Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
Klasa Historii Magii Choć klasa wygląda raczej normalnie, nauczyciel niemal co lekcję sprawia, w zależności od tematu, że cokolwiek wydaje się tu odstające, nie pasujące. Czy profesor się tym przejmuje? Oczywiście, taki przecież jest jego plan! Nikt nie chce siedzieć na nudnym, umarłym wykładzie, dekoracje pomagają nadal lekcjom życia.
Ravenclaw |
50% |
Absolwent |
35 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 9
8 września 2020 roku, godzina 9:00
Każdy spodziewałby się nudy i klepania formułek z książki. Dlaczego miałby nie? To przecież Historia Magii, ściany tekstu, daty i żadnych ciekawych eksperymentów. A jednak podobno niektórzy widzieli w tym dużo więcej, a Elijah Salvatore był zdecydowanie jedną z tych osób. Miał tylko nadzieję podobne zainteresowanie wzbudzić w swoich uczniach, bowiem pomimo generalnej infantylności i zdawałoby się, że zwariowania, wymagania miał wysokie i oczekiwał uwagi na każdych zajęciach.
Gdy uczniowie wchodzili kolejno do sali i zajmowali miejsca, mogli już na wstępie zauważyć wielki, kolorowy napis nad tablicą: wojna olbrzymów. Może nie powinien obciekać brokatem, ale tak było, pomimo tematyki okropnej... I jeszcze kolejne daty i suche fakty! Gdyby tylko nie przedstawiane w taki sposób, w jaki zwykł to robić ten człowiek. Niemal zawsze nadpobudliwy, z ciekawymi pomysłami i aktywnie angażujący całą klasę w zajęcia. Gdy tylko wszyscy zajęli miejsca, mężczyzna w kolorowym garniturze w abstrakcyjne wzory wstał by rozejrzeć się po zebranych z pogodnym wyrazem twarzy.
- Dzień dobry, jak wam mija dzień? Mam nadzieję, że przynajmniej w połowie tak dobrze, jak mi. Dzisiaj mamy bardzo ciekawy temat, zresztą widać! - Wskazał szerokim łukiem ręki na napis. - Mam nadzieję, że przeczytaliście rozdział o wojnie w podręcznikach, tak jak was prosiłem na ostatnich zajęciach, bo na pewno bez tego ani rusz. Bez przedłużania!
Klasnął w dłonie, podchodząc do tablicy. Machnął dłonią na kredę, która natychmiast zabrała się do pracy by napisać: Grupa A, Grupa B. W tym czasie profesor Salvatore mówił dalej w podekscytowaniu, chociaż jeszcze nawet nie zaczęli na dobre lekcji.
- Podzielimy się na dwie grupy. Grupa A wypisana po lewej, grupa B po prawej stronie tablicy. Będę zadawał wam pytania, ale żeby nie było za łatwo, będę pytał konkretne osoby. Nie może być tak, że jedna osoba będzie udzielać się cały czas, a reszta milczy. Za każdą dobrą odpowiedź grupa zdobywa dwa punkty, za częściowo poprawną jeden, za złą zero, naturalnie. A pod koniec lekcji czeka nagroda niespodzianka. - Uśmiechnął się szeroko, niemal zadziornie. - Spodoba wam się, tak sądzę, także warto. Okej!
Usiadł na blacie swojego biurka, zakładając nogę na nogę i patrząc po uczniach.
- Najpierw zaczniemy od olbrzymów - kto to, co to? Przede wszystkim KTO, szanujmy, że to istoty, choć nieszczególnie porywające intelektem, to nadal myślące, jak i niebezpieczne. Saoirse, jakiej wysokości jest przeciętny olbrzym? - Wskazał na ucznia energicznym ruchem dłoni. Czekał tylko chwilę na odpowiedź. W zależności od poprawności odpowiedzi kreda samodzielnie dopisywała 2, 1 lub 0 punktów. - Dwadzieścia, do dwudziestu pięciu stóp! - Niemalże zawołał po odpowiedzi ucznia. - Kochani, to ogromne rozmiary. Wyobraźcie sobie, człowiek przeciętnie ma około sześciu stóp, powiedzmy. Jaką fakturę ma ich skóra, Heidi? - Posłał jej krótki uśmiech, czekając na odpowiedź. - Jak buchorożec, albo mugolskie stworzenie - nosorożec, jeśli ktokolwiek z was zna. To znaczy tyle, że… No właśnie, co im to daje, Clove? - Chwila ciszy. - Odporność na zaklęcia! Kto by pomyślał, że to ma jakikolwiek wpływ, prawda? Ale to właśnie między innymi czyni ich tak niebezpiecznymi. Nie wszystkie zaklęcia w ogóle na nich jakkolwiek oddziałują. Olbrzymy mają też własną kulturę, język, strukturę społeczną, chociaż wielu niedoinformowanych czarodziejów twierdzi, że niewiele się różnią od zwierząt w dziczy. Ignoranci. - Ostatnie słowo wymamrotał z politowaniem, by po tym zeskoczyć z gracją z biurka i przechadzać się energicznie od prawej do lewej i z powrotem.
- Stevie, czy olbrzymy są w stanie mówić po angielsku? - Dla niego to było oczywiste, ale dla wielu niekoniecznie. - Tak, i wiele innych języków, o ile ktoś dożyje żeby ich nauczyć. Olbrzymy to okropnie niecierpliwe stworzenia i jeśli czegoś nie potrafią zrozumieć, zamiast się dogadać, będą chciały was zabić. Taka kultura. Jak można uniknąć ich rozdrażnienia… Pascal?
Było na to kilka sposobów, a najlepszym było nagradzanie ich prezentami za każde dobre odpowiedzi oraz dawanie dużo czasu na odpowiedź. Można powiedzieć, że Elijah poniekąd brał z nich przykład, chociażby nagradzaniem uczniów za przykładanie się do zajęć.
- Kochani, świetnie wam idzie, ale postarajcie się bardziej o tą nagrodę, za lenistwo nie nagradzam - skomentował profesor, zerkając na aktualne wyniki na tablicy. - Olbrzymy nie lubią żyć w licznych grupach. Dlaczego? Romilly! - Miał szczerą nadzieję, że będzie znał odpowiedź… - Nie są zbyt lojalne ani ugodowe, o czym już wspomnieliśmy. Bardzo łatwo je do siebie zrazić i z miejsca odwrócą się czy to od nas, czy od nawet swoich braci, dzieci. Nie mają takich więzi rodzinnych jak my, ludzie. Są chłodni i patrzą przez pryzmat statystyk, na przykład czy dziecko jest dość duże, a jeśli nie, wyrzekają się go. Ich hierarchia jest oparta na sile, zatem niedorośnięty potomek nic im nie przyniesie dobrego. Okropne, doprawdy. Acz choć mogłoby się wydawać, że będą rosnąć w siłę w związku z tym, to kiedyś było więcej ich plemion. Kto wie jaką maksymalną liczbę odnotowano? Moira? - Chwila czasu na odpowiedź dała Puchonce czas by zdobyć punkt dla drużyny… Lub nie. - Sto! - Powiedział podniosłym głosem, gestykulując żywo. - Sto plemion! To bardzo dużo, teraz jest ich mniej niż ćwierć tego.
