Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 162
Odczekał parę sekund patrząc na Iana. Kiedy tylko zorientował się, że nie było już pełną wypowiedzią, przewrócił oczami. To jeszcze nie materiał na kłótnię, ale z pewnością nie był zadowolony z tego braku wylewności. Najwyżej odgryzie się potem jakąś złośliwością.
Splótł ręce na piersi i westchnął kręcąc głową, jakby wszystko, co do tej pory powiedział Ianowi było spójne, logiczne i ukazywało bardzo prostą i oczywistą sytuację. Jasne, że tak nie było... Ale mógł chociaż udawać.
- Nie wiem, jest miły, zagaduje, stara się...
Chyba normalnie nie nazwałby zachowania Aarona byciem miłym w jakikolwiek sposób, jednak, gdy starał się znaleźć pozytywy, które potrafił nazwać, przyszło mu na myśl właśnie to, poparte przykładami, kiedy z nim flirtował. Chyba flirtował. Celowo nie nazwał tego po imieniu.
- Znaczy... Może coś z tego będzie - dodał po chwili, dziwnie beznamiętnie, wzruszając ramionami.
A teraz czas się odgryźć, żeby tylko Ian nie czuł się za pewnie w tej rozmowie. Philip już się nie czuł...
- To podsumujmy, co ja wiem. Jest sobie Max. Istnieje. - zaczął wyliczać dwa pierwsze punkty na palcach lekko uniesionej ręki. - Piąty rok. Nie jest ze Slytherinu. Ma pecha, co w sumie jest wymowne.
Na koniec skinął lekko głową w stronę Iana. Nie był pewien, czy załapie, ale chodziło tu o subtelną złośliwość - ma pecha, więc trafił na Iana, proste.
- A, i najważniejsze. Chyba coś ten. Tak to było?
Bo co to niby miało znaczyć?
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 118
W sumie z jednej strony, dowiedział się naprawdę niewiele i jak już nakręcił się przeciwko Aaronowi, namyślał jaki to nie jest chuj i prostak, to teraz ciężko było mu zmienić zdanie na podstawie stwierdzenia, że jest miły. Nie brzmiał, na pewno nie wyglądał, ogólnie nie. Mimo to, skoro stanął po stronie Philipa, może faktycznie nie był taki najgorszy. Nie ratowało to opinii o nim, ale też był to mocny argument, poprawiał jego wizerunek odczuwalnie.
Nie wiedział co o tym myśleć już całkiem. Widział, że Philipowi zależało i starał się wierzyć, że miał ku temu powody, nie jest żenadą lgnącą do kogoś, kto traktuje go jak gówno. Chyba też jego charakter (czy też ich, mieli akurat w tej materii podobne zachowania) by nie pozwolił na wprost pomiatanie sobą i ot, akceptowanie tego. Zemściliby się na typie i byłoby po robocie. A tak? Musiał chociaż spróbować się nieco zdystansować i przyjrzeć sytuacji, chociażby ze względu na brata.
Przyglądał mu się chwilę z nieodgadnioną miną, po czym w końcu skinął głową krótko, poprawiając się wygodniej w siadzie i spoglądając przed siebie.
- No dobrze. To zobaczymy jak będzie, mam nadzieję, że ostatecznie będzie faktycznie w porządku. - Zamilkł na sekundę, po czym zerknął na niego. - Tak czy tak, możesz mi mówić o tym, okej? Zawsze będę po twojej stronie, jak by nie było, więc... No.
Bo może coś powiedział nie tak, albo zrobił, że Phil mu nic nie mówił? Nawet teraz, kiedy to już przecież wiedział o istnieniu Aarona, a wraz musiał pociągnąć go za język. Kiedyś nie mieli takich sytuacji, w sumie nigdy, wszystko co jeden wiedział, to i drugi. Dziwnie mu było z tym, że jakoś coś się tu zmieniało i starał się tym nie przejmować bardziej niż potrzeba, ale głupio go to zmartwiło. Oczywiście, przy tym sam nie był niewinny z własną częścią opowieści.
Uniósł krótko w rozbawieniu kącik ust przy stwierdzeniu, że Max istnieje. Na szczęście nie był na etapie wymyślania sobie przyjaciół. Zginając nogi w kolanach, wciągnął je na ławkę, otaczając je ramionami i opierając na jednym kolanie brodę. Chyba czuł się tak troszkę pewniej, bo stresowało go to też bardziej niż powinno, ta rozmowa. Nie skrajnie, ale nie nazwałby tego szczytem komfortu.
