Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
Schody na pierwsze piętro Boczne, nieco dalej położone od głównych korytarzy schody wyłożone czerwonym, zdobionym dywanem. Może niewiele w tej szkole zdaje się być solidne i nie zwiastujące cegły spadającej na głowę, czy innych niespodzianek, acz tu akurat z pewnością można czuć się bezpiecznie. Te stopnie prowadzą bezpośrednio na niższe piętro, nie posiadają żadnych pomieszczeń ani odnóg po drodze.
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
3 październik 2020; 16:20
Jakoś od następnego dnia było mu w sumie trochę głupio, znowu, po rozmowie z Krukonem. Może nie robił sobie wielkich tyrad, bez przesady, ale może faktycznie bez sensu się zestresował? Albo ogólnie był dzikusem? To nie tak, że celowo i świadomie taki był, po prostu impulsy działały, a nerwy odreagowywał właśnie w jakiś sposób agresywnie, czy to słowami, zachowaniem, czy fizycznie, zależało od kontekstu. Taką formę wyładowania znał, innych go nie nauczono! Znaczy były też spacery, ale jakoś nie był fanem dymania po polach przez godzinę, nie chciało mu się. W mieście jakoś wszystko było ciekawsze, miejsca były do odkrycia. A tu? Co najwyżej mógł poszukać nieśmiałków na skraju lasu.
Tak czy inaczej, teraz unikał Krukona nie dlatego, że się go obawiał, ale bardziej nawet właśnie było mu głupio. Trochę tylko się zagapiał na głównych posiłkach, bo był ogólny chaos jak zawsze i nikt nie zwracał na to szczególnej uwagi. Przynajmniej póki niechcący nie pochwycił sam spojrzenia blondyna, na co naturalnie od razu odwracał wzrok w niezręczności i udawał, że wcale się nie gapił. Ale zastanawiało go co tak naprawdę dzieje się w ich... Znajomości, powiedzmy. Po prostu była dziwna i nie dawało mu to spokoju.
Z obiadu wyszedł w miarę późno, tak żeby nie pchać się z największym tłumem. Trochę też czekał aż Krukon wyjdzie, ale potem i tak zgubił go gdzieś i po zawodach. Wstał więc i skierował się do wyjścia, wodząc wzrokiem po ludziach dookoła tak z czystej przezorności. I faktycznie jak wyszedł zza drzwi, zobaczył na lewo tyłem stojącego Krukona gadajacego z kimś żywo. Od razu odruchowo w sumie skręcił w prawo, choć wzrok zatrzymał na nieco dłużej na chłopaku, po czym jak spojrzał przed siebie...
- GAH! - Podskoczył głupio w szczerym zaskoczeniu i nie strachu, a przestrachu, różnica! A wszystko przez to, że owy Krukon stał przed nim. - Kurwa. - Dodał jeszcze bez przemyślenia, na chwilę kładąc dłoń na piersi. To nie tak, że miał zamiar teraz uciekać, po prostu no, szczere zaskoczenie wjechało.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 120
Może i Camden myślałby stopniowo mniej o małym - co najmniej wzrostem - Gryfonie, gdyby ten bezczelnie nie gapiłby się na niego w trakcie niektórych posiłków. Tak, zauważył. Sam czasem na niego zerkał, ledwie przelotnie, ale zwracał na niego uwagę, nigdy nie wylewając z siebie wiadra żali, jak bardzo przeszkadzała mu jego obecność. Ten jednak przeciwnie. Więc dlaczego się gapił? To było jak prowokacja. Dla odmiany nie prowokacja agresji, tylko... No właśnie, czego? Kontaktu? O którym mówił, że tak bardzo go nie chce?
Jednak nie prześladował go. Nie był wścibski. Zdążył nawet w ostatnich dniach skrzywić się ze dwa razy na wspomnienie, że właśnie tak został nazwany.
Z ciekawości za to jeszcze pierwszego dnia tego miesiąca zapoznał się z własnym horoskopem - i być może przypadkiem przeczytał pozostałe z nich w poszukiwaniu informacji, jakim i dla kogo jest takim problemem. Dla Koziorożca. Którego nie spodziewał się tak szybko spotkać w podobnych okolicznościach do ostatnich. Przynajmniej w innym miejscu. W przeciwnym wypadku Gryfon zapewne uznałby, ponownie, że ten go prześladuje.
Właściwie sam nieco się wzdrygnął, gdy ten wydał z siebie okrzyk. Chyba nie był aż tak straszny, mimo wszystko?
Zmierzył go uważnie wzrokiem.
Cóż, dzisiaj poszukiwał jednego. Horoskop mu powiedział. Horoskop polecony przez chłopaka przed nim. A "cześć" jakoś nie pasowało tu na reakcję, czy... Czy w ogóle do rozpoczęcia rozmowy w ich wykonaniu.
