26-11-2020, 10:00 PM
Pierwszy Post - Krypta
Krypta
|
21-11-2021, 03:29 AM
Uśmiechnął się jedynie lekko na jego słowa. Proszę, czyli nie tak trudno było ostatecznie dojść do wniosków płynących z komentarzy Aarona. Gdyby tylko chciał się pofatygować, mógłby zabić Philipowi brawo, ale uznał, że to zostawi sobie na coś, co w jego oczach będzie bardziej okazałe. Musiał jednak przyznać, że nagła zmiana nastawienia młodszego kolegi jedynie utwierdziła go w ostatecznym przekonaniu, iż cieszył się, że Moon nie zobaczył się z ową panną, co potwierdzało tezę o zazdrości kiełkującej w Leightonie. Do czego będzie w stanie się posunąć, jak tylko całkowicie wyrośnie? Aaron nie ukrywał, że z wielką chęcią by się o tym przekonał, licząc, że któregoś dnia faktycznie zazdrość krasnala będzie ponad skalę.
-Tylko tobie wydaje się, że to coś dziwnego. Kolejne preteksty, żeby się spotkać. Wiesz, jak tak ci zależy, zaproś mnie na randkę - rzucił. Jak wiele teorii spiskowych miał na jego temat Philip? Jak wiele razy pojawiał się w jego głowie w jakimś dziwnym scenariuszu, który niekoniecznie miał pokrycie w rzeczywistości? Jasne, Moon uwielbiał igrać z ogniem, łamiąc wszelkiego rodzaju punkty regulaminu, niespecjalnie przejmując się ustalonymi zasadami, ale nie zawsze faktycznie robił coś, co inni określiliby jako podejrzane. Bo jak wiele osób chodziło do Zakazanego Lasu? Jak wielu warzyło samotnie eliksiry. Pewnie nie o takiej godzinie, ale był to jedyny szczegół, który mógł nie zgadzać się z ogółem. -Poniekąd tak robisz, więc co, jeden jeden? - spojrzał na niego. Czy nie miał racji? Przecież Leighton zawsze mu coś zarzucał nawet, jeśli Aaron nie robił niczego, jedynie spacerując po ciszy nocnej szkolnymi korytarzami. -Nie ukrywam, że to byłoby interesujące. Chciałbym zobaczyć, jak próbujesz. Ale szlabany chociaż wymyśl bardziej kreatywne, co? Jak już masz mi go wlepić, niech będzie… spektakularny. Wszak taka będzie chwila, w której to się stanie - zauważył, jakby nadal nie wierzył, że może szlaban dostać. Nawet jeśli? Był osobą, która zajmowała się tym, co dla niego miało sens. Podgrzał eliksir, dokładając do niego wcześniej zabraną Philipowo fiolkę, patrząc, jak płyn zmienia kolor na turkusowy. Punkty Eliksirów: 8 Kostka: 3 Wynik równania oraz bonus: 11 + 1 z poprzedniego, więc 12 Czy udane? (jeśli nie, wpisz kostkę na efekt uboczny): tak (+1 do sumy kolejnego kroku)
21-11-2021, 03:47 AM
Mimo że łapał się na myśleniu o Aaronie, randka była wizją całkowicie abstrakcyjną, a jego słowa dziwnie zdemotywowały go do prowadzenia dalszej rozmowy. Może dlatego, że faktycznie tego właśnie by chciał? Z tym, że to nie miało się wydarzyć. A nawet jeśli chłopak dawał mu jakiekolwiek zainteresowanie, to tylko po to, żeby się z niego pośmiać, prawda? Dlatego cały czas chciał mu udowodnić swoją wartość, tylko to jakoś nigdy nie wychodziło.
Początkowo postanowił tylko zignorować jego sugestię, jednak po chwili pokręcił głową i przedrzeźnił pod nosem jego "zaproś mnie na randkę". Nie miał przy tym najmniejszego zamiaru nic dodawać! Chyba był w tym wystarczająco wymowny. Zmierzył go wzrokiem, kiedy tylko zarzucił mu, że faktycznie oskarża go bez najmniejszego sensu na każdym kroku. Nie było tak! To znaczy, może trochę oskarżał, ale miał ku temu powody. - No właśnie nie. To ty jakoś ciągle coś odpierdalasz, a potem zarzekasz się, że jest w tym jakiś cel i jest w tym sens i to takie wiem, ale nie powiem. Super, dzięki, wiesz, może byłoby łatwiej i może nie miałbym ochoty ci czegoś dowalić, gdybyś po prostu... Wyjaśnił. Tak, chciał wiedzieć dużo więcej o Aaronie. Chciał go zrozumieć i chciał być bliżej... I jeszcze nienawidził tego, że tak go do niego ciągnie. - Czemu mam się starać? To będzie po prostu coś najnudniejszego, najbardziej powtarzalnego... - zapowiedział, przekrzywiając głowę i patrząc chwilę na zawartość kociołka po podejściu parę kroków. - Nie wierzysz mi. Nie było to nawet pytanie. Ot stwierdzenie... A Philip traktował to niemal jak wyzwanie. Jedno z wielu rzuconych przez Aarona, a przecież podejmował się ich wszystkich.
