Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
Przedział numer 40 Ośmioosobowy przedział, w którym w czasie drogi do szkoły uczniowie spędzają wspólnie czas na plotkach i nadrabianiu informacji z wakacji. Nad wygodnymi siedzeniami znajdują się półki by schować bagaż podręczny, za to pod nimi można w schowku znaleźć ciepłe koce gdyby w razie ktoś potrzebował się zagrzać czy uciąć sobie drzemkę. Bo podobno nie śpi się za dużo pierwszej nocy w szkole, trzeba nabrać sił!
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 118
All aboard! Nie umiał określić jak bardzo cieszył się z tego, że wraca do szkoły. Miał ambitny plan spotkać wszystkich swoich znajomych i przyjaciół jeszcze zanim dojadą do Hogwartu. Zdawało się, że na spokojnie, przecież tyle godzin przed nimi! Ale nie. Jedna sprawa, że Ian wbrew pozorom miał naprawdę wielu znajomych, panoszył się wszędzie i wszystkich chciał znać. Inna sprawa, że łatwo się rozpraszał jak działo się coś w jego mniemaniu ciekawego czy fajnego po prostu, i sam nie wiedział kiedy godziny uciekały.
Na szczęście jednak spotkał Harper, która była na tyle zrównoważona, by nie odwalać czegoś w jego stylu. Przynajmniej jedno w takim duecie powinno myśleć przyziemnie, skoro drugie było szatanem, i to jednym z dwóch wcieleń panoszących się po tym świecie. Nawet nie kłopotał się z pukaniem, ot stuknął ledwo w szybkę by od razu otworzyć drzwi i wchrzanić się dziewczynie do przedziału z wesołym uśmiechem.
- Moja ulubiona przyjaciółka, i to sama na mnie specjalnie czeka! - rzucił wesoło, zamykając za sobą niedbale drzwi by uściskać blondynkę. - Ja pierdolę, jak dobrze, że już szkoła, nauka jest do bani, ale przynajmniej jest co robić, te wakacje to był jakiś koszmar. Ale! Słuchaj, jadłem NAJLEPSZE jedzenie na świecie. Nazywa się kebab.
Mówił z takim entuzjazmem i tonem tak podekscytowanym, jakby co najmniej zdradzał jej właśnie sekret wszechświata świadczący o wyjątkowości ich dwoje. Acz faktycznie, zakochał się w kebabie, który zaprezentował mu Maxwell.
- Musimy kiedyś iść, to jedzenie bogów, serio. A co u ciebie? Dobrze wyglądasz, jak zawsze zresztą, zaczynam odczuwać konkurencję.
Chaotic neutral it is.
Gryffindor |
0% |
Klasa VI |
16 lat |
ubogi |
Hetero |
Pióra: 117
Wiele osób cieszyło się na powrót do szkoły, a Harper zdecydowanie była jedną z nich! Po części chodziło oczywiście o jej rodzinę, z którą nie dogadywała się najlepiej... Zarówno ojciec, jak i brat byli osobami agresywnymi, w związku z czym wolała spędzać czas poza domem. To też dosyć problematyczne, jeśli twoi wszyscy znajomi są rozsiani po całej Wielkiej Brytanii i nie masz wcale za dużego dostępu do magicznych środków transportu! Cóż, przynajmniej dorobiła sobie w czasie ostatnich dwóch miesięcy. Zdecydowaną większość czasu poświęciła bowiem na pracy w niewielkiej restauracji niedaleko domu. Kelnerowanie nie było niczym przyjemnym i nieraz czuła się nieswojo, kiedy mężczyźni pozwalali sobie na komentowanie jej aparycji... Co prawda nie słyszała tak wiele z podobnych tekstów, jednak czasem spojrzenia w jej kierunku wystarczały, by poczuła się nieswojo. Czy to już paranoja? Prawdopodobnie coś w tym było. Ale teraz najważniejsze było to, że osiągnęła swój cel! Na pewno mogła pozwolić sobie na zakupy w pociągu oraz te parę wyjść do Hogsmeade!
