Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
Złośliwe schody Niestety, nie wszystkie schody w Hogwarcie są po prostu schodami, wręcz przeciwnie - większość z nich ma bardzo paskudny charakterek. Akurat te szerokie stopnie, które wydawać by się mogły zupełnie nieszkodliwe, uwielbiają płatać psikusy. Tylko od twojego szczęścia zależy, czy przejdziesz szczęśliwie, czy przydarzy ci się jakiś wypadek.
Rzuć kostką:
1, 4 - Po pokonaniu pierwszych kilku stopni oddychasz z ulgą; schody się zlitowały? Nie, niestety! Kiedy jesteś już niemal na samym szczycie, z głębi schodów dobiega coś przypominającego stłumiony chichot, a stopnie momentalnie zmieniają się w gładką, kamienną ślizgawkę, po której zsuwasz się na sam dół, lądując centralnie na tyłku.
2, 5 - To chyba twój szczęśliwy dzień, bo choć z trwogą w sercu, to jednak udaje ci się wejść na samą górę.
3, 6 - Zapewne nie pierwszy i nie ostatni raz padasz ofiarą tego dowcipu, ale w połowie drogi jedna noga zapada ci się w ukrytą pułapkę. Pomocy?
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
21 września, 13:35
Jako że nie miał czym się zająć, a lunch zjadł dość szybko, bo nie był głodny, Hiro skieroewał się na Transmutację nieco wcześniej. Obrał przy tym nietypową drogę, chcąc sobie urozmaicić dzień, jak i może ominąć tłumy ludzi. Drażniło go czasem ile bydła było na głównych korytarzach i celowo szedł gdzieś bocznymi drogami żeby jakoś to ominąć. Oczywiście pół Hogwartu wpadało często na ten sam pomysł i niewiele to ostatecznie zmieniało, ale tym razem jaako że większość osób jeszcze była na lunchu, albo przynajmniej z dala od klas, Hiro trafił na całkiem spokojne, puste względnie przejście.
Nie przyszło mu do głowy, że jest puste z konkretnego powodu. Te schody to jakaś zgroza złośliwa, a gdy naiwnie i w pełni ufności wszedł niemal na samą górę... Złożyły się, dosłownie, i zjechał na dupie na sam dół, zaklinając po drodze w dół. Serio?!
kostka: 4
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 120
Od 14:00 zaczynały się kolejne zajęcia, co oznaczało, że jeśli tylko korytarze nie zostały jeszcze zalane przez tłumy uczniów, zaraz tak się stanie, a Camden szczerze mówiąc nie miał zamiaru się przepychać, czy spieszyć się, bo zostałby poniesiony nurtem ruchu po schodach... Nie, on na dzisiaj miał wolne i mógł pozwolić sobie na spacer, w związku z czym postanowił ominąć główne schody i ruszyć bocznymi korytarzami. Był to genialny wybór, bo było mu dane zobaczyć, jak jego ulubiony Gryfon - o którym nawiasem mówiąc nie do końca wiedział już, co myśleć - zjeżdża po schodach, jak po zjeżdżalni. Camden nie był pewien, czy to złośliwość Irytka, czy może chłopak nieszczęśliwie nadepnął na niewłaściwy fragment stopnia, ale nie zastanawiał się nad tym. Jedynie parsknął krótko, choć niekontrolowanie na ten widok i ruszył na jedne z pierwszych stopni, które zdążyły uformować się z powrotem, patrząc przy tym jeszcze na chłopaka.
- Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś zbyt nerwowy? - spytał ledwie na chwilę zatrzymując się i wskazując na niego palcem.
Jednak nie był tu, żeby go wyśmiewać. Ani jego, ani nikogo innego... Ot, drobna sytuacyjna złośliwostka i w drogę.
