16-10-2021, 07:38 PM
Love Barnabas Barnes
Data urodzenia
04/11/2001
Dom i klasa w Hogwarcie
Slytherin - VII klasa
Status krwi
czysta 100%
Status majątkowy
zamożny
Miejsce zamieszkania
Londyn
Orientacja
*confused*
Wizerunek
Jonathan Bailey
Freeform
zacznę od tego, że cholernie mi Ciebie brak... Byłaś iskierką radości, jedynym światłem w tym ciemnym i zimnym domu. Jako jedyna potrafiłaś opanować tego potwora, nie pozwalałaś mu na to, żeby przeciągał mnie na swoją stronę. Nauczyłaś mnie, że dobro jest najważniejsze i nigdy nie powinienem gardzić kimkolwiek. Pewnie dlatego tak bardzo czuję, że nie pasuję do reszty rodziny... Ostatnio nawet wpadła na cudowny pomysł, żeby zabawić się w małżeństwo aranżowane! Dasz wiarę? Tęsknię za Tobą, za Twoimi radami, uśmiechem... Niby codziennie widzę go w lustrze, ale dobija mnie świadomość, że nie mogę usłyszeć Twojego głosu.
Od początku powtarzałaś, że byłem Twoim oczkiem w głowie. Za oknami szalała burza, a Ty byłaś tak bardzo dzielna... Nie było ojca przy Tobie, kiedy pojawiłem się na świecie. Jedyne, co go obchodziło to, to żebym nie okazał się dziewczynką. Z całych sił pragnął dziedzica, które kiedyś zajmie się posiadłością i będzie dumnie reprezentował nasz ród. Szczerze? Aż mnie mdli, kiedy słyszę kolejną historię o świetności naszej rodziny. Początki Barnesów sięgają pare wieków wstecz, aż się boję ile jeszcze będzie mnie dręczył opowiadaniami dotyczącymi dokonań dziadka oraz pradziadka. Wszystkie są piekielnie brutalne, pełne pogardy, nafaszerowane negatywnymi uczuciami. Najgorsze jest to, że za każdym razem widzę ten jego specyficzny błysk w oku... Chciałby, żebym był taki sam. Jedyny syn, nadzieja na podtrzymywanie zasad oraz tradycji panujących od zarania dziejów.
Pamiętasz, jak bardzo byłaś wściekła, kiedy nieświadomie podpaliłem firanki? Co poradzę na to, że miałem pięć lat i po raz pierwszy wykazałem jakiekolwiek magiczne umiejętności. W końcu uwierzyłaś, że nie zrobiłem tego, aby sprawić Ci przykrość. Tobie?! Przecież byłaś jedyną osobą, która obdarzała mnie miłością. Nauczyłaś mnie dobrego zachowania, zamiłowania do magicznych zwierząt oraz szacunku. Mocno odstawałem od rodziny, ale mimo wszystko trafiłem do tego pieprzonego Domu Węża... Pewnie przez nazwisko, pochodzenie oraz historię rodu. Tak... Wiem, nie powinienem narzekać, w końcu nauka w Hogwarcie to jeden z najcenniejszych darów z jakich możemy korzystać.
A propos nauki, radzę sobie dość dobrze. Wiesz, że ojciec wychowuje mnie twardą ręką... Od kiedy Ciebie zabrakło to stracił jakiekolwiek hamulce, nie raz oberwałem za gorszą ocenę albo jakąkolwiek styczność z mugolskimi rzeczami. Dlaczego on ich tak bardzo nienawidzi? Kocham nasz świat, jestem wdzięczny za to, że mogę posługiwać się magią, ale nie uważam, żeby byli od nas jacyś gorsi. Przede wszystkim bywają cholernie nieświadomi, ale równie ciekawi... Po prostu inni, różnorodni. Czym byłby świat bez różnorodności? Tęsknię za Twoimi porównaniami wszystkiego do odcieni barw, jakby każdy stanowił cenny element układanki, która tworzyła razem idealną całość.