Grupa A |
Grupa B |
Heidi Remington |
Milo Lee |
Alice McIntosh |
Wendy Williams |
Aspasia Avery |
Romilly S. Burke |
Amity Llewellyn |
Nico Schuyler |
Emma Wallace |
Aidan Kang |
Hiroshi Kojima |
Pascal Boleyn |
Clove Blackwood |
Maxwell McKay |
Helm Bridgewater |
Kira Clark |
Kevin Park |
Lycoris Reagan |
Emily Lennox |
Stevie Ginsberg |
Finnén Blythe |
Saoirse O'Donovan |
Antoni Wtorek |
Oliver Kang |
Moira Blake |
Macavity Rosier |
Russel Salvage |
- |
Kod do posta:
Kod: <aa>Ilość punktów w kuferku:</aa> Punkty Historii Magii + Pamięci = suma
<aa>Kostka:</aa> kostka k6
<aa>Wynik:</aa> Punkty + kostka k6
<aa>Punkty dla grupy:</aa> ile punktów?
5 i mniej - nic niestety nie wiesz, patrzysz pewno jak sroka w gnat. Naturalnie, 0 punktów.
6-9 - wiesz jakąś część pytania, ale w zasadzie nie strzelasz idealnie. Ale i tak nieźle! Masz 1 punkt.
10 i więcej - Pada odpowiedź perfekcyjna! Zyskujesz dla grupy 2 punkty.
Uwaga!
Jeśli nie jesteś wymieniony, nie martw się. Sam tekst jest jedynie częścią fabularną, na pewno jakiekolwiek pytanie zostało Ci zadane! Rzuć kostką, nie musisz pisać jakie to pytanie i jaka odpowiedź. Może i tak zdobędziesz punkt!
II etap zajęć przewidziany jest w przybliżeniu na pierwszy tydzień października, jednak naturalnie czas ten może być ruchomy w zależności od potrzeb graczy. ^^
W potrzebie zadania dodatkowych pytań zapraszam do Heather!
Poniżej znajduje się graficzne zobrazowanie klasy, ławki są dwuosobowe, każdy może usiąść w wybranym wolnym miejscu (proszę o zaznaczenie w poście lub zgłoszenie do Dani gdzie dana postać siedzi). Klik w SPOILER poniżej.
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
Całkiem lubił Historię Magii i nie mógł powiedzieć by nastawienie i zachowanie nauczyciela mu przeszkadzało. Zdawał się infantylny i chwilammi nieco psychicznie niezrównoważony, ale ostatecznie nie tylko znał się na rzeczy (oczywiście, skoro był profesorem), ale i tak przedstawiał nawet dramatyczne tematy, by zainteresować słuchaczy. A przynajmniej Hiroshi był w większości zainteresowany i widząc brokatowy napis "wojna olbrzymów" wiedział już, że to nie będzie nudna lekcja, mimo że nie wydaje się by temat był porywający.
W pierwszym odruchu usiadł naturalnie obok Alice, jakoś czując, że nie tylko będzie dobrym kompanem na spokojną, bezproblemową lekcję, ale i po prostu zwyczajnie ją lubiąc. Miał tylko nadzieję, że i ona się ucieszyła gdy zamiast kogokolwiek innego, to jego towarzystwo miała znosić całą lekcję. Jednak na swoją obronę, na zajęciach z reguły był skupiony! Rzadko robił problemy, szczególnie zresztą na przykład na Historii Magii właśnie, którą po prostu lubił. Interesowało go to, choć nie było może pasją, i nie musiał się wcale dużo uczyć żeby zapamiętywać pewne rzeczy. Może dlatego kiedy zostało mu zadane spontanicznie pytanie przez profesora, odpowiedział bez zawahania, zgodnie ze swoją wiedzą faktyczną. Może niekoniecznie trafił w dziesiątkę, ale to i tak było więcej niż nic.
Ilość punktów w kuferku: 4 + 0 = 4
Kostka: 2
Wynik: 2 + 4 = 6
Punkty dla grupy: 1
Gryffindor |
0% |
Klasa V |
15 |
b. ubogi |
Asek |
Pióra: 74
Historia magii nie należała do jej najbardziej ulubionych zajęć. Tak szczerze, to generalnie lekcje nie należały do jej ulubionych zajęć. To, w czym dobrze się czuła, to OPCM i zaklęcia. I może trochę zielarstwo, bo z roślinek można było zrobić bardzo fajne rzeczy. Ale historia magii? Komu to potrzebne? Szereg dat i sterta nudy…
Toteż jak skazaniec zawlekła się do sali lekcyjnej, mając nadzieję, że te zajęcia miną szybko. Była to dla niej istna droga przez mękę, również przez wzgląd na irytującą postać nauczyciela, jego infantylność, ekscentryzm i… no, generalnie, po prostu ją wkurwiał.
Toteż wolała zaszyć się w jakimś kąciku, żeby nie wypatrzył jej tak szybko. Na szczęście Hiroshi usiadł obok niej, od tej zewnętrznej strony, więc istniała szansa, że trochę czasu upłynie (może cała lekcja?) zanim wzrok nauczyciela padnie na nią.
Pisała sobie właśnie na pergaminie jakieś bzdurne szlaczki, kiedy jednak głos profesora Salvatore oderwał ją od tego zajęcia. Nawet nie zdążyła skojarzyć, o co ten ją pyta. Spojrzała na Hiroshiego, jakby ten miał jej telepatycznie przesłać jakąś informację, ale że tak się nie stało, wzruszyła tylko ramionami.
No bo co ją interesowały jakieś wojny olbrzymów? Sam brokatowy napis na tablicy wyglądał głupkowato. Mógł jeszcze tam jednorożca z tęczą pierdolnąć, idealnie by pasowało.
Zerknęła na Hiroshiego, który, jak się okazało, był jednak lepiej przygotowany z przedmiotu.
— Kujon – szepnęła do niego trochę oskarżycielsko, trochę zaczepnie, ale też i z rozbawieniem.
No cóż, nie każdy musi tak bardzo olewać szkołę jak ona. Może Hiroshi miał akurat ambicje.
Ona za bardzo nie miała. Nie w tym przypadku. Historią magii w życiu się nie obroni. Chyba że zacznie nawalać kogoś ciężkim egzemplarzem książki. Ale nadal zaklęcia były skuteczniejsze.
Ilość punktów w kuferku: 0 + 0 = 0
Kostka: 1
Wynik: 0 + 1 = 1
Punkty dla grupy: 0
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Slytherin |
75% |
Klasa IV |
14 |
średni |
? |
Pióra: 0
Czy historia magii była przedmiotem, który uważała za przydatny i praktyczny? No nie za bardzo – znała jedynie Ślizgona, który miał nieco inne zdanie na ten temat, ale jakoś nie do końca ją to przekonywało. Jedyne, do czego potrzebny był jej ten przedmiot, to do zaliczenia na SUMach i miała nadzieję się z nim pożegnać.
