Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
Aleja główna między sklepami Wyłożona kostką brukową, nieco nierówna ścieżka pomiędzy rzędem najbardziej popularnych sklepów na tej ulicy. Zaczyna się obok Dziurawego Kotła, a na samym jej końcu można dotrzeć do Banku Gringotta, mijając po drodze takie sklepy jak Esy i Floresy czy Centrum Handlowe Eeylopa.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
19 |
średni |
Hetero |
Pióra: 17
19 sierpnia 2020, godzina 11:45
Nieunikniony koniec wakacji zbliżał się wielkimi krokami i przed Noah stała perspektywa ostatniego roku nauki w Hogwarcie. Pomyśleć, że kilka lat temu obawiał się, że w ogóle nie będzie w stanie skończyć edukacji! Wszystko jednak potoczyło się całkiem sprawnie i pozostało mu już tylko zdać owutemy, żeby mieć za sobą przynajmniej ten pierwszy etap nauki. Jakoś nie bardzo wiedział co czekało go po Hogwarcie, ciężko było mu jasno określić kierunek, w którym podąży, ale miał na to jeszcze kilka miesięcy. Póki co ważne było uzupełnienie szkolnych przyborów, które miały być mu potrzebne w tym roku. Podręczniki, pergaminy, pióra, kałamarze, składniki do eliksirów - wolał nie odkładać tego na ostatni tydzień sierpnia, bo chyba niezbyt dobrze zniósłby przymus przepychania się przez zatłoczoną Pokątną na kilka dni przed pełnią. Nów to doskonała faza księżyca na typowo ludzkie zajęcia.
Przeniósł się z domu do Dziurawego Kotła za pomocą sieci Fiuu, więc nie musiał martwić się o trudy długiej i wyczerpującej podróży - kilka sekund i był na miejscu. Pogoda niekoniecznie dopisywała, bo lekkie opady co chwilę rozganiały zakupowiczów do zadaszonych sklepów, restauracji i barów, ale z drugiej strony dzięki temu nie trzeba było obijać się o tłumy pierwszaków z rodzicami.
Po wizycie w sklepie z artykułami piśmienniczymi, za cel obrał sobie księgarnię, w kieszeni spoczywała lista książek, które będą mu potrzebne na ostatnim roku nauki. I pewnie dotarłby na miejsce, gdyby pod jedną z otwartych markiz, które osłaniały witrynę sklepową przed deszczem, nie dojrzał znajomej blond postaci. Rozpoznałby jej figurę z daleka, bo przez ostatni rok zdążył się z nią bardzo dobrze zaznajomić, a po półtorej miesiąca wakacji z dala od szkolnych znajomych... cóż, miło było zobaczyć przyjazną twarz! No, w tej chwili nie twarz, bo stała odwrócona do niego tyłem. To dało mu pewien pomysł.
Poprawiwszy torbę pełną przyborów na ramieniu, po czym szybkim krokiem, starając się nie zdradzić, podszedł do smukłej blondynki. Będąc niecałe dwa metry od niej wiedział tym bardziej, że nie było pomyłki - dobrze znajomy i pobudzający zmysły zapach konwalii upewnił go w tym, że rozpoznał Heather. Zachodząc ją od tyłu, sięgnął dłońmi tak, żeby zasłonić jej oczy delikatnie, po czym pochylił się nieco w stronę jej ucha.
- Zgadnij kto. - Uśmiechnął się sam do siebie, mając nadzieję że nie oberwie w nos za to zaskoczenie jej.
Gryffindor |
25% |
Klasa VII |
17 lat |
ubogi |
Bi |
Pióra: 240
Heather w zasadzie była tu częściowo po przybory, podręczniki, wszystko potrzebne, ale też po to, żeby zwyczajnie wyrwać się z domu. A że nie miała już problemów komunikacyjnych, z przyjemnością siedzią fiuu przybyła tu już z rana żeby posnuć się, nacieszyć się magią, nową rzeczywistością i tym, że była tu kimś zupełnie innymm niż w domu, który teraz zamieszkiwała. Więc była na lodach, na spacerze, teraz z kolei zatrzymała się przy jednej z witryn, oglądając z namysłem towary na wystawie, gdy nagle...
