Ravenclaw |
50% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 166
Odłożył w końcu książkę na swój notatnik i przysiadł na jednym z krzeseł. W końcu i tak nie przeczyta jej dokładnie teraz. Potrzebował trochę czasu i spokoju, a towarzystwo Ślizgonki oznaczało, że to jej należy poświęcić trochę uwagi. Zwłaszcza, że to, o czym mówiła było dosyć ciekawe.
- To jakie nowe rzeczy? - dopytał w końcu ze szczerym zainteresowaniem, którego mimo wszystko starał się aż tak nie uzewnętrzniać.
W końcu doskonale wiedział, że on nie powiedział jej tyle, ile by chciała, ale... Nie, nie mógł. Jakoś nie sądził, by ktokolwiek dobrze zrozumiał jego zainteresowanie, cel... Jego potencjał.
- Ale nie chcesz mi powiedzieć, jaki eliksir miałbym zrobić? Miałbym zgadywać na podstawie składników i instrukcji? Chyba nie? - dopytał marszcząc brwi.
Cóż, nie podobał się mu ten pomysł. Oczywiście w innych warunkach zgadywanie zastosowania eliksiru na podstawie sposobu jego wykonania byłoby ekscytujące... Ale jeśli tylko dobrze ją zrozumiał i tak chciała to rozegrać, był to po prostu absurd. Tak samo jak nie fair byłoby wobec niego oczekiwanie, iż zgodzi się na coś takiego całkowicie w ciemno.
Slytherin |
100% |
Klasa V |
15 lat |
b. bogaty |
Bi |
Pióra: 55
Westchnęła z niezadowoleniem kiedy dalej dociekał. Naturalnie spodziewała się, że będzie, ale i tak z uwagi na konflikt interesów teraz ją to denerwowało. Troszkę, ale denerwowało. I sprowadzało się do tego, że cokolwiek chciała osiągnąć, jak zwykle sama musiała się tym zająć. Tak to jest liczyć na kogokolwiek! I tak się każdy wypnie.
- To mało interesujące i jeszcze nic. - Skomentowała sucho. Przewróciła po tym oczami. - Dobra, nieważne, nie było tematu. Po prostu oddaj mi tą książkę jak przeczytasz, będzie mi później potrzebna.
Kiwnęła przy tym na książkę, z niezadowoleniem przesuwając wzrokiem po kociołku przy tym jakby w zastanowieniu. Ale no temat był zamknięty, nie chciała mu powiedzieć co dokładnie jej chodzi po głowie, bo jakby to się rozeszło po szkole to jeszcze byłaby z tego ogromna chryja. Nie wspominając o tym, że jakby się nawet wyparła, to nikt by jej nie uwierzył, za samo nazwisko i fakt, że źle patrzy jej z oczu. Oburzające, nawet jak tym razem mieliby rację.
- To co, pewnie ci przeszkadzam i pichcisz bombę od nowa? - Rzuciła, zmieniając temat i kiwając na eliksir. - Zanim zaczniesz, najpewniej powinnam spieprzać, bo już całkiem mi ciuchy zniszczysz. - Dodała, ni to się uśmiechając, ni to mając focha. Ot była dziwna, niejednoznaczna w zachowaniu, choć jedynie dlatego, że szczerze była pomiędzy fochem na Aidana, a już pięć kroków dalej, zastanawiając się ile aktualnie może mieć z niego pożytku i planowaniu ile ona sama musi i może zrobić.
Ravenclaw |
50% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 166
Przez ułamek sekundy sądził, że Ślizgonka chce zażądać zwrotu książki, skoro nie chciał jej pomóc. Nawet zerknął na nią na moment w zmieszaniu, jednak do szantażu nie doszło. I faktycznie był jej wdzięczny za podzielenie się takim skarbem - w dodatku ostatecznie bezinteresownie! - ale równocześnie... Czy naprawdę powinien pomagać jej w ciemno? Jej, czy komukolwiek innemu?
- Mało interesujące i nic, w którym miałbym odgrywać jedną z głównych ról? - spytał, po czym zacisnął usta patrząc z powrotem na nią.
Najgorsze w tym wszystkim, że chciał jej pomóc. Jedynie logika podpowiadała mu, że powinien najpierw dowiedzieć się, w co się pakuje.
- Więc to nie było nie... - zaczął nieco ciszej tknięty przez sumienie. Jakby nie patrzeć, przyjaźnili się... Chyba.
Widać było po nim, że chciał dodać coś jeszcze, ale zamiast tego jedynie odwrócił wzrok w stronę okna i splótł ręce na piersi.
- Ani bombę, ani nie zaczynam od nowa... Ani właściwie już nie przeszkadzasz - odparł wymuszając lekki uśmiech.