Lekcji tych zresztą nawet nie lubiła. Nauczyciel był jakiś cholernie dziwny, co najmniej, jakby zaraz miał wsiąść na kolorowego jednorożca i popatatajać na kolorowej tęczy, przy okazji pozdrawiając wszystkie dzieciaczki świata. No nie wiedziała, ale jak w sumie ktoś taki może lubić coś tak nudnego jak daty?
Usiadła na szarym końcu, możliwie jak najdalej, żeby tylko jej nie wypatrzył. No, trochę zapomniała o zadaniu domowym, a trochę po prostu przeleciała wzrokiem kartki i stwierdziła, że nie da rady. Miała tylko nadzieję, że ten dziwak jej nie wypatrzy – no ale wypatrzył.
Jaką fakturę ma skóra olbrzyma? Że co w ogóle? Co to jest faktura skóry? Jakiś dokument na skórze, czy co?
Popatrzyła na niego co najmniej tak, jakby zleciał z choinki – a dopiero kiedy sam sobie odpowiedział na pytanie, skojarzyła, o co mu chodziło.
Ale odpowiedzi i tak nie znała.
I tak nie zamierzała nigdy kumplować ani walczyć z olbrzymami.
Ilość punktów w kuferku: 0 + 0 = 0
Kostka: 1
Wynik: 0 + 1
Punkty dla grupy: 0
Ravenclaw |
25% |
Klasa V |
15 |
b. ubogi |
Homo |
Pióra: 14
Historia Magii miała w sobie coś czarującego. Potrafiła zaciekawić, wysyłając człowieka w przeszłość. Zakładając oczywiście, że nauczyciel w sposób interesujący umiał przedstawić daną opowieść, nie zaprzątając głowy uczniów zbędnymi faktami.
Clove nie miała jasno określonego podejścia co do tego przedmiotu. Nie skreślała go na stracie, jak robiło to wielu uczniów. Dostrzegała w tym coś więcej, niż jedynie suche fakty, czy rozpamiętywanie tego, co minęło? Czyż nie prawdą było, że człowiek uczył się na błędach przeszłości? Jak inaczej miałby wyciągnąć wnioski, jak nie poprzez analizę tego, co robili przodkowie?
Spakowała swoje rzeczy, udając się do klasy. Pomimo niechęci do przedmiotu zawsze było na nim sporo osób. Obowiązkowa frekwencja, czy jednak skryci fani?
Zajęła miejsce, nie myśląc o tym, aby komuś przeszkadzać. Zresztą była zbyt zamyślona, aby nawiedzić drugą osobę swoją obecnością.
Głos nauczyciela wyrwał ją z letargu w momencie idealnym, ponieważ profesor zadał pytanie skierowane do niej.
Zamyśliła się na chwilę. Co miał nosorożec, buchorożec do przedmiotu? Trochę out off topic, ale nie komentowała. Starała się po prostu wymyślić jakąś odpowiedź uciekając się do ONMS.
Wypowiedziała kolejne słowa, które okazały się być poniekąd prawdę. Strzał nie strzał, punkt dla grupy udało jej się zdobyć. Mogła być z siebie dumna, przyglądając się z ciekawością innym uczniom. Jakie abstrakcje ich czekały?
Ilość punktów w kuferku: Punkty Historii Magii + Pamięci = 0 + 3 = 3
Kostka: 6
Wynik: 9
Punkty dla grupy: 1 pkt
Gryffindor |
25% |
Klasa V |
15 |
średni |
Bi |
Pióra: 131
No i na co komu był właściwie ten przedmiot? Zdaniem Reagan, która byłą fanką uczenia się wszystkiego, co jej zdaniem miało się przydać w przyszłości, historia magii była zwyczajnie zbędna. W czasie, kiedy tracili cenne chwile, można było skupić się na bardziej wartościowych przedmiotach, ewentualnie pomyśleć jak zemścić się na osobie, która omal nie zabiła wózkiem jej młodszej siostry. O tak, zdecydowanie to będzie dla niej produktywny rok.
Gdyby nie fakt, że owy przedmiot był obowiązkowy i musiała go zdać, żeby w ogóle znaleźć się w kolejnej klasie, pewnie już dawno by jej tu nie było, niezależnie od tego, czy nauczyciel był spoko, czy nie.
Przerzucając torbę z książkami przez ramię udała się do sali, omal po drodze nie zaliczając bliskiego spotkania czyjąś kawą. Na Merlina, gdyby tylko znalazła się na jej ubraniu, ktoś miałby zdrowo przejebane.
Usiadła jak najdalej od biurka, nie chcąc się narażać na pytania, na które i tak nie znałaby odpowiedzi. Jasne, nie można było powiedzieć, że wszystko było w tym przedmiocie beznadziejne, bo jednak zdarzały się takie fakty, które potrafiły ją wchłonąć (jak chociażby krwawe wojny), ale mimo wszystko nie chciała się z nauczycielem komunikować.
Szkoda, że ten najwidoczniej tego nie rozumiał, urządzając im jakiś quiz, wcześniej dzieląc na grupy. Na litość wszystkiego, serio? I co to w ogóle były za pytania?! Skąd ona miała niby wiedzieć, czemu olbrzymy nie były wegetarianami? Przecież to nie miało nic wspólnego z przedmiotem.
Nic dziwnego, że nie odpowiedziała. I wiecie co? Nawet nie było jej szkoda, że jej grupa nie dostała punkta.
Ilość punktów w kuferku: Punkty Historii Magii + Pamięci = 0 + 2 = 2
Kostka: 2
Wynik: 4
Punkty dla grupy: 0
Hufflepuff |
50% |
Klasa V |
15 |
ubogi |
Pan |
Pióra: 113
Lubiła się uczyć. Dzięki poszczególnym informacjom na różne tematy, poznawała świat od strony, która do tej pory był jej obca. Potrafiła dostrzec w każdym przedmiocie coś wartościowego, chociaż wielu uczniów przekreślało połowę już na starcie.
Nie inaczej było z historią magii, która co prawda potrafiła być nudna, odbiegając swoją prostotą od emocjonującego rzucania zaklęć czy warzenia eliksirów, niemniej wnosiła również ciekawe elementy. Czy nie fajnie było niekiedy dowiedzieć się, co działo się w przeszłości? Nie trzeba było przecież uczyć się tego, jaki styl życia prowadziły osoby czterysta lat temu, chociaż zdaniem Lennox nadal znajdowało się to w strefie informacji całkiem interesujących. Patrzenie, jak wszystko się zmienia, jak się rozwija. To mogło napawać dumą.
Zajmując miejsce w sali stawiała raczej na samotność. Nie to, że nie lubiła ludzi, bo niczego do nich nie miała, a po prostu dlatego, że nie chciała nikomu przeszkadzać z góry zakładając, że każda osoba, która zdążyła już przyjść, miała swojego partnera. Czemu miałaby się narażać na odmowę, skoro łatwiej było jej po prostu uniknąć?
Zerknęła na nauczyciela, kiedy zaczął zadawać pytania. Zawsze się stresowała przy takiej formie sprawdzania wiedzy, ale niestety musiała się liczyć, że w szkole tego nie uniknie.
