Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
bogaty |
Hetero |
Pióra: 58
Zastanowiła się przez chwilę nad tym, o co pytała ją Amity. Rati zawsze chętniej żyła w tej bardziej klasycznej naturze Indii, ale faktycznie Indie i Wielka Brytania, czy chciały czy też nie, funkcjonowały wspólnie przez długie lata. Przecież to europejski wpływ zasiał u Hindusów i tyle kompleksów i z wesel zrobił prawdziwą rewię mody, byleby tylko pokazać się, kogo stać na droższe i piękniejsze ubrania.
— Tak, te, które można znaleźć w Anglii, też są często w Indiach. Ale są dość drogie. – Nie, żeby jej rodziny nie było na nie stać, ale i tak… - Wiesz, w Indiach są nieco inne ceny. Przeciętny człowiek musi pracować tydzień, żeby zarobić na szampon… - westchnęła głęboko, no ale taka była prawda. – A i tak tutaj, w Europie, takie ceny uważane są za bardzo niskie. Dlatego wielu Hindusów zakłada biznes zagranicą i sprowadza produkty z Indii, bo nawet gdy ustawią sobie jeszcze raz taką cenę, dla Brytyjczyków będzie ona bardzo tania.
W sumie nie wiedziała, czemu trzasnęła od razu taki wielki wywód, ale… Amity chyba chciała wiedzieć o europejskich kolczykach w Indiach, no to Rati jej powiedziała, jak to bywa finansowo. Chociaż mogłaby skończyć wypowiedź na stwierdzeniu, że taka biżuteria tam jest… Teraz mogło wyglądać tak, że Rati jej nie nosiła, bo jej nie było stać.
— Ja po prostu zawsze lubiłam te kwieciste kolczyki. Chociaż one też są strasznie drogie, najczęściej się je nosi do tańca.
Coraz lepiej jej idzie. Jak za bardzo nie mówiła nikomu o swojej pasji, tak zaraz wszystko wykłapie.
I w zasadzie ona też się nie zastanawiała, czy takie wyroby faktycznie są każde inne…
— W sensie, jak zrobisz je ręcznie, to faktycznie każdy jest inny. Ale jak robią je maszyny… no wiesz, jak normalne kolczyki, to chyba wszędzie są takie same.
Tak jej się zdawało.
Nie do końca to chciała wiedzieć, ale właściwie różnice, o których mówiła Rati były interesujące. W dodatku sądziła, że skoro ma ona stać się częścią ich rodziny, sama powinna wiedzieć takie rzeczy. Tak z szacunku do niej. I może żeby kiedyś nie palnąć jakiejś głupoty, albo nie popełnić nietaktu. Co prawda Rati nie zdawała się należeć do osób oceniających, ani takich, które mściłyby się za byle pomyłkę, jednak Amity mogła być nieco przewrażliwiona na punkcie podobnych rzeczy. Nie wspominając już o tym, że nie miała wielu koleżanek i liczyła zwyczajnie na jak najlepszy kontakt.
Jednak zamiast odpowiedzieć w jakikolwiek sposób, jedynie przyjęła wszystkie wiadomości i pokiwała głową.
- Aa... Do jakiegoś konkretnego rodzaju tańca, tak?
Właściwie z tańcem też nie miała za dużo wspólnego. Zwłaszcza jeśli chodziło o taki skoordynowany, wyuczony rodzaj jakiegokolwiek tańca.
- Znaczy, nie to żebym za dobrze się na tym znała, więc jeśli tak, to raczej musiałabyś mi wyjaśnić... - przyznała od razu, żeby tylko Rati nie miała wobec niej za dużych wymagań i nie przerosła jej ta kwestia.
Z drugiej strony, to tak jakby żądała wyjaśnień i zdaje się, że to również nie brzmiało najlepiej. O nie.
- Znaczy, też właściwie nie musisz, tylko tak mówię, nie znam się też na tym - dodała z przepraszającym uśmiechem.
Właściwie nie czuła się dobrze z tak szeroką niewiedzą.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
bogaty |
Hetero |
Pióra: 58
— No… w zasadzie to tak…
Ale nie chciała z drugiej strony, aby Amity pomyślała, że te kolczyki można nosić tylko do tańca i niczego więcej! Absolutnie! Przecież mogła je mieć na sobie w absolutnie każdej sytuacji.
