26-11-2020, 10:00 PM
Krypta
|
02-09-2021, 02:12 PM
To nie chodzi o to, że prześladował Aarona. Przynajmniej nie sądził, żeby tak było... Po prostu znajdywali się bardzo często w tym samym miejscu i w tym samym czasie i kiedy tylko Philip miał choćby pretekst zainteresować się tym, co robi, szedł w to. Oczywiście sam sobie tłumaczył, że ma do tego prawo, a nawet obowiązek! Że co jeśli działoby się coś niepokojącego? Na przykład ostatnio w Zakazanym Lesie! Przecież musiał coś ukrywać, a sam Philip był co najmniej podwójnie sfrustrowany własną niewiedzą. Po pierwsze - i to najprostsze, choć najbardziej skrywane przed sobą samym - po prostu chciał wiedzieć. Nie kryło się za tym nic więcej. Była tylko czysta fascynacja tajemniczością chłopaka. Może coś więcej, niż fascynacja, ale ile mocniejszych słów można użyć, skoro nie do końca przyznawał się nawet do tego? Po drugie, były jego obowiązki prefekta. Utrzymywanie porządku, dbanie o to, by inni trzymali się zasad, nic sobie, czy innym nie zrobili, bla bla bla... No dobrze, nie był najlepszym prefektem! Ale jak ktoś aż tak ostro z nim pogrywał, wjeżdżał mu tym samym na kompetencje. W dodatku Aaron nijak nie obawiał żadnych konsekwencji z jego strony. Co z tego, że miał rację?! Nie tak miało to wyglądać. W dodatku na pewno znalazłoby się jakieś po trzecie, a może nawet i po czwarte - zwłaszcza biorąc pod uwagę, ile Philip spędzał na myśleniu o koledze z domu - ale czy było to teraz takie ważne? Nie! Ważne było, że po raz kolejny, gdy tylko się na niego natknął, w dodatku wyraźnie podkradającego jakieś składniki do eliksirów, niewiele myśląc poszedł prosto za nim. I tylko klął na siebie w myślach, że w gruncie rzeczy nie ma tu większego planu. Że znów nakarmi swoją ciekawością ego Aarona, że znowu będzie się z nim droczył, że nie będzie brał go na poważnie... Nie, tym razem musiał rozegrać to lepiej. Nie miał jeszcze pojęcia jak, ale zwykle improwizacja dobrze mu szła. Kluczowe jednak było, że dobrze szła z każdym innym. Początkowo zatrzymał się za rogiem, tuż przed wejściem do krypty, do której ewidentnie poszedł Moon. Oparł czoło o zimną ścianę i wziął głębszy wdech. Czy naprawdę było mu to potrzebne do szczęścia? Po jakichś pięciu sekundach wyprostował się, decydując, że tak, owszem, jest mu potrzebne. Splótł ręce na piersi i powolnym krokiem - licząc że rozładuje po drodze stres, który samoistnie narastał, jego zdaniem bez najmniejszego powodu - wszedł do krypty, w której następnie oparł się o ścianę, by bez słowa obserwować poczynania Aarona. Był pewien, że to on zaraz zajmie się słowami.
08-09-2021, 12:19 AM
Relacja Aarona z Philipem była satysfakcjonująca, zwłaszcza dla tego pierwszego. Niemal każde spotkanie kończyło się w sposób miły dla Moona, który mógł pozwolić sobie na uśmiech satysfakcji malujący się na jego twarzy. Zachowanie, jak również słowa Leightona jasno wskazywały, że starszy kolega nie jest mu tak obojętny, jak próbował to pokazać. Nic dziwnego, że mile połechtane ego Aarona chciało zdecydowanie więcej w każdej sferze, jaka tylko przyjdzie mu na myśl. Chciał ciągnąć tą dziwną grę, w której głównie on rozdawał karty.
Dzisiaj nie mogło być inaczej. Co prawda nie zakładał z góry, że Philip pojawi się w jego bliskim otoczeniu, ale chyba powinien przywyknąć do myśli, że kiedy tylko szedł gdzieś po godzinach ciszy nocnej, krasnal pojawiał się niemal znikąd. Dokładając do tego robienie czegoś nielegalnego, a zabieranie składników z sali eliksirów się w to zalicza, można było być pewnym, że koniec końców Leighton za Aaronem pójdzie. Kto wie, może nawet starszy Ślizgon tego chciał, nie musząc własnych życzeń na głos wypowiadać. Schował do torby wszystko, co było mu potrzebne, aby uwarzyć jeden z eliksirów (nie pamiętał nawet nazwy, ale brał się za to tylko dlatego, że gdzieś padło wyzwanie, którego chłopak miał zamiar się podjąć samemu nie wiedząc po co), udając się do miejsca, w którym będzie miał spokój. Nic konkretnego nie przychodziło mu na myśl. Łazienki odpadały, bo były to miejsca zbyt oczywiste, które sprawdzał każdy prefekt (poza takim jednym, który wolał sprawdzać Aarona). Pokój Wspólny również, nie mówiąc o salach lekcyjnych. Ostatecznie padło na kryptę. Czy było lepsze pomieszczenie do robienia czegoś nielegalnego? Atmosfera tam panująca nie zachęcała do przyłażenia, więc mógł liczyć, że nie napatoczy się nikt, z kim Ślizgonowi użerać się nie będzie chciało. Usiadł na chłodnej podłodze, rozkładając rzeczy. Nie musiał długo czekać, aby w sali pojawił się osobnik, którego od pewnego czasu się spodziewał. I tak zajęło mu to dłużej, niż zakładał. Udając, że nie zdaje sobie sprawy z obecności Philipa (czyli po prostu jawnie go ignorował), otworzył podręcznik, zerkając na recepturę. Był ciekawy jak długo Leighton był w stanie wytrzymać w grobowej (zabawne) ciszy.
