Gdyby nie była martwa, być może by zemdlała. Wrzasnęła głośno, drżała ze strachu - ale teraz, mogła tylko stać i wpatrywać się w sufit.
Jeszcze kilka minut temu nie zapowiadało się na to, by coś miało zakłócić jej codzienną rutynę. I tego wieczoru Marta unosiła się, jak zwykle, nad ostatnią kabiną po lewej, gdzie mogła dramatycznie wzdychać nad swoim nieszczęsnym losem. Była gotowa po raz kolejny zanosić się płaczem nad utraconym życiem - aż do momentu, gdy nie usłyszała kroków. Najpierw jedna osoba energicznie weszła do łazienki, odkręciła kran. Chwilę później weszła kolejna osoba, a krótko po niej - kolejna.
Od śmierci Marty minęły dekady, a łazienka pozostała takim miejscem, do którego zapuszczano się niechętnie, po cichu i możliwie szybko. Dlatego, gdy w pewnym momencie nastała cisza, którą zaburzał tylko odkręcony kran, Marta wniknęła w ściany i wyłoniła się z postumentu na środku łazienki, niemalże wychodząc z lustra.
Teraz, kiedy podniosła wzrok - zamarła, na tyle ile mógł zamrzeć duch.
Trzy dziewczęta, zawieszone bezwładnie pod sklepieniem jak lalki porzucone przez znudzone dziecko na tafli wody. Ich ciała leżały płasko, dłonie opuszczone w dół, twarze odwrócone w stronę posadzki. Mundurki Hogwartu zdradzały przynależność do dwóch domów - zielony akcent na krawacie, granatowa kokarda, granatowa podszewka peleryny - ale żadna z nich się nie poruszała.
Nie było krzyku. Nawet ona nie krzyczała. Zamiast tego popłynęła w górę, przyglądając się im z bliska, jakby chciała się upewnić, że to nie kolejny żart któregoś z uczniów. Nawet rzęsy nie drgnęły. Tylko ich włosy unosiły się niespokojnie w powietrzu, jakby niewidzialna siła poruszała je leniwym prądem.
Po raz pierwszy od śmierci poczuła coś na kształt odpowiedzialności. W końcu to była jej łazienka. Jej cisza. Jej przestrzeń. A teraz ją zbrukano, ponownie, i to czymś, czego nawet ona nie umiała nazwać.
Nie rozszlochała się - tylko szybko uniosła się przez sufit i zniknęła z łazienki.
O tej porze korytarze były puste. Jednak pojedyncze osoby wracające z kolacji mogły po raz pierwszy zobaczyć Jęczącą Martę poza granicami łazienki - jak w panice leciała w kierunku Pokoju Nauczycielskiego.