A już w ogóle najgorzej, gdyby sobie pomyślała, że czas zacząć się uczyć tak tańczyć…
To wszystko poszło chyba w zupełnie innym kierunku niż przypuszczała, że pójdzie.
— Ale to nie znaczy, że nie możesz ich nosić tak normalnie, na co dzień – stwierdziła, wzruszając lekko ramionami. – To Twój prezent i Ty nim dysponujesz. Możesz zrobić z nimi co zechcesz – dodała, żeby Gryfonka na pewno była przekonana, że nie popełnia żadnego nietaktu.
No bo przecież… po to dawała jej jakiś podarunek, żeby się nim cieszyła w jakikolwiek tylko sposób będzie chciała. O to chodziło!
— Często Hinduskie tancerki noszą takie kolczyki do klasycznego tańca indyjskiego – wyjaśniła w końcu Rati, odpowiadając na wcześniej zadane pytanie, z nadzieją, że zapewniła Amity dostatecznie, że wszystko jest naprawdę w porządku. – Generalnie podczas takiego tańca zazwyczaj przystraja się kwiatami. Również i włosy, są takie specjalne spinki i girlandy.
- Tak, tak, wiem - pokiwała głową.
Mimo wszystko, spodziewała się, że Rati nie dała jej kolczyków wraz z oczekiwaniami, że nauczy się odpowiednio tańczyć, jednak była zarówno zainteresowana, jak i sądziła, że warto wiedzieć takie podstawowe informacje o biżuterii, którą będzie się nosić - a zdecydowanie planowała je nosić.
Zastanowiła się ledwie chwilkę przed zadaniem kolejnego pytania.
- Mm... I potrafisz, znaczy, znasz taki klasyczny taniec? To jest, na pewno znasz, ale próbowałaś? Właściwie, chyba fajnie byłoby kiedyś zobaczyć coś podobnego, skoro już same ozdoby wyglądają tak pięknie... Ee... Znaczy, niekoniecznie tak, że ty miałabyś tańczyć, to nie, mam tylko na myśli... Nie wiem, po prostu to brzmi ciekawie, jestem ciekawa jak to wygląda, fajnie byłoby mieć kiedyś szansę zobaczyć. Może kiedyś.
Nie chciała brzmieć, jakby wymagała prezentacji od samej Rati! Przecież nie każe jej tańczyć, żeby zaprezentowała swoją kulturę, tylko dlatego, że Amity była ciekawa. Nie o to chodziło. Po prostu szczerze chciała mieć szansę kiedyś być świadkiem podobnego występu.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
bogaty |
Hetero |
Pióra: 58
Poczuła się od razu lepiej, gdy Amity przytaknęła, że wie, że to ona decyduje, jak dysponować swoim prezentem. Całe szczęście, bo już zaczynała się martwić, że jeszcze przyjmie na siebie jakąś dodatkową presję. A przecież prezent miał być przyjemnością i ją chciała jej Rati sprawić, dając jej niespodziewanie takie kolczyki!
Jej pytanie jedynie nieco ją zaskoczyło i chyba też zbiło nieco z tropu…
— No… trochę się go uczyłam – przyznała dość niepewnie. Tak naprawdę bardzo się go uczyła, wraz z Kalą przecież potrafiły spędzać całe popołudnie, znikając w komnacie, aby uczyć się tańca. – Ale profesjonalne tancerki robią to lepiej – stwierdziła.
W zasadzie jej nagła skromność była nawet godna podziwu, zważywszy na to, że nie tak dawno temu sama tańczyła przed Griffinem i nawet nie miała zbyt wielu oporów…
Można powiedzieć, że była nawet nieco zazdrosna o to, jak ciekawa była kultura, w jakiej wychowała się Rati. To znaczy, jej rodzina wraz z religią również wniosła w jej życie całe mnóstwo zwyczajów, tradycji, ale... Cóż, nie potrafiłaby chyba tego wyjaśnić, ale zdaje się, że czegoś tu brakowało. Było w tym coś innego. A może po prostu to Krukonka opowiadała w taki sposób, że wszystko brzmiało tak atrakcyjnie? I może Amity rzadko tak naprawdę słyszała cokolwiek o innych kulturach? Może dlatego wszystko co znała, zdawało się być nijakie, a Rati otwierała przed nią coś niesamowitego? Nie oznaczało to, że była gotowa na zmianę wyznania, jednak zdecydowanie chciała dowiedzieć się więcej.
