Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
Ławka na ścieżce ku cieplarniom Ot ławeczka postawiona na drodze ku rzędom cieplarni, w razie gdyby ktoś się zmęczył czy po prostu w letnie popołudnie chciał spędzić trochę czasu na powierzchni, niekoniecznie na ziemi, coby wilka nie złapać. Ławka jest względnie niedawno postawiona, zatem nie strach na niej siedzieć, z pewnością jest solidna i stabilna. A jakie miejsce obserwacyjne!
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 162
sobota, 17 października 2020 roku; godzina 17:00
Philip zdecydowanie miał szansę na rozmowę z Aaronem już wcześniej, ale zwyczajnie postanowił nie robić pierwszego kroku... Przynajmniej początkowo. Sądził, że wtedy wyjdzie na zdesperowanego. Zupełnie jakby nagle jedna głupia rozmowa w Skrzydle Szpitalnym coś zmieniała! Oczywiście zmieniała całe mnóstwo, ale nie chciał, by było to aż tak oczywiste.
W końcu jednak wpadł na Aarona po raz kolejny. Być może wpadł nie było najlepszym słowem, skoro zdążył wcześniej zauważyć go z okna i pod wpływem impulsu postanowił podejść bez większego planu - za co oczywiście niedługo później się nienawidził - ale wystarczyło, by jeden z nich wierzył, że to jedynie przypadek.
Zszedł na dół, wyszedł przed zamek, a następnie skierował się ku ławce przy cieplarniach, jakby miał jakikolwiek powód, by pojawić się tam w sobotę i w pewnym momencie zatrzymał się ledwie trzy metry od Aarona, mierząc go krótko wzrokiem. Następnie, jakby po krótkim zawahaniu, przysiadł się do niego - w przeciwieństwie do niego, nie na oparciu - pozostawiając między nimi pewną odległość.
I tyle. Na tym kończył się jego plan. Zerknął jedynie ku niemu, jakby chciał sprawdzić jego reakcję.
Slytherin |
75% |
Klasa VII |
17 |
zamożny |
Bi |
Pióra: 10
Ostatnia reakcja Philipa zdecydowanie rozbawiła Aarona, który zastanawiał się gdzie właściwie młodszy chłopak zabrał jego koszulę. Szybko okazało się, że przedmiot leżał na łóżku Moona, podrzucona tam przez jednego ze współlokatorów, którzy znaleźli ją na podłodze. Ślizgon nie wnikał skąd właściwie osąd, że była właśnie Aarona, ale ktoś najwidoczniej nie pierwszy raz przeglądał jego garderobę.
Po tym zdarzeniu nie odzywał się specjalnie do prefekta. Zdarzyło mu się kilka razy za nim pójść, ostatecznie bez słowa mijając. Zdarzyło się też natarczywie spojrzeć i być może nawet uśmiechnąć. Coś się zmieniło, głównie w zachowaniu Philipa, co ponownie kazało obrać go za cel.
Tylko czy Moon kiedykolwiek zdjął go z celownika?
Wychodząc na błonia, na które nie miał specjalnie pomysłu, ale przecież go nie potrzebował, liczył, że kurdupel, który miał już okazję kilka razy na niego wpaść, wpadnie i tym razem.
Usiadł tyłkiem na oparciu ławki, która łaskawie okazała się być wolna i położył stopy na siedzeniu, przy okazji opierając łokcie na kolanach.
Obserwował leniwie otoczenie, przyglądając się bez większego zainteresowania osobom kręcącym się wokół. Całkiem spora grupka, która uznałą, że zażycie świeżego powietrza o tej godzinie będzie dobrym pomysłem.
Całe życie szmatą w pysk.
Obecność, którą być może wyczuł, bo ostatecznie na nią liczył, postanowił skwitować niczym. Wyraz jego twarzy nie uległ zmianie, przynajmniej pozornie, bo spostrzegawcza osoba mogła dostrzec drgnięcie kącika ust.
Był ciekaw zagrania Philipa.
Nie zareagował również w chwili, w której usiadł obok niego, bez słowa, zachowując dystans.
Cholerny krasnal.
Dwie minuty i Moon leniwie osunął się na siedzisko, cicho wzdychając. Nie patrzył przy tym nadal na prefekta zastanawiając się jak jego myśli szaleją.
Miał plan, zresztą miał go zawsze i tylko czekał na odpowiedni moment, by wcielić go w życie.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 162
W międzyczasie Philip zdążył absolutnie pożałować swojej decyzji. Po co właściwie znowu tu był? Zaraz Aaron wstanie, pójdzie sobie i tyle z tego wszystkiego będzie!