10-09-2021, 02:34 AM
Żadnych głupich komentarzy? Żadnych sugestii, jakoby Philip usilnie go śledził? Ani spojrzenia? Podśmiewania się? Co, znudziło mu się to wszystko?
A jednak Philip nie chciał dawać mu zbyt dużej satysfakcji. Twardo milczał, kiedy ten rozkładał rzeczy na podłodze. Na pewno zimnej, zresztą podłodze. Nie wspominając już o tym, że ogólnie pomieszczenie zdawało się chłodniejsze, niż ta bardzie użytkowa część lochów i chłopak już zdążył zatęsknić za ciepłem kominka w Pokoju Wspólnym, który dziś starał się opuścić jak najszybciej. To znaczy, i tak to planował, ale przeciągana przez Aspasię rozmowa była... Cóż, na swój sposób wyczerpująca. Byłoby dobrze, gdyby odpuściła po przeprosinach, które podbudowały jego ego, ale brnąc dalej wszystko zepsuła. No trudno. Zmarszczył wreszcie brwi, przekrzywiając głowę i patrząc dalej na poczynania Aarona i choć jasne było, że ma zamiar coś uwarzyć, dosłownie calutka reszta już jasna nie była. Co? Dlaczego? Dlaczego tutaj? I co dalej? Westchnął cicho, poddając się przy tym w milczeniu. Nie był pewien, czy tego właśnie oczekiwał Moon, czy też może miał go już dosyć, ale jedyną alternatywną opcją byłoby po prostu wyjść... Nie tędy droga. - Dobra, co robisz? - spytał takim tonem, jakby poddał się już na wstępie. I w gruncie rzeczy coś w tym było. Innym razem groziłby szlabanem na dzień dobry... Teraz zapytał otwarcie z ciekawości. Może coś choć trochę się zmieniało?
17-09-2021, 10:09 PM
Zastanawiał się, kiedy Philip się wyłamie, ostatecznie odzywając. Zdążył poznać chłopaka na tyle, aby wiedzieć, że nie potrafił usiedzieć w ciszy, jeśli nie wiedział, co dokładnie się święci. Aaron niemal wyczuwał bijącą od niego ciekawość, którą starał się za wszelką cenę powstrzymać.
Uśmiechnął się lekko pod nosem, nadal ignorując chłopaka, jakby w ogóle go tu nie było. Zajęty wykładaniem wszystkich składników, koniec końców ustawił kociołek, w którym miał zrobić eliksir. Nadal nie wierzył, że w ogóle się za to zabierał, ale niestety, w niektórych momentach jego ambicje były zbyt wygórowane, nie mówiąc o chęci pokazania, że po raz kolejny ma rację. Przeciągnął się, sięgając po kartkę, na której miał zapisane składniki i sposób przyrządzenia eliksiru. Wtedy usłyszał głos Leightona. Starał się ukryć triumf, który czaił się w jego oczach. Proszę, czyli jednak nie umiał odpuścić. Gdyby nie zapytał, nie mógłby spać w nocy, to pewne. Zastanawiające, czy myślał o tym, czemu Moon go ignoruje. I czy mu to przeszkadzało. Kolejna sytuacja, w której starszy Ślizgon chciałby czytać w myślach. Może czas pomyśleć o kształceniu w tym kierunku? Uniósł głowę, uśmiechając się niemal jak zwycięzca. Zmierzył chłopaka od góry do dołu, zatrzymując się ostatecznie na jego twarzy. -Nie potrafisz beze mnie żyć, prawda? - skomentował. - Jak widać, eliksir. Jesteś ciekawe jaki, co, Leighton? Zastanawiam się, czy interesujesz się tak zawsze, czy tylko mną - dodał, ustawiając kociołek na trójnogu. -Nie odmroź sobie tyłka. Podłoga jest chłodna - stwierdził. Był bowiem pewien, że Philip nie odpuści, zostając.
24-09-2021, 03:43 AM
Oczywiście przewrócił oczami na jego pierwsze słowa i na moment zatrzymał wzrok gdzieś z boku, kręcąc przy tym głową. Na jakiś pokrętny sposób miał rację, i co?! Gdyby wcale nie zaczął ostatnio myśleć o nim równie często, zainteresowałoby go zakradanie się o tej porze do jakiejś krypty, żeby... Uwarzyć eliksir? To nie było podejrzane? I tym samym choć trochę interesujące?