- Profesjonalne? - zapytała z lekkim zdziwieniem. - Myślałam...
Zacięła się na chwilę.
Cóż, właściwie czemu mieliby nie tańczyć tego profesjonalnie? W jej wspólnocie może taniec działał na nieco innych zasadach, ale przecież te parę lat temu już starła się z rzeczywistością - na zewnątrz było trochę inaczej.
- Właściwie nie wiem, czemu pomyślałam, że to tylko taki... Wiesz, rodzaj tradycji i to tylko na specjalne okazje.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
bogaty |
Hetero |
Pióra: 58
Rati zaśmiała się cicho. Sama nie wiedziała, dlaczego myśl, że taniec miałby być tylko rodzajem tradycji na specjalne okazje, budził w niej rozbawienie. Może dlatego, że czasami sobie tego tańca w żaden sposób nie wyobrażała?
— U nas na specjalne okazje, czyli głównie podczas świąt, stosuje się częściej albo post, albo wyprawia uczty. I czyści się figurki bogów, albo ozdabia kwiatami. No i w zależności od zwyczaju, czasem się te figurki huśta… Czasem sami ludzie się huśtają – z jakiegoś powodu Hindusi bardzo lubili huśtawki, uważali je za urocze i całkiem romantyczne – ale żeby tańczyli… to powiedziałabym, że bardziej odbywają się pokazy tańca, zatrudnia się profesjonalistów.
To było oczywiste, prawda? W Europie czasami też się tak robiło. Znaczy, nie do końca, ale nadal dość podobnie. W końcu Indie w dużej mierze zaczerpnęły z Anglii, gdy znajdowały się pod wpływem kolonialnym.
— Tutaj jest całkiem podobnie, nie? Są przecież całe rzesze tancerzy, konkursów tanecznych, muzycznych i tak dalej…
W gruncie rzeczy, Rati nie miała pojęcia o realiach, w jakich wychowała się Amity, ani o jej religii. Wiedziała tylko tyle, co do tej pory opowiedział jej Griffin, a tego wciąż było dość mało… Dlatego wiccanie wciąż jawili jej się jako jedna wielka niewiadoma.
Specjalne okazje, święta, no dobrze... Ale pokazy podczas takich uroczystości? Czyje pokazy? Czy to znaczyło, że wynajmowali kogoś obcego do tańczenia podczas takich okazji? I czy była głupia nie rozumiejąc takich rzeczy, skoro Rati się zaśmiała? W gruncie rzeczy nie miała jej tego absolutnie za złe, ale czuła się tylko bardziej zmieszana we wszystkim, czego właśnie się dowiedziała i liczyła chociaż, że dziewczyna powiedziałaby jej wprost gdyby jakiekolwiek pytanie było nieodpowiednie. Przy tym z kolei nieodpowiednie wydawało jej się też pytanie o to, po co huśtają figurki i czy kryje się za tym coś innego niż zwykła, niewinna huśtawka? Tutaj na pewno doszło do jakiegoś niedopowiedzenia i Amity musiała czegoś nie zrozumieć. Niemniej nie chciała już naciskać i wydobywać z niej kolejnych wyjaśnień. Kiedyś się dowie... Jakoś.
Zaraz jednak padło pytanie ze strony Krukonki, które wprawiło ją w pewne zakłopotanie. Tancerze, konkursy... No tak, istniały. Chyba istniały. Z tym, że dziewczyna niewiele o tym wiedziała. Raczej dorastała w swojej wspólnocie, gdzie nie było takich rzeczy. Z tańcem spotykała się przy świętach wiccańskich i na pewno nikomu przez myśl nie przeszło, aby zatrudnić kogoś do tej roli! Taniec miał być przyjemnością i sposobem na świętowanie.
- Tak sądzę, tak... - mruknęła niezadowolona z własnej odmienności.
Cóż, to frustrowało ją dosłownie od rozpoczęcia nauki w Hogwarcie. Miała zupełnie inne doświadczenia, niż jej rówieśnicy - i to zarówno ci pochodzący z rodzin magicznych, jak i mugolskich.
Ale absolutnie nie miała zamiaru teraz żalić się z podobnych rzeczy! O nie! Wiara, w jakiej się wychowała, była świetna. Znaczy, tak jej to przedstawiali i mimo, że czasem miała jakieś drobne wątpliwości... Nie, to zupełnie nie temat na teraz, nie dla Rati i po prostu nie.