Westchnęła cicho, kiedy przyszła jej kolej. Pytanie, chociaż dziwaczne, dawało możliwość powiedzenia czegokolwiek, dzięki czemu uniknęła totalnej kompromitacji.
Koniec końców udało jej się zdobyć jeden punkt dla drużyny, więc nie mogła powiedzieć, że to było porażką.
Ilość punktów w kuferku: Punkty Historii Magii + Pamięci = 0 + 3 = 3
Kostka: 4
Wynik: 7
Punkty dla grupy: 1
Ravenclaw |
75% |
Klasa V |
15 |
średni |
? |
Pióra: 23
Co tu dużo mówić, historia magii była zwyczajnie w świecie nudna. Jasne, Lee nie miał niczego przeciwko nauce i naprawdę lubił spędzać czas wolny pogrążony w lekturze, niemniej nie był w stanie pojąc, na co im były takie brednia. Tak, z przeszłości można było wyciągnąć wnioski. Tak, można było się na niej uczyć, ale na litość boską, żeby poświęcać temu cały przedmiot? Czy to nie mogło być piętnastominutowe spotkanie, podczas którego nauczyciel rzuciłby jakąś naprawdę fascynującą historią, zamiast wciskać im kolejne litania o wojnach goblinów, czy kłótniach dwóch czarodziejów?
Niestety, niezależnie od tego jakie podejście do przedmiotu miał chłopak, trzeba było na niego uczęszczać. Nie tylko dlatego, że miał pewien próg ambicji, jak na Krukona przystało, ale po prostu musiał to odbębnić, jeśli chciał nadal kontynuować edukację. Że też nie było sposobu, żeby to ominąć! Byłby zdrowszy i zdecydowanie nie irytowałby się, idąc do sali, w której odbywały się zajęcia.
Zajął pierwsze miejsce, chwilę później wysłuchując nauczyciela. Podzielenie na grupy wydawało się interesujące, przynajmniej trochę, zwiększając chęć pokazania, że ta, w której był młody Azjata, była lepsza.
Pech chciał, że dostał pytanie, na które nie znał odpowiedzi, a które, jego osobistym zdaniem, niewiele z przedmiotem miało wspólnego. Czy nauczyciel już na starcie, w pierwszych dniach szkoły, musiał wyskakiwać z czymś takim?
Westchnął czując, że się irytuje. Nie, z całą pewnością nie mógł robić w klasie żadnych scen.
Ilość punktów w kuferku: Punkty Historii Magii + Pamięci = 3
Kostka: 2
Wynik: 5
Punkty dla grupy: 0
Gryffindor |
25% |
Klasa V |
15 |
średni |
Homo |
Pióra: 75
Nie wiedzieć czemu, Maxwell miał dzisiaj spore problemy ze wstaniem. Przez tych kilka dni powinien się przyzwyczaić do wcześniejszego zrywania się z łóżka, którego przez okres wakacyjny nie doświadczył (jasne, wstawał o porannych godzinach, nie chcąc przebywać w domu, ale nadal było to później, niż tutaj), niemniej z jakiegoś powodu stanowiło to dla niego poważny problem. Może za sprawą problemów ze snem, a może po prostu potrzebował trochę więcej czasu na aklimatyzację. Jaka nie byłaby przyczyna, nie ulegało wątpliwości, że któregoś dnia z pewnością na zajęcie się spóźni.
Myślał, że to będzie właśnie dziś. Poderwanie się z łóżka wymagało od niego sporego nakładu energii, której nie mógł nadgonić śniadaniem, ponieważ zwyczajnie w świecie na nie nie zdążył. Całe życie szmatą w pysk. Weź tu człowieku czekaj teraz do obiadu.
Zastanawiając się, czy nie powinien po prostu olać historii magii, która niby ciekawa, niewiele do jego życia wniosiła, zbierał się w tempie wyjątkowo szybkim, ostatecznie uznając, że nie wypada aż tak narażać się nauczycielowi, który z pewnością by go zapamiętał. Skoro miał głowę przepełnioną różnymi informacjami na temat przeszłości, twarz jednego z uczniów raczej nie będzie dla niego czymś, z czym sobie nie poradził.
Do sali wszedł chwilę przed rozpoczęciem zajęć. Przynajmniej tutaj mógł liczyć na szczęście.
Usiadł, lekko oddychając. No i na co było mu to spieszenie się?
Zerknął na profesora, kiedy dzielił ich na dwa zespoły. Proszę, wstępna rywalizacja, niech będzie.
Przysłuchiwał się odpowiedziom innych osób stwierdzając, że raczej nie grzeszą wiedzą. Ale kim był, aby ich oceniać, skoro tutaj sam jej nie posiadał? Tak przynajmniej myślał, bo kiedy przyszedł czas na niego, ku swojemu zaskoczeniu, odpowiedział wyczerpująco, zgarniając dwa punkty dla zespołu. Może częściej powinien przychodzić na lekcje bez śniadania?
Ilość punktów w kuferku: Punkty Historii Magii + Pamięci = 4
Kostka: 6
Wynik: 10
Punkty dla grupy: 2 pkt
Gryffindor |
25% |
Klasa V |
15 |
średni |
Homo |
Pióra: 28
Ogólnie rzecz ujmując nauka nie należała do najmocniejszych stron Emmy. A przede wszystkim nauka przedmiotów stricte teoretycznych, jak właśnie taka Historia Magii. Ciężko było jej zapamiętać jakiekolwiek daty i informacje, jeśli nie mogła tego w żaden sposób praktycznie zapisać w pamięci mięśni. Wsadźcie ją na miotłę latającą kilkanaście metrów nad ziemią, a choćby nie wiem co, to nie spadnie, dajcie różdżkę w dłoń i pokażcie odpowiedni ruch nadgarstka odpowiadający zaklęciu, a w końcu załapie - ale dajcie kartkę zapisaną faktami, to będzie miała poważny problem z zapamiętaniem czegokolwiek.
Ale niestety jej przykrym obowiązkiem było uczęszczać nawet na te lekcje, które w żaden sposób nie dawały satysfakcji. Jeszcze tylko rok i będzie mogła zostawić niektóre przedmioty za sobą! Póki co zdawało się, że po ostatniej imprezie znacząco polepszyły się jej stosunki z Amity, co niezmiernie ją cieszyło. Miała nadzieję naprawdę mieć w niej dobrą koleżankę! Dlatego w drodze do klasy zrównała swój krok z koleżanką, złapała ją nawet przyjaźnie pod ramię i uśmiechnęła się promiennie.
- Dzień dobry! Jak spałaś? - Nie miały okazji widzieć się w dormitorium, bo Emma zerwała się z łóżka na długo przed śniadaniem i zdążyła poćwiczyć oraz wziąć prysznic, a do posiłku usiadła przy stole Krukonów ze znajomymi. Ale w drodze na pierwsze zajęcia nie umknęła jej znajoma postać i skoro od paru dni zdawało się, że wszystko między nimi jest okej, to Emma bardzo chciała podtrzymać taki stan rzeczy. I przy okazji może też sama na tym skorzysta? W końcu Llewellyn była dużo pilniejszą i lepszą uczennicą, może to pomoże w zaliczeniu tegorocznych SUMów?
