Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
Zaniedbana cieplarnia Wśród kilku utrzymanych w absolutnym porządku cieplarni znajduje się również ten ewenement. Powybijane szybki, rośliny wyłażące ze skrzynek i doniczek, trawa przebijająca się przez podłogę... dawno nikt nie zajmował się tą konkretną szklarnią, a teraz nawet ciężko byłoby ją doprowadzić do ładu. Wciąż jednak jest całkiem chętnie odwiedzanym przez uczniów miejscem, głównie dlatego, że już od lat nikt z nauczycieli tu nie zagląda, a przynajmniej niezbyt często. Jak każde opuszczone miejsce, to również ma swoje tajemnice... I może stanowić pewne zagrożenie.
Rzuć kostką:
1 - Niezmąconą ciszę przerywa nagły rechot. Podskakujesz przerażony, ale to tylko zwykła żaba w jednej z doniczek!
2 - Nic szczególnego się nie dzieje.
3 - Jedna wyjątkowo natrętna roślina cały czas trąca cię giętkimi pędami, próbując chwycić za kostkę, zupełnie jakby się z tobą drażniła. W chwili, w której tracisz cierpliwość, pęd nagle cię oplata i wywraca na ziemię, a więcej witek wyłania się z półmroku. Czy to... Diabelskie sidła?!
4 - Nic szczególnego się nie dzieje.
5 - Między dwiema doniczkami znajdujesz trochę rozsypanych nasion, ale co ciekawe... wśród nich leży też kilka fasolek wszystkich smaków. Radośnie zbierasz wszystkie pięć i pakujesz do kieszeni.
6 - Spokojnie eksplorujesz to opuszczone miejsce, kiedy nagle słyszysz jakiś hałas. Zanim zdążyłeś zobaczyć, co to może być, coś małego i krwiożerczego skacze ci na twarz i pozostawia trzy krwawe pręgi po pazurach. Zaznacz to w tym i kolejnym wątku.
Hufflepuff |
0% |
Klasa VII |
17 lat |
b. ubogi |
Homo |
Pióra: 184
15 września, 13:40
Jak na kogoś, kto generalnie powinien może chociaż mieć jakieś hobby, skoro z nikim niemalże nie gada jakoś dużo, Bellamy zaskakująco często bywał w cieplarni. W zasadzie, niemalże cały czas, wraz ze swoim szczurkiem, z którym chętnie się bawił. Miał nawet dla niego smakołyki w nagrodę!
W ostatnim roku naprawdę dużo nauczył się z Cinnamonem, począwszy od lekkich sztuczek, kończąc na prawdziwym zrozumieniu jak duża jest inteligencja i rozumienie szczura. A wielu nie doceniało! Nie bał się oczywiście, że ten gdzieś mu ucieknie kiedy latał sobie po szklarni. Gryzoń go kochał i był lojalny, zawsze wracał,, a Bellamy ufał zwierzętom, bardziej nawet niż ludziom ostatecznie. Teraz siedząc sobie na rozluźnieniu, paląc jointa z sobie znanym składem, zamulał sobie spokojnie, patrząc jak Cinna bawi się przyniesioną kuleczką i przekłada ją z miejsca na miejsce. Czasem nawet przynosił Bellamy,emu, a ten mu rzucał, co spotykało się z ogromnym entuzjazmem szczurka.
Nie spodziewał się Valeriana tak szybko, jednak kiedy przyszedł, nie mógł powiedzieć, że był tak całkowicie zdziwiony. Za to tak jak na obecność innych, może poza Ethanem, miał niemal głośne "ugh", bo mu durni przerywali samotnię i szukali rozrywki gdzie jej nie było (jego zdaniem), tak jakoś Gryfon zaskarbił sobie miano tolerowanego.
- Long time no see. - Skomentował neutralnym tonem, przenosząc wzrok z Valeriana na przebiegającego obok Cinnamona z piłeczką, którą zaraz zresztą już miał w dłoni. - Już potrzeba kolejnych?
Dał szczurkowi kawałek migdała, wracając wzrokiem do Gryfona.
kostka: 4
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
Jak na kogoś, kto praktycznie wcale nie ma pieniędzy, Valerian zdawał się stawać nagle stałym klientem Bellamy'ego. Cholernie problematycznym klientem, który... Cóż, praktycznie wcale nie ma pieniędzy, ale nadal klientem, który ostatecznie wywiązywał się z umów i płacił. Byłoby dużo prościej, gdyby mógł po prostu przynosić Puchonowi skradzione przedmioty w zamian za jego towar, ale ten z jakiegoś powodu nie chciał prowadzić sprzedaży barterowej. Oczywiście dużo łatwiej byłoby podjąć próbę kradzieży od samego chłopaka, ale przecież tym samym byłby w jego oczach automatycznie skreślony, a był w gruncie rzeczy osobą, która handlowała, bo odnalazła pewną niszę, a więc konkurencja była niewielka... O ile jakakolwiek.