I droga była całkiem niezła, aż do ostatnich schodków, kiedy wszystkie stopnie ponownie opadły, by utworzyć równie piękną zjeżdżalnię, co przed chwilą. W efekcie Camden bardzo szybko wylądował tuż obok Gryfona i jedynym, co w tym momencie pomyślał, to że sam sobie zasłużył. Nawet kiwnął na to lekko głową. Mógł się spodziewać.
kostka: 1
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
W sumie nie zwrócił uwagi kiedy Krukon pojawił się obok. Otrzepywał akurat ramiona gdy usłyszał znajomy głos i aż mu się gorąco na chwilę zrobiło. Na chwilkę! I lekko! Podniósł pytający wzrok, po czym nieznacznie rozłożył ramiona z niemym "dude" gdy blondyn poszedł dalej. Za nerwowy? Zjechał ze schodów, miał podziękować? Zresztą nie zareagował aż tak agresywnie, bez przesady.
O dziwo nie skomentował stwierdzenia, nawet nie wiedział jak miałby. Otrzepał się do końa i już miał wstać gdy schody złożyły się i zaraz Krukon wylądował na dupie obok niego. Hiro nie powstrzymał nawet dzikiego parsknięcia, bo w sumie serio mu się należało!
- I kto się teraz śmieje, cwaniaku. - Rzucił z rozbawieniem. Zebrał się na nogi, otrzepując tyłek, po czym podpierając się pod boki, spojrzał w górę schodów. Albo wejdzie tu, albo musi robić wielkie koło żeby wbić się w tłum ludzi, który poniesie go... Gdzieś. Ale chociaż wyciągnął rękę do Krukona żeby pomóc mu wstać! Miły!
- Nawet nie wiem czy próbować znowu czy... - Rzucił bardziej w głośnym zastanowieniu, zerkając na schody podejrzliwie, niż faktycznie zadając pytanie.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 120
Cóż, wiedział, że głupio wyszło...
- Powiedzmy, że zasłużyłem - odparł, rozkładając przy tym ręce.
Przynajmniej potrafił się do tego przyznać!
Zaraz westchnął cicho i popatrzył ponownie na formujące się schody, dlatego też zajęło mu chwilę, by zauważyć gest Gryfona. A niech mu tylko zabierze jeszcze tę rękę sprzed nosa, jak tylko po nią sięgnie...
Mimo zawahania, skorzystał z jego pomocy i ku własnemu zaskoczeniu, wstał.
Wzruszył lekko ramionami na jego głośne zastanowienie.
- Zależy, czy ci się spieszy - odparł, zawieszając na nim na chwilę wzrok.
Dziwak... Ale okazywał się dużo bardziej interesującą osobą, niż podejrzewał. Na ten moment naprawdę nie miał pojęcia, co o nim myśleć.
- Wkurzysz się, ale jesteś jedną z najdziwniejszych osób, jakie poznałem - rzucił spokojnie, przekrzywiając głowę, a następnie zwrócił wzrok z powrotem ku schodom, jakby płynnie przeszedł do rozważań, czy faktycznie warto próbować walczyć z nieszczęsnymi schodami.
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
Niekoniecznie mu się spieszyło, specjalnie przecież szedł na zajęcia wcześniej. I zdążylby na nie jakby nawet zjechał kolejne trzy razy, by ostatecznie iść na około, ale był leniwy i zamiast oszczędzić sobie czasu, tak, najpewniej zamierzał spróbować tu wejść znowu.
- Nieszczególnie. - mruknął, zerkając na Krukona krótko. Dopiero przy jego kolejnych słowach zwrócił na niego wzrok, unosząc brwi. Zależało od dnia jak by zareagował na podobne stwierdzenie, wiedział o tym, ale ostatnio jakoś było z nim w miarę stabilnie. Odległość od domu i czas spędzony daleko dużo naprawiały, i choć ledwie trzy tygodnie minęły, już czuł się spokojniejszy. Łatwo było go sprowokować, ale jednak.
- Najdziwniejszą? Podejrzewałbym, że określiłbyś mnie jakkolwiek bardziej wrogo. - Skomentował spokojnie. - A wyjaśnisz dlaczego czy zostawisz to tak w tajemniczej niewiedzy?