- Hm, Amity, mam małą prośbę... usiądziemy razem? Jak wiesz nie jestem najlepsza w teorię, a w tym roku mamy SUMy i, no... nie wiem, chciałabym znaleźć sposób na przyswojenie tej wiedzy i tak pomyślałam, że jak będę mieć w ławce odpowiednią kompankę, to zmotywuje mnie to choć trochę? - Mówiła szczerze, nawet jeśli ogólnie niekoniecznie poważnie podchodziła do nauki. Ale SUMy to nie przelewki, trzeba było je zdać, jeśli nie chciała kiblować...
Ku jej zadowoleniu koleżanka zgodziła się. Zgodziła się nawet na zajęcie ławki nieco oddalonej od przodu klasy, za co Emma była jej wielce wdzięczna.
Podeszła do tej lekcji nawet całkiem entuzjastycznie i z zamiarem przynajmniej spróbowania bycia pilną, ale już pierwsze pytanie jakie padło w jej kierunku całkowicie zbiło ją z tropu. Przez moment siedziała z otwartymi ustami, nie będąc w stanie nawet wydukać "nie wiem", a zanim się obejrzała profesor sam sobie odpowiedział i dalej trajkotał w najlepsze.
Z westchnieniem opadła na oparcie krzesła i marszcząc brwi patrzyła na własny podręcznik lezący na ławce.
Teoria, ugh.
Ilość punktów w kuferku: 0 + 0 = 0
Kostka: 4
Wynik: 4
Punkty dla grupy: 0
Ravenclaw |
50% |
Klasa V |
15 |
bogaty |
Homo |
Pióra: 15
Mimo że ten rok nie był dla Kevina pierwszy w Hogwarcie, to zdecydowanie w tym roku nie był nastawiony tylko i wyłącznie na zakuwanie materiału. Wypadało trochę się socjalizować, skoro miał spędzić tu kolejne trzy lata i skończyć edukację. Chociaż znał całkiem nieźle chłopców ze swojego dormitorium, to przecież nie na nich świat się kończył, a i też nie chciał brać wiecznie udziału (nawet biernie, jak ogłaszał się Szwajcarią) w ich konflikcie. Tegoroczna trochę niespodziewana znajomość z Oliverem była dla niego nie tylko zbawieniem, ale i bardzo przyjemnym aspektem codzienności. Właściwie na wielu lekcjach siadali razem, czy to z prośby Kevina, czy też sugestii Olivera. Park lubił jego towarzystwo, bo Puchon był bezkonfliktowy, miły i tak niesamowicie pozytywny, że nawet krukoński umysł chciał oderwać się od ślęczenia nad książkami. Może nawet czasem nie wtedy, kiedy powinien...
Na śniadanie zszedł sam, studiując swój plan lekcji na dzisiejszy dzień, bo nadal nie pamiętał kiedy jaką ma lekcję. Dzisiaj zaczynali dzień od Historii Magii, co nie należało do jego najmocniejszych stron, ale nigdy nie marudził kiedy przychodziło do studiowania obowiązkowych przedmiotów.
Nie czekał do ostatniej chwili, skończył jeść na tyle wcześnie, żeby dotrzeć pod salę historii kilka minut przed rozpoczęciem i jako jeden z pierwszych wejść do sali. Zajął dość strategiczne miejsce nie w pierwszym rzędzie, ale z przodu, na środku, chcąc dobrze słyszeć i widzieć wszystko, co profesor miał im do przekazania.
Nie musiał wcale długo czekać, żeby zaraz dosiadł się do niego nikt inny, jak właśnie Oliver. Uśmiechnął się do niego w niemej zgodzie i zachęcie do zajęcia miejsca w ławce.
- Cześć. Wyspałeś się? Albo chociaż wypiłeś dużą kawę? Historia na rozbudzenie może być dość trudnym przedmiotem. - Nie gardził tą dziedziną, ale jednak sama teoria na dzień dobry mogła sprawiać trudności, jeśli ktoś niekoniecznie dobrze spał.
I najwyraźniej sam musiał mieć poranne problemy ze skupieniem, bo profesor zaskoczył go pytaniem, na które... cóż, nawet jeśli znał odpowiedź, to nie miał czasu na odszukanie jej w przepastnych czeluściach pamięci. Otworzył nawet usta, żeby zainicjować jakąkolwiek odpowiedź, ale milczał o sekundę zbyt długo i szansa na odpowiedź po prostu minęła. W lekkim zawstydzeniu zagryzł własne usta i spojrzał na Olka z zakłopotanym uśmiechem, jakby ten miał go oceniać za niewiedzę.
Ilość punktów w kuferku: 0 + 2 = 2
Kostka: 2
Wynik: 4
Punkty dla grupy: 0 :C
Gryffindor |
100% |
Klasa V |
15 |
b. bogaty |
Bi |
Pióra: 115
Rytm oraz forma nauki w Hogwarcie zdecydowanie różniła się od Beauxbatons. Nie żeby to Pascalowi przeszkadzało, było po prostu… inne. No i dzięki dużo luźniejszemu planowi zajęć miał bardzo dużo czasu na własne zainteresowania i rozwijanie się towarzysko, czego nie robił we Francji, bo od rana do wieczora miał przeróżnego rodzaju zajęcia. Podobało mu się mieć czas na poznawanie rówieśników, spędzanie czasu na zwykłych rozmowach, żartach, spacerach oraz innych aktywnościach. Nadrabiał to, czego w Akademii nie robił, zdecydowanie!
A przede wszystkim podobało mu się, jak w dużej mierze jego (często celowo przesadzony) akcent wpływa na rozmówczynie. I rozmówców. Cóż, kto nie lubi być adorowany?
Na Historię Magii przyszedł już nieźle rozbudzony, bo chociaż otworzył oczy wyjątkowo późno i przy śniadaniu nadal nie do końca kontaktował, to kawa naprawdę potrafiła cuda. Był zwarty i gotowy do stawienia czoła teorii! Nawet lepiej, że Historia była na pierwszej lekcji, jakby miała być na końcu dnia zajęć, to mógłby już przysypiać.
Wszedł do klasy w sumie na krótko przed rozpoczęciem zajęć. Rozejrzał się pobieżnie, aż zauważył znajomą blondynkę siedzącą samą w trzeciej ławce po prawej. Uśmiechnął się pod nosem i bez ogródek podszedł, żeby zatrzymać się przy blacie.
- Bonjour ma belle. Czy dostąpisz mi zaszczytu towarzyszenia ci na tych stricte teoretycznych zajęciach? - Uśmiechnął się czarująco do Aspasii i jak tylko zaczęła odpowiadać, po prostu usiadł. Nawet jeśli zamierzała się nie zgodzić, to cóż, zyskała kompana. - Jak ci mija ten wspaniały poranek? - Wyjął podręczni na ławkę i przekręcił się odrobinę na krześle, żeby samą mową ciała dać Aspasii odczuć, że poświęca jej uwagę.