- Dobra, spadaj - rzucił z rozbawieniem lekkim, bezbłędnie odczytując jego sugestię rodzaju pecha Maxa. Acz w sumie nie mylił się chyba aż tak, Gryfon by na pewno się zgodził. Westchnął w końcu cicho, przeciągle.
- Taa. Gryfon, ogólnie wygląda moim zdaniem na takiego... - Zastanowił się chwilę. - Bo ogólnie to on ma inny vibe niż kiedy się odzywa. Albo też... - Znowu chwila ciszy, zmarszczył brwi. - Ogólnie to spotkałem go raz na mieście w wakacje i poszliśmy coś zjeść. Tak sobie o. I pogadaliśmy i w sumie jest bardzo spoko, więc od wtedy gadamy.
Zamilkł na chwilę, marszcząc brwi. Nie wiedział co jeszcze dodać, albo raczej ile ma odwagę powiedzieć na głos. Podobał mu się, to raz. Był uroczy, zabawny, chociaż zdawał sobie sprawę, że niespecjalnie, po prostu sam jego sposób bycia i wyrażania się jakoś Iana bawił. Ale też intrygował go, czuł, że jest w nim wiele więcej niż pokazuje i choć z nikim do tej pory tak nie miał, tu jakoś tak czuł się zdeterminowany żeby go poznać, po prostu. Chyba też nie całkiem zdawał sobie sprawę, że zwyczajnie miał na niego crusha.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 162
Philip mimo wszystko jakoś nie do końca wierzył, że miało być w porządku. Przecież nawet Aaron ostrzegał, że pewnie jeszcze go zrani. Rzecz w tym, że chłopak był w tamtym momencie pewien, że gorzej już nie będzie. Przeżył pewne załamanie i dopiero ponownie wracając do kontaktu ze starszym Ślizgonem, poczuł się lepiej. W pewien sposób dostrzegał potencjalną beznadziejność sytuacji, ale absolutnie nie miał zamiaru martwić tym Iana. Jeżeli tylko miało być w porządku, chociaż przez chwilę, Philip miał zamiar udawać przed wszystkimi - łącznie z samym sobą - że wierzy w to całe w porządku.
- Pewnie tak. Ostatecznie wyjaśniliśmy sobie parę rzeczy, więc wiesz, zapowiada się dobrze - odparł, wskakując tym samym na absolutne wyżyny swoich zdolności aktorskich, skoro przecież nie był tak do końca szczery. - Na pewno będzie lepiej. Na tyle, że nie będziesz musiał na mnie marudzić.
Dźgnął go lekko łokciem w bok. W końcu Ian na pewno też swoje przeżył, widząc martwiące załamanie brata.
W ostatnie nawet wierzył - a przynajmniej, że na jakiś czas będzie lepiej. Sam, patrząc na sprawę swoim zdaniem realistycznie, dawał im rok. Albo raczej miał nadzieję, że mogliby zbliżyć się, być razem przez ten rok. Było to obrócenie całej sytuacji o sto osiemdziesiąt stopni. Jeszcze parę dni temu liczył, że uda mu się unikać Aarona, aż do końca czerwca. Teraz z kolei miał ochotę spędzić z nim jak najwięcej czasu, w obawie, że zostawało im go coraz mniej. A skoro chłopak nie bez powodu miał w Hogwarcie taką reputację, jaką miał, z pewnością poza nim znalazłby sobie kogoś lepszego... Ale to przecież materiał na martwienie się w przyszłym roku. W dodatku, jak już wszystko się posypie, nie musiałby go nawet unikać!
Słysząc, jak Ian zaczynał mimo wszystko szerzej opisywać tego tajemniczego Maxa, Philip nie mógł powstrzymać parsknięcia. Bardzo nie chciał mu przerywać, skoro brat po raz pierwszy zaczął bardziej otwierać się na rozmowę o nim, ale obaj dziś opisywali w tak pokraczny sposób...
- Kiedy się odzywa? Czyli jest lepiej, jak już się odezwie, czy jak milczy?