Prawda była taka, że wykorzystał przed chwilą ostatnie składniki, a jakoś nie chciało mu się lecieć z powrotem do lochów, czy też robić tajną akcję w szklarni, by wyszukać to, czego mu zabrakło. Dopiero po chwili dotarło do niego, że mogła to być dla Macavity zgrabna wymówka, dzięki której mogłaby... Cóż, iść robić dosłownie cokolwiek, co mogłoby być ciekawsze i to z kimkolwiek, kto z pewnością również byłby bardziej interesujący.
Na tę myśl zmarszczył lekko brwi i przekrzywił głowę, patrząc ku dziewczynie.
- Ale skoro już idziesz, to zajmę się... - zaciął się na moment, jednak zaraz przechylił się ku stolikowi, by zastukać palcem wskazującym w okładkę książki. - Tym właśnie.
Slytherin |
100% |
Klasa V |
15 lat |
b. bogaty |
Bi |
Pióra: 55
Nie żądała! Może jakby faktycznie ją czymś obraził albo coś, ale nie była tym typem osoby, który coś daje, a potem oczekuje, że wszyscy będą skakać wokół niej. Zresztą, nigdy nikt nie skakał, nie w pozytywnym sensie, więc w sumie nigdy tego nie oczekiwała, w żadnym kontekście. Czasem jedynie czuła dotkliwiej jak przykro i niesprawiedliwie było jej w sercu z tym, że była według niej taka odrzucona.
Dziś jednak nie myślała o tym, bo miała po porstu dobry humor. Rzadko też pozwalała sobie na słabości, widząc je jako zagrożenie dla siebie samej i okazję dla wszystkich dookoła by ją skrzywdzić, a na to nie mogła sobie pozwolić, i nikomu. Wzruszyła ramieniem na pytanie Aidana.
- Nie chcesz mi zaufać, nie ufaj, twoja strata. - Rzuciła, w sumie jednak odrobinkę urażona. Nie na tyle by złapać focha, ale na tyle by nie być taką milutką, jaka była póki co. Choć patrząc na jej charakterek raczej Aidan i tak nie zauważy różnicy... Zatem jak oznajmił, że w sumie już nie przeszkadza, mogła zostać, ale uznała, że w takim razie raz, mikrofoch, dwa, w sumie to musi teraz ogarnąć jak ogarnąć ten durny wywar albo chociaż obejść to jakoś bez jego pomocy. Albo czy w ogóle chce jej się w to bawić, bo może w takim razie bez sensu i zostawi to w spokoju?
- Ta, poszukam innej miłej duszy, może ktoś uchroni mnie przed warzeniem tego eliksiru samej. - Powiedziała zupełnie szczerze z lekkim uśmiechem, w sumie już bez wyrzutu. Niby też by nie chciała w ciemno pewnie komuś pomagać (ani nawet nie w ciemno), a Aidan jest bystry, nie da się w nic wzrobić, nawet jeśli nie chciała mu zaszkodzić. Musiała znaleźć zdolnego kretyna, o.
- No i muszę sukienkę sobie wyczyścić, może nie będzie śladu. A jak będzie, będę miała pretekst do kupienia nowej. - Posłała mu uśmieszek cwaniaka, bo już teraz knuła, że matkę naciągnie na nową, po czym wygładzając jej materiał, wdzięcznym krokiem skierowała się do drzwi. - Miłej zabawy czasem. - rzuciła, oglądając się jeszcze na niego krótko, nawiązując do zmieniacza.
Ravenclaw |
50% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 166
Szczerze mówiąc nie miał wcale tak wiele bliskich osób. Zaczynając przecież od tego, że nie miał nawet żadnej rodziny, którą by znał, tak więc Macavity, którą lubił, względnie jej ufał i spędzał z nią czas dosyć regularnie, była dla niego ważna. Ona, jej zdanie, jej nastawienie... Dlatego też poczuł się trochę nieswojo, gdy zarzuciła mu brak zaufania. Przecież to absolutnie nie w tym rzecz! Po prostu podchodził do całej sprawy zdroworozsądkowo.
- Ufam, ale też mogę niedostatecznie ufać sobie przy robieniu czegoś całkowicie z mojej perspektywy losowego - wyjaśnił pospiesznie.
Pewnie dla większości osób brzmiałby naturalnie, ale Ślizgonka mogła już wyczuć, że była w tej wypowiedzi jakaś kropelka niepokoju.
- Zresztą, nie musisz mścić się za to, że nie pokazałem ci czegoś absolutnie nieistotnego - dodał ciszej, z niezadowoleniem zerkając ku własnemu notatnikowi. - I wiedziałabyś, jeśli bym się tym zajmował i jeśli prosiłbym cię wtedy o pomoc.