Zbyt długo nie mógł tego robić, bo oto zaczęła się lekcja. I niewiele po jej rozpoczęciu otrzymał pytanie, na które nie był pewien, czy zna odpowiedź, ale odważył się na powiedzenie czegokolwiek, co mu w głowie świtało. I okazało się, że trafił całkiem nieźle, chociaż najwyraźniej mógł trafić lepiej.
Ilość punktów w kuferku: 1 + 2 = 3
Kostka: 5
Wynik: 3 + 5 = 8
Punkty dla grupy: 1
Slytherin |
100% |
Klasa V |
15 |
b. bogaty |
Bi |
Pióra: 121
Dzisiejszego dnia czuła się naprawdę okropnie. Nic nie szło po jej myśli i wszystko wyglądało na to, że jej najgorsze koszmary właśnie zaczynają się spełniać. Cóż, przynajmniej w pewnym sensie… Bo zaczynał się już drugi tydzień szkoły, a część znajomych jakby kompletnie zapomniało o jej istnieniu. Wszystko wymykało się spod kontroli, a wczorajszy wybuch, którego ofiarą padł Philip… i który potem przeżywała ona… To było za wiele.
Całe wczorajsze popołudnie spędziła na szlochaniu w poduszce, a potem na stresie związanym z przeprosinami i tym, czy w ogóle Philip je zaakceptuje. Przyjął je, ale co przeżywała i ile się stresowała, to jej. Wycieńczenie płaczem, potem jeszcze stresem… To co prawda spowodowało, że spała jak zabita, ale następnego dnia od rana bolała ją głowa. I, żeby nie było zbyt nudno, pierwsze zajęcia były najgorszymi ze wszystkich – bo musiała borykać się i z historią magii, i głupkowatym ekscentryzmem nauczyciela.
A na samym początku z pewnym niespodziewanym zwrotem akcji, kiedy przy jej ławce, gdy siedziała ledwo żywa, stanął… to był chyba chłopak, którego widziała w wakacje na jakimś bankiecie? Chyba przyjechał niedawno do Anglii, tak, rodzice coś na pewno o tym wspominali, że chcieliby poznać bliżej tych… Boleynów. I że najłatwiej było to zrobić przez dzieci.
Nie była do końca pewna, czy się tym przejmowała, czy miała kompletnie to w dupie, więc w razie czego poprawiła się na krześle.
— Bonjour – odpowiedziała mu. Jej francuski daleki był od doskonałości, no ale… kilka zdań by potrafiła sklecić. Gdyby była tylko bardziej przytomna.
Na szczęście przytomności starczyło jej, aby rozpoznać ten mały zbitek francuskich słówek i wiedzieć, co takiego chłopak do niej w ogóle mówił.
A potem skinęła tylko lekko głową. Chociaż nie, w sumie to nie miała ochoty na towarzystwo, ale… Francuz chyba wcale nie zamierzał czekać na jej pozwolenie lub jego brak, bo jeszcze nim dała mu sygnał, przymierzał się do zajęcia miejsca.
Na jego pytanie, uśmiechnęła się krzywo i aż nadto wymuszenie, odpowiadając aż zbyt słodkim głosem:
— Wybornie – co wskazywało na to, że jednak wcale wybornie nie było.
Za to chłopak był najwidoczniej obeznany nieźle w historii magii, bo nauczyciel uznał mu pytanie. Co ją bardziej zdziwiło, to fakt, że przy swoim nawet znała część poprawnej odpowiedzi, a zdumienie na jej twarzy po wpisaniu do jej drużyny punktu pozostało jeszcze przez pewien moment.
Więc to całe zakuwanie z Dexterem wcale nie było takie bezowocne. Cholera, będzie musiała mu powiedzieć, jak go tylko zobaczy.
Ilość punktów w kuferku: 0 + 1 = 1
Kostka: 6
Wynik: 1 + 6 = 7
Punkty dla grupy: 1
Somewhere over the rainbow, bluebirds fly
Birds fly over the rainbow, why then oh why can't I?
poszukiwania
Widok Emmy cieszył Amity zdecydowanie dużo bardziej, niż w poprzednich latach nauki. Ich znajomość oczywiście miała pewne wzloty i upadki, ale od dnia imprezy dziewczyna patrzyła na koleżankę... Zupełnie inaczej. Sama po sobie nie spodziewała się, że mogła zacząć patrzeć na nią... Łagodniej? Nadal było trudno dopasować jej odpowiednie słowa, żeby oddać to, co teraz o niej myślała, jednak na pewno nie chciała tego zepsuć. Nie tym razem.
Dlatego też uśmiechnęła się, widząc Emmę, która zrównała się z nią krokiem.
- Ja? Hm... Bardzo dobrze - zaczęła w nieco niezręczny sposób.
Small talk nie był jej najlepszą stroną, ale odparła wystarczająco szybko, by nie zdążyło zrobić się niezręcznie... Oraz nie weszła w szczegóły tego, jak dokładnie jej się spało.
- A tobie? - zagadnęła płynnie. - Nie mogłaś spać?
Może i Emmie zdarzało się znikać z dormitorium jeszcze przed wyjściem na śniadanie, ale szczerze mówiąc Amity zwykle nie zwracała na to uwagi... Czemu miałaby zaglądać komuś do łóżka z rana? Jednak tego ranka zauważyła brak koleżanki, a skoro już sama podjęła ten temat, może warto spytać.
Zaraz padła jeszcze propozycja zajęcia jednej ławki. Wspólnie. W dodatku Emma ubrała to w takie słowa, że druga z Gryfonek była... Cóż, zachwycona! Chciała z nią siedzieć i to w dodatku dlatego, że uważała jej towarzystwo motywujące? Uważała ją za odpowiednią kompankę? To będzie miała najodpowiedniejszą kompankę! Cokolwiek do znaczyło... Ale liczyła, że będzie mogła się trochę popisać i może nawet wyjaśnić, albo przypomnieć parę rzeczy Emmie?
- Jasne, super. Właściwie miałam spytać o to samo. Znaczy, czy nie chciałabyś usiąść razem - odparła nadal z uśmiechem.
A jednak gdy zajęły już miejsca, zamarła, słysząc zapowiedź profesora.
Zaraz, zaraz. Mieli coś na dziś przeczytać. Mieli coś na dziś przeczytać, a ona całkowicie zapomniała! Dlaczego zapomniała? Zwykle jej się to nie zdarzało, przecież wszystko zapisywała i... To jak zachowywali się nieprzygotowani uczniowie? Udawali opanowanie i liczyli, że nie zostaną zapytani? Zmyślali odpowiedzi? Może czytali na ostatnią chwilę? Tak, to zdawało się najlepszym sposobem! Zaraz otworzyła podręcznik na odpowiednim rozdziale i zaczęła przesuwać po nim wzrokiem w poszukiwaniu najważniejszych informacji.
