzieją na to, by nie zwariowała. Nadszedł czas rozwiązania szybciej niż się spodziewała, bowiem Jupiter postanowiła nie dawać matce wytchnienia i postanowiła, że narodzi się przed czasem. Wcześniak bo jednak urodziła się dwa miesiące przed terminem sprawił, że matka nie potrafiła podjąć się ostatecznej decyzji. Mio przekonań, że będzie tak lepiej dla dziecka i dla niej samej, nie potrafiła porzucić córki. Poszukała wsparcia u przyjaciółki, tam zamieszkała razem z Leilą. Początkowo było ciężko. Samotna czarodziejka z niemowlęciem bez środków do życia...jednak nie trwało to długo. Matka kobiety odnalazła ją i postanowiła pomagać córce i wnuczce. Warunkiem jednak było to, by zniknęły z Indii. By opuściły kraj czym prędzej i nie pojawiły się nigdy więcej. Panna Verma zgodziła się na ów układ, w zamian otrzymała dom i środki na życie dla siebie i Jupiter. Przeniosły się do Irlandii.
Czas zadomowienia się w Irlandii był ciężki dla małej Jupiter i jej matki. Miały dom, miały za co żyć, jednak samotność doskwierała coraz bardziej. Jupiter bywała dzieckiem bardzo żywym, pełnym ciekawości i chęci nauki. Już jako kilkulatka potrafiła szybciej pojąć wszystko to, czego jej rówieśnicy nie ogarniali mając nawet te 8 lat. Jednak nie Jupiter. Ona w wieku ośmiu lat, potrafiła recytować zaklęcia, których uczyła ją matka z taką dokładnością, że nie jeden zdolny dzieciak mógłby się schować pod suknię matki. Jednak ją ciągnęło do bardziej mrocznych zaklęć, które kategorycznie były zakazane przez jej matkę. Już gdy tylko próbowała drążyć temat zaklęć zakazanych, czy tworzenia eliksirów matka wpadała w szał. Wściekała się o wszystko i zaczęła bluzgać, że robi się jak jej ojciec. Jednak nigdy, ale to nigdy nie odezwała się w kwestii mężczyzny. Jupiter przestawała wnikać, interesować się czarną magią, przynajmniej tak sądziła matka dziewczyny. Jako, że widząc wściekłość i furię w oczach kobiety, dziewczynka starała się nie wychylać za bardzo i stronić od tego przynajmniej na czas, ustabilizowania nerwów matki. Jednak to było do czasu...właśnie kończyła jedenaście lat, gdy otrzymała list w sumie dwa... Matki nie było wówczas w domu, jednak gdy tylko wróciła a Jupiter powiadomiła ją o liście z Hogwartu, oraz o jeszcze jednym, którego nie zdążyła jeszcze odczytać, ta jakby dostała zielonej gorączki po odczytaniu obu listów, chociaż to przy tym drugim totalnie zbielała. Zabrała dziewczynce listy, podarła je i zaczęła gorączkowo się pakować krzycząc coś pod nosem, czego totalnie zdezorientowana Jupietr nie pojmowała. Przyglądała się przestraszona swojej rodzicielce starając się zrozumieć jej zachowanie i postępowanie. Jednak nie mogła tego ogarnąć więc po prostu zapytała. Odpowiedzi nie dostała, wręcz przeciwnie. Krzyk matki, panika w jej oczach. Wszystko mówiło, że to co tam miało być, było złe. Tłumaczyła, że tam uczą czarnej magii, że nie pozwoli bym tam się uczyła, że uciekniemy, będziemy się ukrywać. Tak też zrobiła...
Początki były ciężkie, matka nalegała na zmianę imion i nazwiska. Przeniosły się tym razem do Egiptu. Tam zaczęły wszystko od nowa. Jupiter, jako Leila Braun, a jej matka jako Aisha Braun. Jupiter nie pojmowała sensu zachowania matki, czemu nie miała się uczyć z innymi, czemu nie mogła zacząć żyć jak normalne dziecko? Zmieniły miejsce zamieszkania, zmieniły swoje dane, zupełnie stały się obcymi osobami. W Egipcie nie było tak źle, matka znalazła i tam pracę w Departamencie, ona nadal uczyła się w domu. Poznanie nowych ludzi, tak magicznych jak i mugoli. Aisha również nie stroniła od towarzystwa magicznych ludzi. Zaprzyjaźniła się z kilkoma osobami dzięki czemu, Leila znała też osoby, magiczne. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy. Matka była w miarę spokojna, nie wpadała w złe nastoje, było można powiedzieć, normalnie. Jupiter, czy też Leila, jak miała się teraz przedstawiać wszędzie, zaczynała wszystko od nowa. Chodziła do szkoły z mugolami, uczyła się tak jak oni, jednak w domu nie miała wytchnienia, bowiem po powrocie matki z pracy zawsze miała kolejne zajęcia. Zajęcia z magii, eliksirów...nudy jednym słowem! No ale co miała poradzić, skoro nie mogła spędzić czasu z rówieśnikami takimi jak ona? Gdzie wyjaśnienia, że przecież spędza czas z takimi nie było w porządku wobec niej samej. Z biegiem czasu matka związała się z mugolem. Mehmed bo tak miał na imię jej ojczym, stał się osobą