Nie chodziło przy tym wcale o to, że miała zrezygnować z całej kultury, w jakiej się wychowała, czy też że jej zwątpienie, które chwilami wracało miało sprawić, aby całkowicie odwróciła się od wierzeń i tradycji rodzinnych. W gruncie rzeczy, pasowało jej to wszystko, tylko... Niektóre elementy były trudne.
- Mmm... Ale... - zaczęła nieco niepewnie i powoli, jeszcze budując wypowiedź w myślach. - Chyba u nas taniec, to też nieco... Trochę co innego. U nas, jako w mojej rodzinie i ogólnie... Wszystkich, wspólnocie, tak? To też rodzaj... Świętowania, ale też podczas zabawę, a nie... Pokaz.
Zaraz spojrzała kontrolnie na Rati. To, co mówiła chyba nie brzmiało najlepiej. Czy na pewno nie pomyśli sobie, że ocenia ich sposób świętowania i uważa swój za lepszy? Trochę tak było, ale nie chciała dać tego po sobie poznać! W dodatku, była szczerze ciekawa, jak to wygląda podczas ich uroczystości. Chętnie by w tym uczestniczyła. Nawet jeśli to trochę dziwne.
- Ale myślę, że tak poza wspólnotą, są już wszystkie, różne rodzaje pokazów i właśnie takich... Profesjonalnych występów.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
bogaty |
Hetero |
Pióra: 58
Rati przyglądała się Amity z zaciekawieniem, i z lekkim zawodem przyjęła, że Gryfonka tak krótko jej streściła cały swój taneczny zwyczaj.
Była zwyczajnie ciekawa! W jej kraju podchodzono do niektórych rzeczy inaczej, tutaj inaczej, natomiast z kulturą Fina nie spotkała się dotąd wcale, dlatego ciekawiło ją, jak ludzie z ich wspólnoty podchodzili do różnych rzeczy. Wierzyła też, że gdy dowie się czegoś więcej, gdy lepiej ich pozna, będzie w stanie lepiej zrozumieć i jego, i jego siostrę. A zależało jej na tym. Dogadywała się dobrze z Finem i chociaż byli narzeczeństwem na próbę, to…
Chyba zaczynała się zagalopowywać.
— To brzmi ciekawie – skwitowała, wiedząc, że Amity czasem potrzebuje zachęty i okazania akceptacji, żeby się rozwinęła.
Amity była bardzo ciekawą osobą, chociaż miała wrażenie, że nieco przygaszoną. Fina mogła określić jako spokojnego i wyważonego. Amity zdawała się jej odrobinę niepewna we własnym życiu, a w szczególności w kontaktach z innymi. Ciekawa była, co było tego przyczyną.
— To znaczy, że wspólnie się bawicie, tańcząc? – dopytała z nadzieją, że dziewczyna zrozumie jej małą sugestię, aby się rozwinęła. – Jak to wygląda?
Mimo wszystko nie była przyzwyczajona do takiego zainteresowania. Z pewnością jej swego rodzaju odmienność stanowiła coś interesującego - i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu - jednak na nią działała jedynie w taki sposób, że czuła się zmuszona odsunąć się w cień. Nie dlatego, że czuła się gorsza, czy też wstydziła się. Raczej żyła w przekonaniu, że ludzie jej nie zrozumieją, tak samo, jak i ona nie rozumiała ich. Może jedynie z tą różnicą, że oni nawet nie chcieliby jej zrozumieć.
Rati z pewnością była inna i udawało jej się zbliżyć do Amity, a Gryfonce z kolei udawało się chyba jej nie odpychać swoim zdystansowaniem. Faktycznie powoli się otwierała.
- Mmm... - zastanowiła się mimo wszystko chwilkę składając ręce jedynie czubkami palców i na moment odwróciła od niej wzrok.
Dla niej było to oczywiste, w związku z czym nigdy nie zastanawiała się, jak mogłaby opisać podobne wydarzenia. Rzadko to robiła.
- Wiesz... To też nie tak, że byłyby jakieś... No nie wiem... Zasady? Raczej wychodzi różnie, tak myślę, tak samo jak każda okazja jest inna i jest to troszkę niepowtarzalne za każdym razem, przynajmniej dla mnie. Jest muzyka, jedzenie, taniec, najbliższe osoby, trochę refleksji... Chyba trochę inaczej, niż inni świętują.