Gdy w końcu padło pytanie do niej, popatrzyła na nauczyciela w chwili zawieszenia, jednak zaraz wypaliła odpowiedź, która może nie była precyzyjna, ale... Cóż, powiedziała wszystko, co pamiętała w tym temacie. Po drodze nawet zboczyła trochę z tematu, a na koniec profesor musiał jeszcze uzupełnić jej odpowiedź, ale nie było aż tak źle. Prawda?
Zerknęła zaraz na Emmę, zastanawiając się, czy aby jej nie zawiodła. W końcu miała być chyba jakiegoś rodzaju przykład, ale najwyraźniej zawaliła już teraz...
- Chyba... Jakoś wyleciało mi z głowy, że mamy przerabiać ten rozdział dzisiaj - przyznała szepcząc do koleżanki przepraszającym tonem, jakby faktycznie stała się jej z tego powodu jakaś krzywda.
Ilość punktów w kuferku: 1 + 0 = 1
Kostka: 5
Wynik: 1 + 5 = 6
Punkty dla grupy: 1
Slytherin |
100% |
Klasa V |
15 lat |
b. ubogi |
Hetero |
Pióra: 0
W przeciwieństwie do większości rówieśników, Wendy nie uskarżała się na Historię Magii. Pomimo powszechnego przekonania, że jest to przedmiot nudny i praktycznie bezużyteczny, dziewczyna w ogóle nie dopuszczała do siebie tego typu nieistotnych myśli. Wręcz przeciwnie - ponieważ była to dziedzina wymagająca stricte wkuwania to ambitna i pracowita ślizgonka widziała w niej potencjał na zdobycie wysokiego stopnia. O ile oczywiście stosownie przyłoży się do nauki, co było dla niej absolutnym standardem. Przecież nie miała zamiaru do końca życia chodzić w używanych szatach.
Wchodząc do klasy omiotła spojrzeniem szarozielonych oczu po siedzących już ślizgonach i nie widząc wolnego miejsca na początku sali przy którymś z nich, pomaszerowała do ławki przy której siedziała krukonka o dość wyróżniającym ją z tłumu wyglądzie. Dosiadła się i mrugnęła do niej z lekkim, swawolnym uśmieszkiem w kąciku ust jakby się dobrze znały.
- Cześć Clove - przywitała się. Do tej pory niezbyt ze sobą rozmawiały, ale były na tym samym roku i dzieliły kilka lekcji. Poza tym półwila zawsze miała wrażenie, że krukonka nie spogląda na nią z niechęcią typową dla innych czarownic, co było miłą odmianą. Nie rozważała powodów tego faktu, ale dostrzegała potencjał tej znajomości.
Wendy była jedną z osób, na których ostentacyjnie kwieciste zachowanie profesora Salvatore nie robiło żadnego wrażenia, co wcale nie przeszkadzało jej odnosić się do niego z najwyższym szacunkiem jak przystało na jego stanowisko. Lubiła żyć w zgodzie z nauczycielami. Gdy przydzielono ją do innej grupy niż Clove spojrzała na nią wzruszając ramionami po czym rozejrzała się za resztą osób z listy B, by oszacować ich szanse. Gdy profesor Salvatore wybrał ją do odpowiedzi wymówiła wykutą z podręcznika formułę... mężczyzna jednak wyraźnie oczekiwał więcej. Wendy zmieszała się zaskoczona, a na jej policzkach pojawił się cień rumieńca, którego nikt pewnie i tak nie zauważył. Zarobiła dla swojej drużyny tylko jeden punkt. Oby miała okazje to nadrobić!
Ilość punktów w kuferku: 1 + 2 = 3
Kostka: 4
Wynik: 3 + 4
Punkty dla grupy: 1
Dom || Relacje
Ain't nothing gonna break my stride. Nobody's gonna slow me down!
Oh no, I gotta keep on MOVING!
Slytherin |
100% |
Klasa V |
15 lat |
b. bogaty |
Hetero |
Pióra: 219
To pierwsze zajęcia tego dnia, zatem tak jak na każdych zajęciach porannych w tygodniu, Romilly był zaspany, nieogarniający i w zasadzie nie chciał z nikim rozmawiać. Normalnie też nie chciał, ale teraz jeszcze bardziej. " Patrzę i nie wiem o czym mówisz" bardziej. W ławce akurat siedział z Nico, plus i minus. Nie był może najcichszą osobą na tej planecie, ale w miarę chyba, może, w w ostatecznym rozrachunku, lubił typa. Poza tym w sumie Nico nawet czasem zdawał się zwracać uwagę czy jest słuchany czy nie i nie strzępił języka bez sensu, dzięki czemu Romilly dodatkowo się nie irytował.
Naturalnie, zwykle nie łapał aluzji potrzeby ciszy, ale to wtedy, gdy Romek był wkurzony i nie chciał słuchać, a nie kiedy był zwyczajnie jeszcze śpiący i nie słuchał, bo nie uważał nawet na otoczenie. Mimo to gdy usiedli na tych zajęciach a temat się zaczął, Ślizgon podparł głowę na ręce i patrzył na nauczyciela zupełnie bez emocji, wbrew pozorom uważając o czym mówił. Mogło się wydawać, że był sto lat świetlnych dalej, ale dzięki żywemu opowiadaniu profesora jakoś tak łatwiej było skupić się na jego osobie.
W sumie to przydąło mu się to o tyle, że zaraz pytanie zostało zadane mu bezpośrednio. Westchnął, opuszczając rękę żeby się nieco wyprostować gdy odpowiadał na pytanie. To aż szokujące, że o dziewiątej rano, gdy ignorował praktycznie całkowicie Nico siedzącego obok nawet jeśli mówił cokolwiek, to dość szczegółowo i wyczerpująco odpowiedział na zadane pytanie, zupełnie jakby aktualnie uczył się na tą lekcję. Przeczytał ten rozdział, prawda, i miał całkiem niezłą pamięć. Nie wiedział wszystkiego, ale to akurat tak, a Historia Magii bywała całkiem ciekawa. Olbrzymy też były.
Spojrzał na Nico kiedy ich wspólna grupa dostała aż dwa punkty, a na twarzy miał niemal wypisane nieme "bitch". Zamiast jednak się odezwać, choć wyglądał jakby miał zamiar, westchnął tylko, znowu podpierając głowę i bazgrząc w zeszycie gdy dalej słuchał wykładowcy.
Ilość punktów w kuferku: 5 + 3 = 8
Kostka: 3
Wynik: 8 + 3 = 11
Punkty dla grupy: 2
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Slytherin |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 137
Nico rzecz jasna miał ogromną pasję do nauki! Do nauki przedmiotów, które go interesowały... I nie chodziło tylko o jeden. Z tym, że Historia Magii wcale nie należała do jego ulubionych dziedzin. No dobrze, może profesor wydawał się być całkiem w porządku, może zdarzało mu się opowiadać w ciekawy sposób, ale ile można słuchać o tym samym? Wojny? Olbrzymy? Kogo to obchodzi? I jeszcze jakaś durna zabawa w przepytywanie o dziewiątej rano... Nico nie był jak jego sąsiad z ławki. Nie narzekał na wszystko i raczej starał się szukać pozytywów. Nie zawsze było łatwo i z pewnością nie zawsze się dało. Teraz nie bardzo się dało.