Cóż, z luźnej rozmowy zrobiło się trochę sztywno... Przynajmniej z jego strony. Czuł w całej sytuacji taką nieswoją presję.
A potem jeszcze dodała nawiązanie do jego notatek i rysunków i... Może nie powinien upierać się, że to nic takiego, ale w gruncie rzeczy tak właśnie było. Był w temacie nowy i zagubiony. Nadal potrzebował jakichkolwiek poważniejszych informacji o podobnym urządzeniu, o częściach nie wspominając, a przecież samo wykonanie i zaczarowanie obiektu odpowiednio brzmiało niemal nierealnie. I tylko słowo niemal dawało Aidanowi nadzieję.
- Nie dasz wyprowadzić się z błędu, tak?
Slytherin |
100% |
Klasa V |
15 lat |
b. bogaty |
Bi |
Pióra: 55
W zasadzie jego odpowiedź miała sens, jedynie nie podobało się Macavity, że była nie po jej myśli. Kłóciła się z jej oczekiwaniami i to irytowało, jak zawsze wszystko, co było nie po jej myśli. Radziła sobie z tym raz lepiej, raz gorzej, ale jednak ostatecznie po prostu przeważało to, że była niezadowolona, mniej, że może całkiem słusznie wyszło i może oczekuje czasem za dużo. Jak teraz.
- Mścić się? W jaki sposób? - Spoglądając na niego pytająco. - Kochany, gdybym miała się na tobie mścić za cokolwiek, musiałbyś sobie naprawdę mocno przejebać.
I przede wszystkim nie byłaby to tania, pomniejsza zagrywka psychologiczna, tak jak teraz zwyczajnie próbowała go delikatnie zmanipulować, a tak by go spróbowała urządzić, żeby przypadkiem na drugi raz pamiętał pod czyje nogi się nie wchodzi. Nie to żeby miała chcieć się na nim za cokolwiek mścić, lubiła go i jednak mimo wszystko miała w dobie odrobinę koleżeńskiej lojalności żeby nie zagryzać na miejscu każdego, kto jej nie podejdzie. Ale jak mówią, kto go tam wie z wariatami, jednego dnia milutka, następnego pluje jadem. A może to po prostu uroki kobiece?
Uśmiechnęła się szeroko, zatrzymując się dwa kroki od drzwi. Znał ją dość dobrze żeby wiedzieć, że czasem starczy dac jej marchewkę, a będzie szła w zaparte jeśli uzna, że to warte zachodu. W tym przypadku była zwyczajnie ciekawa, wścibstwo się kłania, oraz trochę też chciała się z nim podroczyć, widząc, że go drażni.
- Zastanowię się jak mnie chociaż trochę bardziej przekonasz. - rzuciła luźno, widać nie odczuwając tej sztywności. Najpewniej dlatego, że sama ją sprowokowała, po czym zupełnie się nią nie przejęła, wiedząc, co w jej głowie siedzi. Aidan nie miał takiego komfortu. Chociaż w sumie może lepiej, że zna jej umysłu dogłębnie... - Nie siedź za długo, w pierwszych tygodniach bardzo pilnują korytarzy. - Rzuciła, kiwając na niego, po czym mrugnęła zawadiacko i wyszła, wciąż z uśmiechem, najpewniej zostawiając za sobą jak zwykle wiele sprzecznych emocji.
zt.
Ravenclaw |
50% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 166
No dobrze, nie takie mszczenie się miał na myśli, ale powinna była wiedzieć, że mścić się można na wiele różnych sposobów! Od małych złośliwości, jak ta teraz, po najbardziej krwawe rozwiązania. Ale zemsta była zemstą. I gdyby do czegokolwiek by to prowadziło, wyjaśniłby jej. Tylko, bądźmy szczerzy, do czego by mogło? Albo by ją zanudził, albo wpadliby na najbardziej bezsensowną dyskusję, jaką teraz mogli. Skinął więc głową. Tak było prościej.
Dalej jednak przekrzywił lekko głowę patrząc za nią.
- Ja zastanowię się, jak ty chociaż trochę przekonasz mnie do swojego pomysłu.
Naprawdę był skłonny jej pomóc, jeśli tylko sam pomysł nie byłby skrajnie głupi, albo w jakikolwiek sposób wbrew... Jemu. Niemniej nie miał jak i po co zmuszać jej do wygadania się. Poczeka. Może wróci...
- Tylko korytarzy - odparł z lekkim uśmiechem.
W końcu mogłoby zdarzyć mu się zostać tu za długo... Choćby do rana. A miał przed sobą być może bardzo ciekawą lekturę.
z/t
|