21-11-2021, 04:02 AM
Nie miałby najmniejszych oporów przed tym, by zaprosić go na randkę. Cóż, istniało niewiele rzeczy, przed którymi Aaron się wzbraniał, czy miał jakieś hamulce moralne. Jasne, nie robił dosłownie wszystkiego, bo granice miał każdy człowiek, ale istniało spore prawdopodobieństwo, że był skłonny wykonać więcej, niż niejedna osoba w szkole. Do tego szeregu zdecydowanie zalicza się zaproszenie kogoś tej samej płci na wspólne, pozornie romantyczne wyjście, nie przejmując się spojrzeniami i komentarzami innych. Zresztą jak wiele osób faktycznie rzuciłoby jakimś wiedząc, że pomimo natury samotnika, Moon potrafił być mściwy i nieprzyjemny.
Jakie jednak istniało prawdopodobieństwo, że to właśnie Leighton wyszedłby pierwszy z inicjatywą udania się do przytulnego miejsca, byleby tylko pobyć sam na sam? Niewielkie. Wystarczyło spojrzeć na niego teraz, jak usilnie wzbraniał się przed przyznaniem, że po prostu chce spędzać czas z Moonem, głównie dlatego łażąc wszędzie tam, gdzie on. Nawet, jeśli starszy Ślizgon wiedziała, jaka był prawda, ten drugi starał się pokazać, że było inaczej. -Ciągle… niespecjalnie. Może parę razy, ale to urocze, że tak się tym interesujesz, by wiedzieć. Sam wmawiasz sobie, że w moim zachowaniu zawsze jest ukryty motyw odpierdalania. Pytanie tylko Leighton, czy uwierzyłbyś w proste wyjaśnienie nawet, jeśli byłoby prawdą, skoro węszysz dziwny spisek. Spacer w Zakazanym Lesie może być tylko spacerem, bez ukrytych chęci zniszczenia świata - skomentował. Szok, że to właśnie podczas spotkań z tym chłopakiem, Aaron wyrzucał z siebie całkiem pokaźny potok słów. -Rozczarowujące - powiedział jedynie, wrzucając do kociołka sproszkowane kolce jeżozwierza, przez co eliksir zmienił się na czerwony. -A zależy ci, abym uwierzył? - uniósł głowę, zerkając na niego. Wpatrywał się w niego dość intensywnie, niewiele robiąc sobie z tego, że ten mógłby poczuć się niezręcznie. Ba, to nawet był cel Moona, który chciał widzieć Philipa we wszelkich możliwych sytuacjach. Punkty Eliksirów: 8 Kostka: 5 Wynik równania oraz bonus: 13 + 1 z poprzedniego, więc 14 Czy udane? (jeśli nie, wpisz kostkę na efekt uboczny): tak (+1 do sumy kolejnego kroku)
21-11-2021, 04:12 AM
Z kolei Philip nie wziąłby nawet podobnego zaproszenia na randkę na poważnie. Przynajmniej na razie. Bo dlaczego Aaron miałby tego w ogóle chcieć? Na każdym kroku starał się mu przecież udowodnić, jaki jest lepszy... Mądrzejszy, bardziej przebiegły, sprytniejszy. To chyba jasne, że nie miał nawet u niego szans. Nie to, żeby aż tak mu zależało! Przyznawał się bowiem tylko do tego, że ten dziwnie go intrygował. To zresztą było źródłem ciągłej frustracji.