Dziś sprawnie minęła tłum na peronie tuż po niezręcznym pożegnaniu się z bratem, którego przykrym obowiązkiem okazało się odprowadzenie jej w tym roku. Na pożegnanie mruknął nawet coś, żeby uważała na siebie, na co do głowy przyszło jej parę ironicznych komentarzy, ale szybko je stłumiła, wymusiła lekki uśmiech i pożegnała się. Niedługo potem znalazła się w pociągu, jako jeden z pierwszych pasażerów. Nie bawiło jej poszukiwanie znajomych na zatłoczonym peronie. Wolała zająć sobie pewne miejsce i poczekać aż ktoś przyjdzie do niej... A jeśli tylko nie miałaby tyle szczęścia, poszłaby szukać kogoś samodzielnie.
Na szczęście wcale nie musiała! Uśmiechnęła się, gdy tylko zobaczyła Iana w oknie. Lepiej nie mogła trafić! W dodatku szczególnie doceniała towarzystwo osoby, która prawdopodobnie mogłaby wparować do dowolnego przedziału i dogadać się tam z ludźmi... A jednak to ją wybrał! To zawsze budowało jej samoocenę.
- Tak, właśnie, patrz, zajęłam ci miejsce! - podjęła od razu temat, zamaszystym ruchem rąk wskazując na cały przedział, który im zajęła.
Na pierwszy news, który od niego usłyszała, popatrzyła na niego początkowo pytająco i zamrugała szybciej parę razy. Kebab. Nie widzieli się tyle czasu, a pierwsze, co słyszy, to że Ian jadł kebaba.
- No... Tak... Taki, co jest za każdym rogiem, tak? Czy jakiś specjalny?
Dobrze, dobrze, może nie była to popularna potrawa wśród czarodziejów, ale Ian wychodził czasem z domu, tak? Widział kiedyś te wszystkie szyldy? I jadł kiedyś kebaba, tak?
- Wow... Ian Leighton powoli załapuje, jak obdarować kogoś komplementami, które nie zostaną odebrane jako flirt, jestem pod wrażeniem - skomentowała jego dalsze słowa z rozbawieniem, jasno nawiązując do jednej z pierwszych rozmów, jakie odbyli... O ile można było to nawet nazwać rozmową.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 118
Zaśmiał się z jej sugestii, acz faktycznie rozwalił się obok niej na siedzeniu jakby był tu królem i władcą. Nie to żeby faktycznie tak nie myślał większość czasu, gdziekolwiek się pojawił. Jakby jego ego było widoczne, najpewniej wszyscy by w nim teraz pływali, tak wybujałe było. Ale to co, tylko on ma o sobie tu dobre mniemanie? Oni wszyscy tu to aroganckie świniaki! No może poza Harper, a akurat jej by się przydało.
- Wspaniale, w sam raz na mnie i moją wspaniałość. - Rzucił z zadowoleniem.
- Eee... Jak dotąd jadłem tylko specjalne. - I teraz zrozumiał, że widać tylko on nie znał się z kebabem. - Ty znasz kebaby i nic mi nie mówisz?! Kochana, chyba od nowa muszę przemyśleć tą przyjaźń.
Pokręcił głową z dezaprobatą. I najpewniej kręciłby dalej gdyby to nie było dziwne, gdy usłyszał kolejny komentarz blondynki. Przewrócił oczami.
- Dobra, spierdalaj, ja nie odpowiadam za wybujałe wyobraźnie. Nigdy w życiu z nikim nie flirtowałem, a najwyraźniej co druga osoba tak uważa. Ja po prostu jestem kochanym dziubaskiem i trzeba mnie kochać, że nie jestem wrednym chujem... Zazwyczaj. To jak ci minęły wakacje? Skoro już wiemy, że moje to zupełnie nic nadzwyczajnego...
Gryffindor |
0% |
Klasa VI |
16 lat |
ubogi |
Hetero |
Pióra: 117
Zwykle strasznie drażniły ją przechwałki i ego, które rozpierało każde pomieszczenie i sprawiało, że nikt inny nie mógł złapać tam oddechu... Z Ianem było inaczej. Mówił dużo i bardzo pozytywnie o sobie, a samoocena tej dwójki musiała diametralnie się różnić. A jednak równocześnie dało się z nim dogadać i przede wszystkim nie chciał jej dokopać na każdym kroku, jak niektórzy Ślizgoni, którzy wyróżnialiby się podobnymi cechami...
- Mam ci mówić o istnieniu kebabów? - spytała, unosząc brwi z lekkim rozbawieniem. - I co następne? Pizza? McDonald's?
Bycie czarodziejem i brak znajomości technologii to jedno... Ale nieznajomość fastfoodu? Przecież pełno tego wszędzie! W dodatku było dosyć tanio... Może właśnie zbyt tanio?