Za chwilę jednak nieco spoważniał. Uznał, że skoro już poruszyli ten temat, być może warto było wydusić nieco więcej. Nie wiadomo, kiedy mieliby ponownie wrócić do tego tematu. Już teraz było im niesamowicie trudno zacząć tę rozmowę.
- Ale on coś wie? To znaczy... Ee... Jak blisko w ogóle jesteście?
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 118
Nie wiedział na ile ufać Philipowi, a na ilę mu się przyglądać czy znowu nie daje robić z siebie głąba, ale w sumie i tak dowiedział się więcej niż sądził, że wyciągnie od niego. Nie miał wyjścia, musiał działać na tym, co usłyszał i liczyć, że tak właśnie będzie - w porządku. Pokiwał więc jedynie głową, przyjmując do wiadomości i choć miał zamiar być czujnym i może zwrócić większą uwagę co robi Philip jak akurat nie szlajają się razem, to teraz ten temat zostawił, względnie usatysfakcjonowany.
- Nie no, znajdę sobie jakiś powód może i tak - rzucił żartem, że niby i tak będzie na niego marudził.
Przewrócił oczami, mimowolnie samemu się uśmiechając mimo wszystko, po czym lekko walnął go w ramię za ten parsk. Naprawdę robił co mógł żeby to sensownie opisać! A że całą ta relacja była póki co popierdolona, to tak właśnie to ubierał w słowa.
- Jak się odezwie. Wygląda na dość ugodowego i spokojnego, ale nie jest. - Wzruszył lekko ramieniem. Skrzywił się na ostatnie pytanie. To były bardzo dobre pytania. Też chciałby wiedzieć. Chwilę bił się z myślami, wyraźnie ze dwa razy już chcąc odpowiedzieć, po czym westchnął ze zrezygnowaniem. - Nie wiem. To skomplikowane.
Chciałby wiedzieć cokolwiek w tej materii, ale opierał się tylko na domysłach i własnym uporze. Max mu się podobał i wydawało mu się, że jemu on sam też nie jest obojętny, ale nigdy mu tego nie powiedział ani nawet nie zasygnaliwoał inaczej niż zmieszaniem czy złością kiedy insytuował pewne rzeczy. Dużo się zawstydzał i plątał, to znaczy, że jednak przeżywał, nie? A patrząc na jego cięty język, raczej jakby faktycznie miał czysto za złe pewne ich wymiany zdań czy zagrywki Iana, to inaczej pewnie by podszedł do tematu. Chyba. A nigdy go nie zatrzymał ani nie przegonił tak... No, ostro. Albo może po prostu mu się nie dał? Cholera wie.
- Nie wiem, zobaczymy co z tego będzie - dodał jakoś tak markotniej, bo troszkę dał się podejść pewnym zmartwieniom w tym temacie.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 162
- No dobra, to nie będziesz musiał aż tak marudzić - odparł już z uśmiechem, skoro udało im się wybrnąć z najcięższego etapu rozmowy i zdaje się, że atmosfera powoli robiła się luźniejsza.
Odetchnął nawet, siadając wyraźnie wygodniej, wreszcie trochę rozluźniając się w rozmowie z bratem.
- Czyli... - zmrużył lekko oczy, patrząc tym razem ku niebu. - Wygląda na spokojnego, ale co, tak naprawdę jest pojebany?
Philip nie miał tu nawet nic złego na myśli. Właściwie pojebany może być czasem komplementem... W pewien sposób.
- Bardziej skomplikowane, niż... - zaciął się.
Tylko jak to zgrabnie ująć?
- Niż to, co ja mam? - dokończył szybko, ale jakoś niechętnie.
Nie brzmiało to najlepiej. Chyba na moment za bardzo się rozluźnił. Poczuł się zbyt swobodnie w tej rozmowie.
- Ale pytałeś go o... - ponownie się zaciął.
O to coś, o co pyta każdy przed rozpoczęciem związku, czy spotykania się ze sobą... Jak to było? Aha!
- O coś?
Lepiej nie mógł tego ująć.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 118
Zmarszczył brwi. Czuł natychmiast w sumie odruch by wstawić się za Maxem, bo jego zdaniem absolutnie nie był pojebany. A na pewno nie w ten negatywny sposób... Zerknął na Philipa nieświadomie trochę z urazą.
