01-02-2021, 03:43 PM
Katherine Conners
Data urodzenia
6 czerwca 2004
Dom i klasa w Hogwarcie
Hufflepuff, VI
Status krwi
50%
Status majątkowy
zamożna
Miejsce zamieszkania
Warwick
Orientacja
biseksualna
Wizerunek
Jessie Paege
Freeform
Już od najmniejszych lat dziewczynka była rozpieszczana, czy to przez swoich rodziców, czy to braci, nie mówiąc o jednym ze swoich ulubionych wujków, którego uwielbiała ponad życie, zawsze pragnąć do niego pójść, kiedy tylko nadarzyła się okazja. A było ich naprawdę wiele, ponieważ mężczyzna był najbliższym bratem jej mamy.
Pierwszych kilka lat życia Kitty (jak zwykli na nią mówić ludzie uznając, że idealnie to do niej pasuje) minęło prawdopodobnie tak, jak minęło w przypadku normalnych ludzi. Bo za taką się miała - zupełnie zwyczajną, niewyróżniającą się dziewczynkę, bawiącą się z przyjaciółmi, poznającą świat z różnych perspektyw.
Szybko jednak okazało się, że z normalnością ma tyle wspólnego, co nic, a pierwsze tego przejawy zaczęły mieć miejsce już w wieku pięciu lat, kiedy rzeczy na około niej zaczęły wariować, latając po całym domu i uderzając w każdą ze ścian. Raz nawet zdarzyło jej się, zupełnym przypadkiem, uderzyć brata talerzem, kiedy nie spodobało jej się, że podbiera klocki, którymi aktualnie się bawiła. Na domiar złego, jakby w rzucaniu przedmiotami było mało niezwykłości, jej wygląd, często podczas nagłej zmiany emocji, również zmianie ulegał. Dokładnie pamiętała dzień, w którym jej krótkie włosy przybrały kolor czerwieni, ponieważ wściekła się, że nie może oglądać swojej ulubionej mugolskiej bajki, którą tak uwielbiała. Już samo to sprawiło, że jej rodzice byli oniemieli. Późniejsze przypadki jedynie utwierdziły ją w przekonaniu, że jest dziwnie wyobcowana. Widziała przecież niepewne spojrzenia mamy, kiedy po raz kolejno coś w jej wyglądzie się zmieniło.
Odpowiedzi na liczne pytania z czasem przyszły same. Dowiedziała się, że jest czarodziejem i ma magiczne zdolności podobnie, jak jej rodzeństwo, które czarować poza szkołą nie mogło, ponieważ było jeszcze nieletnie. Czyli była taka jak wszyscy, a może nawet ponad to, biorąc pod uwagę, że odziedziczyła po swojej prababci zdolności metamorfomagiczne.
Wiadomość o Hogwarcie sprawiła, że pójście do szkoły stało się poniekąd jej obsesją. Niecierpliwiła się, z zazdrością patrząc jak każdego kolejnego roku jak braci pakowali się do szkoły, w której spędzali kolejne miesiące. Ona zaś miała czekać, ucząc się z mamą panować nad zdolnościami, które ją wyróżniały na tle najbliższej rodziny. Szybko okazało się, że nie tylko ją.
Dni, które spędziła na skupieni, jak również panowaniu nad emocjami, które miały największy wpływ na to, że nagle coś w jej wyglądzie się zmieniało. Złość dość często kończyła się czerwoną burzą loków, natomiast smutek sprawiał, ze robiły się w całości czarne. Oczywiste i zapewne dla wielu pomocne, ale mieszkanie wśród mugoli robiło swoje. Jak dziwnie wyglądałoby, gdyby nagle podczas zabawy zamiast normalnego nosa, miała świński wyj? Albo nagle jej oczy zrobiłyby się czerwone, bo nie zapanowałaby nad emocjami?
Podczas wszelkiej nauki zarówno matka, jak i najstarszy brat, okazywali jej najwięcej wsparcia rozumiejąc, że dla kogoś w tak młodym wieku okiełznanie mocy magicznej nie jest rzeczą prostą. Zwłaszcza, że w jej życiu zaczęło zachodzić tak wiele zmian, z których nie każda była korzystna.
Pewna piękna noc kwietnia sprawiła, że musiała zmierzyć się ze straszną prawdą, którą ukrywała przed nią reszta rodziny twierdząc, że była zbyt młoda. A może uważali, że jako dziewczyna nie udźwignie czegoś podobnego, albo wpłynie to na nią dość niekorzystnie, skoro już teraz nie panowała nad uczuciami? Jednak ostatecznie musiała się dowiedzieć, że nie tylko ją natura obdarzyła czymś wyjątkowym. Z tym, że w jej przypadku było to pewne błogosławieństwo, a w przypadku jej ukochanego wuja, przekleństwo. Bo jak inaczej można nazwać bycie wilkołakiem?
Z początku nie do końca wiedziała, jak powinna się z tym czuć. Był to dla niej prawdziwy szok, jak również wolno rodzący się strach. Miała wrażenie, że nie spojrzy na swojego wujka inaczej, niż przez pryzmat lykantropii, bo przecież on był inny! Z tego powodu sama zaczęła się wstydzić tego, jaka jest. Ludzie na około powtarzali, że nie było w tym niczego złego, że to nie umiejętność, na którą każdy może sobie pozwolić. A jednak ona nie czuła się z tym tak pewnie, jak początkowo pozwalając, aby wytworzyła się pewna bariera, która ograniczała jej możliwość korzystania z metamorfomagii.