- Znaczy, że mam uwierzyć, że to ostatnio, to zwyczajny spacer? - spytał, wyraźnie nieprzekonany jego wyjaśnieniami. - Brakowało jeszcze tylko chodzenia boso po łące i przytulania drzew, wiesz? Fotografowania księżyca i takich tam? Nie kupował tego. Zdawało mu się to dziwnie niespójne z osobowością Aarona i... I może sam po prostu nie rozumiał, po co ktokolwiek mógłby chcieć spacerować po Zakazanym Lesie w środku nocy, samemu. Może gdyby to był jakiś zakład, ale poza tym nic nie przychodziło mu do głowy. Tylko że Moon nie ulegał zakładom. Chyba. Tak mu się wydawało. - Wow. Przepraszam, że szlabany są po to, żeby ktoś poczuł się chujowo - rzucił ironicznie. I szczerze mówiąc faktycznie zależało mu na tym, by uwierzył... Zależało mu też na jakimś minimum respektu, albo może chciał być chociaż traktowanym na równi z Aaronem? - Bez różnicy. Możesz mieć niespodziankę - odparł z powagą, szczerze coraz bardziej chcąc zaskoczyć go czymś podobnym.
22-11-2021, 10:56 AM
-Z tym Leighton, że to był zwyczajny spacer. A to, że do Zakazanego Lasu? Co w tym takiego szczególnego. Jako prefekt powinieneś wiedzieć, jak wielu uczniów tam łazi. A nie, zaraz… przecież ciebie aktualnie interesuje co robi tylko jeden z nich - powiedział, lekko się uśmiechając, dość ironicznie, jak miał w zwyczaju. Granie na nerwach młodszego chłopaka było naprawdę ciekawe, a jeszcze ciekawe było patrzenie, jak powstrzymuje się przed nie rzuceniem czymś w Moona. Jak masochistycznie by to brzmiało, gdyby przyznał, że chciałby chociaż raz zobaczyć taki wybuch Philipa? - Dziwne masz marzenia, ale jeśli chcesz, możemy zrobić wszystko o czym wspomniałeś. Co prawda to jest pojebane, ale czego się nie robi, by spełnić czyjeś zachcianki - odparował, prychając cicho pod nosem. Ciężko było mu wyobrazić sobie Ślizgona robiącego to wszystko, ale skoro ten miał podobne wizje w głowie. Jasne, Aaron wiedział, że nie chodziło mu zupełnie o robienie tego, ale skoro otrzymał kolejny pretekst do tego, aby móc się z nim droczyć, nie chciał rezygnować.
-Zakładając, że tak się poczuję. Kto wie, może znajdę w nich coś ciekawego. Wiesz… nikt nie powiedział, że nie mogę zaprosić kogoś do towarzystwa - powiedział. Był ciekawe czy po pewnych insynuacjach Leighton sam postanowiłby go pilnować, by mieć pewność, że nie będzie się kręcił koło Aarona nikt niepowołany. -Uwielbiam niespodzianki - powiedział, chociaż z tonu jego głosu ciężko było wyczytać, czy mówi poważnie, czy raczy go ironią. - A ty, Leighton? Chociaż wydaje mi się, że kręci cię taki… dreszczyk emocji - spojrzał na niego, zaraz rozglądając się po pomieszczeniu, w którym siedzieli. Chłodnym, ciemnym, mało przyjemnym i naszpikowanym dziwną aurą. Pomieszał eliksir, którego barwa zmieniła się na pomarańcz, dodając kolejną porcję sproszkowanych kolców jeżozwierza, patrząc jak ciecz barwi się na turkusowo. Punkty Eliksirów: 8 Kostka: 5 Wynik równania oraz bonus: 13 + 1 z poprzedniego, więc 14 Czy udane? (jeśli nie, wpisz kostkę na efekt uboczny): tak (+1 do sumy kolejnego kroku)
22-11-2021, 03:50 PM
Przewrócił oczami na kolejne oskarżenia. No dobrze, zwracał uwagę na jednego z nich dużo częściej niż na innych, ale przecież to nie oznaczało, że nie ma czasu dostrzec zachowania innych. W dodatku miał na ten temat pewne własne obserwacje.
- Wiem, ilu uczniów chodzi tam parami, czy w grupach - odparł dosyć szybko. - Za to strzelam, że samotnie i to tylko i wyłącznie na spacery wybiera się tam jeden. Być może wcale tak nie było. Być może były osoby w zamku, których odprężały nocne, samotne spacerki po lesie... Ale Philip i tak był podejrzliwy. - To ironia - wyjaśnił mu ponuro na jego insynuacje marzeń. Cóż, zdawało mu się to oczywiste i podejrzewał, że Aaron za nim nadążał... Ale sprostowanie nie zaszkodzi. Tak żeby za bardzo nie wczuł się w zarzucanie mu przytulania drzew, jak nikt nie patrzył. - Nie no, jasne, zapraszaj sobie kogo chcesz na szlaban, na pewno przyjdą tłumnie... Przecież i tak nikogo by nie zaprosił... Prawda? To byłoby głupie, nie ma szans! - Taki dreszczyk emocji? - spytał unosząc brwi i przechodząc wokół niego, przyglądając się zawartości kociołka z zastanowieniem. - Zależy, co właściwie nazywasz dreszczykiem emocji.