- Dosłownie każdy, odpierdalający coś podobnego byłby ciekawy... - odparł niemal ponuro, wracając do niego wzrokiem. Jego ton był w pewnym stopniu podyktowany faktem, na ile Aaron niestety mógł mieć rację. Ubierał to wszystko w cholernie niewygodne słowa, ale po prostu coś w tym było i Philip zaczynał powoli to zauważać... Bardzo opornie i niechętnie. Podszedł zaraz te parę kroków, by zaraz zatrzymać się tuż przy nim i spojrzeć na niego oraz rozłożone wokół rzeczy z góry w próbie oceny, jaki eliksir mógłby spróbować warzyć, a następnie jeszcze dociec po co oraz dlaczego o tej porze i w tym właśnie miejscu... Nie wpadł jednak na wiele. Może rozpraszały go bardzo różne emocje, jakie wywołała cała sytuacja. - To jaki i po co? - spytał wprost. Chociaż mógłby sobie póki co przybić piątkę za prowadzenie względnie normalnej rozmowy z Moonem. Bez zacinania się i stałego błądzenia we własnych myślach. Póki co było... Stabilnie.
26-09-2021, 11:00 PM
Poczucie satysfakcji, jak również odniesionego zwycięstwa nie opuszczało go nawet na chwilę. Wiedział, że ma sporą przewagę nad chłopakiem; nie pierwszy i nie ostatni raz. Czekał jedynie na tłumaczenia, wymówki czy wszelkiego rodzaju zaprzeczenia, które miał spróbować wcisnąć mu Philip. Momentami Moon był pełen podziwu jego kreatywności, jak również umiejętności wymyślania tak wielu rzeczy na poczekaniu. Był pewien, że niejedna osoba w życiu młodszego chłopaka nabrała się na jego tłumaczenia, które prawdę powiedziawszy w wielu przypadkach miały sens. Szkoda tylko, że Aaron był Aaronem, przez co obycie z nim było bardziej skomplikowane.
-Nie cieszysz się ani trochę, że mimo wszystko jestem to ja? Dzięki temu możemy kontynuować naszą tradycję spotykania się w miejscach pozbawionych ludzi, o porze pozostawiającej wiele do życzenia - odpowiedział, uśmiechając się delikatnie. Jeśli tylko uniesienie jednego kącika ust można nazwać w taki sposób. Czy nie miał jednak racji? Akurat ta dwójka miała dziwną tendencję do “wpadania” na siebie po ciszy nocnej, gdzieś, gdzie normalni ludzie jakoś się nie zapuszczali. Nie spuszczał wzroku z Leightona, kiedy się zbliżał, bacznie obserwując jego sylwetkę. Była interesująca, jak on cały. Tym bardziej Ślizgonowi nie nudziło się póki co jego towarzystwo. -Z nudów, Eliksir Spokoju. Wiesz, człowiek niekiedy potrzebuje wspomagania, aby uporać się z debilami - odpowiedział, wskazując na kawałek pergaminu, na którym wszystko miał zapisane. - Nadal zainteresowany, czy to nie dla ciebie, Leighton? - powiedział, rzucając mu nieme wyzwanie. Wszak Philip nie potrafił ich odmawiać. Nie, kiedy to właśnie Moon tak go prowokował.
01-10-2021, 02:49 PM
Ale przecież w tym wszystkim była jeszcze inna zasada! Po prostu obaj najwyraźniej lubili szlajać się po nocy. To znaczy na ten moment należało to do praw, a czasem nawet obowiązków Philipa, ale w przeszłości wcale nie było inaczej. Oczywiście nocne spacery byłyby stanowczo mniej interesujące, gdyby każdy mógł się nimi zajmować...
Niemniej Philip prychnął na sugestię, jakoby ich spotkania miały być jakkolwiek celowe. A przynajmniej on tak to przyjął... Otóż nie tym razem! - Aha, dokładnie o to chodzi... Tradycje - odparł ironicznie. - Kto by pomyślał, że jesteś tak... Sentymentalny. Oczywiście nie mógł zinterpretować dalszych słów Aarona poprawnie - i to na swoją niekorzyść! Eliksir spokoju? Wspomaganie w kontaktach z debilami? Czy on właśnie nazwał go debilem? Nie to, żeby Philip do tej pory nie uważał, że Moon ma o sobie zdecydowanie wyższe mniemanie, a o nim już prawdopodobnie słabe zdanie... Dlatego zdaje się uparcie udowadniał mu, że nie ma racji! A teraz jeszcze miał czelność wprost nazwać go debilem? Skrzywił się, przez sekundę, lub dwie przygotowując się do odsieczy. - Spierdalaj, jeśli ktoś tu potrzebuje wspomagania, to tylko ja, bo jakiś debil decyduje się gotować jebaną zupę w jakimś zjebanym grobowcu - mówiąc to uniósł lekko ręce, które miały wskazać pomieszczenie, w jakim właśnie się znajdowali. - I chyba codziennie odjebuje jakieś spacery, które nie mają najmniejszego sensu, ani celu! Zaraz po tym opuścił ręce. Oczywiście w tym wszystkim odpowiedź na jego wcześniejsze pytanie nie zdawała się konieczna. Na razie wyładował się tylko za jawną obelgę!
