20 sierpnia, godzina 17:57
Ekspedycje naukowe skupione na badaniach przeróżnych magicznych gatunków były od zawsze codziennością Aurory. Od najmłodszych lat odwiedzała dżunglę amazońską razem z rodzicami, nawet jeśli przez niektórych uważane to było za szaleństwo, ale przynajmniej dzięki temu czuła się w każdej niebezpiecznej puszczy niczym w domu. Potrafił poruszać się po lasach, w których nie jeden zwykły czarodziej szybko zgubiłby drogę, bo miała to we krwi. Dlatego do każdej wyprawy do Brazylii podchodziła z niesamowitym entuzjazmem. Opowiadała przyjaciołom tyle historii o tym miejscu, że od jakiegoś czasu namawiała rodziców, żeby pozwolili jej zaprosić przynajmniej kuzynkę lub przyjaciółkę. Kiedy w końcu się zgodzili i przyszło co do czego, akurat kuzynostwo miało swoje wyjazdy rodzinne, więc Aurora mogła zaproponować niezwykły wyjazd w nieznane komuś z szerokiego grona przyjaciół. Nie będąc w stanie zdecydować się kogo zabrać, wysłała zaproszenie do chyba każdego, kogo mogła nazwać przyjacielem i doszła do wniosku, że pokieruje się zasadą "kto pierwszy, ten lepszy". W ten właśnie sposób to Emily miała okazję towarzyszyć rodzinie Flosadóttir na wyprawie w celu obserwacji i badań nad Curupirami - magicznymi stworzeniami, które ochraniają inne magiczne zwierzęta przed złym traktowaniem.
Obóz rozbito nieopodal słynnej rzeki Amazonki, więc szum wody - jeśli nie był to deszcz - towarzyszył wyprawie bezustannie. Nawet jeśli Aurora i Emily nie zawsze mogły wybrać się w burz razem z resztą zespołu, to miały tę wolność, że mogły oddalać się od obozu w promieniu około pięćdziesięciu metrów, czyli żeby móc akurat dojść do brzegów rzeki, pozostając wciąż na obszarze chronionym przez zaklęcia. Akurat dzisiaj musiały zostać razem z dwójką innych eksploratorów, którzy zajęci byli badaniem dziwnych odchodów znalezionych na szlaku. Cóż za wspaniała robota!
- ... i wtedy okazało się, że to jest pułapka! Ale taka wiesz, mugolska pułapka założona przez okoliczne plemię. Dlatego rodzice wolą czasem zostawić mnie i innych w obozie, bo jakby znowu gdzieś przez przypadek zostali uwięzieni, to wiedzą, że ktoś ich szybciej uwolni. - Gestykulując żywo i krzątając się przy ekwipunku potrzebnym do wyprawy, Aurora skończyła opowiadać Emily o tym, jak kiedyś cała ekspedycja utknęła na niemal dobę, tym samym tracąc możliwość obserwacji zjawiska, na którym oparta byłą wyprawa. Z uśmiechem spojrzała na przyjaciółkę, przekrzywiając lekko głowę w stronę prawego ramienia, aż jej własne włosy zebrane w kucyk połaskotały odsłonięte ramię. Było bardzo parno, więc krótkie spodenki i sam sportowy stanik należały do niemalże bezustannego stroju nie tylko samej Aurory, ale również jej mamy oraz chyba każdej innej kobiety w ekipie.
- Ale nie ma powodów do obaw, to tylko środki zabezpieczające. Nic nam tu nie grozi. Oczywiście dżungla jest bardzo niebezpiecznym miejscem, ale jesteśmy w rejonie plemienia z którego wywodzi się moja mama, mamy z nimi dobre kontakty. Masz ochotę na przekąskę? - Nie czekając na odpowiedź, rzucił w stronę Emily pudełeczko pełne jagód acai zebranych tego ranka. - Tak w ogóle to nie rdzenne plemiona zamieszkujące Amazonię dysponują silną magią i niesamowite jest to, że niemagiczne i magiczne osoby żyją razem i są wychowywane w wiedzy o istnieniu magii. Ci, którzy magię mają w pewnym momencie zaczynają edukację w Castelobruxo, ale dla amazońskich mugoli magia również jest codziennością. Wyobrażasz sobie jak niesamowite by to było, gdyby u nas było podobnie? - Pakując do plecaka rzeczy, które mogą się przydać na małą przechadzkę, snuła swoje wywody. Nic nowego, Emily z pewnością była przyzwyczajona do tego, że Aurorze buzia rzadko się zamyka.
z/t wszyscy - wątek przedawniony