Ciemność.
Poczuła delikatne dłonie zasłaniające jej widok gdy zamarła na chwilę. Słysząc jednak znajomy, tak ogromnie kochany głos, uśmiechnęła się szeroko z ogromnym szczęściem, czując jak jej przyspiesza serce. Ze wszystkich osób, jakie mogła spotkać, to Davenport był tym, którego by chciała zobaczyć najpierw. Zawsze.
- Noah!
Odwróciła się zamaszyście, aż jej rozpuszczone włosy opadły z przodu na ramieniu, by zarzucić ręce na ramiona chłopaka w przytuleniu. Nie była typem przytulańca, za wyjątkiem Noah, z którym każda bliskość była dla niej czymś szczególnym i wyczekiwanym.
- Dobrze cię widzieć, hej! - Rzuciła w emocjach, mocno go ściskając, by dopiero po chwili odsunąć się ledwie kroczek. Nadal jednak uśmiechała się szczęśliwie. - Co tu robisz? Zakupy przed szkołą? - Zagadała pogodnie, w duchu dziękując wszystkim wymyślonym bogom za to, że wybrali ten sam dzień.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
19 |
średni |
Hetero |
Pióra: 17
Przygotowany był na jakiś ewentualny odruch obrony własnej, ale całe szczęście nie musiał robić żadnego uniku. Wręcz nie chciał robić żadnego uniku, kiedy Heather bezbłędnie odgadła kto za nią stoi i z takim entuzjazmem okręciła się wokół własnej osi, żeby zaraz dosłownie znaleźć się w jego ramionach. Nie protestował ani przez moment, wręcz przeciwnie - objął ją i przytulił, przez moment mając wrażenie, że całkowicie zatapia się w zapachu jej perfum. Poczuł, jak nagle cały ten dzień staje się lepszy.
Dopiero jak poczuł, że blondyna odsuwa się nieznacznie, opuścił powoli ramiona, dając jej możliwość wyśliznąć się z nich na tę niedużą odległość. Pokiwał nieznacznie głową, przypatrując się jej rozpromienionej twarzy z uśmiechem.
- W końcu trzeba było się za zakupy zabrać, początek roku jest niemalże za rogiem. Jeszcze chwile bym to odkładał i pewnie zupełnie by mi z głowy wypadło. - Nie prawda, pamiętałby. O obowiązkach szkolnych nie zapominał, nawet jeśli czuł przesadnie wzmocniony zew księżyca. - Ty już po zakupach? Czy dopiero zaczynasz? - Jakoś nie wątpił, że i Hatheway wybrała się na Pokątną w celach uzupełnienia kufra szkolnego, w takiej porze miesiąca było to normalnym zabiegiem dla większości uczniów. Godzina nadal była młoda, więc równie dobrze mogła też dopiero co się tutaj pojawić. Równie dobrze mogli kontynuować rajd po sklepach razem, na koniec zaglądając na jakiś obiad. Nie widzieli się co najmniej półtorej miesiąca i kłamstwem byłoby stwierdzenie, że Noah nie myślał o niej... wielokrotnie. Te kilka listów, które przez ten czas wymienili nie było w żaden sposób rekompensatą za brak możliwości spędzenia wspólnie czasu, porozmawiania. No i poczta mugoska, której używali z oczywistych względów lęku Heather, też do najszybszych nie należała.
Gryffindor |
25% |
Klasa VII |
17 lat |
ubogi |
Bi |
Pióra: 240
Uśmiechając się wciąż, poprawiła swoją elegancką torebkę na ramieniu. Jak zawsze oczywiście była perfekcyjnie zadbana i ubrana, każdy skrawej jej ciała i ubrania był zaopiekowany. Perfekcjonistka odkąd pamięta, to trochę taki jej znak rozpoznawczy w chwili obecnej. Cóż, to i jeszcze pewnego rodzaju lekkie obyczaje, ale to już inna rzecz. Z Noah byłaby gotowa prowadzić swoje aktywne życie na wyłączność, nie dzieląc się z nikim zarówno sobą, jak i przede wszystkim nim samym. Ale nie miała tego szczęścia i nie przypuszczała żeby miała kiedykolwiek mieć. Ale miała przyjaźń i ich wspólne chwile! Każda z nich równie ważna i warta sztabki złota.