20-11-2021, 08:18 PM
Droczenie się z Philipem było niemal nieodzownym elementem każdego ich spotkania, czy to faktycznie przypadkowego, czy w jakiś sposób zainicjowanego. Teraz również nie mogło obyć się bez podobnej wymiany komentarzy, po której Moon czuł dziwnego rodzaju satysfakcję.
-Sentymentalny… - powtórzył, lekko się uśmiechając. Spojrzał na Leightona, po raz kolejny wzrokiem wodząc po jego ciele, koniec końców zatrzymując się na jego twarzy. - A to nie tak, że właśnie to jego poniekąd romantyczne? Byłem przekonany, że ludzie to uwielbiają. Wiesz… tajemniczy, romantyczny. Nic dziwnego, że niektórzy nie potrafią przejść obok mnie obojętnie i za wszelką cenę muszą doprowadzić do konfrontacji - rzucił swobodnie, niemal jawnie insynuując, że chodzi właśnie o Philipa, który za sprawą dziwnego przypadku zawsze trafiał na Aarona zawsze, kiedy ten siedział sam. Nie to, by jego aspołeczność była czymś szczególnym, ale ostatecznie młodszy Ślizgon musiał poświęcać sporo czasu na jego obserwację. Niemal się zaśmiał, kiedy chłopak wziął do siebie jego wcześniejsze słowa. Zamiast jednak pozwolić, by jego reakcja donośnie odbiła się echem w pustej komnacie, ostatecznie prychnął pod nosem, rozbawiony. -Naprawdę musi ci zależeć na mojej opinii na twój temat, skoro reagujesz tak na każde określenie, które kierują do randomowych osób. Schlebia mi, że ma znaczenie to co mówię, chociaż tak uparcie starasz się zgrywać obojętność - odpowiedział, spoglądając w oczy chłopaka ciemnymi tęczówkami. -Mają sens i cel, tylko ty o nich nie wiesz. Ale chciałbyś, prawda? - rzucił. Wiedział, że Philip był ciekawski, nie raz zdążył to pokazać. Był również pewien, że kiedy tylko nie znał powodu, wewnętrznie zwyczajnie trafiał go szlag.
20-11-2021, 09:01 PM
Najgorsze, że Philip w pewnym stopniu zdawał sobie sprawę, że Aaron się z nim droczy. Ale przecież jak inaczej mógłby się zachować? Zignorować? To tak jakby miał na niego po prostu focha. Musiał to skomentować... I to do niego musiało należeć ostatnio słowo! Przynajmniej raz na jakiś czas, kiedy jeszcze pozostawały mu jakiekolwiek kontrargumenty.
Prychnął na niego, gdy usłyszał jak jawnie sugeruje mu, że to właśnie on starał się doprowadzić do wszelkich konfrontacji. Wcale tak nie było! A przynajmniej większość czasu i... Teraz zdaje się też nie. Teraz chciał tylko dowiedzieć się, co jeden ze Ślizgonów - a przypadkiem był to Aaron - robi poza dormitorium w nocy. Jak dobry prefekt. - A może to ty chcesz tak bardzo doprowadzić do konfrontacji, co? Nie to, żebyś krył się ze szlajaniem się po nocach. O właśnie. Udało mu się odbić piłeczkę. To chyba wystarczy, by wybronić się od oskarżeń, prawda? Do randomowych osób? Cóż, nie kupował tego. Co prawda zmierzył go krótko wzrokiem analizując dokładnie jego słowa, ale zwyczajnie chciał zrobić z niego debila. - Może niektórzy po prostu nie lubią jak się ich obraża? Chyba że to też coś tajemniczego i romantycznego - wytknął ponuro, choć przynajmniej zdążył spuścić trochę z tonu. Po chwili ciszy i ponownym przyjrzeniu się, co dokładnie Ślizgon zdążył narozstawiać po podłodze, zmrużył lekko oczy, a następnie usiadł na przeciwko niego. - To możesz na przykład zacząć od udowodnienia mi, że mają sens i cel... - stwierdził w końcu dosyć spokojnie i popatrzył na niego wyczekująco. Nie do końca wierzył, że tak łatwo uda mu się otrzymać podobne odpowiedzi, ale to chyba lepsze niż wybuch sprzed chwili.
20-11-2021, 09:22 PM
Ponownie na jego ustach pojawił się lekki grymas, który do złudzenia imitował uśmiech. Póki co właśnie na tyle było go stać, kiedy słuchał kolejnych słów Philipa.