Mniejsza, wróćmy jeszcze do tematu szkoły. Dasz wiarę, że jestem już w ostatniej klasie? Szczerze mówiąc jeszcze nie wiem, co dalej... Oczywiście ojciec chciałby, żebym pracował w Ministerstwie, ale mnie do tego nie ciągnie. W końcu udało mi się zostać animagiem! To był piekielnie trudny proces, zresztą pomagałaś mi przy nauce. Sama potrafiłaś się zmieniać w rysia, co za każdym razem mnie zachwycało. Powtarzałaś, że nie powinienem się zniechęcać, a cierpliwość jest najważniejsza. Nie raz chciałem się poddać, a mimo wszystko Ty namawiałaś mnie, żebym spróbował po raz kolejny. Na początku nie raz zapominałem o trzymaniu w ustach liścia mandragory, nie wytrzymywałem pełnego miesiąca. W końcu zawziąłem się w sobie, udało się przygotować eliksir, pomagał mi przy tym znajomy ze szkoły, któremu również zależało na nabyciu tej umiejętności. Z jednej pustej sali lekcyjnej non stop słychać było " Amato Animo Animato Animagus". Udało mi się zmienić dopiero rok temu, lata ćwiczeń nie poszły na marne. Mam nadzieję, że to widziałaś...
Wracając jeszcze do tematu cudownego pomysły ojca... Na pewno kojarzysz Prusów, znałaś ich od lat. Cóż, kochany tatko stwierdził, że świetnym pomysłem jest władować mnie oraz Prusównę w małżeństwo. Przecież to wspaniała partia! Złota dziewczyna, nosząca zielone barwy, perfekcyjna w każdym możliwym calu. Nie zaprzeczam, robi wrażenie, lubiłem ją praktycznie od zawsze, chociaż o wiele bardziej trzymałem się z jej bratem. Ale ja nie chcę wiązać się z kimś, kogo prawdziwie nie pokocham. Ojciec pewnie uraczyłby mnie wiązanką najgorszych wyzwisk, gdybym mu powiedział, że marzę o uczuciu rodem z najpiękniejszych miłosnych wierszy. Co mam zrobić mamo? Brnę w to, ponieważ on nadal ma nade mną władzę... Pewnie doskonale wiesz, że wodzę oczami za kimś innym... Dobrze, że ojciec nie opanował legilimencji, wtedy wszystko by się wydało.
Nieustannie Cię kocham
Twój Love
x Naukę w Hogwarcie zaczął rok później niż większość uczniów. Matka uparła się, żeby Love pojechał z nią do Prowansji, gdzie się urodziła. Babcia potrzebowała opieki, a Sapphire nie potrafiła rozstać się z synem. Do tego Love mógł poznać rodzinne strony matki, nacieszyć się urokami malowniczej Prowansji.
x Nie jest pewny swojej orientacji seksualnej. Podobają mu się kobiety, ale ostatnio jego serce nieco przyspiesza na widok pewnego chłopaka.
x W końcu udało mu się zostać animagiem. Przybiera formę lisa srebnego, który jest również jego patronusem.
x Ma słabość do poezji. Bardzo często można go zobaczyć z książką w ręce.
x Nie lubi być w centrum uwagi, dlatego unika jakichkolwiek konfliktów. Zdarza mu się przejść obojętnie, gdy widzi, że ktoś z jego domu dręczy niewinną osobę. Chyba po prostu brak mu odwagi...
x Matka nauczyła go grać na pianinie Lanceley'a, które towarzyszyło mu od dzieciństwa.
x Sporo się interesuje magią bez użycia różdżki, chciałby kiedyś uzyskać taką umiejętność.
x Zazwyczaj pachnie cytrusami z nutką cynamonu.
x Jego matka zmarła na skrofungulusa. Niestety widział nieżywą Sapphire, dlatego mógł na czwartym roku ujrzeć testrale. Nie traktuje ich, jak symbol nieszczęścia. Uważa, że są na swój sposób piękne.
x Jego ulubiony trunek to absynt.
x Nigdy nie próbował magicznych narkotyków, ale zdarzyło mu się palić mugolskiego papierosa.