23-11-2021, 11:52 AM
-Parami - powtórzył, uśmiechając się pod nosem, nie zwracając już większej uwagi na to, że w wypowiedzi chłopaka pojawiły się również grupy. Aaron wyłapał to, co chciał wyłapać i co można było wykorzystać w dalszej konwersacji, która póki co trwała w najlepsze, pomimo częstego zapierania się Philipa, że nijak go Moon nie interesuje. Trochę chyba tak, skoro nadal tu trwał, przyglądając się, jak starszy chłopak warzy eliksir. - Widzisz, moja para dotarła z opóźnieniem - skomentował, lustrując go ponownie, jawnie dając mu do zrozumienia, że chodziło właśnie o niego. Musiałby być naprawdę mało inteligentny, by tego nie wyłapać, a wbrew pozorom Moon go za takiego nie miał. - Więc koniec końców nie byłem samotny. Wpasowałem się w kryteria? - zainteresował się, przeczesując dłonią włosy.
Ponownie uniósł kącik ust ku górze. Leighton zdawał się być wyjątkowo niepewny w towarzystwie Aarona i dość mocno zależało mu, by ten nie zrozumiał go opacznie. Ale hej, co takiego złego byłoby w przytulaniu drzew? Co prawda on osobiście popatrzyłbyna taką osobę jak na niespełna rozumu, ale każdy miał inne hobby i Moona interesowało to tak, jak lekcje historii magii. Czyli wcale. -Zawsze możemy się przekonać, jak wielu chętnych będzie na spędzenie szlabanu ze mną - wzruszył ramionami. Już teraz byłby w stanie wskazać osoby, które niemal w podskokach i pełne radości dołączyłyby do niego. Ba, z całą pewnością znalazłyby się takie, które ten szlaban wykonałyby za niego. Z tym, że aktualnie sam Ślizgon interesował się tylko jedną z nich, będąc pewnym, że koniec końców przyszłaby sprawdzić, czy faktycznie Moon z nikim nie siedzi. -Chcesz dołączyć? Zawsze coś może… wybuchnąć - powiedział, patrząc na niego. - No nie wiem… czasami śledzenie kogoś może być dreszczykiem emocji. Postawienie się nauczycielowi podobnie. Albo… spacer po zamku po godzinie nocnej. Zapewne to normalni ludzie uważają za emocjonujące - odpowiedział, nie nawiązując przy tym do siebie. On potrzebował znacznie więcej i kto wie, być może w którymś momencie Philip będzie miał okazję się o tym przekonać. Dodał sproszkowany róg jednorożca, patrząc jak wszystko zmieniło się na kolor różowy. Punkty Eliksirów: 8 Kostka: 3 Wynik równania oraz bonus: 11 + 1 z poprzedniego, więc 12 Czy udane? (jeśli nie, wpisz kostkę na efekt uboczny): tak (+1 do sumy kolejnego kroku)
24-11-2021, 01:21 AM
Otworzył usta, by odpowiedzieć od razu na jego oskarżenie, jakoby był jego parą na ostatni spacer w Zakazanym Lesie. Ale przecież nie mógł tego wiedzieć! Nie zaplanował tego - skąd miałby wiedzieć, że zwróci na niego uwagę i pójdzie za nim? Tak, zwyczajnie ściemniał, co frustrowało Philipa jeszcze bardziej. A jednak nie wiedział, czym odpowiedzieć tak od razu. W co on właściwie grał? I po co?