Bo faktycznie spodziewałby się, że albo go zwyzywa, albo po prostu zwymyśla wiele określeń niepochlebnych, jak i najpewniej trafnych. Na przykład, że jest popierdolonym agresorem. Był, i tego miał świadomość. Był generalnie popierdolony, choć robił co mógł by w tym być jak najbardziej innym od ojca. Ironicznie, i na szczęście, był znacznie bardziej podobny niż kiedykolwiek by przypuszczał.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 120
I jeszcze był dziś cierpliwy? Niemożliwe, nie takiego go poznał. Ludzie się zmieniają, ale nie tak szybko! A może faktycznie najpierw trafił na niego w jakieś gorsze dni...
- Jak? Ten skurwiel?
Może i miał się tak to niego zwrócić, ale teraz to nie było nic warte, bez sensu.
- Pomyślmy... Idziesz środkiem wąskiego korytarza, tylko po to, żeby kogoś popchnąć i zwyzywać... - zaczął spokojnie wyliczać na palcach. - Rzucasz się na tę osobę tylko dlatego, że cała interakcja przebiegała trochę inaczej w twojej głowie, niż w rzeczywistości. Rzucasz się na kogoś w walce o zapalniczkę, która nawiasem mówiąc nie jest ani cenna, ani użyteczna w tym miejscu.
W końcu mieli różdżki... Camden tylko nie pomyślał, że Gryfon mógł iść bez niej.
- Kilka dni później pożyczasz szalik praktycznie obcej osobie i nagle od tego momentu twoja żądza mordu powoli opada.
Naprawdę sam nie dostrzegł, że jego zachowanie brzmiało dziwnie, albo co najmniej podejrzanie?
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
Zaśmiał się cicho, bezgłośnie, spoglądając na schody krytycznie.
- Na przykład. - Przyznał ze skinięciem głową.
Słuchając go jednak jego uśmiech rzedł, z każdy słowem odrobinę bardziej, aż na sam koniec nie uśmiechał się wcale. No, to brzmiało dziwnie. Nawet dla niego to brzmiało dziwnie, jesli tak to ująć. Poczuł się trochę atakowany, może nie w agresywny sposób, bardziej... Called out. Poza tym jakoś dziwnie głupio mu się zrobiło, bo choć sam nie zastanawiał się za dużo nad takimi rzeczami, nie wiedział jak to ująć kiedy poniekąd oczekiwano odpowiedzi na pewne kwestie. Odetchnął cicho.
- Kwestia perspektywy. Zamieniając się, idę wąskim korytarzem, jako że ten dzień nie mógł pójść gorzej niż już się potoczyło, a tleniona-blondyna weszła mi pod nogi, nieważne czy na środku czy gdzie, złożyło się, że przyjęła na klatę też cały dzień. Zapalniczka jest jak najbardziej użyteczna, szczególnie kiedy chcesz zapalić jak człowiek, a nie masz czym odpalić peta, ogień jest cenny jeśli masz wizję dymania kilka pięter wyżej na jebaną wieżę, tylko po to żeby pokurwiać z powrotem i stracić godzinę czasu na bezsensownym spacerku. A szalika nie spodziewałem się odzyskać, i dbam o twoje gardło żeby utrzymać nowo stworzoną tradycję wbijania sobie szpilek słownych raz na jakiś czas. Poza tym, wbrew pozorom nic mi nie zrobiłeś, a ja nie jestem fanem nienawiści do ludzi dla samego sportu, musisz się bardziej postarać. Dziwakiem może i jestem, albo po prostu jestem wyjątkowy wśród osób, które na codzień znasz.
Posłał mu krótki uśmiech, przelotny, po czym skierował się w górę schodów, widać kończąc na tym swój monolog. Wyglądało wszystko w porządku, szedł sobie, ale w połowie... Coś trzasnęło i znalazł się w chujowej pozycji uwięzionej w schodku nogi. Wystarczyło proste zaklęcie, spoko. Sięgnął do kieszeni po różdżkę i aż gorąco mu się zrobiło, że jej nie miał. Poszukał bardziej gorączkowo, po czym spojrzał w dół schodów, dostrzegając dopiero swoją różdżkę leżącą u podnóża. Musiała mu wypaść... Aż mu ręce opadły, jak mieć pecha to tak całkiem.
kostka: 3
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 120
Camden jakoś mimo wszystko nie do końca rozumiał, że ktokolwiek mógłby przeoczyć, że zachowywał się tak dziwnie. On tylko powiedział to wszystko na głos.