Machnął mu niedbale ręką na przywitanie, po czym ledwie na moment skupił wzrok na jego szczurku, którego być może nawet podejrzewałby o zamieszkiwanie tego miejsca, gdyby nie to, że najwyraźniej angażował się w zabawę ze swoim prawdopodobnym właścicielem.
Zaraz skinął głową na jego pytanie.
- Może być coś lekkiego.
I taniego. Tak, to było kluczowe. Pytanie też, czy Bellamy wciąż nadążał, ile pieniędzy właściwie jeszcze był mu dłużny. Oczywiście Valerian nie miał zamiaru zagadywać o to pierwszy, na wypadek, gdyby może zapomniał, albo chociaż pomylił się nieco w kwocie na jego korzyść...
- Siedzisz tu cały czas? - zagadnął jeszcze, nie tylko by zapełnić jakoś potencjalną ciszę, ale szczerze zaczęło go to w pewnym momencie zastanawiać.
Albo był tu cały czas, albo Valerian miał do tej pory niewiarygodne szczęście trafiać.
Hufflepuff |
0% |
Klasa VII |
17 lat |
b. ubogi |
Homo |
Pióra: 184
W sumie pewnie nawet chodzą ploty, że tu mieszka, choć jedynie koledzy z dormitorium wiedzieli, że każdej nocy wraca... Ostatecznie. Nie zawsze przed ciszą nocną, ale ważne, że w ogóle. Ale jak łatwiej zarąbać kilka liści z cieplarni niż nocą kiedy teoretycznie wszyscy powinni spać? No właśnie, trzeba myśleć jeśli się działa.
Sięgnął do swojej torby, wydobywając znane już Valerianowi, płaskie pudełko z liśćmi i skrętami. Naturalnie, jako "ten zjarany z zaskakującą pamięcią", pamiętał każdy sykl winny ze strony Valeriana, i choć zdawało się, że nawet go lubił, wcale nie zamierzał mu darować. Miał na co odkładać, a to całkiem dobry biznes, jak się nagle okazało.
- Prawie. Cinna może się wybiegać i ma sporo miejsca do zabawy, a mnie nikt dupy nie zawraca.
Wcale nie myślał o Valerianie jako zawracającym dupę, ale też nie miał drugiej myśli do rozumienia jego słów. Ogólnie w sumie rzadko miał, był raczej szorstki w obyciu. Najpewniej dlatego mało kto z nim gadał, ciężko przywyknąć do tego, że ktoś syczy i jest tak mało... Serdeczny. At all.
- Chyba że ma ku temu powód, to się przejdzie, na zdrowie. - Uniósł joint w dwóch palcach na wysokość swojej twarzy. - Sześć sykli jesteśmi winien, to będzie jedenaście.
I nie potrzebował do tego kajecika! Ha!
- A co? Martwisz się o moje życie towarzyske? - Przesunął lekko głowę w bok, przyglądając mu się z zaciekawioną nutą złośliwości.
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
Z pewnością nie podejrzewał go o spanie tu... Czy też kogokolwiek innego o dobrowolne spanie w podobnych miejscach. Wygoda oraz przestronność dormitoriów była bowiem ogromnym atutem Hogwartu! A przynajmniej z jego perspektywy. Mógł porównywać jedynie z własnym zatłoczonym domem.
- No to prawie nikt - sprostował krótko neutralnym tonem.
On zdecydowanie zawracał, ale przecież Bellamy'emu się to opłacało! Nie to, żeby w przeciwnym wypadku miał jakiekolwiek wyrzuty sumienia.
- Sześć? - spytał, grając zdziwionego. - A nie masz tylko po pięć, albo siedem? Wisiałem ci pięć, nie?
Nie. Sam doskonale wiedział, jak wyszło ostatnim razem, ale nic nie szkodziło spróbować! W końcu jeśli tylko Bellamy faktycznie pamiętał całą sytuację równie dokładnie, Valerian zdziwi się jeszcze bardziej niż przed chwilą, następnie przypomni sobie całą sytuację i w końcu mu zapłaci... Niestety.
