01-02-2021, 03:10 PM
Maxwell McKay
Data urodzenia
3 kwietnia 2005
Dom i klasa w Hogwarcie
Gryffindor, V
Status krwi
25%
Status majątkowy
klasa średnia
Miejsce zamieszkania
Kingston upon Hull
Orientacja
homoseksualny
Wizerunek
Gino Pasqualini
Freeform
Tak było w przypadku ludzi normalnych, jednak dla Pastora Iliana McKaya dzień ten był wyjątkowo znaczący. Wszak właśnie wtedy Jezus umarł na krzyżu, co było początkiem nowej ery w wierze człowieka. Tego też dnia narodził się jego pierworodny syn - Maxwell, jak również zmarła jego żona, poświęcając siebie, by wydać na świat nowe życie, mające przysłużyć się Panu. Tak rozpatrywał to Pastor, fanatyk religijny, jakich mało, we wszystkim doszukujący się związków z Biblią, jedynym Słowem, w które warto było wierzyć.
Dzieciństwo Maxa było dzieciństwem udanym. Nie przeszkadzało mu spędzanie czas z jedną z ciotek, która niemal go wychowała, zostając z nim zawsze, kiedy ojciec udawał się do kościoła. Nie narzekał na brak zabawek, które w znacznej części dostawał od wiernych cieszących się, że pastor miał potomka, który być może obejmie stanowisko, gdy mężczyzna będzie zbyt stary, by wstać. Nie mógł powiedzieć, że czegoś mu zabraniano, bo ciocia wyjątkowo go rozpieszczała, wiele rzeczy trzymając w tajemnicy przed ojcem chłopczyka wiedząc, że może mu się nie spodobać, kiedy jadł za dużo słodyczy, czy oglądał bajki, które dla powiernika wiary były po brzegi wypełnione grzechem.
Jako dziecko nie rozumiał, czemu nie ma z nim mamy i czemu nie może tego słowa używać w stosunku do kobiety, która się nim zajmowała. Z wiekiem nabył wiedzę odpowiednią, a tata wyjaśnił mu, że rodzicielka poświęciła swoje życie, by to on mógł się narodzić. Z początku brzmiało normalnie, z czasem niekoniecznie.
Wszystko zaczęło się zmieniać, kiedy wokół chłopaka zaczęły się dziać dziwne rzeczy, których nie rozumiał. Nie wiedział, czemu jego włosy zawsze wracały do typowego nieładu, kiedy nie chciał, żeby ciotka mu je uczesała, a jednak to robiła. Nie rozumiał, czemu zabawki latały po pokoju, kiedy nagle bardzo się zdenerwował. Nie wiedział i nie rozumiał, bo przecież matka nie zdradziła ojcu, że jest czarownicą i właśnie tę moc przekazała w genach swojemu dziecku. Stąd wzięły się późniejsze kłopoty chłopaka.
Jak można było się spodziewać, kiedy pastor zauważył, że wokół jego syna dzieją się niepokojące rzeczy uznał, że to dzieło szatana, którego należy pozbyć się z domu. Zaczęły się również pytania, czy nie zrobił niczego złego, co sprawiłoby, że został opętany. Jak mógłby to wiedzieć, skoro nie do końca rozumiał, co mówił do niego ojciec.
Kto wie, może wszystko by się skończyło, gdyby nie pewne plotki, które pojawiły się wokół Maxwella, a które dotarły i do jego ojca. Bowiem już w szkole chłopak odkrył, że znacznie lepiej czuje się w towarzystwie koleżanek, niż kolegów, którzy w znacznej części z jakiegoś powodu go peszyli. Nie rozumiał tego uznając, że każde dziecko tak ma. Nadal był za młody, by połączyć to ze swoją seksualnością, o której nie mówiło się w domu, jak o wielu innych rzeczach. Nie wiedział jeszcze do końca, że to właśnie płeć brzydka była tą, która bardziej mu się podobała. Nie żadna z koleżanek, która chciała się z nim umówić na szkolny bal, a kolega siedzący w ostatniej ławce.
Wtedy ktoś powiedział, że Maxwell jest gejem i to rozpętało prawdziwe piekło. Właśnie na to Pastor zrzucił demoniczne siły. Właśnie za nie obwiniał Maxa, który według niego zgrzeszył w najgorszy sposób. Wtedy też po raz pierwszy poznał gniew swojego ojca, który nigdy nie minął.