Splótł ręce na piersi, patrząc gdzieś na bok - w przeciwnym kierunku do swojego towarzysza. Nie było ucieczki, nie było jak wybrnąć. I owszem, jego myśli szalały. Może nie do końca w oczekiwany sposób, ale z pewnością miał dużo więcej stresu niż oczekiwał - i to chyba którykolwiek z nich.
Po kolejnej chwili osunął się nieco niżej w siadzie wraz ze stratą resztek pewności siebie i obrócił głowę, by jednak popatrzeć na drugiego Ślizgona. Tym razem to na tym się zaciął. Wiedział, że wypadało zagadnąć w jakikolwiek sposób, ale zamiast tego tylko mu się przyglądał dobre pół minuty.
- To... - mruknął po chwili, licząc, że skłoni to jednak Aarona do przedwczesnej odpowiedzi.
Następnie przewrócił oczami, westchnął i z powrotem odwrócił wzrok.
- Nie wiem, lepiej ci? - zapytał, nawiązując do ich ostatniego spotkania w Skrzydle.
Slytherin |
75% |
Klasa VII |
17 |
zamożny |
Bi |
Pióra: 10
Wiele kosztowało go, by się nie roześmiać. Był pewien, że Philip walczy ze sobą i sam do końca nie wie, jaką decyzję podjąć. Ile kosztowało go zajęcie miejsca obok Moona, z którym co prawda rozmawiał, ale z jakiegoś powodu nadal trochę jakby unikał. Był tak pełen sprzeczności i starszy chłopak mógł być pewien, że to nigdy zmianie nie ulegnie, niezależnie od tego co powie czy zrobi.
Wpatrywał się nadal przed siebie w ciszy, niemal się nie poruszając. Czekał. Chciał zobaczyć jak zareaguje Leighton. Zawsze go badał i tym razem również nie uległo to zmianie, nawet po tym, o czym ostatnio rozmawiali, a co utwierdziło chłopaka w kilku wcześniejszych założeniach.
Zerknął na niego kątem oka akurat, jak patrzył w zupełnie inną stronę. Udawał, czy faktycznie nie wiedział, co zrobić?
Uśmiechnął się lekko, cicho prychając. To było tak bardzo jego.
Czuł na sobie jego spojrzenie, nie był dyskretny w tym co robił. Zresztą Moon nie chciał, aby był. Chciał, by zachowywał się pewnie, jakby Aaron należał tylko do niego.
Niespodziewanie przysunął się do niego wystarczająco, by z nabytą wprawą objąć go ramieniem i prysunąć do siebie.
-Całkiem urocze, że się o mnie martwisz - skomentował, patrząc na niego. - Teraz znacznie lepiej. Możesz sobie pogratulować, Leighton - wymruczał, jakoś nie przejmując się faktem, że kilka osób kręcących się w pobliżu, zerknęło w ich stronę.
-Byłem trochę rozczarowany, że nie przygarnąłeś mojej koszuli, skoro tak ochoczo ją ze sobą zabrałeś - powiedział, a kącik ust lekko się uniósł.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 162
To absolutnie oczywiste, że nie miał pojęcia, co zrobić! Był przekonany, że skończy się na tym, że Aaron go wyśmieje i odejdzie. Albo nawet, że odejdzie bez słowa. Zaczął nawet zastanawiać się, czy nie obraził się za podrzuconą koszulę! Pozostawała też opcja, że Aaron po prostu był Aaronem i pozostawiał mu czas na absolutną utratę resztek pewności siebie w jego obecności. Brawo, to się udało.
Jednak gdy tylko się odezwał, Philip nie miał nawet szansy przyswoić jego słów. W pierwszej chwili były dla niego całkowicie niezrozumiałe, bo skupił się bardziej na jego zachowaniu. Na tym, że właśnie go obejmował. Może jeszcze trochę na poskromieniu instynktu, który kazał mu albo uciekać, albo odepchnąć chłopaka. Ostatecznie pozostał na miejscu, tylko dziwnie sztywno, uparcie trzymając własne ręce splecione na piersi.
- Pogratulować czego? - wymamrotał zaraz w odpowiedzi.
Z pewnością domyśliłby się, gdyby usłyszał jego całą wypowiedź. Dotarło do niego niestety jedynie ostatnie zdanie, które nic nie wyjaśniało.
- A... Czyli że ją znalazłeś - odparł zaraz na jego kolejne słowa.