Zauważywszy jego różdżkę na ziemi, podniósł ją i ruszył powoli po schodach do unieruchomionego Gryfona. Może będzie złośliwy? Tylko trochę...
- Nie bądź dla siebie tak ostry, dałoby się cię wyminąć... - zaczął, podchodząc do niego i następnie tyknął go lekko palcem w bok.
Przecież był drobny. Camden też do największych nie należał... I korytarz nie był aż tak wąski. Nawet jakby była ich trójka, udałoby się wzajemnie wyminąć, chyba że ktoś wyjątkowo nie chciałby tego zrobić.
- I w gruncie rzeczy, jeśli ktoś komuś wszedł pod nogi, to ty mi.
A jednak Krukon nie zareagował agresją! Da się? Da się.
- Jestem też prawie pewien, że pożyczyłbyś tę zapalniczkę bez problemu...
W razie czego mógł już faktycznie ostrzej powiedzieć, czego chce, ale następnie oddać przedmiot właścicielowi. Ale to chyba kwestia moralności.
W międzyczasie zamiast mu pomóc, odszedł o dwa kroczki i stojąc w bezpiecznej odległości na tym samym stopniu, oparł się o ścianę i zaczął obracać jego różdżkę między palcami.
- Ja z kolei mam w zwyczaju oddawać ludziom ich rzeczy. W końcu tak... - jasno zapowiedział, że różdżkę też przecież odzyska. - I jeszcze, ja wbrew pozorom nic ci nie zrobiłem, ale ty mi już próbowałeś.
No i właśnie. Czy według jego filozofii powinien się teraz pastwić? Tak to działało?
- Wyjątkowy, to chyba to samo, co dziwny. Może być, że jesteś jedną z bardziej wyjątkowych osób.
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
Patrzył jak Krukon powoli podnosi jego różdżkę i już czuł, że to nie skończy się dobrze. Nie mogło. Raz, że czuł się teraz bardzo jasno zagrożony, nie z uwagi na poznany dotąd charakter chłopaka, ale na sytuację, dwa, że nie bardzo wiedział czy ten jednak się jakoś nie zemści na przykład nie oddając mu różdżki. I mniejsza z samym jej brakiem, ale jakby miał powiedzieć ojcu, że stracił ją i trzeba kupić nową... Nie chciał absolutnie o nic go prosić, ani w ogóle się odzywać bez potrzeby i konieczności.
- Nie z mojej perspektywy. - Skomentował ostrożnie, nie odwracając wzroku od Krukona, jedynie zerkając na różdżkę w jego dłoniach. I faktycznie ten zatrzymał się tak, że nie mógł do niego dosięgnąć. No ładnie.
- Zamiast tego wziąłem ją sobie, też bez problemu. - Powiedział, zupełnie widać nie mając wyrzutów sumienia. Był skurwielem faktycznie, to nie był jedynie żart z jego strony.
W sumie niby fajnie, że chyba odda mu różdżkę, chociaż faktem było, że jakoś Hiro mu niedowierzał. Głównie dlatego, że sam czasem robił rzeczy, których normalnie nie ma w zwyczaju robić, na przykład pożyczanie obcemu szalika. Dlaczego niby ten miałby nie odejść jednak z jego różdżką jak jednak się wkurwi czy po prostu zmieni zdanie?
- Nie jestem pewien czy oczekujesz przeprosin czy uzasadnienia, ale obawiam się, że nie dostaniesz nic z tych rzeczy. - Wyciągnął dłoń. - Oddaj mi różdżkę.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 120
O, a to też było ciekawe. W jednej chwili rozmawiają sobie o jawnej kradzieży zapalniczki, którą to Gryfon wziął sobie bez problemu, a w drugiej jest już "Oddaj mi różdżkę". Jak bardziej mógłby prosić się o nauczkę?