Dlatego też nawet nie zagadywał dzisiaj Romilly'ego. Po ogłoszeniu, co dzisiaj mieli robić, ułożył ręce płasko na ławce i oparł na nich głowę, jakby liczył, że jeśli tylko nie będzie go widać zza innych uczniów, nie zostanie spytany. Za to przyglądał się uważnie drugiemu Ślizgonowi, kiedy to jemu przyszło odpowiadać. Zmarszczył nawet brwi - nie dlatego, że absolutnie nie spodziewał się po Burke'u poprawnej odpowiedzi, a ze względu na to, że pierwsze słyszał podobne rzeczy. Omawiali to? To mieli przeczytać? Chyba zaczął nawet wątpić, czy wie, co tu robił. I dokładnie w tym momencie skrajnej konsternacji został zapytany. Czyli jednak kryjówka nie działała tak dobrze... A może profesor leciał po liście nazwisk, a nie rozglądał się po sali. Cóż, w każdym razie nie wyszło najlepiej.
Podniósł nieco głowę, zaczął od krótkiego "ee", po którym nastąpiła pauza i...
- Tej części nie pamiętam - odpowiedział wreszcie, aby zakończyć cierpienie swoje i wszystkich dookoła, którzy być może jeszcze czekali na faktyczną odpowiedź.
Oczywiście nie pamiętał tej części oraz wszystkich innych... Co prawda otworzył podręcznik w próbie przygotowania się na zajęcia, ale jakoś na tym się skończyło. Przecież był początek roku! Skąd miał wiedzieć, że to tak ważne?
Ilość punktów w kuferku: 0 + 1 = 1
Kostka: 4
Wynik: 1 + 4 = 5
Punkty dla grupy: 0!
Hufflepuff |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 135
Początki roku bywały trudne. Należało bardzo szybko przestawić się ze spokojnego, luźnego trybu życia, z którym Puchonka mimo lat spędzonych w Hogwarcie radziła sobie najlepiej, na bardzo sztywny plan dnia. Każdy posiłek, każda lekcja... Przywyknie, to jasne, ale ledwie tydzień temu rozpoczął się rok szkolny. Błędy musiały się zdarzać. Gorzej, że te frustrowały z pewnością nie tylko nauczycieli, ale i ją samą.
Teraz na przykład wparowała na lekcję Historii Magii spóźniona. Nie dlatego, że nie ruszyła na zajęcia odpowiednio wcześnie... Z jakiegoś powodu sądziła, że ma teraz wróżbiarstwo, a to przecież znajdowało się w zupełnie innej części zamku i powrót - nawet biegiem - zajął jej troszkę za dużo czasu.
Gdy weszła, lekcja zdecydowanie trwała, jednak zdaje się, że wcale nie ominęło jej tak dużo. Unikając patrzenia na profesora, zupełnie jakby miało uchronić ją to i przed jego wzrokiem, ruszyła w lewo i zajęła pierwszą wolną ławkę, jaką znalazła - tuż za Alice McIntosh z Gryffindoru. Co prawda wolałaby poświęcić chwilę, by znaleźć jakieś swoje towarzystwo, ale nawet ona miała na tyle taktu, by wiedzieć, że to nie pora na to. Tym bardziej, że gdy tylko zdążyła wyciągnąć podręcznik, padło pytanie prosto do niej, co nieco ją zmieszało. Sądziła, że to drobna zemsta profesora za spóźnienie i na moment zrobiło jej się cieplej ze stresu. Niemniej odpowiedziała na pytanie. Może nie w pełni precyzyjnie, ale wybrnęła!
Zaraz po odpowiedzi, na moment zakryła twarz rękoma i westchnęła cicho w swoje dłonie, czując że dzisiejszy dzień już na start jest porażką. Po chwili jednak usłyszała, że profesor zadaje pytania również do innych i skłoniło ją to do opuszczenia rąk i podniesieniu wzroku. Zmarszczyła też lekko brwi, zastanawiając się, czym zasłużyli sobie na takie przepytywanie w drugim tygodniu września. Ona może i miała dzisiaj to jedno, drobne przewinienie, ale co ominęło ją w czasie tych paru początkowych minut lekcji?
Ilość punktów w kuferku: 0 + 1 = 1
Kostka: 5
Wynik: 1 + 5 = 6
Punkty dla grupy: 1
Ravenclaw |
50% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 166
Historia Magii była przedmiotem... Specyficznym. Właściwie Aidan nie potrafił po tylu latach jednoznacznie ocenić, czy lubi te zajęcia i musiał jeszcze dobrze zastanowić się, czy chciałby je kontynuować oraz czy w ogóle mu się przydadzą. Lekcje były różne. Niektóre tematy były interesujące, inne mniej. Na przykład ten, o którym czytał ostatniej nocy, by przygotować się jakkolwiek na dzisiejsze zajęcia nie porwał go wcale. Zapamiętał jedynie pojedyncze fakty, których swoim skromnym zdaniem miał nie wykorzystać w życiu nigdy. Niemniej zdarzały się lekcje, na których siedział, słuchając profesora z zainteresowaniem i wcale nie ze względu na nadmiar kolorów, czy brokatu. Ta część była zupełnie niepotrzebna i miał wrażenie, że nauczyciel traktuje ich po prostu jak dzieci. Totalny absurd - dziećmi w końcu już nie byli. No dobrze, może wielu jeszcze tak się zachowywało, ale to chyba nie sprawiało różnicy, czy ma się piętnaście lat, czy raczej dwadzieścia pięć. Oni już tacy zostaną... A przynajmniej część z nich, to nie kwestia wieku. W każdym razie, był niemal całkowicie pewien, że wszyscy w tej sali wyrośli już z brokatu. Pytanie, czy profesor nie nadążał za ich rozwojem, czy też sam utknął na tamtym etapie. I choć w głowie Aidana pojawiały się podobne złośliwe myśli, nie chodziło nawet o to, że nie lubił profesora! Być może jedynie nie zgadzał się z jego niektórymi metodami, czy też ich nie rozumiał, niemniej nie był to temat, z którym miał zamiar dyskutować.
Po wejściu do sali, zajął miejsce za Aspasią - była to pierwsza osoba, z którą przecież dosyć regularnie rozmawiał i którą wypatrzył. Chętnie usiadłby właściwie obok niej, ale najwyraźniej ktoś zdążył go uprzedzić. No trudno.
Gdy rozpoczęło się odpytywanie, otworzył podręcznik, by jeszcze raz powoli prześledzić tekst, z którym wczoraj się zapoznawał, a który to pomógł mu następnie spokojnie zasnąć. Z tego też powodu, gdy tylko nadeszła jego kolej, odpowiedział na pytanie profesora, ale najwyraźniej niewystarczająco precyzyjnie, za co otrzymał jeden punkt... No, nieźle. Wystarczająco. Głupio byłoby kompletnie się zaciąć, jak wiele osób dookoła.
Ilość punktów w kuferku: 1 + 2 = 3
Kostka: 3
Wynik: 3 + 3 = 6
Punkty dla grupy: 1
|