-Nie kryję się, to fakt. Nie widzę powodu, by to robić. Ale jakoś nie widzę tu innych uczniów, których zwyczajnie nie obchodzi to, co robię. Ciebie zdecydowanie tak, skoro tutaj stoisz. Ba, nie ma tu nawet innych prefektów, więc argument o spełnianiu obowiązków jest trochę inwalidzki - rzucił, lekko wzruszając ramionami. Oczywiście, że miał rację. Miał ją niemal zawsze i z tym Leighton nie mógł się mierzyć, niezależnie od siły, jaką pokładał w próbę odbicia piłeczki w jakikolwiek sposób. Było to na swój sposób urocze i intrygujące. Przynajmniej Moon wiedział, że chłopak nie poddawał się tak łatwo, pomimo wizji porażki. -Może niekoniecznie ktoś chciał cię obrażać. Czujesz się debilem, Leighton, że tak reagujesz? - zainteresował się. Nigdy nie myślał, co chłopak sądził na swój temat. Do tej pory wydawał mu się raczej zdystansowany i poniekąd pewny siebie. No, przynajmniej w starciu z innymi osobami, bo gdzieś mu to chyba umykało, kiedy po drugiej stronie stał Moon. Sięgnął po sproszkowany kamień księżycowy i wrzucił go do eliksiru, patrząc jak ten zmienia kolor na zielony. Idealnie, o to właśnie chodziło. -Czemu miałbym to robić? Podaj mi chociaż jeden konkretny pomysł. No chyba, że chcesz się dowiedzieć na mój temat jak najwięcej. Interesuje cię moja osoba, co? - powiedział retorycznie, rzucając mu zadowolone spojrzenie znad kociołka. Punkty Eliksirów: 8 Kostka: 5 Wynik równania oraz bonus: 13 Czy udane? (jeśli nie, wpisz kostkę na efekt uboczny): tak (+1 do sumy kolejnego kroku)
20-11-2021, 09:42 PM
- Może większości się nie chce? Może mają inne trasy? Może trochę łatwiej jest mi zauważyć, jak wychodzisz z naszego Pokoju Wspólnego? Już nie mówiąc o tym, że ciągle wymyślasz coś dziwnego i jak już raz się zauważy, to bardziej zwraca się na to uwagę? - mówił szybko, absolutnie przekonany o słuszności swoich argumentów...
Był też przekonany, że Moon ma tak samo sporo racji. Dobrze, był zainteresowany i Aaronem, i tym czym się zajmował, ale każdy z własnych argumentów też miał znaczenie... I liczył, że przekonają chłopaka. Szczerze mówiąc dużo łatwiej byłoby wyśmiać takie pytanie, gdyby padło z ust kogokolwiek innego... Czy czuł się debilem? Nie! Zdecydowanie nie. Czuł się nim tylko w oczach Aarona... A to zdecydowanie mu nie pasowało. - Aha, spierdalaj... - mruknął, siląc się na obojętny ton, jakby było to zwykłą, bezsensowną przepychanką słowną, choć jego niezadowolenie z postawionego pytania było oczywiste. Równie bardzo, jak to że kryło się tu coś więcej. Jak na przykład to, że faktycznie zależało mu na opinii Moona. Po chwili sięgnął po buteleczkę syropu z ciemiernika czarnego i zaczął przyglądać się z udawanym zainteresowaniem etykietce - ot losowy składnik, choć liczył, że utrudni tym zadanie Aaronowi. W końcu, skoro przyniósł go ze sobą, to pewnie zaraz mu go zabraknie. - Naprawdę myślisz, że nie będzie mnie nigdy stać na wlepienie ci szlabanu, tak? - spytał zerkając na niego, po czym wstał, by zaraz przespacerować się z buteleczką w ręku o parę kroków w bok.
20-11-2021, 10:11 PM
-Może po prostu przyznasz, że nie jestem ci tak obojętny, jak starasz się pokazać? Skoro zauważyłeś, że wymyślam ciągle coś dziwnego, kiedy inni niespecjalnie na to uwagę zwracają… to podchodzi niemal pod stalking, ale przyznam, że schlebia mi, że to mnie ciągle śledzisz - skomentował, powstrzymując się przed kolejnym rozbawionym prychnięciem. Wszelkie wysiłki Philipa, usilna próba zaprzeczenia, że Moon nie miał racji. Jak długo chłopak mógł tak wytrzymać? Bo chyba nie wierzył w prawdziwości własnych słów, skoro niemal od razu człowiek mógł się zorientować, że to była farsa. Ego starszego Ślizgona kazało mu sądzić, że każde spotkanie było ustawiane tylko dlatego, że Leighton zwyczajnie chciał z nim przebywać, ale powiedzenie tego na głos kłóciło się z jego buntowniczą naturą.
Na jego twarzy pojawiła się satysfakcja, kiedy Philip nie znalazł argumentu. Zawsze dziwnie go to cieszyło, bo pokazywało po raz kolejny, że wszystko to co mówił, było prawdą, w którą w pewnym momencie Leighton musiał uwierzyć. Zajął się eliksirem, mieszając go dalej, sprawdzając czy uzyskał odpowiednią barwę. Zerknął na chłopaka, który postanowił wziąć jeden ze składników, bynajmniej nie po to, by pomóc Moonowi w warzeniu. Zamiast tego wstał z nim, spacerując po pomieszczeniu. Wyprostował się, wodząc za nim wzrokiem, niczym drapieżnik czający się na swoją ofiarę. Ewentualnie napaleniec widzący prostytutkę. -A będzie, Leighton? Wlepisz mi szlaban i co? Ustaliliśmy już, że niespecjalnie jestem zainteresowany wykonywaniem go - odpowiedział ciekaw, co takiego chłopak chciał zrobić z fiolką. Była mu potrzebna, ale nie na tyle, żeby Aaron miał zamiar błagać go o zwrócenie jej.