Faktycznie, zastanawiał się, czy ktoś aby na pewno nie zwinie jej przed powrotem Ślizgona do dormitorium.
- I co, musiałeś się tłumaczyć ze zgubienia jej? - spytał wciąż dosyć sztywno, aktualnie przyglądając się ścieżce tuż przed nimi, jakby była ona dużo ciekawsza niż to, co działo się u nich.
Slytherin |
75% |
Klasa VII |
17 |
zamożny |
Bi |
Pióra: 10
Cisza, która teraz nastąpiła między nimi, nie była w oczach Aarona niekorzystna. Nie miał nic przeciwko niej ponieważ wiedział, że nie zwiastowała cichych dni, które miały miejsce jakiś czas temu, oczywiście na prośbę Philipa. Teraz była tą samą ciszą, która nastawała również w przeszłości, kiedy Leighton usilnie myślał, co powinien powiedzieć lub jak się zachować. Cisza, którą Moon całkiem lubił ponieważ pozwalała mu na ten dziwny sposób sprawdzić granice chłopaka, jak również dać odpowiedzi na kilka pytań, które w międzyczasie zdążyły się pojawić.
Uśmiechnął się, dumny z siebie, kiedy drobne ciało, które właśnie obejmował, naprężyło się na ten gest. To znaczyło, że reakcja Ślizgona zrobiła na nim wrażenie, a właśnie o to chodziło. Aż był ciekaw jak zareaguje przy wszystkich ludziach, którzy co rusz spoglądali w ich kierunku.
Zerknął na niego kątem oka ciekaw, czy ucieknie, odepchnie go, czy zacznie wyzywać. Zamiast tego siedział obok, niemal się nie poruszając. Aż tak był skrępowany bliskością?
-Że polepszyłeś moje bezowocne siedzenie na ławce. Patrzenie na innych ludzi zaczynało mnie nudzić - odpowiedział, dość szczerze. Prefekt będzie musiał ostatecznie przywyknąć, że Moon zawsze miał coś do powiedzenia i nigdy specjalnie w słowach nie przebierał. Zresztą po co by miał, skoro nie mówił niczego złośliwie. A już samo to wyróżniało Leightona na tle innych, bo to właśnie w jego przypadku unikał chamskich komentarzy. No, przynajmniej z taką częstotliwością, jak podczas rozmów z innymi.
-Owszem. Ale nie krępuj się następnym razem. Jestem przekonany, że wyglądałbyś w niej wyjątkowo kusząco - mruknął, wypowiadając te słowa do ucha chłopaka. -Nie, a chciałbyś? Jeśli tak ci zależało, nie ma problemu, opowiem swoim współlokatorom o pewnym krasnalu, który zapragnął zachować trofeum, ale trochę się obawiał, że zostanie nakryty i oceniony - uśmiechnął się lekko, palcami lekko gładząc ramię prefekta.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 162
Nie trzeba chyba nawet podkreślać, jak bardzo Philip nie lubił tej samej ciszy. Czuł przy niej przede wszystkim rosnącą presję. W końcu Aaron na pewno nie siedział tu z nim jeszcze tylko po to, by sobie razem pomilczeli!
Tutaj pewnej niezręczności dodawały też osoby dookoła, przez które zaczął zadawać sobie kolejne pytania. Czy przypadkiem nie wyglądali jak para? Chyba nie powinien się tym martwić, skoro wcale nią nie byli... Ta myśl z kolei sprowokowała kolejne pytanie. Czym właściwie byli? Otworzył nawet usta, by spytać o to spontanicznie, wiedząc, że jeśli tyko da sobie więcej czasu na zastanowienie, zrezygnuje... Jednak zrezygnował i tak, zerkając tylko chwilami na gapiów. Z czasem rzucił nawet jednemu z nich pytające spojrzenie, licząc że podkreśli w ten sposób, że wcale nic się między nimi nie działo i nie rozumiał zainteresowania. Chyba co najmniej chwilowo się nie działo...
- To po co tu siedziałeś? - spytał tylko po to, by nie milczeć, spuszczając ponownie wzrok na ziemię, w której zaczął nieznacznie kopać butem, jakby było to teraz ciekawsze zajęcie.
Może nim nie było, ale pozwalało mu choć trochę skupić się na czym innym.
O ile dawał pewne przyzwolenie na objęcie, o tyle poczuł uderzenie gorąca, które wezwało go natychmiastowego działania, kiedy Aaron zdecydował się mówił mu prosto do ucha. Od razu przytknął mu dłoń do ust i nacisnął lekko, by odsunąć jego głowę od siebie, zaciskając na moment usta z uporem.