- Jesteś przypadkiem moim szczęściem, Koziorożcu? - spytał takim tonem, jakby była to najnormalniejsza rzecz, jaką wypowiedział w życiu.
Wszystko się zgadzało. Trzeci października. I chciał, żeby sam wymyślił mu imię. Koziorożec brzmiało lepiej zarówno niż skurwiel, jak i ofiara.
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
Nigdy nie wiedział czego się spodziewać po Krukonie i zdawało się, że nigdy też ten nie zwiódł go zupełnie niespodziewaną wypowiedzią. Jakoś tak po prostu często nie wiedział jak zareagować albo był zdziwiony albo no, po rpostu było "niestandardowo". Teraz również się nic nie zmieniło, co więcej, ze wszystkiego, co mógł kiedykolwiek usłyszeć, TO było absolutnie... Specjalne. W wielu znaczeniach tego słowa. Hiro zawiesił na nim na chwilę wzrok, zaraz lustrując go nim krótko w niewiedzy jak nawet powinien zareagować na podobny tekst. Koziorożcu?
Dopiero po chwili, krótkiej, ale nadal nie w lot ogarnął, dotarło, że Krukon nawiązuje do jego znaku zodiaku. Zatem sprawdził jego horoskop, ciekawe. Albo ma taki sam znak, albo wścibstwo jednak było troszkę trafne. Choć całkiem możliwe, że Hiro mylił to pojęcie ze zwykłym zainteresowaniem w tym przypadku.
- ...To miał być flirt czy co? - powiedział spontanicznie, raczej normalnym tonem, unosząc przy tym brwi wysoko. Normalnie pewnie nawet parsknąłby śmiechem, ale teraz zaskoczenie jakoś wyparło aż taki wylew innych emocji. Poza tym co to za tekst w ogóle?! Koziorożcu? Chyba jednak rozważy to przedstawienie się... Chociaż to słabo o nim świadczy, że skurwiel go nie przekonał, a znak zodiaku już tak.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 120
To zdecydowanie nie był flirt. A jeśli tylko tak brzmiał, Camden powinien robić notatki z... Cóż, samego siebie. Nie był przekonany, czy potrafił flirtować, czy raczej kiedykolwiek flirtował. Pewnie tak, tylko nie rozpatrywał tego w ten sposób?
Powstrzymał się od pytania, czy gdyby to był flirt, przyniósłby mu trochę szczęścia. Nie był co prawda przekonany, czy wierzy w horoskopy, ale skoro zdążył go już przeczytać - to jest swój i każdego innego znaku - i obiecano mu szczęście akurat dzisiaj, chciał je otrzymać! Choćby tu i teraz.
- To zarzut, czy nadzieja? - spytał, doskonale wiedząc które.
Nie. Raczej on był przekonany, że wie które. Chciał jedynie odpowiedzieć drobną złośliwością.
- To co, nadal się mnie nie boisz? - spytał beznamiętnie, choć patrzył na niego z pewnym zainteresowaniem, w kontekście jego reakcji sprzed chwili.
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
Wydał z siebie dźwięk będący czymś pomiędzy prychnięciem a parsknięciem. Fakt, że go rozbawił, ale też przewrócił oczami, bo to durny tekst. Nawet gdyby chciał flirtu, a nie chciał!, to jakoś Koziorożec nie był chyba tym, co miałby na myśli. Ale i tak kącik ust na chwilę uniósł w rozbawieniu. Znikł dopiero na kolejne słowa. Podpierając się jedną ręką pod bok, Hiro otwartą dłonią drugiej ręki krótko pokazał jakby na stopy Krukona.
- E, nie boję, wyrosłeś jak spod ziemi po prostu. Nie wiesz, że skurwieli się tak nie zachodzi? - Ani ofiar, tym bardziej w sumie... Ale nie przejdzie mu przez gardło żeby do niego tak siebie samego nazwać, jeszcze nie ten etap.
- Doszukałeś się mojego znaku zodiaku, huh? - Dopytał, lekko rpzekrzywiając głowę i przyglądając mu się badawczo. - Nie wiem czy to nie gorsze niż ostatnie pomysły.
I naprawdę nie wiedział... Cokolwiek by blondyn wybrał z ostatnich "propozycji", jakoś mimo wszystko lepsze to było niż jakiś rogacz. Poza tym na tym etapie troszkę już męczyć zaczynało, że się znają, ale się nie znają. Ale duma nie pozwalała się przedstawić jako pierwszemu! Chociaż teraz już się zastanawiał...