20-11-2021, 10:21 PM
- To nie-... - chciał już wypalić z wyraźną irytacją, ale powstrzymał się, uznawszy, że może jednak wcale nie chciał tak brzmieć i nijak nie wybroniłby się w ten sposób.
W chwili ciszy przewrócił oczami i odetchnął, by zaraz zacząć od nowa. - To nie tak, że chodzę za tobą w ciągu dnia, nie? Jak interesuje mnie, co robisz tylko nocą, to co to znaczy? Zaraz. Chyba w jego głowie brzmiało to lepiej. Skrzywił się lekko, gdy dotarł do niego sens własnych słów. - Nie to mam na myśli - dodał pospiesznie, nim Aaron zdążył odpowiedzieć na nietrafione pytanie. Nie chciał słyszeć tej odpowiedzi... Spojrzał ponownie ku niemu, obracając buteleczkę w ręku, szczerze zainteresowany, czy chłopak ma zamiar coś z tym zrobić, jednak w całym tym oczekiwaniu nie chciał dawać po sobie poznać ciekawości. Wzruszył ramionami w pierwszej reakcji na jego pytanie. - Wtedy to już nie mój problem. Wtedy nazwiesz stalkerem kogoś innego, kto zainteresuje się tym, co robisz. A miał tu na myśli nauczycieli. W końcu, co innego miałby zrobić, kiedy nie da się wyegzekwować konsekwencji? Może i brzmiało to słabo... I z pewnością nie miał ochoty na takie zabawy, ale przecież mógł delikatnie mu pogrozić. A co zrobi z tym później, to jego sprawa.
20-11-2021, 10:35 PM
Zerknął na niego unosząc lekko brwi, by zaraz pozwolić kolejnej dziwnej satysfakcji pojawić się na jego twarzy.
-Interesuje cię to, co robię tylko nocą… - powtórzył i trzeba przyznać, że to, co pojawiło się w głowie Moona z całą pewnością przytłoczyłoby chłopaka, będącego w pewnych sprawach dość niewinną osobą. Przynajmniej w oczach Moona, ale wiadomo, że on nie mylił się specjalnie często. Od razu dało się wyczuć, że wielu aluzji Philip zwyczajnie by nie wyłapał, więc póki co Aaron nie chciał próbować. A nie, zaraz. Przecież był sobą, a to mogło znaczyć tylko jedno. - To znaczy, Leighton, że interesuje cię ta moja strona, którą można zobaczyć jedynie o takiej porze. To znaczy, że interesujesz się moją osobą znacznie bardziej, chociaż czy aby na pewno jesteś gotowy dowiedzieć się, co tak naprawdę robię tylko nocą? Bo jeśli tak ci na tym zależy, mogę ci pokazać - uśmiechnął się sugestywnie, musząc odpowiedzieć. Co takiego młodszy Ślizgon chciał osiągnąć takimi słowami, nie wiedział, ale zapowiadało się dość ciekawie. Wstał niespiesznie, przeciągając się leniwie, by następnie zbliżyć się do chłopaka. Zanim ten zdążył zareagować złapał za dłoń, w której trzymał fiolkę, tym samym zmniejszając dystans między nimi do zaledwie kilku centymetrów. Kim by był, gdyby odpuścił okazję do zainicjowania takiego kontaktu i takiej bliskości licząc, że ponownie dostrzeże na twarzy Philipa rumieniec. Odebrał fiolkę, nie odsuwając się jednak nawet na trochę. -Nie sądzę, byś chciał, abym miał innego stalkera. Co, jeśli nim zainteresowałbym się bardziej? - rzucił, lekko nachylając się w jego stronę, nie puszczając jego ręki. Spojrzał mu w oczy, uśmiechając się lekko. Jawnie dał mu do zrozumienia, że w pewien sposób się nim interesuje. Kto wie, może taką aluzję Leighton zrozumie.
20-11-2021, 11:28 PM
No dobrze, był to jego błąd. Powinien był bardziej pilnować doboru słów, szczególnie przy Aaronie... A gdy tylko ten zaczął mówić, miał silną ochotę rzucić mu trzymaną przez siebie fiolką w twarz, by zaraz wyjść trzaskając drzwiami. Na szczęście potrafił się pohamować, a do krypty nie prowadziły nawet drzwi.