- Obaj wiemy, że nie o to chodziło - zauważał, niemal ostro, choć wcale tego nie planował. Po prostu musiał dobitnie zaprzeczyć jego insynuacjom.
Zaraz pozwolił sobie na chwilę ciszy ze swojej strony, kiedy to błądził wzrokiem po otoczeniu - i osobach w pobliżu - aby wreszcie podjąć decyzję. Wciąż chciał porozmawiać z Aaronem, ale z pewnością gdzieś... Gdziekolwiek indziej.
- Nie chcesz... Nie wiem, przejść się gdzieś? - spytał nie patrząc na niego.
Slytherin |
75% |
Klasa VII |
17 |
zamożny |
Bi |
Pióra: 10
Różnili się pod wieloma względami i różnice te zdawały się wyjątkowo działać na Moona, oczywiście na korzyść młodszego chłopaka. Jasne, mógłby mieć w szkole każdego, ale wcale byle komu uwagi poświęcać nie chciał. Te wszystkie panny, czasem i faceci, to zaledwie przelotne romanse mające na celu zaspokoić potrzeby, które posiadał każdy człowiek. Odkąd jednak zaczął więcej czasu spędzać z młodszym Ślizgonem, inne osoby zdawały się być jeszcze bardziej bezpłciowe, totaż i częstotliwość spotkań znacznie się zmniejszyła. Kolejne osiągnięcie, które Leighton mógł sobie przypisać.
Tym bardziej na rękę było mu, że już nie musiał siedzieć w milczeniu, ignorując prefekta. To było nudne, tak zwyczajnie, a Moon potrzebował urozmaicenia w swoim życiu. Nie miał pewności, czy Philip w ogóle podoła temu wszystkiemu, zwłaszcza dziwności, jaką cechował się starszy Ślizgon, niemniej póki co sam Aaron nie miał najmniejszego zamiaru niczego zmieniać. Może poza wprowadzeniem w życie kilku innych pomysłów, w których prefekt odgrywł znacząca rolę.
-Bo siedzenie w szkole jest nudne i mam dość przebywania w otoczeniu spanikowanych panienek, które nie wiedzą, czy powinny założyć rajstopy czy podkolanówki - rzucił lekko. Przytłaczało go towarzystwo większości szkoły; czemu więc tego nie uniknąć?
Zaśmiał się cicho, kiedy ten zasłonił mu usta, odpychając jego głowę.
-Nie musisz się niczego wstydzić, Leighton. Zdajesz sobie sprawę, że im częściej reagujesz w taki sposób, tym częściej ludzie patrzą, zaciekawieni? A może chcesz, by widzieli, hm? - zainteresował się, póki co trzymając odpowiedni dystans. Nie miało to trwać długo, niemniej chwila wytchnienia Philipowi się należała.
-Czy ty właśnie proponujesz mi romantyczny spacer?
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 162
Zdecydowanie ich różnice działały na korzyść - i to obustronnie. Co prawda Aaron miał całe mnóstwo zachowań, które denerwowały Philipa, albo wprawiały go w zakłopotanie, ale przecież cały czas tym bardziej do niego lgnął.
Zmarszczył lekko brwi, słysząc o dziewczęcych dylematach i nie mógł nie pomyśleć, że najwyraźniej ma za mało koleżanek i właściwie jest mu to absolutnie na rękę. Z kolei większość koleżanek, które miał, najwyraźniej nie dzieliły się z nim podobnymi problemami. A koleżanki Aarona... Cóż, musiały być inne i musiały mieć z nim trochę inny rodzaj relacji.
- To można na przykład po prostu z nimi nie gadać - odparł, wyraźnie uważając to za najbardziej oczywiste rozwiązanie, jednak wybrzmiał przy tym pewien wyrzut, którego wcale nie chciał usłyszeć w swoim głosie.
Tak, był zazdrosny. Zdaje się, że to już ustalili, mimo że Philip nigdy się do tego nie przyznał oraz nie planował, by miało się to zmienić. W najlepszym wypadku obaj mieli wiedzieć, ale żaden z nich nie miał poruszać tego tematu... Obawiał się jednak, że świat nie jest tak idealny.
Zaraz po odepchnięciu twarzy Aarona na wystarczającą odległość, opuścił rękę. Tuż po tym sam odchylił nieco głowę i spojrzał na niego z jawną dezaprobatą. Po chwili pokręcił też powoli głową. Jego myśli szalały, serce biło mocniej i było mu gorąco, jak przy każdym podobnym starciu, ale radził sobie nieco lepiej w maskowaniu tego. Zapewne Aaron swoje wiedział, ale Philip i tak starał się, by jego wewnętrzna panika nie była tak oczywista dla osób trzecich.