- To się nie liczy - wypalił w końcu, rozkładając szeroko ręce, jakby ruchem chciał trochę rozładować własne emocje. Zaraz po tym jednak ponownie splótł ręce na piersi. Dalej prowokował go tylko bardziej. Nie wiedział, czy to nastawienie pod wpływem chwili i zaraz mu przejdzie, ale był gotów... Mieć nadzieję, że go zaskoczy. Jeszcze nie teraz. Dlatego też ostatecznie nie skomentował na głos chęci sprawdzenia, ilu chętnych miałoby spędzić czas z Aaronem. - A ty co? - spytał unosząc brwi, rozumiejąc, że jego zdaniem sam nie należał do tych normalnych. To co było dla niego tym dreszczykiem emocji? - Las? Głębokie lochy? Próby wciskania komuś kitu? Po kilku krokach ponownie usiadł przed Aaronem, po przeciwnej stronie kociołka. - Czemu w ogóle ze mną gadasz? - spytał starając się nie brzmieć na sfrustrowanego niewiedzą i niepewnością... Ale czy aby na pewno wyszło? Cóż, z założenia miał brzmieć na pewnego siebie, na to, że wie, czego chce i nie boi się szukać odpowiedzi... Ale zdaje się, że wylewał się z niego brak pewności.
28-11-2021, 12:45 AM
-Nie liczy? Dlaczego? Byliśmy tam razem, spędziliśmy w Zakazanym Lesie wspólnie trochę czasu, więc czemu miałoby się nie liczyć, Leighton? - zainteresował się. Był ciekaw, czemu chłopak chciał go wykluczyć. A może… - No tak, powinienem zapytać cię wprost, prawda? O to chodzi. Że nie weszliśmy tam razem, tak? - skomentował, jakby był święcie przekonany, że w tym tkwił problem. Nie było tak, mógł być tego pewien. Niemniej fakt, że zaraz Philip na nowo zacznie się miotać, byleby jakoś odpowiedzieć, był dla Moona sposobem na ciekawe spędzanie czasu z tym osobnikiem. Nie było mowy, by nudził się w jego towarzystwie, bo ilekroć dochodziło do konfrontacji, działo się coś fascynującego.
Uśmiechnął się kącikiem, słysząc pytanie. Musiało paść. Młodszy Ślizgon nie darował sobie chęci dowiedzenia się o Aaronie jak najwięcej; zdążył to już zauważyć podczas licznych przypadkowych spotkań. -Moje dreszczyki emocji trochę od tego odbiegają. Kiedyś ci pokażę, Leighton. Ale wszystko w swoim czasie. Wiesz… krypta niekoniecznie jest miejscem przyjemnym - powiedział, lustrując go. Niech się głowi, co takiego miał na myśli. Ostatecznie odpowiedź starszego chłopaka brzmiała dość dwuznacznie. Tylko czy myśli Philipa były już na to przygotowane, czy potrzebował jeszcze trochę czasu z Aaronem, bo zacząć patrzeć na te sprawy z większą otwartością. -Bo mi odpowiadasz. Zresztą z naszej dwójki to ty zacząłeś rozmowę. Czy to nie tak, że powinieneś być zadowolony, że do niej dołączyłem? - rzucił, mieszając w kociołku, patrząc, jak wywar zmienia kolory. Następnie dodał sproszkowany kamień księżycowy, a ciecz zabarwiła się na szaro. Punkty Eliksirów: 8 Kostka: 2 Wynik równania oraz bonus: 10 + 1 z poprzedniego, więc 11 Czy udane? (jeśli nie, wpisz kostkę na efekt uboczny): tak (+1 do sumy kolejnego kroku)
28-11-2021, 02:43 AM
O nie, tym razem to było troszkę za mało, żeby zaczął się miotać. Oczywiście byli tego bardzo blisko - jakoś zawsze tak wychodziło z Aaronem - ale jeszcze miał te parę słów, którymi mógł się wybronić i przychodziły mu do głowy natychmiastowo.
- Spotkaliśmy się tam przypadkiem - odparł przewracając oczami. Może robił to trochę za często w towarzystwie Aarona, ale zdaje się, że był to dla niego jakiś rodzaj strategii obronnej. Podkreślało to, że drugi Ślizgon gada głupoty, prawda? - Znaczy, ja konkretnie przypadkiem zobaczyłem, jak tam idziesz, nie? To tyle. To nie jest, nie był wspólny spacer... W dodatku wierzył w słuszność swoich słów. I wiedział już, czego mógł się spodziewać zaraz, więc uniósł lekko rękę, jakby chciał mu przerwać, nim ten zdążył się odezwać. - Ale ty zaraz powiesz coś po swojemu, nie? Że było zupełnie inaczej? Nie, nie było. O właśnie. I temat zakończony. - Nie prosiłem, żebyś mi pokazał - odpowiedział od razu defensywnie, choć faktycznie... Chciał wiedzieć bardziej. Bo przecież powoli godził się z faktem, że z jakiegoś powodu po prostu ciągnęło go do Moona. Przez chwilę nie odpowiadał na jego kolejne pytanie, patrząc to na kociołek, to na niego i układając sobie w myśli coś, czego Aaron mógłby znów nie przekręcić na jego niekorzyść. - No chyba ty akurat wydajesz się bardziej zadowolony...