- Tak, racja. W zasadzie ja mam już większość, ale jeszcze potrzebuję kilku rzeczy. Wiesz, nie będę dźwigać jak tragarz, chętnie się przejdę, a nuż spotkam przypadkowo jakiegoś przystojniaka.
Mrugnęła do niego z zadziornym uśmieszkiem, opierając ciężar ciała na jednej nodze by nieznacznie wygiąć w bok bioderko seksownie.
- Tęskniłam, dobrze, że się wakacje kończą.
Nawet założyła swoją ukochaną futrzaną kamizelkę! No dobra, może nijak to było z jego powodu, po prostu uwielbiała takie futra (sztuczne oczywiście, nie nosi na sobie martwych zwierząt...), ale skojarzenie było całkiem zabawne! Niestety nawet nie mogła o tym wspomnieć, bo Noah nie wiedział, że wie o nim więcej niż by najpewniej chciał...
- Ale chętnie ci potowarzyszę jeśli to nie problem. Nie spieszy mi się więc jeśli nawet chcesz obejść całą pokątną to dla mnie żaden problem. Chyba że się z kimś umówiłeś? - Rozejrzała się krótko czy przypadkiem ktoś potencjalnie mogący być dla Noah towarzystwem na dziś nie kręci się w pobliżu. A jednak nawet gdyby, skąd miałaby wiedzieć? - Ewentualnie chcesz chodzić sam? Mnie możesz powiedzieć, może nie uczepię się twojej nogi. - dodała z rozbawieniem, nadal ot głupio ciesząc się z tego, że go widzi.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
19 |
średni |
Hetero |
Pióra: 17
Skłamałby, gdyby powiedział, że się za nią nie tęsknił. Nawet jeśli bardzo starał się trzymać ludzi na dystans i nie rozwijać żadnych zażyłych relacji, to nie zawsze mu to wyszło. Pomijając sekret, który ukrywał przed wszystkimi (poza gronem nauczycielskim, oni wiedzieć musieli) i konsekwencje, jakie to za sobą niesie, to z powodzeniem mógłby nazwać kilka osób przyjaciółmi. Heather zdecydowanie do tego grona należała. Co więcej, była mu o tyle bliska, że dzielili coś dużo więcej, niż rozmowy i śmiech. Noah był przekonany, że nie wiedziała jak wielce pomaga mu utrzymać wilka w ryzach i pozostać przy zdrowym ludzkim rozsądku, kiedy księżyca przybywało. Bo i skąd miałaby wiedzieć? I lepiej, żeby tak pozostało.
Na jej słowa uniósł brwi w niby to w niemym pytaniu "ach tak?", bezustannie uśmiechając się nie tylko z czystej radości na jej widok, ale również rozbawienia.
- Hm, to może jednak nie będę ci przeszkadzał, skoro liczysz na spotkanie przystojniaka... - Wskazał niezobowiązującym ruchem ręki i lekkim przekręceniem ciała, jakby miał odejść w kierunku, z którego przyszedł i tym samym dać jej swobodę do polowania na przedstawicieli płci powszechnie uznanej za brzydszą. Oczywiście wszystko żartem, bo wysłane przez nią sygnały dość jasno określały kogo miała na myśli. A może tylko mu się wydawało, bo po prostu bardzo brakowało mu spędzania z nią czasu w czasie wakacji?