- Trochę nie fair, że ty znasz mój znak, a ja twojego nie. - Taka tam sugestia.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 120
Zmarszczył brwi natychmiastowo. Czyli że to zawsze będzie jego wina? Ale Gryfon chociaż w to wierzył? I może jeszcze zaraz okaże się, że to od pierwszego spotkania? Ale jeśli faktycznie miał tak pomieszane w głowie, może i faktycznie istniała szansa, że w jakimś stopniu się go bał? Trochę jak dzikie stworzenia, które przez strach reagują agresją... A chłopak był właściwie trochę dziki.
- Ale to ty na mnie wpadłeś. Znowu.
Właśnie. Znowu. Tylko może ostatnio przestraszył się nieco mniej, póki Camden nie podniósł ręki...
Zaraz jednak dowiedział się, że miał jakieś pomysły, na co popatrzył na niego w czystym zmieszaniu.
O co znowu był oskarżany? I skoro był, to czemu chłopak nie chciał sobie tego wyjaśnić? Nie śmiał jednak pytać. Tacy jak on nie rozumieli poprawnie słów "wyjaśniać sobie".
Z kolei sugestia nijak do niego nie dotarła. Nie chodziło o to, że miał ukrywać swój znak zodiaku. Raczej był przekonany, że Gryfon go nie potrzebuje, a nawet nie chce znać. Czemu miałoby być przeciwnie? Jedynie zarzuciłby mu tym większą dziwność i wtedy miałby absolutną rację.
Wzruszył zaraz ramionami.
- Skoro już i tak czytałem horoskop przez ciebie... Dobrze wiedzieć, jakim rodzajem problemu się jest.
Nie wiedział, jakim jest problemem, ale wiedział, że jeśli tylko nim był, chłopak nie posłuchał się rady z artykułu.
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
No wpadł, racja. I to w zasadzie umykając przed nim, choć jak się okazało, pomylił osoby. Trochę ironiczne... Chociaż w ich relacji było wiele ironii, i sprzeczności, i nieporozumień.
- Znowu? Ostatnim razem to ty szedłeś środkiem- - I wtedy zdał sobie sprawę jak bardzo brzmi jak Krukon po ich pierwszym spotkaniu, kiedy to na siebie wpadli i mieli niemal taką samą rozmowę, ale odwrotnie. Wow. Pokiwał głową, zaśmiewając się do siebie krótko, odrobinę niezręcznie. - Okej, dobra, tu mnie masz. - Podsumował, wzruszając ramieniem lekko. Samo wyszło, że nie miał nawet po co dyskutować, bo kłóciłby się sam ze sobą.
Zainteresowały go w sumie kolejne słowa. Po raz kolejny widać, pierwszy od rozmowy na błoniach, nawet pozwolił sobie na ludzką rozmowę zamiast analizowania i dystansowania się na siłę. Raz, że miał dobry humor, dwa, że po ostatnim spotkaniu nadal było mu głupio, a trzy, póki co Krukon nie dał mu też powodu do bycia złośliwym. A raczej nie innego niż sam fakt istnienia, ale póki nie czuł się zagrożony, Hiro był gotowy na normalną, cywilizowaną rozmowę.
- Oh, ciekawe, i co wywnioskowałeś? - Bo on miał z tym problem chwilami! Znaczy tak ogólnie wiedział w czym rzecz, ale tak rozkładając ich spotkania na części pierwsze, jedyne co czuł to zagubienie i rosnącą ilość pytań.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 120
Faktycznie, gdy tylko zaczął się tłumaczyć, popatrzył na niego spod przymrużonych powiek z jeszcze większym niedowierzaniem. Och, naprawdę? Chciał iść tą drogą? Chciał być aż takim hipokrytą?
Szczerze mówiąc był też dosyć negatywnie nastawiony po ich ostatnim - i sam nie wiedział, po którym nie - spotkaniu, jednak wtedy Gryfon niespodziewanie wycofał się z hipokryzji, zupełnie jakby przyznał się do błędu. Czy to właśnie to szczęście, o którym mówił horoskop? Skłamałby, gdyby nie liczył na coś więcej, ale nie miał zamiaru wybrzydzać. Jeżeli miał stać się choć trochę mniej skurwielem, to jednak zwycięstwo. Nawet jeśli dotyczyło to jedynie kontaktów z Camdenem.
- Że czytasz horoskopy, ale ich nie słuchasz - odparł bez zawahania, szczerze podkreślając, co do tej pory chodziło mu po głowie na ten temat.