28-11-2021, 03:06 AM
-W takim razie dość przyjemny ten przypadek, przynajmniej dla mnie - odpowiedział chłopakowi, który usilnie starał się przedstawić swoją wersję tak, jakby w ogóle Moona nie śledził. Czy będzie kiedykolwiek dzień, w którym chłopak przyzna otwarcie, że Aaron faktycznie ma rację w tym, co mówił? Jasne, starszy chłopak nie był pewien, czy chciałby te słowa usłyszeć, bo to by znaczyło, że Philip dał za wygraną, ale z drugiej strony po co upierać się przy czymś, co nie miało aż takiego pokrycia w rzeczywistości?
-Nie po mojemu, Philip. Bardziej zgodnie z realiami. Bo jeśli to tylko przypadek, jeśli nie miało niczego wspólnego ze wspólnym spacerem, nawet później to… czemu nie wlepiłeś mi szlabanu i nie wróciłeś do zamku… sam? - spytał, wbijając w niego spojrzenie ciemnych tęczówek. Jedno z tych, które pozornie było w stanie przeszyć człowieka na wylot. - I czy w takim razie nie powinniśmy zmienić przypadku na nie przypadek i pójść do Lasu na wspólny spacer? - uśmiechnął się lekko. Kolejna sugestia, kolejna aluzja. Czy Leighton ją zrozumie, czy odbierze jako żart, kiepską kpinę, która miała jedynie sprawić, że będzie się głowił, czy Moon faktycznie ma to na myśli? Nauczył się już, że nawet mówienie wprost było dokładnie przez krasnala analizowane. -Nie otwarcie… ale co, nie chciałbyś? Nie jesteś ciekawy jak ja odbieram dreszczyk emocji? Nie wszystko da cię powiedzieć. Czasami lepiej jest… zademonstrować - stwierdził. Bo jak zadowolić się jedynie suchymi faktami? Gdyby ktoś obcy opowiedział mu o Philipie, pewnie Moon by go zbył. A tak, poznając go osobiście, mógł śmiało przyznać, że póki co podobały mu się wszelkie interakcje z chłopakiem. -Czemu w takim razie nadal ją prowadzisz, skoro nie czerpiesz z niej przyjemności? - spytał, dodając ostatni składnik w postaci sproszkowanych kolców jeżozwierza. Patrzył, jak nad eliksirem unosi się srebrna para. Czyli co, to by było na tyle. Punkty Eliksirów: 8 Kostka: 5 Wynik równania oraz bonus: 13 + 1 z poprzedniego, więc 14 Czy udane? (jeśli nie, wpisz kostkę na efekt uboczny): tak (+1 do sumy kolejnego kroku)
28-11-2021, 07:03 AM
Zmarszczył brwi. Powinien był wlepić mu szlaban. Mógł odpuścić mu pierwszy raz, przy którym wylądowali z jakiegoś powodu na błoniach i było całkiem miło, ale... Nie, właściwie nie był pewien, czy było. Czuł się z całą sytuacją dziwnie. Był tylko pewien, że jakby musiał wrócić do tego pierwszego tegorocznego spotkania, postąpiłby właściwie tak samo - nie wiedzieć czemu!
- Trzeba było wlepić ci szlaban i odprowadzić cię do zamku - mruknął ciszej z niezadowoleniem mrużąc lekko oczy. Naprawdę był przekonany, że go na to nie stać... I to tylko bardziej prowokowało Philipa do podobnej decyzji. - Nie jestem aż tak ciekaw - zapewnił go, bo... Bo zdaje się, że to była jedyna prawidłowa odpowiedź. Co, miałby brzmieć na tak dziwnie sfrustrowanego? W ogóle, czemu miałby się nim aż tak interesować? To nie było normalne. I najwyraźniej powoli Philip uświadamiał sobie, że według własnych standardów normalny nie był... Ale nie będzie się tym chwalił. Westchnął cicho, jakby się do czegoś zbierał, patrząc na kociołek. - Właśnie kończę - odparł cicho, podnosząc na niego wzrok. - Jutro, piętnasta. Ogarnięcie graciarni na piątym piętrze? A było co ogarniać... W dodatku to jedno z miejsc, nad którymi praca zdawała się nie tylko żmudna, ale i nieco bezsensowna. Miejsce nie było tak często uczęszczane, więc prędko miało zarosnąć kolejnymi grubymi warstwami kurzu. Ale czy Philipowi w ogóle zależało, by było to szczególnie pożyteczne? Nie, sam po sobie wiedział, że im głupsze dostawało się zadanie, tym większa była niechęć do wykonywania go. I właśnie tego chciał dla Moona.
