05-07-2021, 10:31 PM
Russel Salvage
Data urodzenia
14 lutego 2005 roku
Dom i klasa w Hogwarcie
Ravenclaw, V
Status krwi
0%
Status majątkowy
zamożny
Miejsce zamieszkania
Hebden Bridge
Orientacja
nieokreślona
Wizerunek
Nathan Saignes
Freeform
Jest jedynakiem. Jego rodzice byli zbyt zapracowani, skupiając się na rozwijaniu własnych karier mugolskich prawników i nie mieli czasu na to, by spłodzić kolejne dziecko. Może to i lepiej, jeśli mieliby je zaniedbywać tak, jak zaniedbywali Russela. Co prawda nigdy specjalnie nie narzekał, potrafiąc zająć się sobą, niemniej czasami miło by było zostać przytulonym przez własnych rodziców, czy zjeść obiad z kimś innym, niż z nianią. Owszem, kobieta była mu bliska, chociaż wiadomo, że później dziwnie się patrzyło na niemal obce twarzy matki i ojca. Rozumiał, że chcieli zapewnić mu godną przyszłość, ale na co im taka skrajność?
Jako dziecko był raczej spokojny. Odkąd tylko pamięta, nie lubił hałasu, jak i przesadnie gadatliwych ludzi. Z pewnością był to jeden z powodów, dla których stronił raczej od dzieciaków w sąsiedztwie stwierdzając, że wcale nie potrzebuje ich towarzystwa do własnej egzystencji. Wychodził z założenia, że ludzie bardziej szkodzili, niż przynosili pożytku. Nie znaczyło to oczywiście, że nie miał przyjaciół. Miał, całych dwóch i to w zupełności mu wystarczyło. Wspólne chodzenie do szkoły, sporadyczne wyjścia, czy siedzenie w ogrodzie. Małe rzeczy dawały wiele radości.
Mugolska szkoła była ciekawym doświadczeniem. Pomijając już panujący w niej harmider, była pełna nowości, a co za tym szło, była interesująca dla chłopaka, który uwielbiał wiedzieć jak wszystko działa. Czemu dwa plus dwa to cztery lub czemu właściwie biedronki miały kropki. Pytania potrafiły sypać się z jego ust w ilości ponadprzeciętnej i była to najczęściej główna przyczyna niechęci wobec jego osoby. Czy to jego wina, że ludzie nie potrafili niemal na nic odpowiedzieć, przez co się irytowali?
Jak nie trudno się domyślić, Russel nie miał pojęcia, że posiada jakiekolwiek zdolności magiczne, co czyniło go czarodziejem. Dopiero w swoje jedenaste urodziny pojawił się na progu dziwnie ubrany mężczyzna, który wyglądał jakby urwał się z jakiejś bajki dla dzieci, i oznajmił, że od września chłopak będzie uczęszczał do Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Brzmiało to tak abstrakcyjnie, że nie pozostało nic, tylko się zaśmiać, co Russel uczynił. Niezależnie jednak od tego, jak bardzo by go to bawiło, okazało się prawdą, wyjaśniając przy tym sporadycznie przypadkowe dziwne i niewytłumaczalne zdarzenia, które miały miejsce wokół chłopaka. Jak chociażby wybuchający budyń, czy eksplodująca bez powodu butelka, ilekroć tylko ktoś w szkole próbował mu dokuczać.
Zupełnie nieprzygotowany na tego typu doznania, nie mógł się doczekać. Zakupy na Ulicy Pokątnej były miłym doświadczeniem, chociaż od początku chłopak uważał, że było tego wszystkiego za dużo. Te kolory, te dźwięki. Musiał się przystosować wiedząc, że łatwo nie będzie, a szkoła z pewnością będzie miała znacznie większe natężenie tychże różności. Nie ukrywał jednak, że samomalujące pędzle były czymś, co w przyszłości chciał mieć.
Pierwszy dzień w szkole pamięta jak przez mgłę, przytłoczony magicznym światem. Przypominał sobie gadający kapelusz, wielką ucztę i to, że kazali mu usiąść na stołku, aby przydzielić do domu, o którym nie miał bladego pojęcia. Podobno to miało znaczenie w przyszłości, tak przynajmniej mówiły dzieciaki na około niego.
Kolejne lata w szkole spędził na dowiadywaniu się wszystkiego o tym, co go otaczało. Chłonął wiedzę niczym gąbka wodę, w czym pomagał mu fakt, że był raczej aspołeczny, woląc przesiadywać w bibliotece, niż latać na miotle czy biegać po szkolnych błoniach. Szkoła oferowała wiele spokojnych miejsc, co czyniło ją znacznie lepszą, niż ta mugolska, o której niemal całkiem zapomniał uważając, że był to jedynie chwilowy przystanek w jego życiu.
- kocha malować, dosłownie wszystko. Budynki, przyrodę, ludzi, jeśli tylko go zainteresują. Często można zobaczyć go oddalonego od innych osób, z pędzlem i sztalugą
- najbardziej ze wszystkich przedmiotów zainteresowała go Historia Magii, eliksiry oraz zaklęcia
- nie jest za to fanem astronomii, w której jego zdaniem nie było niczego magicznego
- rzuca często sarkastycznymi uwagami, ilekroć ktoś przerwie mu naukę lub sprawi, że jego wena pójdzie w las
- nie przywiązuje się do ludzi; przemijali tak samo, jak każdego roku przemijała wiosna, czy zima
- jest typem myśliciela; mało mówi, za to w jego głowie dzieje się naprawdę sporo
- uzależniony od fasolek wszystkich smaków; co tam, że można było trafić na gluta! Kto nie byłby zadowolony z takiej adrenaliny, kiedy nie wiedziało się, co aktualnie zostanie wylosowane
- z natury unika konfliktów i konfrontacji, co nie znaczy, że sobie w nich nie radzi; on po prostu nie lubi strzępić niepotrzebnie języka na ludzi, do których i tak nie dotrze więcej, niż komenda JEDZENIE
- lubi siedzieć po nocach; zamek pogrążony w ciszy był wyjątkowo fascynujący
- kilka razy zdarzyło mu się dostać szlaban, głównie za szwendanie się po korytarzach zamku w czasie ciszy nocnej
- siekana wołowina? Jak w ogóle można było to jeść
- nie wspominając o soku dyniowym, który śmierdział