- A może po prostu nie chcę-... - urwał i wziął głębszy wdech, na opanowanie emocji i poświęcając moment na uporządkowanie myśli. - Może po prostu się zamknij.
Chwilę później wstał gwałtownie, zachęcony nie do końca trafną parafrazą jego słów... Ale mogło być. Cokolwiek aby wydostać się z tego miejsca i siedzenia na widoku, nie wspominając już o tym, że ktoś mógłby usłyszeć coś, czego wcale nie powinien.
- Tak, dokładnie, to totalnie w moim stylu, idziesz? - wypalił szybko, cofając się nawet o krok, sugerując, żeby obrali właśnie ten kierunek.
Slytherin |
75% |
Klasa VII |
17 |
zamożny |
Bi |
Pióra: 10
Czy Aaron był z siebie dumny? Och, z pewnością tak. Ostatecznie po raz kolejny niemal wszystko poszło po jego myśli, zostawiając jedynie niewielką przestrzeń na zaskakujące rozwinięcia, które mógł zaserwować mu jedynie Philip. Miał niebywałą zdolność do trafiania w gusta Moona swoim zachowaniem, co jedynie pogłębiało zainteresowanie starszego chłopaka.
Uśmiechnął się lekko słysząc jego odpowiedź.
-A co, nie chciałbyś, żebym z nimi rozmawiał? Czy to dlatego, że obawiasz się o poziom mojego intelektu, czy może chodzi o coś innego? - zainteresował się, chociaż wiedział. Chciał jedynie usłyszeć pewne rzeczy z ust chłopaka, bo to zawsze poprawiało mu nastrój, wnosząc jego ego na jeszcze wyższy level. Bo kto nie lubił słyszeć komplementów? A dla Aarona z pewnością stwierdzenie, że Leighton był zazdrosny, takowym było.
Przyglądał się jego młodzieńczej twarzy, którą wiele razy widział już z bliska. Wiecznie jednak był zgłodniały tego widoku, dlatego nawet na chwilę nie spuszczał spojrzenia. On nie miał z tym problemu, co do drugiej strony, istniały pewne obiekcje sądząc po minie prefekta. Naprawdę jeszcze nie przyzwyczaił się do całkowitej obecności Moona?
-Urocze - wymruczał i zanim ten zdążył zareagować, nachylił się i pocałował go w szyję, specjalnie robiąc to w momencie, w którym ludzie patrzyli. Chciał widzieć to zakłopotanie, chciał niemal słyszeć myśli chłopaka, kiedy szukał potencjalnej odpowiedzi dla osób, które będą śmiały zapytać.
-To zależy, gdzie mnie zabierzesz. Zakazany Las? Cieplarnia? Gdzieś, gdzie będziemy mogli… być sami? - skomentował, zerkając na niego. W jego wypowiedziach zawsze czaiły się sugestie, ale co zrobić, skoro myśli wyprzedziły usta i zdążyły mu podsunąć pewne obrazy.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 162
Philip był jednak nieco trudniejszy do zadowolenia. Zdecydowanie nie mógł powiedzieć, aby był z siebie dumny. Nie był nawet stuprocentowo pewien, czy cieszy się z obrotu całej sytuacji... Z jednej strony owszem - pasował mu powrót do kontaktowania się z Aaronem względnie normalnie (bo sądził, że ich spotkania nigdy nie były w pełni normalne). Z drugiej jednak strony, miał już ogromne obawy dotyczące ich relacji. Z tym, że obecność starszego chłopaka skutecznie te obawy uciszała. Teraz potrafił skupić się tylko na nim i tylko w tym momencie.
Usłyszawszy jego pytanie, rozłożył ręce i spojrzał na niego z wyrzutem. Oczywiście chodziło o coś innego, ale poza tym miał też całkiem trafną i szczerą odpowiedź. Może tylko nie w pełni precyzyjną.
- Nie wiem, to ty brzmisz, jakby ci się nie chciało z nimi gadać, tylko najwyraźniej chcesz robić komuś przysługę?
Zaraz znów otworzył usta, by ponownie wygarnąć mu, co myśli o tym stale powtarzającym się urocze, jednak nie zdążył. Zamiast tego w momencie zrobił się na twarzy cały czerwony i tym prędzej wstał z ławki. Zaraz po tym dyskretnie - a przynajmniej sam sobie wydawał się dyskretny - zerknął za siebie, by ocenić ilość i uwagę gapiów.