- Tęskniłaś za szkołą? - Nawet jeśli bardzo dobrze wiedział co takiego miała na myśli, to nie mógł się powstrzymać, żeby nie po przepychać się odrobinę w słowach. Nawet uśmiechnął się niesymetrycznie, gdzie jeden z kącików ust podsunął się znacząco wyżej od drugiego, a dla kontrastu przeciwna brew uniosła się w górę zadziornie. - Umówiłem się. Na romantyczny spacer po Pokątnej z listą szkolnych zakupów. - Pokiwał głową tak, jakby sprawa miedzy nim i ową listą byłą bardzo poważna. Zaraz jednak nie powstrzymał przytłumionego, krótkiego śmiechu. Aż na moment spuścił wzrok, żeby po niespełna dwóch sekundach znowu spojrzeć na Heather pod kątem. - Nawet jeśli ważysz tyle co nic, to chodzenie z balastem przy nodze mogłoby być niewygodne. Zmierzałem właśnie do księgarni... - Zerknął na w tej chwili wyludniony chodnik i deszcz padający w tej chwili nieco mocniej. - ... więc jak pobiegniemy, to może nie zmokniemy za bardzo. - Żartował, bo jakoś przestało mu się spieszyć. Zakupy mogły poczekać i choć on nie miał nic przeciwko zmoknięciu, tak jakoś nie był pewien, czy Hatheway miała ochotę moknąć. - Albo wejdziemy do... magicznej menażerii? - Wcześniej jakoś nie zwrócił uwagi na to gdzie stoją, dopiero teraz odwrócił się nieznacznie, żeby spojrzeć na wystawę sklepową.
Gryffindor |
25% |
Klasa VII |
17 lat |
ubogi |
Bi |
Pióra: 240
Heather z kolei absolutnie nie próbowała się od nikogo izolować ani odcinać. Oczywiście, widać było jak się prowadzi, takie osoby raczej wręcz oczekują tłumów wokół siebie. Poza tym, Heather w pełni wystarczało gdy nikt nie dociekał jaka jest jej systuacja domowa. Nawet April, jej ukochana przyjaciółka, nie znała jej adresu, mimo że jeśli miałaby już komukolwiek z przypusu powiedzieć o swojej historii, najpewniej byłaby to ona.
Na pewno nie Noah. Zbyt mocno zależało jej na tym by widział ją w jak najlepszym świetle. I przede wszystkim, by nie widział w niej Seleny, od której tak bardzo starała się różnić.
Zaśmiała się serdecznie z jego wygłupów. Gdyby miała wskazać jej zdaniem najprzystojniejszego faceta w okolicy, oczywistością byłby Krukon, możliwe, że z lekka przez zdecydowaną faworyzację.
- Cholernie. Za ludźmi przede wszystkim, powinni totalnie skrócić wakacje, miesiąc w zupełności wystarczy. - Inna sprawa, że jej wystarczyłby nawet tydzień, albo może w ogóle olejmy wakacje?
- Ah, poważna sprawa. Oby wam się ułożyło. - Podjęła krótką grę, a widząc jego wzrok i słysząc krótki śmiech, czuła jak jej serce rośnie. Rozłąka dodatkowo podkreśliła w jej sercu jak ważna to była dla niej osoba. Oby ten rok trwał jak najdłużej. Nie wiedziała czy po szkole jeszcze się zobaczą...
Zerknęła w niebo, faktycznie czując kropelki deszczu powoli spadające na chodnik. Groźba wyglądania za chwilę bardziej jak zmokły kundel niż piękność domu gryfa, skandal! Skinęłą głową z lekkim uśmiechem.
- Nie ma mowy, pewnie sprzedają też jakieś ptaki. W szpilkach nie pobiegnę najszybciej, ale możemy ruszyć się do księgarni, teraz. - Skierowała się pospiesznym krokiem ku odległej witrynie sklepu, czując się jakby nie strach przed deszczem ją niósł, ale energia, jaką towarzystwo Krukona ją napełniło.
- To jak spędziłeś wakacje do tej pory? Dla mnie to było najnudniejsze półtora miesiąca mojego życia.
W zasadzie to było kłamstwo, nie dało się nudzić ani w tym domu, ani w tej dzielnicy. A jej pobyt tam jak zawsze nie był zbyt chwalebny. A jednak lepiej pozory zachować, po co się wychylać?
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
19 |
średni |
Hetero |
Pióra: 17
- Jestem za, miesiąc wakacji totalnie by wystarczył. - Prawdopodobnie za takie próby ukrócenia czasu wolnego zostaliby ukamienowani przez większość uczniów Hogwartu, ale czego oczekiwać po jednym z najambitniejszych kujonów (nawet wśród Krukonów)? Heather miała swoje powody, a Noah miał swoje, ale z pewnością możliwość przyswojenia większej ilości wiedzy był tu silnym argumentem, bo i tak tracił wiele dni w przeciągu roku szkolnego przez swoje nieobecności wywołane cyklicznym zamienianiem się w dziką bestię.