Na jego pytanie wzruszył lekko ramionami.
- W sumie, jak większość czasu jesteś tu, to jakie życie towarzyskie? - spytał nieco złośliwiej.
Hufflepuff |
0% |
Klasa VII |
17 lat |
b. ubogi |
Homo |
Pióra: 184
W zasadzie chyba ich w miarę dobra komunikacja musiała polegać na tym, że Bellamy był chłodny albo zwyczajnie niemiły, żeby nie powiedzieć wredny, a Valerian albo się nie przejmował, albo odpowiadał tym samym i obaj byli zadowoleni. Tak czy inaczej, na komenttarz chłopaka Bellamy w zasadzie nie zareagował.. Nawet na próbę ugrania tego sykla się na niego nie spojrzał, skupiając wzrok na szczurku podającym mu piłeczkę prosząco. Więc ją rzucił, a gryzoń pobiegł za nią.
- Pięć za tego, co nie zapłaciłeś, i jednego zabragło do tego za siedem. - Wiedział, że Valerian go sprawdza, zamiast jednak brać do siebie zwyczajne odruchy przetrwania i chęci ugrania dla siebie jak najwięcej, jak każdy w tym padole, po prostu nie pozwalał mu na to wobec siebie. Żadna agresjaa nie była potrzebna, wręcz był jej przeciwny. Nienawidził agresji, choć wielu by go określiło za pasywnie agresywnego.
Poprawił się w siadzie, naciągając ciaśniej swoją skórzaną, brązową kurtkę. Cinna wrócił z piłeczką bardzo szybko, za co dostał kawałeczek ciasteczka. Gdy tak zawiesił wzrok na Valerianie gdy odbił pałeczkę, nawet poczuł, że wpadł na pasujący, hm... Poziom. Można tak to nazwać. Zdawali się mieć vibe nie zwiastujący focha o każde jego słowo, jak zwykle bywało. Jedynie Ethan nie był na szczęście foszasty. A czego jak czego, zwykle miał wywalone i nie oceniał, ale fochów nie znosił.
- Handlowe głównie. - Przyznał szczerze, chowając pudełko do torby. Zostawił tylko tego jednego jointa, który miał być dla Valeriana jeśli zapłaci za niego aktualnie ile powinien. Jeśli. - Ale skoro nalegasz, jak zapłacisz, nawet pozwolę ci zapalić ze mną.
To takie krypto zaproszenie w otoczeniu żartu i ironii jasno słyszalnej, żeby Valerian mógł się nie zgodzić i nie robiź z tego eventu jakby z nim zrywał. Ludzie zdawali się mieć nieraz problemy z odmawianiem...
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
No cóż... A więc musiał zagrać kolejne zdziwienie po mistrzowsku. Rozchylił lekko usta i odwrócił na moment wzrok, jakby liczył sobie w głowie i...
- A, okej - zgodził się, kiedy tylko udało mu się doliczyć i wszystko zdawało się zgadzać.
Niestety... Nawet nie powinien próbować pociągnąć tej próby dalej. W końcu Bellamy i tak szedł mu od początku na rękę.
Prychnął kręcąc głową.
- Uznam to za prośbę. Ale jak już przechodzimy do spotkań towarzyskich, to serio, zniżka byłaby spoko...
Zaraz wyjął odliczoną kwotę i tym razem dał mu całość, wychodząc tym samym na czysto! No proszę... Czyli się dało. Nie było to łatwe i siostra zdecydowanie nie byłaby z tego dumna - ani ze względu na sposób pozyskiwania pieniędzy, ani pożytkowania ich - ale wcale nie musiała o tym wiedzieć.
Wbrew pozorom faktycznie miał zamiar zostać z nim zapalić. W gruncie rzeczy nigdzie mu się nie spieszyło, a Bellamy był postacią dziwnie intrygującą. Może głównie przez nabytą profesję, ale zdaje się, że to nie tylko to.
Oczywiście sama rozmowa, którą odbyli nie była zbyt głęboka i nie dzielili się żadnymi kluczowymi informacjami, jednak Puchon niezmiennie robił na Valerianie pozytywne wrażenie - w szczególności jak na Puchona właśnie. Zdaje się, że nawet w pewnym momencie powiedział mu to całkiem wprost, ale nie zastanawiał się wiele nad tym, co mówił. A raczej zastanawiał się nawet jeszcze mniej niż na co dzień.
z/t x2
|