Może teraz to nie miało większego znaczenia, ale podszedł, aby stanąć tuż obok Aarona i odpowiedzieć mu dużo ciszej. Tak, ludzie widzieli, co widzieli, ale w razie czego wszystkiego się wyprze. Nie chciał bardziej napędzać plotek.
- Tak, kurwa, zdecydowanie gdzieś, gdzie będziemy mogi być sami - wymamrotał stosunkowo cicho, licząc że jedynie Aaron usłyszy.
Oczywiście nie miał z pewnością takich planów jak drugi chłopak, ale odosobnione miejsce brzmiało dużo lepiej na ustalenie pewnych rzeczy między sobą.
Slytherin |
75% |
Klasa VII |
17 |
zamożny |
Bi |
Pióra: 10
Był pewien, że każdy na jego miejscu również nie potrafiłby odmówić sobie interakcji z Philipem, którego reakcje zawsze prosiły się o więcej. To było niczym jak narkotyk i jeśli Leighton chciał kogoś winić za fakt, iż Aaron się go uczepił, to pretensje mógł kierować jedynie do siebie. Nie wina Moona, że był podatny na takie “zaczepki” nawet, jeśli zaczepek wcale nie było, bo osobą, która je wywoływała, był właśnie starszy Ślizgon.
-Przysługę? Wydaje mi się, że jestem ostatnią osobą, która chce robić komuś jakiekolwiek przysługi. A może rozmawiam z nimi z innego powodu? Sam nie wiem, by sprawdzić reakcje niektórych osób? - spytał, lekko się uśmiechając. Zmierzył przy tym młodszego kolegę spojrzeniem, które jasno sugerowało, że to właśnie jego reakcje interesowały Aarona najbardziej. Prefekt był interesujący pod każdym względem i to póki co w ogóle się nie zmieniało.
Na jego twarzy pojawił się triumf, kiedy drobny gest wywołał poruszenie w postaci Philipa. Czy zawsze będzie reagował w taki sposób, w niemy sposób wyzywając Moona, by pozwalał sobie na więcej?
-Aż tak obawiasz się co ludzie będą mówić? Wydawało mi się, że ich zdanie nie jest dla ciebie szczególnie ważne - skomentował, obserwując go. Rumiana z zakłopotania twarz, płochliwe spojrzenie w stronę potencjalnych gapiów. Czyli wszystko to, co robił chłopak działało na prefekta w sposób, w jaki chciał, by działało. Nie był mu obojętny, ale o tym przekonał się już dawno.
-Zrobiło się jeszcze ciekawiej. Gdzie chcesz mnie zabrać? Bo wiesz, nie wiem, czego mam się spodziewać. W zależności od tego, co chcesz robić sam na sam, jestem w stanie pomóc z doborem odpowiedniego miejsca - przeciągnął się. Nie miał niczego przeciwko, ba było mu to nawet na rękę. Chciał jedynie sprawdzić, jakie właściwie powody miał prefekt.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 162
Prychnął cicho na pierwszą z jego wypowiedzi. Jasne, prowokacje. Czasem nawet je dostrzegał.
- Ciekawe ile jest tych niektórych... - wymamrotał odwracając od niego wzrok, zupełnie jakby nie przeszkadzało mu już, że brzmi na zazdrosnego przed Aaronem, ale przed publiką, to już zupełnie inna sprawa!
Tym samym przegapił też moment, kiedy starszy chłopak zmierzył go wzrokiem i nie przejął się, że to właśnie po tym spojrzeniu, miał zorientować się, że chodziło tylko i wyłącznie o jego własną reakcję. A jednak robił postępy w rozumieniu tego, co Aaron miał na myśli - do tego też w końcu miał dojść!
Zaraz w zakłopotaniu splótł też ręce na piersi i dla odmiany ulokował wzrok w ziemi, kopiąc nieznacznie czubkiem buta w ścieżce, zupełnie jakby zauważył tam coś niesamowicie interesującego.
- Tyle, że o tobie nie będą mówić nic nowego - odparł również cicho, zerkając ku Aaronowi.