Camden przekrzywił lekko głowę, patrząc na chłopaka, a następnie spojrzał na różdżkę w swojej dłoni i cmoknął cicho.
- Ale wziąłem ją sobie bez problemu - odparł tonem oczywistości, unosząc lekko dłoń, jakby chciał dodatkowo eksponować mu, co w niej miał.
Następnie powoli i ostrożnie przeszedł o jeden stopień w dół.
- Nie mam dosłownie żadnych oczekiwań - dodał po chwili w odpowiedzi na jego domysły.
No dobrze, może jakieś miał, ale chciał też pozować na osobę, której niewielka wiara w ludzi sprawia, iż nie oczekuje od nich już nic, tylko po to, żeby się nie zawieść... A potem mógł udawać, że faktycznie nie jest zawiedziony. Nie był zwykle zdziwiony, ale zawód wbrew pozorom pozostawał.
Zaraz zszedł jeszcze jeden stopień w dół.
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
Uniósł brwi, opuszczając przy tym dłoń gdy tylko zaczął się oddalać. Było w nim coś... Dziwnego, tak. Nie umiał tego inaczej nazwać. Coś, co ciągle zmieniało jego zdanie na temat Krukona, ciągle wywoływło nowe uczucia. W korytarzu był frajerem, problemem, ofiarą. Z zapalniczką, niechcianym gościem i kimś zwyczajnie wścibskim. Na polach zdawał się zwyczajny, względnie normalnie miłym, jak na standardy i przyzwyczajenia Hiro, i był całkiem hot w tym wszystkim, a teraz... Teraz trochę go przerażał, a trochę przeciwnie. Nie wiedział jak się zachować, ale czuł, że cokolwiek to jest na temat Krukona, nie jest dobre. Nie jest złe, nie o to całkiem chodziło. Zagrażające jedynie, dla niego bezpośrednio. W innym wypadku chyba dawno napuściłby na niego gang, czy nie tak? A on zamiast tego po raz kolejny dawał się właśnie robić w chuja, po raz trzeci zresztą, na cztery spotkania. I nadal nie chciał napuszczać na niego gangu. Bo?
- Więc jesteś socjopatą szukającym wymiaru przez siebie pojętej sprawiedliwości? Robin Hood w wersji szkolnej? - zapytał, lustrując go wzrokiem. - Nie masz, a jednak nadal masz moją różdżkę i ewidentnie czegoś chcesz w zamian.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 120
Zastanowił się chwilę patrząc w dół schodów.
- Właściwie to musiałoby być dosyć satysfakcjonujące. Jakbym oddał tamtemu sprzed kilku dni zapalniczkę z różdżką w bonusie, nie?
Nie miał zamiaru tego robić. W ogóle nie miał zamiaru pozbawiać go różdżki na tak długo. To było tylko droczenie się i może próba uzmysłowienia mu czegoś.
Przysiadł na schodku, skoro i tak obojgu się nie spieszyło.
- Ale ty nie dasz mi nic w zamian - uznał, patrząc ponownie ku niemu, prawie wyzywająco.
W końcu Gryfon potrafił być nieprzewidywalny. Może jednak jakoś go zaskoczy?
- Ale z tym Robin Hoodem, to pojechałeś. Chyba nie do końca o to chodziło w tej historii.
Zamilkł jeszcze na chwilę, aby się zastanowić.
- W każdym razie... Czyli ty tak mnie oceniasz? Jako socjopatę? Czy stróża sprawiedliwości innej niż twoja? To co według ciebie jest sprawiedliwe?
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
Uu, tak chciał grać? Świetnie. Hiro zawiesił na nim wzrok, po czym zaśmiał się krótko, niewesoło.
- Jasne, oddaj. Sam mi to odda jak tylko będzie mógł. Wiesz dlaczego? Bo niektórzy mają jednak instynkty samozachowawcze. A ja nie jestem sam jeden.