- Poważna, ale rozważając ewentualną inną opcję jaka się pojawiła... - Zadziornie przymrużył jedno oko, mając na myśli, że to właśnie Hatheway była tą ciekawszą opcją na spędzenie czasu na Pokątnej.
Skoro zapadłą decyzja, że jednak księgarnia jest bezpieczniejszym kierunkiem, Noah wskazał lekko ręką kierunek w niemym geście "panie przodem", po czym ruszył za Gryfonką, ciesząc się z tego spotkania jak dzieciak z nowej zabawki. W niespełna dwóch krokach zrównał się z blondynką i delikatnie szturchnął ramieniem przyjacielsko.
- Generalnie nie działo się nic nadzwyczajnego. Pomagałem mamie w domu, bo nie wszystko mogła zrobić sama. Zanim się obejrzałem zleciały dwa miesiące. - Wzruszył lekko jednym ramieniem. Jakoś nie sądził, żeby wspominanie o odwiedzaniu ojca w śpiączce w Mungu było ekscytujące, a i nie chciał psuć tą wiadomością nastroju. - Jeszcze mamy dziesięć dni, więc nie ma co podsumowywać całych wakacji, może jeszcze stanie się coś na tyle ekscytującego, żeby uznać te wakacje za wyjątkowo zapadające w pamięć.
Gryffindor |
25% |
Klasa VII |
17 lat |
ubogi |
Bi |
Pióra: 240
Uśmiechała się cały czas do niego promiennie, zupełnie uszczęśliwiona tym spotkaniem. To nie tak, że była w niego zapatrzona AŻ TAK! Nie. To po prostu... No, każdy się cieszy widząc przyjaciela, co nie? Każdy się cieszy. To normalne, że to przynosi endorfiny szczęścia i w ogóle... No. Bywała oczywiście czasem o niego zazdrosna, ale to dlatego, że był nie tylko jej przyjacielem, ale i kochankiem, i nie chciała stracić go w momencie kiedy tyle miał pierwszych miejsc w jej relacjach!
- Och, sir Davenport, jest pan zbyt uprzejmy. - rzuciła, zbywając go lekkim machnięciem ręki, wygłupiając się leciutko, ot z czystej beztroski.
Popędziła więc pospiesznym krokiem do księgarni, coby faktycznie nie skończyć jak zmokła kura. Dla Noah żadne to było wyzwanie nadążyć za Gryfonką, był wyższy i na płaskich butach. To przewaga nawet w momencie gdy Heather poruszała się w szpilkach po zawodowemu. Zerknęła na chłopaka tuptającego obok.
- Raczej nie dla mnie. A przynajmniej szczerze mam nadzieję, że się nic nie wydarzy. Wierz mi, w moich stronach jak coś się dzieje, to nigdy nie jest na pozytyw, wtedy lepiej zamknąć drzwi i okna na zamki i poczekać aż przeminie.
Mówiła to z rozbawieniem wyraźnym, jednak była to szczera prawda. Mieszkała w dzielnicy sporej patologii, zatem jeśli coś już się działo, brała w tym udział albo policja, albo broń palna, generalnie zawsze było to coś nieprzyjemnego, czasem krwawego. Nie, lepiej niech się nic nie dzieje, dobrze jest jak jest.
- Nie mogę się doczekać durnych dram szkolnych i nowej fali gówniarzy. Opieszałe to, ale jest w tym pewien sentyment, si? - Zarzuciła pukiel włosów za ramię, jako że jej przeszkadzał, by zaraz wkroczyć do księgarni jakby to była jej własność. Rozejrzała się uważnie, by zerknąć za siebie na Noah.
- Co potrzebujesz?