Po chwili wycofał się o dwa kroczki, aby oddalić się od chłopaka i zasygnalizować, że interesuje go przemieszczenie się z powrotem do zamku. Tam z pewnością czekało na nich całe mnóstwo pomieszczeń, w których mógłby odważyć się... Zapytać. Zapytać o wszystko to, co gnębiło go od dłuższego czasu. Wydusić cokolwiek ze Ślizgona. Pokłócić się jeszcze raz, jeśli tylko będzie trzeba! Preferowałby oczywiście nieco lepszy wynik, niż po ostatniej rozmowie, jednak miał stosunkowo bojowy nastrój. Nawet jeśli nie było tego po nim widać. Zauważalna była jednak pewna różnica w zachowaniu. Teraz to on chciał coś od Aarona. Nawet dosyć otwarcie.
- Do środka? - zaczął nieco głośniej i pewniej, po czym rozejrzał się nieznacznie. - Jest zimno?
Tak, zdecydowanie czuł, że argumentacja jest wyjątkowo istotna w tej sytuacji. Nawet jeśli było mu zadziwiająco gorąco, jak na pogodę i temperaturę.
Zaraz wycofał się o kolejne półtorej kroku, stając bokiem do Ślizgona, chcąc już wymusić, aby ruszył się z miejsca. Ciągnięcie go za rękę byłoby ostatecznością, na którą nie był dziś gotów. Był jednak gotów rzucić mu proszące spojrzenie i to właśnie zrobił.
Slytherin |
75% |
Klasa VII |
17 |
zamożny |
Bi |
Pióra: 10
-Stawiam, że wolałbyś, aby był tylko jeden - odpowiedział jedynie. Leighton był niereformowalny, ale planem Aarona było nauczenie młodszego kolegi pewnych rzeczy i danie mu do zrozumienia, że niezależnie od tego, czy był z tego zadowolony czy nie, w pewnym sensie należał do Moona. Jeśli trzeba będzie, poświęci na to więcej czas, a zakładał, iż praca z prefektem będzie wyjątkowo burzliwa i skomplikowana. To jednak podobało się Ślizgnowi jeszcze bardziej, bowiem nie było nic gorszego, jak nuda. To słowo zdawało się nie istnieć w ujęciu Philipa, który każdy dzień potrafił zamienić w ten pełen zawirowań.
-Jak to nie? Ostatecznie po raz pierwszy pokazuję się tak z prefektem, nie mówiąc już o tych wszystkich niemoralnych rzeczach! - prychnął, rozbawiony. Nie przeszkadzały mu plotki, wręcz przeciwnie, chciał, by było ich jak najwięcej, zwłaszcza teraz. Nigdy się nimi nie przejmował, raczej olewając, ale teraz miały nie dotyczyć tylko jego osoby, a również kogoś kto stał na przeciwko niego. - Zdajesz sobie sprawę, że w pewnym momencie będziesz musiał przywyknąć do komentarzy ludzi? Będą patrzeć, teraz może nawet bardziej uważnie - zakomunikował. Nie był pewien, czy Philip domyślał się, co Moon miał na myśli. Jeśli jednak mieli się ze sobą zadawać w sposób znacznie bliższy niż wcześniej, Leighton musiał liczyć się z konsekwencjami w postaci plotek.
Podniósł się leniwie z ławki, przeczesując włosy. Bawiło go trochę, że podążał za chłopakiem niczym prowadzony na smyczy, ale liczył, że koniec końców mu się to opłaci. Ostatecznie kiedy będą sami Leighton będzie mniej oporny na cokolwiek. Teraz kierowało nim poczucie zakłopotania, które co prawda miało nie zniknąć, ale które nie będzie tak silne, przynajmniej w wyobrażeniu Aarona.
-Niech będzie do środka. Ale znajdź nam jakąś przytulną salę. Lubię wygody - uśmiechnął się lekko. Nie mógł mu odmówić widząc zmianę na jego twarzy. Musiało wyjątkowo mu zależeć, by chociaż na chwilę uciekli przed spojrzeniami innych. - Prowadź, Leighton. Ale pamiętaj, że niekiedy sam na sam wiąże się z pewnymi konsekwencjami. Jesteś na nie gotów? - kącik jego ust powędrował ku górze, kiedy bezceremonialnie objął chłopaka ramieniem.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 162
Początkowo nie chciał odpowiadać, ale wreszcie coś go tknęło. Chciał go podejść! Pomimo, że zwykle nie wychodziło.
- Stawiam, że nie robi ci różnicy, co ja bym wolał.
A teraz chciał tylko, żeby zaprzeczył. Następnie chciałby tylko w to uwierzyć. Taki był plan, nic więcej.