Starczyło słowo do jego przyjaciół z Gryffindoru. Wystarczyło, by powiedział kto ma jego różdżkę, oraz kto ją ukradł w pierwszej kolejności. Obaj by widzieli gwiazdy inne niż na niebie, i z pewnością by się postarano żeby więcej takiej głupoty nie zrobili. Dlaczego? Bo po to właśnie byli gangiem, nie dla znęcania się, nie dla zabawy, ale żeby chronić siebie nawzajem. Żeby mieć azyl, jakiego potrzebowali. Nie wszyscy potrafili to zrozumieć, ale większość rozumiała gdzie nie wtykać nosa.
Nie skomentował reszty słów, aż do ostatniego zdania. Prychnął krótko, odwracając na chwilę wzrok.
- Chcesz rozmawiać o moralności, serio? Znajdź przyjaciół. - Spojrzał na niego znowu. - Uważam, że nic nie jest. Życie nie jest sprawiedliwe, a dostajesz to, co sobie sam ugrasz. Jak dajesz się sprać za zapalniczkę, przejebane, sucks to be you.
Mimo wszystko, mimo irytacji i poczucia zdenerwowania, zestresowania sytuacją, mówił dość spokojnie, choć nieco chłodno. A może po prostu bez większych emocji, bo naprawdę poddał się na tym świecie już jakiś czas temu. Poza tym, może i nie był takim chujem, na jakiego się malował, czasem nawet to pokazywał, ale jednak miękkość zagrażała i trwał w poczuciu, że gdy będzie jej za dużo, utnie mu łeb przy samej dupie.
- Jak dostaję zaklęciem w ryj w korytarzu, to ja mam przejebane. Raz na wozie, raz pod wozem. Ciebie nie wiem jak oceniam, bo za każdym razem zachowujesz się inaczej i ewidentnie myślisz o sobie wyżej niż prawdopodobnie jesteś, jak większość osób, szczególnie Krukonów, to w sumie mnie nie dziwi. Poza tym nie wierzę żebyś sam był niewinny i bez skazy, zastanawiam się tylko jakie ty masz spierdolenia.
Nie ma to jak pozytywny odbiór świata i otoczenia. Ale był złamany przez życie, a nawet nie był w jednej czwartej. Był wściekły, miał w sobie dużo żalu, pretensji, złości... Był po prostu zraniony, a wszyscy dookoła zbierali za to baty.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 120
- Znaczy, po tym jakby cię znalazł, tak? - spytał, ponownie patrząc ku niemu i nawet skinął głową na jego nogę.
Pozornie mówił o przekazaniu różdżki dalej tak obojętnie... A przecież obaj zdawali sobie sprawę z tego, że nie było to mu po drodze. Czemu miałoby być? Utknąłby tutaj aż do momentu, kiedy schodek postanowiłby go puścić, lub ktoś nie zjawiłby się tu przypadkowo z pomocą. To jest, o ile Camden zdecydował się go zostawić. Na razie była to tylko ciekawa rozmowa o hipotetycznych działaniach.
- To planujesz sobie coś ugrać, czy tylko gadamy? - spytał takim tonem, jakby był zniecierpliwiony.
Nie był. Raczej nie interesowały go po prostu takie teksty jak znajdź sobie przyjaciół, czy podobne.
Uśmiechnął się lekko na ostatnie słowa, choć nie było widać w tym ani krzty radości.
- Jak dobrze, że są osoby takie, jak ty, które sprowadzają mnie na ziemię, co? Jeszcze przypadkiem pomyślałbym o sobie coś dobrego, a to przecież nie do pomyślenia, skoro mnie nie lubisz, prawda?
Czy nie lubił? Tu też Camden nie był do końca pewien. Z jakiegoś powodu faktycznie zdawał się przestać życzyć mu źle... A przynajmniej aż do tego momentu, kiedy jego irytacja była właściwie dosyć zrozumiała.
- Ale coś na pewno mam. Każdy ma wady. Ja tylko staram się nie być chujem, ale czasem nie wychodzi. Jak wypada zrównać się temperamentem, na przykład.
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
- Chociażby. - powiedział spokojnie.