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
19 |
średni |
Hetero |
Pióra: 17
Nie narzucał tempa, dostosował się do tego, które nadała Heather, bo z ich dwojga to ona miała nieco utrudnione przemieszczanie się jeśli wziąć pod uwagę jej wysokie obcasy. Nie kwestionował jej doboru obuwia, bo znał ją wystarczająco dobrze żeby wiedzieć dlaczego to robi, ale zastanawiał się jak bardzo niewygodne musi być poruszanie się na chwiejnym obcasie po kostce brukowej. Właściwie to może nawet wziąłby ją na barana, żeby szybciej dotarli do księgarni, ale znaleźli się przed drzwiami jeszcze zanim którekolwiek z nich zdążyło zmoknąć.
- Choć za dramami w ogóle nie tęsknię, to owszem, grupy zagubionych pierwszaków przemykające po korytarzach wzbudzają pewną nostalgię. - Jak do tej pory udało mu się uniknąć jakichś większych dram, bo nie pchał się w żadne sytuacje, które mogłyby sprowokować podobne reakcje. A przynajmniej starał się tego nie robić, to że czasem coś jednak poszło niezgodnie z zamierzeniem było nieuniknione. Miał więc nadzieję, że i w tym roku, który nota bene był jego ostatnim, uda mi się pozostać poza wszelkimi wybuchami teatralnej dramaturgii. Nie mógł jednak nie nawiązać do sentymentu jaki wzbudzali w nim uczniowie pierwszego roku, bo dobrze pamiętał swoje pierwsze tygodnie w zamku. Wtedy wciąż był normalnym dzieciakiem bez ciężkiego brzemienia dźwiganego na barkach.
Wyjął z kieszeni listę szkolnych podręczników, które miały mu służyć w tym roku za podstawowe źródło zdobywania wiedzy na lekcjach i zamachał nim niezobowiązująco przed sobą.
- Pełen zestaw siódmoklasisty. I kilka dodatkowych pozycji, które zdecydowanie pomogą mi w przygotowaniach do owutemów. - Nadprogramowe tomiszcza nie powinny Heather zdziwić, w końcu Noah nie tylko był Krukonem, ale i sam siebie często nazywał kujonem. Cóż, lubił się uczyć, więc czemu miałby to ukrywać?
Wyminął blondynkę i wszedł między regały, żeby zaraz zacząć zdejmować z półek odpowiednie książki i składować je we własnych ramionach.
- Ty już masz wszystko do szkoły pozałatwiane? - Pomiędzy odszukiwanymi pozycjami spojrzał na Gryfonkę, posyłając jej krótki uśmiech.
Gryffindor |
25% |
Klasa VII |
17 lat |
ubogi |
Bi |
Pióra: 240
Cóż, Heather troszkę żyła dramami, to produkowało plotki i wywabiało pewne szczere ciekawostki, które chętnie przyswajała, jako że lubiła wiedzieć o innych jak najwięcej. Czy to w celach manipulacji, czy też otby wiedzieć. To sprawiało, że czuła się bezpieczniej, znała środowisko, w jakim się poruszała i wiedziała co robić żeby było jej w nim dobrze. A wielu pewnie myśli, że jest tępą blondyneczką... Ha!
Widząc całą listę Noah uśmiechnęła się szerzej. No tak, zdecydowanie to nie tylko to, co potrzebował... Uwielbiała jego oddanie szkole. Miała szczerą nadzieję, że osiągnie jak najwięcej, zasługiwał na to jak nikt inny, kogo poznała. Nie ubliżając April, ale kiedy jest się w kimś zakochanym, nawet półświadomie, pewne opinie bywają powodowane faworyzowaniem.
- Widzę, że będę musiała trochę bardziej w tym roku rywalizować z książkami. No dobrze, wyzwanie przyjęte.
Chociaż w zasadzie jeśli by jej nie chciał fizycznie, równie dobrze mogła sobie koło niego siedzieć i patrzeć jak czyta, i to naprawdę byłoby wszystko czego by chciała od życia. Tak na zawsze na przykład.
Znaczy co.
Odwróciła od niego pełen ciepła wzrok i odchrząknęła cicho, sięgając po swoją listę podręczników, których jeszcze nie miała. Przesunęła krótko wzrokiem po tytułach i ani się obejrzała, już oboje biegali za swoimi własnymi potrzebami, Noah skupiony na zakupach w pełni, a Heather tylko połowicznie. Tylko z uwagi na niego ten rok był równocześnie cudowny i cholernie bolesny. Ostatni rok kiedy mogła się nim cieszyć. Zastanawiała się też czasem czy Ape również zerwie z nią kontakt, raczej generalnie nie spodziewała się kontaktów z kimkolwiek po szkole, szczególnie bojąc się sów, a kto będzie w ogóle się trudził z pocztą mugolską? No właśnie...