09-12-2021, 11:02 PM
-Ale jednak tego nie zrobiłeś. Coś ewidentnie cię powstrzymało i nie sądzę, by była to łaska, bo patrząc na to, z jaką chęcią innym rozdajesz szlabany, na taką nie można liczyć. Chyba, że… jestem szczególny pod jakimś względem. Pytanie pod jakim, Leighton - powiedział, spoglądając na niego z lekkim, ledwo dostrzegalnym uśmiechem. Oczywiście, że był. Nie trzeba było być geniuszem, aby domyślić się, że Philip po prostu chciał wtedy spędzić z nim czas i nie w smak byłoby wlepienie mu szlabanu. Mógł się mylić, to pewne, ale wiadomo, że Moon nie zakładał podobnych pomyłek, kiedy już coś pojawiło się w jego głowie.
Lekko uniósł kącik ust, słysząc jego odpowiedź. Nie był aż tak ciekaw. Czemu starszy chłopak w to wątpił? Coś mu ewidentnie nie grało, ale nie naciskał. Miał swój plan, który powoli wcielał w życie, a który zakładał porządne namieszanie w umyśle młodszego kolegi. Był podatny, ale równie uparty, co sprawiało, że Moon tym bardziej chciał zatriumfować. Wpatrzył się w niego na dłuższą chwilę, a wyraz jego twarzy nie zdradzał niczego. Właśnie dostał szlaban. Po raz pierwszy od Philipa. Jak bardzo się przejął? Cóż… nieszczególnie, ale to nikogo nie powinno dziwić. Przeczesał włosy, by zaraz przelać trochę eliksiru do fiolki, którą następnie schował do torby. Był pewien, że eliksir się udał, więc czemu później go nie wykorzystać. Następnie spojrzał na chłopaka, powoli się do niego zbliżając, póki jego twarz nie znalazła się dostatecznie blisko jego. -Czy ty właśnie odważyłeś się dać mi szlaban, Leighton? Jesteś pewien, że to twoja ostateczna decyzja? - spytał, nachylając się tak, by wyszeptać mu te słowa do ucha, przy okazji oddechem omiatając jego szyję. Bawił się, to pewne. Był ciekaw czy i tym razem sztuczki podziałają, czy jednak młodszy Ślizgon będzie bardziej oporny.
11-12-2021, 04:55 AM
Coś ewidentnie powstrzymało go wtedy... Na szczęście to coś milkło coraz bardziej przy każdej kolejnej prowokacji. Może nie dodawały mu one pewności siebie, ale zdecydowanie budziła się coraz większa determinacja. A niech ten jeden raz się zdziwi! Niech zacznie go szanować i wie, że stać go na więcej. W takich momentach oczywiście Philip nie skupiał się na tym, dlaczego aż tak zależy mu na zmianie perspektywy Aarona. Liczyły się tylko i wyłącznie efekty.
Oczywiście liczył, że ujrzy na jego twarzy... Cóż, jakąkolwiek zmianę. Najlepiej zdziwienie, co na pewno przyniosłoby mu niemałą satysfakcję. Jednak zmarszczył lekko brwi przyglądając mu się w oczekiwaniu. Sekundę, drugą, piątą... Brak zmian. Zaraz jednak zorientował się - lub myślał, że się zorientował - dlaczego tak naprawdę starszy Ślizgon nie zareagował. Co, myślał, że zrezygnuje? Tylko dlatego, że się zbliżył, że wyszeptał, że Philip poczuł jakieś dziwne łaskotanie tuż przy uchu, które spowodowało, że gwałtownie odsunął się o krok...? Skarcił się jedynie w myślach za to, że nie wyszedł wcześniej. Trzeba było tylko podać mu informacje o szlabanie i wyjść. To stanowczość na jaką byłoby go stać z łatwością... Ale nie, musiał oczekiwać satysfakcjonującej zmiany w mimice Aarona! - A co, bo niby czymś mi zagrozisz? - spytał rozkładając ręce. - Jasne, spoko, dawaj. Bo co właściwie miało znaczyć, że się odważył? Był prefektem, dawał szlabany innym wiele razy, to nic takiego!