A przynajmniej tak sądziła po latach spędzonych w Hogwarcie i szoku kulturowym jakiego doznała już na pierwszym roku.
W końcu opuściła ręce, ponownie patrząc ku Krukonce.
- To... Właściwie chyba nic takiego - dodała wzruszając lekko ramionami, uświadomiwszy sobie, że właściwie nie powiedziała jej nic.
Można było to podciągnąć pod świętowanie kogokolwiek i gdziekolwiek. A przecież u nich było inaczej!
Zmarszczyła lekko brwi.
- Chyba Griffin ci to lepiej wyjaśni - uznała z pewną dozą demotywacji.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
bogaty |
Hetero |
Pióra: 58
Amity na szczęście zrozumiała drobną sugestię Rati, aby rozwinęła swoją myśl i Krukonka skwitowała początek jej opowieści uśmiechem. Potem omiotła spojrzeniem okolicę, aby znaleźć sobie swobodne miejsce, aby usiąść. Przycupnęła więc przy niewielkiej fontannie i powróciła zaciekawionym spojrzeniem do opowiadającej Gryfonki.
Nie mogła zrozumieć, ale miała wrażenie, że Amity jest osobą bardzo… niepewną. I nie rozumiała w zasadzie, dlaczego. To też nie tak, żeby ją dobrze znała, skądże znowu. Pewnie gdyby nie Griffin, nie zaczęłyby ze sobą rozmawiać, w końcu były z innych klas i domów. Teraz jednak wszystko się zmieniło, gdy rodzice ich zaręczyli. A Rati widziała coraz więcej sensu w tym związku… i miała cichą nadzieję, że z Finem było ponownie.
Dlatego też chciała trochę lepiej poznać jego siostrę. A dziś, patrząc na nią, miała wrażenie, że Amity jest strasznie niepewna, jakby nie wiedziała, jak się zachować i czy to, co mówi, jest odpowiednie…
Dziwne.
Pokręciła głową natychmiast, kiedy Gryfonka znów zaczęła się wycofywać.
— Nie, no coś ty! Rozumiem to świetnie. I uważam, że to zupełnie urocze. Wiesz, znam moc tańca i wiem, że potrafi łączyć ludzi. I to niekoniecznie ten artystyczny, ale ten spontaniczny – podjęła szybko i posłała Gryfonce uśmiech, żeby nie próbowała już dłużej uciekać. – U nas czasami też jest tak na weselach. To znaczy, poza standardowymi pokazami tańca, to też tańczy się… tak po prostu. I w sumie chciałabym zobaczyć na własne oczy, jak to jest u was. Czuję, że by mi się spodobało.
I nawet nie naciągała prawdy. Naprawdę to, co opowiadała jej Amity, brzmiało bardzo przyjemnie.
Spojrzała ku niej z pewnym zagubieniem. Urocze. To słowo brzmiało dziwnie protekcjonalnie wobec zwyczajów, w jakich się wychowało... I to nic wielkiego, jak również zdawała sobie sprawę, że Rati wcale nie miała nic złego na myśli, jednak z jakiegoś powodu to słowo absolutnie jej tu nie leżała. A co więcej...! Ach, tak. Co więcej, miała jej nigdy o tym nie powiedzieć. Może kluczem do dobrej komunikacji była rozmowa o takich zgrzytach, ale nie chciała być problematyczna. Nie dla niej.
Zareagowała z początku jedynie uśmiechem.
- Akurat jestem pewna, że będziesz miała dużo okazji - odparła, szczerze licząc, że to prawda.
Polubiła ją i co ważniejsze, Rati zdawała się polubić ją i nawet rozumieć ją dosyć dobrze na tle innych uczniów Hogwartu... Zdawała się bardziej otwarta, chętna do rozmowy, a jej doświadczenia też w jakiś sposób odbiegały od ogólnej normy i... No dobrze, to Amity była zdystansowana i trochę uprzedzona. Ale patrzyła na wszystko z wyjątkowo innej perspektywy.
- Mmm... No i oczywiście mam nadzieję, że ci się spodoba - kontynuowała, splatając i rozplatając ze sobą palce swoich dłoni. - Bo jeśli chodzi o resztę... To znaczy, wydaje mi się... Myślę, że mało kto by zrozumiał i chciał bawić się w ten sposób. Znaczy, mam nadzieję, że-, i nie chcę cię w żaden sposób zniechęcić, po prostu... Wiem, że to w pewien sposób inne.
z/t x2
|