Acz wątpił czy w ogóle by wziął od niego tę różdżkę, jakby wiedział czyja to. Chociaż w sumie kto go wiedział, dla niego było to oczywiste, a typ może być skończonym kretynem. Zdawało mu się, że nie był, ale tak samo zdawało mu się, że Krukon obok niego złapał z nim wspólny język, a teraz jednak znowu cofnęli się niczym do pierwszego ich spotkania, tylko tym razem Hiro nie miał problemu z mówieniem.
Ale kurwa miał go w garści, jak by nie patrzeć. Znowu. Na jego zniecierpliwione pytanie ledwo powstrzymał niecenzuralną odzywkę, choć zdecydowanie bardzo działał mu na nerwy. Przy okazji imponował, fakt, bo dobrze to sobie rozegrał, przypadkowo w sumie dzięki schodom, ale nadal wkurwiał!
- Do usług. - Rzucił ponuro, opierając się o ścianę za plecami i poruszając uwięzioną nogą, bo może jednak uda się ją wyjąć. Ale nie dało, jedynie bolało szuranie o dechy zakleszczające jego kostkę, więc nie szarpał bez potrzeby, nie chciał sobie urwać nogi.
- Niektórzy po prostu nie dają się lubić. Gdybym nawet miał zacząć, jesteś mistrzem w przypominaniu mi dlaczego jednak to się nie uda. - No to sobie będą tak gadać, nic innego nie ugra. Prosić go nie zamierzał, przepraszać też nie, zresztą pewnie i tak nic by to nie dało. Duma nie pozwalała mu na żadne błagania, więc stał i wodził wzrokiem po otoczeniu, decydując się na nie patrzenie na Krukona, zamykając się na myśli, że wygląda cool, i będąc zwyczajnie wkurzonym. A miał taki dobry dzień do tej pory...
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 120
Westchnął cicho.
- A nie sądzisz może, że... Nie wiem, zachowuję się trochę, jak ty? - spytał spokojnie, odchylając się lekko w siadzie i opierając łokieć o stopień nad sobą. - Taka właściwie bezpodstawna złośliwość podyktowana losowym spotkaniem na korytarzu? Że może tamtego dnia ja miałem mieć przejebane... Że nie wyszło, to inna sprawa, ale miałem. Dziś ty masz przejebane. A mówiłeś o tym z tak chłodną obojętnością, że chyba cię to już nie rusza, prawda? Ale w tym wszystkim przypominam ci, że nie uda się mnie polubić? Przy czym, nie zrozum mnie źle, nigdy nie próbowałem, żeby ktoś mnie polubił.
To kłamstwo. Próbował. Może nie w ostatnim czasie, ale przecież każdemu się zdarzało. Camden był tylko w takim wieku, że powoli uświadamiał sobie, iż podobne desperackie próby nie mają sensu. Niektórzy polubią go za to, kim był, a inni za nic nie pozwolą sobie na spojrzenie na niego, jak na jednego z nich. Okłamywał się także, że już go to nie obchodzi. Obchodziło i jeszcze długo miało, ale czuł się stabilniej w wyparciu. I faktycznie, na razie zdawał się być bardziej stabilny. W dodatku miał te parę osób, z którymi się dogadywał, a to również nieoceniona wartość, która pozwalała mu mówić i myśleć o podobnych sprawach ze spokojem.
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
Pokręcił głową, spuszczając na chwilę wzrok, po czym nieoczekiwanie zaśmiał się krótko.
- Próbujesz zachowywać się jak ja, jak już. Ale nie, nie podejrzewałbym cię o, jak to poniekąd określiłeś, zniżanie się do mojego poziomu. Raczej próbujesz najwyraźniej albo mi coś udowodnić, albo narzuciłeś sobie bojowe zadanie nauczenia mnie czegoś, albo zmiany mojego zachowania. Oczywiście, ja cię nie powstrzymam, powodzenia. - Wzruszył lekko ramieniem. - Ale nie, poniekąd faktycznie nie rusza. Są gorsze rzeczy niż utknięcie w schodku, albo brak różdżki. Albo ominięcie zajęć, bo pewnie nie dotrę siłą rzeczy.