09-01-2022, 11:14 PM
Odniósł wrażenie, że coś zmieniło się w Philipie. Nadal można było przewidzieć większość jego zachowań, niemniej Aaron dostrzegł, że jeszcze bardziej stara się być niezależny, jak również wyjątkowo zbuntowany. Zupełnie, jakby chciał zrobić tak wiele na przekór starszemu Ślizgonowi, udowadniając mu, że ma wiele do powiedzenia.
Miał zawsze, ale chyba tego nie dostrzegał, poddając się słowom kolegi, jak również uginając się pod jego sposobem bycia. Wystarczyło jednak, że przestałby tak usilnie skupiać się na tym, by zaimponować Aaronowi, a być może dotarłoby do niego, że młody mężczyzna nie traktował go jak byle kogo. Po pierwsze, poświęcał mu swój czas. Po drugie, rozmawiał z nim, a to w przypadku Moona było zdecydowanie dużo. Patrząc w twarz młodszego chłopaka, bezczelnie lustrował każdy jej cal. Lubił z nim grać, czekając na moment, w którym Leighton faktycznie pokaże, na co go stać. Czyżby wlepienie szlabanu było tego początkiem? Jak wiele kosztowało go, by ostatecznie wypowiedzieć te słowa? Kącik ust lekko mu drgnął, kiedy ten się odsunął. Czyli nadal miał przewagę. Kusiło go, by wymóc na nim odwołanie decyzji, którą na dobrą sprawę mógł zignorować. Jakie inne konsekwencje by go spotkały, gdyby nie stawił się na szlaban? Odjęcie punktów? Jakoś nie zależało mu na tym, by Slytherin miał ich najwięcej. Zmienił taktykę. Poddał się, co musiało być sporym szokiem dla Philipa. Zwęszył okazję, którą chciał wykorzystać na swój sposób. -Grozić? Jak śmiałbym grozić prefektowi - rzucił beznamiętnie, jedynie z błyskiem w ciemnych oczach. - Stawię się, skoro taka jest ostateczna decyzja pana prefekta. Mam nadzieję, że nie będziesz miał niczego przeciwko, jeśli kogoś ze sobą wezmę - rzucił, uśmiechając się ledwo dostrzegalnie. Nachylił się na nim, patrząc mu w oczy. -Do zobaczenia jutro, Leighton - szepnął, rzucając szybkie spojrzenie na jego usta. Wyprostował się, zgarnął swój bałagan i wyszedł, po raz kolejny zostawiając chłopaka samemu sobie. zt.
10-01-2022, 04:56 AM
A gdy tylko Aaron zaczął mu odpowiadać, ukłuła go dosyć mocna obawa, że tak po prostu właśnie zjebał. Że może teraz chłopak odnosił się do niego jakoś chłodniej i bardziej ironicznie? Ale przecież zawsze to robił... Tylko zdaje się, że w jeszcze inny sposób. I może było dobrze do tej pory, ostatecznie sam zauważył, że jakby nie chciał, nie gadałby z nim. A z jeszcze innej strony patrząc, przecież podważał jego autorytet. Nie to, żeby Philip czuł się jakoś dużo lepszy, ale jak ktoś ciągle powtarzał mu, albo sugerował, że nie da rady z czymś zrobić... Tak! Tak, zrobił dobrze. Na pewno. Tylko czemu nadal czuł się z tym aż tak nieswojo.
Wysłuchał całość patrząc na niego z uwagą i może wyglądał nawet jakby w jego głowie nie panował właśnie aż taki chaos... Przynajmniej do momentu, kiedy pochylił się nad nim, żeby się pożegnać. Wtedy zamrugał parę razy i odwrócił wzrok ze zmieszaniem. Nie wiedział, czy w takim zachowaniu jest jakiś ułamek flirtu, czy raczej Aaron mu groził. Cóż, będzie miał o czym myśleć przez kolejne godziny. Odprowadził go wzrokiem i choć powinien teoretycznie doprowadzić go aż do Pokoju Wspólnego, został. Całkowicie bez powodu. Stał tak chwilę we własnym zmieszaniu, patrząc w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą siedział drugi Ślizgon, a następnie zakrył na moment twarz rękoma i westchnął głęboko. To wszystko jakoś nie było normalne, nie miało sensu. Potrzebował w sumie jakichś pięciu minut, żeby pozbierać się po kolejnym spotkaniu i zawrócić. z/t |
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|