- Większość. Bywam tu co jakiś czas i po trochu zbieram co potrzebuję. - Powiedziała, patrząc na znacznie większe naręcze książek w rękach Noah, niż w jej. - Poza podręcznikami i tak po prostu wypożyczam pół biblioteki więc nie kupuję nadprogramowo. Zresztą, przyznaję, że większość pieniędzy i tak wydaję na ubrania albo kosmetyki, piękno samo się nie robi. - Zarzuciła włosami ostentacyjnie, w geście żartobliwego samochwalenia.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
19 |
średni |
Hetero |
Pióra: 17
Zdejmując kolejną z wybranych pozycji ze sklepowej półki, uśmiechnął się nieco szerzej jak tylko Heather stwierdziła, że w tym roku będzie musiała bardziej konkurować z książkami. To zawsze była nierówna walka, tym bardziej wziąwszy pod uwagę to, że Noah regularnie co miesiąc wręcz szukał Gryfonki, potrzebując jej towarzystwa i bliskości w takim stopniu, jak tonący potrzebuje tlenu.
Posłał jej bardzo wymowne spojrzenie ponad swoim ramieniem, zaraz znowu przenosząc uwagę na tytuły książek. Przynajmniej pozornie, bo kiedy się odezwał, to słowa z całą pewnością skierowane były do niej.
- Z niecierpliwością będę tego wyczekiwał. - Cóż, wcale nie potrzebował wpływu dopełniającego się księżyca, żeby chcieć spędzić z Heather kilka chwil sam na sam. Dwa miesiące wakacji bez jej obecności okazywały się być wyjątkowo ciężkie i zdał sobie w tym czasie sprawę jak bardzo ważna się stała. Sama jej obecność dawała jakiś rodzaj ukojenia, znajomy zapach, energia, ton głosu...
Pokręcił nieznacznie głową, odganiając myśli, które chyba poszły trochę za daleko i z rozmachem wrzucił na stosik książek tę ostatnią pozycję, której mu brakowało. Westchnął przez nos, kierując się w stronę blondynki kompletującej braki ze swojej listy.
- Jakby czegoś brakowało w bibliotece, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że to mam, więc... wiesz gdzie mnie szukać. - Puścił do niej oko, jak już stanęli przy ladzie, żeby zapłacić za zakupy.
Zaraz wszystko znalazło się w torbach, więc mogli opuścić księgarnię i udać się po kolejne potrzebne rzeczy. Jednak lista zakupów nie była nieskończenie długa i już niebawem zatrzymali się na szybki lunch, po którym jedynym celem dla obojga pozostawało wrócić do domu. Nawet jeśli Noah wolałby spędzić cały dzień z Heather, to czekały go ostatnie obowiązki, które należało załatwić przed rozpoczęciem roku. Zanim jednak każde z nich poszło w swoją stronę, zatrzymali się na moment gdzieś, gdzie drobny deszczyk nie był im straszny.
- Muszę wracać do domu, ale widzimy się niebawem. W pociągu. - Przeczuwał jak ciężki będzie dla niego pierwszy dzień września, tuż przed pełnią, ale nie mógł nie pojechać do Hogwartu razem z pozostałymi. Miał jedynie nadzieję, że znalezienie w tłumie Heather pomoże mu przetrwać drogę w miarę spokojnie. W miarę.
Pochylił się w kierunku Gryfonki, żeby delikatnie ucałować jej policzek na pożegnanie, choć tak naprawdę miał ochotę na zupełnie inny rodzaj pocałunku. Ale coś mówiło mu, że to nie jest zbyt na miejscu. Dlatego pożegnał się uśmiechem i oglądając się za siebie jeszcze dwukrotnie, udał się do Dziurawego Kotła, gdzie mógł użyć sieci Fiuu i wrócić do Szkocji.
/zt x2
|