- Nie... - mruknął w pierwszej reakcji, po której nastała cisza. Teraz już pamiętał, żeby przemyśleć, nim zacznie się tłumaczyć. - To znaczy... Że interesuje mnie, po co ktoś miałby wymykać się w środku nocy... W głąb lochów, do lasu, na jebany spacer... Zaraz pokręcił głową, ponownie karcąc się w myślach. Chyba robił to zresztą zawsze w towarzystwie chłopaka. - Zresztą, kurwa, doskonale o tym wiesz. Wiedział. Musiał wiedzieć. Bo przecież mówił to wszystko tylko po to, żeby go... Co? Ośmieszyć? Speszyć? Cokolwiek to było, nie było nawet na poważnie. I może ta myśl nie była najlepsza, ale dodawała Philipowi choć trochę pewności siebie. Między innymi ta pewność siebie pozwoliła mu tylko wyprostować się - zupełnie jakby chciał wydawać się wyższy - zamiast się wycofać. Początkowo, gdy poczuł jego rękę, zacisnął palce mocniej na buteleczce, jednak tuż po usłyszeniu pytania, rozluźnił je wystarczająco, by Aaron mógł mu ją odebrać. Oczywiście, jak za każdym razem, zrobiło mu się gorąco, gdy tylko Moon zmniejszył odległość między nimi, co również faktycznie odbiło się lekkim rumieńcem na jego twarzy. - Co, na przykład Beaufortem? - spytał po chwili prowokująco, ironicznym tonem. Bo do kogo miałby się zwrócić, jak nie do opiekuna domu? I czy to dla Moona wystarczająca groźba?
21-11-2021, 02:07 AM
Bum.
Aaron po raz kolejny sprawił, że Philip mieszał się we własnych zeznaniach, chyba całkiem zapominając, co takiego chciał przekazać starszemu chłopakowi. Jakich dowodów Leighton potrzebował, by poprzestać na tak usilnych próbach, nie mając większych szans z Moonem? Jasne, być może gdzieś w przyszłości miał mieć szansę na utarcie nosa chłopakowi, niemniej nie było mowy, aby ta sytuacja nastąpiła teraz. I nie, kiedy Aaron faktycznie miał mocne argumenty, kontratakując wszystko, z czym wyskakiwał Philip. -Wczoraj Prevens wymknęła się z Pokoju Wspólnego mniej więcej czterdzieści minut po ciszy nocnej, a jakoś nie wydaje mi się, byś postanowił sprawdzić, dokąd idzie - zauważył, wspominając jedną z dziewczyn należących do tego samego domu, co oni. Kolejny dowód na to, że Leighton uwielbiał sprawdzać tylko to, co robił Aaron. Co prawda nijak nie wiedział, co takiego owa Prevens robiła, ale o tym młodszy chłopak nie mógł wiedzieć. -Wiem co? - zainteresował się, udając zdziwienie. Chciał usłyszeć odpowiedź właśnie z ust Leightona. Zmuszanie go do tego było kolejną formą zabawy. Stanie tak blisko niego dawało mu satysfakcję. Podobnie, jak rumieniec, który dostrzegł na twarzy niższego chłopaka, a który wywołał uśmiech Moona. Satysfakcja czaiła się w jego ciemnych oczach, póki co nie wstępując na jego buzię aż tak jawnie. -Trzeba przyznać, że całkiem przystojny z niego staruszek. Kto wie czego mógłby mnie nauczyć z tak życiowym doświadczeniem - rzucił, lekko się uśmiechając. Czy obawiał się opiekuna domu? Niespecjalnie. Ile razy został przez niego ukarany? - Ale chyba nie będziesz się nim wysługiwał, co? Ostatecznie jesteś samodzielnym człowiekiem - szepnął mu do ucha, puszczając jego rękę i wracając do eliksiru, którym powinien się zająć. Był ciekaw, w którym momencie coś pójdzie nie tak, bo w chwili, w której w krypcie pojawił się Philip, Moon zainteresował się bardziej nim, niż tym, co robił.
21-11-2021, 02:23 AM
Oczywiście i to Philip zrozumiał na swój sposób. Zmarszczył lekko brwi i jeszcze chwilę przyglądał się chłopakowi w milczeniu. Cóż, sytuacja była dla niego jasna. Może i on przeoczył Prevens, ale Aaron zdecydowanie nie. Pewnie jeszcze sam zaraz dowiedział się, co takiego robiła sama i pewnie chciał dotrzymać jej towarzystwo. I czemu aż tak go to wkurzało?
- Ta, jasne, nie ma za co. Przynajmniej dobrze się bawiliście - odparł ponuro. I przez myśl nie przeszło mu, że zamysł Aarona jest zupełnie inny - w dodatku o niebo prostszy! Chłopak przecież nie krył się z tym, do czego nawiązuje. Owszem, była tu złośliwość, ale nie taka. - Wiesz, że nie interesuje mnie co robisz nocą, w tym sen-... - uciął, patrząc na niego z wyraźną niemocą. Po co właściwie mu to tłumaczył? I dlaczego całokształt sytuacji aż tak go frustrował? Znowu, zresztą. - Interesuje mnie tylko, co odpierdalasz, to wszystko. Tu już sam przed sobą był w stanie przyznać, że to nie do końca prawda. Niemniej jednak przed Aaronem planował przyznać się mniej więcej absolutnie nigdy. Po tym, jak Ślizgon odsunął się od niego, Philip ponownie się skrzywił i splótł ręce ciasno na piersi. Jeszcze chwilę temu przeszły go dziwne ciarki na dźwięk jego szeptu i szczerze mówiąc nie był przekonany, czy podobało mu się to... Zwłaszcza tu i teraz. - To nie tak, że będę się z tobą pieprzył w... O nie. Znowu to samo. Znowu zły dobór słów. - Nie! - tu podniósł już na niego głos, żeby tylko Aaron nie zdążył skomentować tego w równie głupi sposób, co zwykle. - Tak, będę się wysługiwał. Powodzenia ze zbieraniem doświadczenia, czy coś...