nieznośną, matka przestała uczyć ją magii uważając, że nie jest to im do niczego potrzebne. Jednak Leili się to nie podobało, fałszywa tożsamość zaczynała na nią działać złowrogo. Czuła się jak ktoś obcy, ktoś kogo nie chciała znać. Chciała być sobą, czarodziejką, którą się urodziła a zostawało jej to zabrane z brutalnością, której nie rozumiała. Mimo troski od strony ojczyma nie potrafiła go zaakceptować. Wręcz nienawidziła go coraz bardziej. Żądała od matki ujawienia kim jest jej biologiczny ojciec, jednak ta dalej trwała przy swoim nie wyjaśniając jej niczego. Wściekała się gdy tylko ta zaczynała nalegać. Aż pewnego dnia, stało się coś, czego nikt z nich nie przewidział. Jupiter właśnie kończyła swoje 17 urodziny, gdy znowu miała wrażenie, że ktoś ją śledzi, obserwuje...ba nawet kilkukrotnie wypytywano o nią podając prawdziwe imię i nazwisko o czym powiadomiła matkę, która kategorycznie zakazała przyznawania się do swoich prawdziwych danych. Kim byli ci mężczyźni? Tego nie wiedziała, jednak jedno było pewne, zaczęli coś podejrzewać bowiem matka zaczynała fiksować tak, jak wówczas gdy miała jedenaście lat. Nie otrzymała wyjaśnień, wskazówek. Jedynie nakaz by nie ujawniać swojego prawdziwego imienia i nazwiska. Wszelkie prośby o wyjaśnienia nie wchodziły w grę, odbijając się brutalnym atakiem ze strony matki. Tamtego też dnia, pod domem dostrzegła tych samych mężczyzn, którzy zaczęli rozmawiać z matką i ojczymem, zaczęła się kłótnia, szarpanina. Obserwując wszystko z okna własnego pokoju pierwsze co ujrzała to wymierzone różdżki w stronę rodziców, a potem krzyk matki, gdy jej mąż padł martwy, zaraz po tym Jupiter usłyszała krzyk matki nakazujący, by dziewczyna uciekała. Dwoje z mężczyzn nagle pojawiło się w pokoju Jupier starając się ją uspokoić i mówiąc, że przysyła ich jej ojciec. Nie uwierzyła im...bo czemu by krzywdzili jej rodzinę? Może i nienawidziła ojczyma, ale by go zaraz zabijać? Tego nie potrafiła pojąć. Potem rozległ się przerażający krzyk jej matki. Po którym nastała cisza. Jupiter nie czekała, rzuciła czar paraliżujący i próbując ucieczki przemieściła się wpierw do poznanej przyjaciółki matki, która nie bardzo pojmowała o co chodzi, jednak wiedziała jedno, skoro Jupiter przybyła do niej, zapewne matka dziewczyny o tym wiedziała więc ta nie miała powodu by nie wierzyć dziewczynie i pomogła jej dostać się do Londynu.
Ukrywała się tak długi czas, nie wiedząc już jak długo tak przebywała. Ostatecznie wiedziała jedno...pozostało jej zaryzykować i spróbować odnaleźć ów szkołę. Udała się na dworzec, tam z trudem odszukała peron nie mając pojęcia w sumie czego szuka. Jednak była na tyle świadoma tego kim jest, że ostatecznie udało się jej dostrzec znikających ludzi. Gdy przeszła i znalazła się na peronie była totalnie w szoku, przerażona, nieświadoma tego co ma ze sobą teraz zrobić, gdzie się udać i kogo pytać o pomoc. Stała tak skostniała ze strachu, gdy przepychające się dzieciaki zaczęły pakować się do pociągu. Nie wiedziała co robi, czy w ogóle może wsiąść...a co jeśli będą chcieli bilet? Co jeśli...właśnie, co jeśli tam, gdzie ten pociąg ją zabierze będą Ci ludzie...jednak nie miała wyjścia. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić i gdzie iść. Dziadków nie znała, nie wiedziała nawet gdzie ich szukać, ojca tym bardziej nie miała okazji poznać, a już sam fakt, że matka tak fiksowała dawał do myślenia. Ostatecznie wsiadła, ryzykując, że po prostu pozostanie na ulicy pozostawiona sama sobie. Nie miała domu, nie miała niczego prócz środków w banku jakie pozostawiła jej matka...ale jak miała je teraz odzyskać nie mając pojęcia jak się za to wszystko zabrać? Potrzebowała wsparcia, a list jaki dostała lata temu nie wyglądał jakoś podejrzanie...może powinna uderzyć do tamtego miejsca i spróbować tam dowiedzieć się prawdy na temat swojego pochodzenia, na temat tego kim jest jej ojciec. Wiedziała jedno, jej rodzice chodzili tutaj do szkoły. Więc ktoś musiał udzielić jej odpowiedzi. Tym oto sposobem dotarła na miejsce, a jedyne co jej pozostało to krążyć po Hogsmeade szukając wsparcia, pomocy czy informacji, które naprowadziłyby ją na odpowiednie tory nie tylko odnośnie tego, co działo się w pobliskiej szkole, ale też na te, kim jest jej ojciec i czemu matka go tak bardzo nienawidziła. A może to właśnie szkoła da jej wsparcie, dach nad głową i odpowiednią wiedzę jakiej jeszcze nie posiadała?