To nie tak, że wcale nie ruszało. Był przecież wkurzony, i czuł się zagrożony, i wszystkie emocje były. Wypowiadał się szczerze, bo były gorsze rzeczy i sam siebie uspokajał tym, że naprawdę to jedna z lżejszych, może lepszych rzeczy, jaka mu się przytrafiła. Była trudna, stresująca, choć grał jakby zupełnie go to nie obchodziło, ale no.
- Czyli chcesz po prostu pogadać i spędzić czas z bucem? - Spojrzał na niego z westchnieniem. - Zaznaczasz non stop jak to nie lubisz mojego zachowania, moralności, jak to bez sensu, że robię tak, a nie inaczej. A jednak jesteś tu i mogąc iść, z różdżką czy bez, siedzisz sobie jak na pikniku i gawędzisz. I ja tu jestem dziwakiem?
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 120
- No to próbuję. Moim zdaniem nie idzie wcale tak źle, ale wiadomo...
Szczerze mówiąc rozmowa była zwyczajnie ciekawa i przeciągał by ją, gdyby nie to o zajęciach. Zaraz, zaraz. Przed chwilą twierdził, że mu się nie spieszyło.
Camden zmarszczył lekko brwi.
- Zajęć? Masz na 14:00?
A był przekonany, że trzyma go tutaj wbrew jego woli w czasie wolnym. Cóż, to wydawało się trochę bardziej niefair.
- Nigdy nie mówiłem, że ja nie jestem dziwny. Po prostu słyszałem to tyle razy, że chyba nie muszę się tak przedstawiać, chyba wszyscy wiedzą. A ty wolałeś... Jak to było? Wyjątkowy? Niech będzie, ty jesteś wyjątkowy. Faktycznie brzmi trochę lepiej.
Zaraz jednak wstał i wyglądało to, jakby go przekonał. Zupełnie jakby faktycznie uznał, że nie ma co gadać z osobą o takiej moralności, czy zachowaniu... Ale nie w tym rzecz. Ponownie wspiął się tę parę schodków wzwyż i wyciągnął do niego rękę z różdżką. Niech lepiej leci na lekcję.
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
- Podpowiedziałbym to i owo, ale może niekoniecznie na swoim przykładzie.
Ciekawa... Może. Dla Hiro prędzej po prostu pełna nerwów, nie agresji dla odmiany, ale spięcia i pewnego rodzaju chodzenia po linie kiedy obaj próbowali jakoś się dogadać czy rozmawiać cywilizowanie, a przy tym nie dać się podejść faktycznym emocjom. Na przykład poczuciu zagrożenia u Hiro, a co za tym idzie, strachu. A za tym z kolei szła potrzeba samoobronny albo trzymania się na dystans.
- Ta, coś takiego. - Wzruszył lekko ramieniem. Jakoś nie przejął się tym, że ominie zajęcia, jedynie stwierdził fakt. Chyba że nauczyciel by kablował do ojca, że omija, ale niemal nigdy tego nie robił bez naprawdę ważnego powodu, zatem nie sądził by od razu się profesor wyrzygiwał.
Ale Krukon był bardziej przekonany, najwyraźniej. Zawiesił na nim wzrok, przyglądając mu się uważnie, ostrożnie. Trochę nie wiedział czego się spodziewać i choć logicznie myśląc nie podejrzewał żeby go miał zaatakować, to i tak spiął się w oczekiwaniu, zupełnie jakby miał zaraz oberwać, w gotowości by się bronić. A ten... Dał mu różdżkę. Chyba. Nie od razu nawet po nią sięgnął, podejrzliwie zerkając to na nią, to na chłopaka. Ostatecznie jednak wyciągnął rękę i jeśli mu oddał, poprawił patyk w dłoni mocniej, ściskając by w razie co mu nie wyrwał, tak w razie co.
Nie odrywał jednak od niego wzroku, czując jak szybko bije mu serce, jak każdy mięsień jest spięty w oczekiwaniu, a on z zaciętą miną czekał co chłopak zrobi.
|