21-11-2021, 02:37 AM
-Dobrze się bawiliśmy? Oh, pomyślałeś, że JA i Prevens gdzieś poszliśmy? Czy to zazdrość, Leighton? - spytał ponownie jawnie zainteresowany. Oczywiście, że to było właśnie to. Może jeszcze nie taka, jaką chciałby z jego strony Aaron, niemniej mógł być pewien, że ten nie był zadowolony, że Moon mógłby iść gdzieś ze wspomnianą dziewczyną. Powinien go chyba wyprowadzić z błędu, ale patrzenie na różnego rodzaju reakcje chłopaka, które o dziwo wiele wspólnego miały z osobą starszego kolegi, było zbyt fascynujące, by przerywać. Jak wiele mógł jeszcze się dowiedzieć podczas tego spotkania?
Wymiana zdań robiła się tym bardziej interesująca, że Philip naprawdę chciał kontratakować wszystko, co mówił Aaron. Mieszał się w tym niemiłosiernie, wypowiadając zdania w taki sposób, że tylko prawdziwa cnotka nie miałaby jakichkolwiek skojarzeń. Aaron, który pod wieloma względami był nad wyraz doświadczony obcując z różnego typu osobami, miał w głowie wiele niecenzuralnych myśli, z którymi aktualnie lepiej było się z Philipem nie dzielić, skoro wystarczyła bliskość Moona, by ten się czerwienił. -A to sprowadza się do jednego, Leighton. Po prostu interesuje cię ja - wzruszył ramionami, mówiąc to takim tonem, jakby faktycznie było to ostateczną odpowiedzią. Prychnął na jego słowa. Nie dało się inaczej, tak po prostu. Rozbawienie jego odpowiedziami coraz bardziej dawało się we znaki, więc nic dziwnego, że gdzieś musiało znaleźć to ujście. -Nie wiem jakie myśli pojawiają się w twojej głowie, Philip, ale ja ani razu nie wspomniałem o pieprzeniu - zaczął, ale zaraz chłopak na niego fuknął. - Cóż za agresja. Jak to się mówi.... uderz w stół, a nożyce się odezwą, jakoś tak - uśmiechnął się dumny. Jak wiele razy w takim razie chłopak myślał o tym pieprzeniu z Aaronem? -Czyli tyle z samodzielności, co? - stwierdził, skupiając się na eliksirze, do którego dodał ponownie sproszkowany kamień księżycowy, obserwując jak wywar zmienia kolor na fioletowy. Punkty Eliksirów: 8 Kostka: 3 Wynik równania oraz bonus: 11 + 1 z poprzedniego, więc 12 Czy udane? (jeśli nie, wpisz kostkę na efekt uboczny): tak (+1 do sumy kolejnego kroku)
21-11-2021, 02:51 AM
- Nie? Po prostu... No bo inaczej, po co miałbyś mi o tym mówić? - spytał bezmyślnie, a odpowiedź sama zawitała do jego głowy już sekundę później.
No dobrze, teraz skojarzył, co ten chciał mu udowodnić... A jednak mimo, że uświadomił sobie bezsensowność własnego pytania, jakoś poczuł się nagle dużo mniej zirytowany. Czyli najwyraźniej nie widział się z dziewczyną. W każdym razie nie tą i nie konkretnie tamtej nocy, ale to zawsze coś! - Bo robisz coś dziwnego? Tak, może... - przyznał. Do tego był w stanie się przyznać... I na razie tylko do tego. Bo chyba to wcale nie takie głupie, prawda? Aaron zwyczajnie zachowywał się podejrzanie przez większość czasu. Na ten moment nawet Philip nie był do końca przekonany, jakie myśli pojawiają się w jego własnej głowie... W jego towarzystwie było ich stanowczo za dużo i zdaje się, że właśnie dlatego każda rozmowa z chłopakiem okazywała się w końcu jedną wielką porażką. - O jasne, ciekawe jak ty byś reagował, gdybym to ja oskarżał ciebie o coś... Bez sensu... Na każdym kroku. Może naprawdę powinien był sobie odpuścić. Może powinien był iść spać. Tak wyszłoby dużo lepiej. Prychnął ponownie na jego ostatnie pytanie. - A co, mam użyć perswazji, żeby przekonać cię do zainteresowania się, nie wiem, alfabetycznym układaniem książek, czy czyszczeniem kibla szczoteczką? Nie mam czasu, ani ochoty - odparł, posyłając mu lekki, wymuszony uśmiech, wzruszył ramionami i zaraz zwrócił wzrok gdzieś na bok. Nie, absolutnie nie był zadowolony z przebiegu ich spotkania. Ale przecież nie będzie w kółko podważał jego "władzy". |
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|