Zacisnął mocniej usta, kiedy Aaron zaczął tłumaczyć mu, czego tak właściwie powinien się spodziewać ze strony ludzi. Z jednej strony, nigdy nie przejmował się opinią innych, ale z drugiej nigdy nie robił nic bardzo kontrowersyjnego i mówił dosyć otwarcie o wszystkim... Tylko rówieśnikom, rzecz jasna.
Zmierzył Aarona wzrokiem, nim był gotów do odpowiedzi. Następnie nabrał głębszy wdech, dla odwagi.
- To... Najpierw muszę w ogóle wiedzieć, czy warto...
Zabrzmiał łagodniej, niż by chciał i ponownie odwrócił wzrok od chłopaka. Miała czaić się w tym groźba, ale wybrzmiała jedynie niepewność. Co gorsza, odpowiedź sama mu się narzucała. Aaron nie musiał już wiele robić. Już go miał.
Przynajmniej ruszył się z miejsca i był gotów iść za nim. To już jakaś drobna wygrana, co Philip przyjął z ogromną ulgą. Nie chciał dłużej robić tu przedstawienia. Chociaż z pewnością czułby się pewniej, gdyby nie został zaraz objęty. Teraz tym bardziej wbił uparty wzrok przed siebie, żeby tylko nie patrzeć na chłopaka, zupełnie jakby nic się nie działo.
- Pamiętaj, że nadal mogę cię kopnąć za te twoje konsekwencje... - wymamrotał, pomimo że nagle czuł się dużo bardziej spięty.
Co gorsza, nawet nie miał pojęcia, gdzie go prowadzi. Był jedynie pewien, że nie miał zamiaru szukać większych wygód. Chciał tylko pierwsze lepsze pomieszczenie, które nie byłoby zbyt często uczęszczane.
Slytherin |
75% |
Klasa VII |
17 |
zamożny |
Bi |
Pióra: 10
-Stawiam, że możesz się mylić. Bo bardzo chcesz, by tak było, prawda? - odpowiedział, patrząc na niego. Gdyby tylko nie interesowało go zdanie młodszego kolegi, nie rozmawiałby z nim teraz. Nie wypowiadałby niektórych zdań, zbywając to tak, jak zbywał często. Można było powiedzieć o Moonie wszystko, jak chociażby to, że był największym ignorantem oraz arogantem w szkole, nie licząc się ze zdaniem innych, niemniej kiedy się uparł potrafił pokazać swoje zupełnie odmienne oblicze. Ewentualnie jeśli osoba, z którą rozmawiał, była tego godna, jak Leighton. Schlebiał mu fakt, iż ten był zazdrosny i niespecjalnie nawet starał się to ukryć, pozwalając sobie na delikatny uśmiech błąkający się po jego twarzy.
-To jest tak różnica pomiędzy nami, Leighton. Ja od razu wiem, czy warto coś robić, czy nie, zanim ostatecznie się czegoś podejmę. I wydaje mi się, że ty też zaczynasz się o tym przekonywać. Koniec końców nie pokusiłbyś się o dzisiejszą rozmowę, gdyby coś tam w głowie nie krzyczało ci, że warto spróbować - rzucił. Mylił się? Był niemal pewien, że nie. Chłopak musiał mieć jakieś swoje powody, a jednym z nich był fakt, iż Aaron nie był mu obojętny. Coś go do niego ciągnęło i ta sama siła pchała starszego chłopaka do pogłębiania swojej fascynacji prefektem. Zadziwiające, że to właśnie ten krasnal, jak zwykł go nazywać, miał w sobie coś, co skupiało na nim uwagę Moona.
-Wydaje mi się, że potrzebujesz masażu, Leighton. Wydajesz się być wyjątkowo spięty. Podobno jestem w tym całkiem dobry - szepnął mu do ucha, przy okazji zerkając na kilka osób, które ich mijały. Wiedział, że widok tej dwójki, idącej w taki sposób, był pewną sensacją. Liczył na plotki, bo czemu nie? - Nadal moja obecność cię przytłacza? Co mam zrobić, abyś bardziej się rozluźnił? - spytał gardłowo, przesuwając dłoń na jego plecy, po których delikatnie przejechał palcami. Bawił się, to pewne. Lubił patrzeć, jak był skrępowany.
-Obawiam się Philip, że niektóre konsekwencje sprawiłyby, że nie byłbyś w stanie mnie kopnąć. Powiedzmy, że mogłyby wystawić na próbę twoje mięśnie. Ale możemy się przekonać, jeśli naprawdę chcesz mnie prowokować - zaśmiał się nadal posłusznie idąc za chłopakiem.
z/t x2 (idą do zamku)
|