Z pomocą przyszedł po raz kolejny Billy, który spędzał całe dni na rozmowie z Katherine pilnując, by przypadkiem nic za bardzo nie odbiło się na jej psychice. Rozmowy pomogły, pomogło również wielkie wsparcie i miłość, którą jej okazał. Dzięki temu była w stanie poradzić sobie zarówno z wiadomością o wuju, jak również ze sobą. Zaczęła się również bardziej dokształcać w tym kierunku, czytając wszystko zarówno na temat siebie, jak i wuja, co miało jej znacznie pomóc w ostatecznym pogodzeniu się z oryginalnością.
Otrzymanie upragnionego listu z Hogwartu było dla niej pięknym przeżyciem. Być może głowę nadal miała wypełnioną wszystkim tym, czego dowiedziała się o swojej rodzinie, niemniej to jedynie potęgowało jej chęć poznania od podstaw świata magicznego, o którym rodzice nie byli w stanie jej opowiedzieć. Miała podstawy, miała odpowiednie przygotowanie ale czuła, że nadal było pełno tajemnic do odkrycia.
Pierwsze lata szkoły były dla niej wspaniałe. Zyskała przyjaciół, zdążyła zapoznać się z kilkoma szlabanami, jak również narobić sobie trochę negatywnych relacji wokół. Czyli wszystko typowo szkolne. Dzięki pomocy nauczycieli nauczyła się również większej kontroli nad zmianami, które niosła ze sobą metamorfomagia. Pamiętała pierwsze uczucie, kiedy dokładnie wykonała to, o co ją poproszono. Och, jak ona wtedy pokochała elfie uszy, którymi ozdobiła własną głowę. Później było już tylko lepiej.
Dzięki dodatkowym lekcjom dokładnie wiedziała, kiedy zmieniać kolor włosów, oczu, czy nadać poszczególnym częścią twarzy trochę innych kształtów, dostosowując to wszystko do nastroju.
Wszystko to brzmiało jak prawdziwa sielanka, podczas której zaledwie kilka razy miała zatargi ze swoimi braćmi, rozrzuconymi po wszystkich domach w szkole, przy okazji uciekając przez woźnym.
Nic nie zapowiadało tragedii, która ostatecznie dotknęła jej rodzinę. Zagrożenie, którego nikt się nie spodziewał - wilkołak, który zaatakował jej starszego brata podczas jednej z jego wycieczek.
Utrata członka rodziny nigdy nie jest łatwa, zwłaszcza bliskiego. Straciła oparcie, którego zawsze potrzebowała. Kogoś, kto ją rozumiał i potrafił jej pomóc.
Wraz z Billym poczuła, jak traci pewną cząstkę siebie, a wykorzystanie specjalnych zdolności stało się znacznie utrudnione. Niemal tak, jakby myśl o tym, że już nie będzie mogła wtulić się w te silne, spokojne ramiona zablokowała ją od środka tworząc mur, którego nie umiała przebić.
Wszystko to mocno odbiło się na jej psychice. Na tyle, że z przypływu żalu, jak również poczucia, że nie potrafi być już sobą, sama targnęła się na swoje życie uznając, że tak będzie jej łatwiej. Po co żyć, jeśli człowiek nie potrafił się pogodzić z podwójną stratą?
Nie myślała wtedy o reszcie rodziny. Ona chciała jedynie na nowo móc porozmawiać z Billym. Położyć się, powoli pozwalając, aż ostatnie krople krwi opuszczą jej ciało.
Po tym spędziła w świętym Mungu kilka tygodni, podczas których bacznie ją obserwowano, by mieć pewność, że to się nie powtórzy. Nie miało, tyle mogła obiecać. Bowiem w chwili, w której być może niemal umierała, a resztki energii opuszczały jej ciało, zobaczyła starszego brata i rozczarowanie na jego twarzy. Niemal czuła, jak w otaczającej ją ciszy kazał jej żyć, jeśli nie dla siebie, to dla niego. By nie marnowała potencjału, który w niej drzemał. Omam czy nie, wpłynął na nią dość mocno, poniekąd pozwalając jej odzyskać wewnętrzną równowagę. Wiedziała, że czeka ją na nowo wiele pracy, ale myśl, że brat będzie nad nią czuwał niezależnie od wszystkiego, pomogła.
➤ kiedy śpi koniecznie musi się do czegoś przytulać; zabawka, duża poduszka, a jeśli to człowiek to już całkiem dziewczyna jest w niebie
➤ kocha kolorowe rzeczy, chociaż wszystko dobiera do siebie tak, by przypadkiem nie wyszedł z tego jakiś neon
➤ jej ulubionymi słodyczami są lizaki
➤ kiedyś marzyła o tym, żeby kupić sobie pufka pigmejskiego, ale odkąd przeczytała, że uwielbiają gile z nosa, jakoś jej się odechciało
➤ wielka fanka kart z czekoladowych żab; jeśli o nie chodzi, potrafi wykazać się sporymi umiejętnościami handlowania
➤ nosi na prawym nadgarstku frotkę, która zakrywa blizny po próbie samobójczej
➤ nie lubi bitej śmietany
➤ uwielbia biegać boso po trawie; co prawda wiele razy już poraniła sobie stopy, ale nadal jej to nie zniechęciło
➤ jest zafascynowana mugolskimi książkami romantycznymi, jak również fantastycznymi; ich spojrzenie na magiczny świat uważa za uroczy
➤ w kłopoty pakuje się raczej sporadycznie, chociaż nie można powiedzieć, że ma nie ma na swoim koncie szlabanów
➤ panicznie boi się pająków, a na ich widok albo ucieka (jeśli ma gdzie), albo zastyga w niemym przerażeniu
➤ uwielbia zmieniać kolor swoich włosów; najczęściej porusza się na tej płaszczyźnie pomiędzy różowym, fioletowym, a turkusowym
➤ kolekcjonuje wszystko, co związane z żyrafami
➤ kiedy się stresuje, zdarza jej się nie jeść kilka dni