Pojawienie się pewnego człowieka, który oznajmił, że Maxwell został przyjęty do Hogwartu, chłopak przyjął z wielką ulgą. To wyjaśniło wszystko, co się z nim działo. To było wytłumaczeniem na niespotykane zjawiska. Nie demony, nie szatan, a właśnie magia, która płynęła w jego krwi. Ta szkoła miała być ucieczką od człowieka, który nim gardził. Co prawda ów wysłannik Ministerstwa Magii (jak się okazało) musiał stoczyć walkę słowną z jego ojcem, który wykrzykiwał, że nie puści syna do jakiejś chorej sekty grzeszników, jednak koniec końców dopiął swego (co było do przewidzenia) i Max został puszczony do szkoły z zapewnieniem, że pastor nie da mu nawet grosza. Z pomocą przyszła zmarła mama, która zostawiła mu trochę oszczędności w Banku Gringotta.
Nowe życie, nowe otoczenie - właśnie tego potrzebował i już od pierwszego dnia doceniał, chłonąc wszystko, co miał mu do zaoferowania Hogwart. Za pierwszym razem, kiedy zobaczył ducha, omal nie dostał zawału, ale z czasem przyzwyczajał się również do tego. Zaklęcia, skrzaty, dziwne stworzenia, gadające obrazy. Czy to nie było wspaniałe? Pragnął tutaj zostać, jednak szybko przekonał się, że niestety w wakacje musi wrócić do domu. To jednak była niewielka cena za miesiące spędzone w tak magicznym miejscu, jak Hogwart.
➤ panicznie boi się wody, więc omija jakiekolwiek większe od szklanki zbiorniki
➤ sprawy sercowe nie są jego najmocniejszą stroną. Prawdę powiedziawszy nie ogarnia nawet najbardziej widocznych sygnałów
➤ kocha spać. Nic dziwnego, że tak ciężko wyciągnąć go rano z łóżka. Jak dla niego ślub z tym meblem powinien być dopuszczalny, skoro w Japonii wolno żenić się z poduszkami
➤ najbardziej ze wszystkich przedmiotów lubi ONMS, zaklęcia oraz transmutację
➤ nikomu nie zwierza się ze swoich problemów w domu, nie chcąc tym samym wyjść na jakiegoś słabeusza. Zresztą nie sądzi, aby to było komukolwiek potrzebne
➤ nie wie jeszcze kim dokładnie chce zostać w przyszłości, ale z pewnością kimś, kto dobrze zarabia, by ostatecznie mógł uwolnić się od ojca
➤ godzinami mógłby rozmawiać o Królu Lwie. Jaka szkoda, że mało kto w ogóle wie, co to jest
➤ uwielbia jogurt mrożony
➤ w pierwszej klasie naraził się starszym Ślizgonom tylko dlatego, że stanął w obronie jakiegoś Puchona. Do tej pory nie dają mu żyć
➤ miał zatargi z księdzem, który usilnie próbował przekonać go do niedzielnych mszy. Coś mu jednak nie wyszło
➤ nie wyobraża sobie świata bez muzyki, słuchając jej na magicznym odtwarzaczu, który dostał od kogoś pod choinkę
➤ nie zna swojej biologicznej mamy, ale to nic dziwnego, skoro zmarła przy porodzie
➤ ma lęk wysokości, dlatego nie pcha się na miotłę, a do Quidditcha to już w ogóle go nie ciągnie
➤ w dzieciństwie był wielkim fanem zjawisk paranormalnych. Omal nie umarł na zawał, kiedy po raz pierwszy zobaczył w szkole ducha
➤ nie przepada za kotami, ale nie jest do nich wrogo nastawiony
➤ kiedyś omal nie zabił swojego ojca spychając go ze schodów. Uznano wtedy, że był to nieszczęśliwy wypadek, ale po tym Maxwell nie mógł się publicznie pokazywać przez tydzień
➤ uwielbia czytać, zwłaszcza horrory, które nijak go nie przerażają. Od tego ma wakacje spędzane w domu
➤ jest posiadaczem licznych blizn, które zafundował mu ojciec
➤ kolekcjonuje skarpetki, im dziwniejsze i zabawniejsze, tym lepiej
➤ komedie to dno, zapamiętajcie sobie
➤ nie jest wielbicielem szkolnych sów. To pewnie dlatego, że kiedyś jedna mocno go podziobała. Używa ich tylko, jeśli naprawdę musi, bo przecież i tak nie ma do kogo pisać
➤ planuje zrobić sobie tatuaż w chwili, w której uwolni się od ojca
➤ nie jest w niczym specjalnie uzdolniony. No chyba, że w łamaniu regulaminu, a to i tak nie specjalnie
➤ emocje nie są jego najmocniejszą stroną, bo jakoś nie nawykł do tego, aby przesadnie je okazywać
➤ ma uczulenie na osy. Lepiej, żeby go żadna nie użądliła