- Wiesz, jakbyś widywał się ze mną w wakacje... - dodała, wydymając lekko usta na znak, że szykuje się foszek. Udawany, ale zbliżał się!
Zaraz zaśmiała się cicho na jego reakcję dotyczącą niezamierzonego flirtu.
- Tak mogę cię nazywać, najlepiej przy ludziach. Kochanym dziubaskiem - zaproponowała z uroczym uśmiechem szczerego zadowolenia... Z absolutnym przekonaniem, że kiedyś faktycznie będzie warto tego użyć.
Zaraz jednak nieco spoważniała, kiedy miała zdać relację ze swoich wakacji... I oczywiście nie chciała wchodzić w szczegóły, zwłaszcza jej życia rodzinnego. Zaczęła od wymownego wzruszenia ramionami.
- Też nic nadzwyczajnego. Sporo pracowałam w tym roku.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 118
Popatrzył na nią jak na debila, tak z lekka.
- E, DUH, wszystko, czy ja wyglądam jakbym szlajał się po każdej mugolskiej knajpie?
Chociaż fakt, że kojarzył czym jest McDonalds, ale nigdy tam nie jadł, bo raczej jeśli miał pieniądze, to nie mugolskie. A kto mu przepraszam wymieni, nieletniemu? Pomijając, że samo dotarcie do banku byłoby ciekawym wyzwaniem, i nie tak łatwym.
- Oczywiście, że mogę, ale chyba nie jesteś gotowa na mój dom, to wariatkowo. - Rzucił z rozbawieniem. - Poza tym, skąd mam wiedzieć kiedy MOJA sowa ma lecieć po TWÓJ list? Nie moja wina, mugolskiej poczty nie ogarniam więc to robi pewien problem.
Parsknął śmiechem na jej stwierdzenie. Cóż, jego zdaniem nie da się tego odebrać inaczej niż skrajnie ironicznie, i tak najpewniej sam by to stwierdzenie traktował. Może dlatego zupełnie nie martwiło go, że to może być szczera groźba.
- Oh. Nie znam, raczej moją jedyną pracą jest wyprowadzanie matki z równowagi i znajdowanie sobie czegokolwiek do roboty, z Philipem lub bez, zależy od sytuacji. - Wzruszył ramieniem. - A gdzie pracowałaś?
Gryffindor |
0% |
Klasa VI |
16 lat |
ubogi |
Hetero |
Pióra: 117
Pokręciła lekko głową.
- Aww, nieskalane skrajnie niezdrową żywnością dzieciątko... - mówiąc to, poklepała go jeszcze delikatnie po głowie. - To musisz przyjechać do mnie. Może nie na odwiedziny w domu... Nawet na pewno nie, ale...! Ale mogę zabrać cię na coś dobrego.
Może sama rzadko wychodziła na jedzenie, ale dla Iana mogłaby zrobić wyjątek i postawić mu coś dobrego. Tym bardziej, że nie wahałaby się powiedzieć mu "stop" w momencie, kiedy miałby ochotę przekroczyć jej budżet.
- Pff... Albo żyjesz w świecie fantazji, albo czegoś mi nie mówisz. Ostatni raz, jak cię widziałam, nie miałeś swojej sowy.
Właściwie była prawie pewna, że nic się nie zmieniło. Nie rozumiała, czemu magiczna rodzina miałaby mieć coś przeciwko zapewnieniu swoim dzieciom kontaktu ze światem, ale Leightonowie chyba mieli w domu jakieś pokrętne zasady... Nie próbowała za tym nadążyć. Przynajmniej mogli pożyczać sowy rodziców - to zawsze lepsze niż jej własna sytuacja.
- Wiem, że nie znasz, nie popisuj się - mruknęła już ze szczerym niezadowoleniem. Mało który uczeń Hogwartu dzielił się wrażeniami z wakacyjnej pracy! Nie musiał jeszcze jej dokładać. - W takiej jednej knajpce.
Szczerze miała nadzieję, że to zamknie temat, mimo fascynacji Iana mugolskim jedzeniem... Jednak to, które podawała podczas wakacji nie miało wiele wspólnego z popularnymi sieciami fast-foodów. Była to raczej zwyczajna, brytyjska kuchnia. Bardzo podobna do tego, co otrzymywali na stołach w Hogwarcie, tylko... Cóż, dużo mniej smaczne.
|