- Nie, po prostu... Umie postawić na swoim, nie jest nie wiem, jak taki Sherlock.
Czyli w ich rozumieniu, to nie frajer, którego już lata temu zdominowali i biedaczek nie miał z nimi żadnych szans. Do tego jeszcze bezczelnie jeśli chcieli określić kogoś mianem beznadziei, jego imię często padało w pierwszym rzucie... Ah, ta miłość rodzeństwa.
- To teraz dałeś porównanie, aż nie wiem który z nas ma gorzej - rzucił ostatecznie, unosząc kącik ust lekko w rozbawieniu. Uraza tak szybko jak się pojawiła, znikła. Ostatecznie też Ian troszkę poczuł się nie tak całkiem sam w dziwnej relacji, Phil tez miał swoją.
- Ale nie wiem, w sumie. Znaczy... - Sapnął cicho. - Generalnie zadaję mu dużo pytań albo sugestii, właściwie to nawet bardzo bezpośrednich, ale nie wiem, nie umiem chwilami odczytać jak on to odbiera. Za każdym razem jak myślę, że wiem i robimy jakiś krok ku czemukolwiek, to znowu dupa. - Zerknął na Philipa krótko. - To nie znaczy, że się poddaję, jedynie... No.
Absolutnie niech Maxwell nie łudzi się, że Ian jakkolwiek zamierza odpuścić czy dać mu spokój. Był zdeterminowany, tak długo, jak jasno i dosadnie nie zostanie mu wbite do głowy i przekazane, że nie ma na co liczyć i Max nie przyjmuje w żaden sposób jego zalotów. Nie zmieniało to jednak faktu, że bywał frustrujący. Chwilami troszkę to demotywowało, ale potem Ślizgon tylko pewniej badał pewne granice, też chcąc może trochę więcej odczytać z ekspresji Gryfona.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 162
Pokiwał głową na boki. Coś może i w tym było.
- Nisko stawiasz poprzeczkę.
Prawdopodobnie kto inny mógłby powiedzieć o Sherlocku coś dużo lepszego, ale oni dwaj znali go z innej perspektywy i nie pozwalali jej się zmienić. Najwyraźniej pasowała im taka wizja brata. Równocześnie sami mogli poczuć się nieco lepiej ze sobą.
Prychnął.
- Zajebiście, że przy pierwszych... Takich relacjach, już gadamy, kto ma gorzej - rzucił ze śmiechem, choć równocześnie w pewnym zakłopotaniu podrapał się w tył głowy.
Trochę właśnie tak było. Philip nie myślał do tej pory zbyt dużo o potencjalnych relacjach romantycznych. Był jednak pewien, że jak już przypadkiem przyjdą, będzie to wszystko proste i przyjemne - tyle. Może było w tym trochę przyjemności, w końcu prowadził całą gonitwę za nią... Ale proste? Ta relacja już od pierwszych słów nie była prosta. Nic nie zanosiło się, aby miała taka być w przyszłości.
I oczywiście nazwał to wszystko takimi relacjami. Bo nie związkami. U Iana to z pewnością nie był jeszcze związek. A u niego... Sam nie wiedział, co to było. Nie bał się wielkich słów, jedynie nie czuł, że może już ich używać. Być może dlatego brzmiało to tak głupio.
- Ale co, zadajesz mu bezpośrednie pytanie, a on ci nie odpowiada? Czy raczej odpowiada, ale tak, że wiesz jeszcze mniej, niż do tej pory? - spytał, patrząc na brata uważnie.
On zadał Aaronowi dosyć bezpośrednie pytanie. Zapytał, co ich łączy, co się między nimi działo... Ten z kolei uznał jedynie, że pewnie nie usłyszy od niego takich słów, jakich by chciał. A przynajmniej tak zapamiętał jego odpowiedź. A potem było jeszcze trochę o tym, że Philip jest jego oraz pytanie, czy byłby w stanie nazwać Aarona swoim. A co to wszystko znaczyło? Nie miał pojęcia. W jego głowie w kółko powtarzała się ta sama rozmowa - prawdopodobnie już zniekształcona względem tej prawdziwej. Był jednak pewien, że otrzymał całe mnóstwo bardzo sprzecznych sygnałów. Tylko, że większość brzmiała pozytywnie. Tak sądził.
|