Jak to było? Żeby nie zajmował się problemami, póki nie zajdą mu drogi? Cóż, skoro już uważał go za problem i jednak interesował się takimi artykułami, mógł posunąć się o te pół kroczku dalej i załatwić sprawę. O ile wiedział jak... Podpowiadając, dla Camdena sprawę załatwiałaby właśnie cywilizowana rozmowa. Nie groźby, ucieczki, złośliwości. Zwłaszcza gdy mimo ucieczki, złapał go raz, czy dwa na gapieniu się oraz w gruncie rzeczy nie zdążył jeszcze reagować na niego natychmiastowym odwrotem. Intuicja podpowiadała mu, że jest jeszcze coś, czego w całej tej sytuacji nie rozumiał.
- Że nie jestem jedynym problemem - dodał po chwili spontanicznie, przekrzywiając lekko głowę i przyglądając mu się uważnie.
Czy to już czas na odwrót z jego strony? Albo to, albo wyprze się wszystkiego. Czemu miałby zachować się inaczej? Czemu miałby żalić się z problemów akurat jemu?
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
Wbrew powszechnej opinii i zaciekłych starań Hiro by uchodzić za najgorszego, a przynajmniej w większości takie sprawiał wrażenie, wcale nie był w rzeczywistości taki okropny. Miał swoje i faktycznie wiele można mu zarzucić, nie raz zachowywał się jak świnia totalna, ale było to wynikiem wysokich murów, jakie wokół siebie stawiał. Postawa obronna była podstawą u niego, po prostu.
Bywało jednak, że na chwilę te mury trochę opuszczały się, traciły na sile na tyle, że jego dużo przyjemniejsze ja dawało się zobaczyć, mniej lub bardziej. Szczęśliwie dla Krukona, to był własnie ten dzień kiedy Hiroshi odstąpił od walki i codziennej agresji wobec otoczenia i świata, odstąpił od obronny przed rzeczywistością i pozwolił sobie na to by nieco popuścić te wiążące jego pierś więzy i dać sobie odetchnąć. Nie miał odwagi by w tym zostać na długo, jeszcze nie. Ale nie można powiedzieć by się źle czuł w roli kumpla, a nie oprawcy.
- Czytam z ciekawości co tam nabazgrali. Nie to żebym nie wierzył zupełnie w takie rzeczy, ale nie przekonuje mnie ta "niby prawdomówność" gazety w tej kwestii. Ale ziarno prawdy może być, z tobą całkiem ironicznie wyszło.
Wzruszył lekko ramionami, wsadzając ręce do kieszeni bluzy. Zastanawiał się do czego dąży blondyn, co dokładnie chce wiedzieć. Bo w czymś na pewno węszył, musiał skoro aż poczytał który horoskop jest jego. Niby nie chciał zbytnio nic o sobie mówić, ale też dużą pokusą była myśl, że jak coś zdradzi, to i się czegoś sam dowie, handel wymienny. Jeśli dobrze to rozegra, oczywiście, ale no miał też swoją rację ciekawości, nawet zupełnie już temu nie zaprzeczał.
- Na szczęście jesteś, absolutnie mi wystarczy szczerze mówiąc. Kilku takich jak ty i chyba bym zwariował.
Mimo wszystko powiedział to z lekkim rozbawieniem, nikle unosząc kącik ust i troszkę mrużąc oczy gdy mu się przyglądał badawczo. Frustrowało go, że nie wie o nim absolutnie nic. Poza domem i klasą, tak, ale poza tym? Ciekawość go zżerała, skoro już tyle razy się mijają, może powinni jednak coś wiedzieć... Znaczy on powinien. Tak z dystansu. Przecież umiał nad sobą panować, odcinać się od ludzi zawodowo niemal. Inna sprawa, że do tej pory nikt mu się nie podobał, ale to nie tak, że to hipnoza, tak? Na luzie. Totalnie. Więc zdecydował się zaryzykować i wyciągnął do niego rękę.
- Hiroshi. Nie Koziorożec. - Powiedzmy, że to całkiem fair przywitanie.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 120
Camden jedynie popatrzył na niego dosyć wymownie. Tylko czytał z ciekawości. Ale przecież nie było nic niewłaściwego w czytaniu horoskopów z Proroka. W gruncie rzeczy chyba pisała je osoba kompetentna. Chyba dla wszystkich, którzy wychowywali się wśród magii, to jasne, że obejmuje ona też wróżenie! Krukon nie był z kolei przekonany przede wszystkim dlatego, że horoskopy nie były nijak precyzyjne. Trzeci października miał być dla niego szczęśliwym dniem. I co to znaczy? Ile dostanie tego szczęścia i właściwie w jaki sposób można byłoby zmierzyć szczęście? Czy szczęśliwy dzień, to taki, w którym nie dzieje się nic szczególnie złego, czy znajdzie galeona na ziemi? Czy raczej może Gryfon faktycznie miał być jego szczęściem - i wtedy byłby solidnie zawiedziony.
Zaraz jednak uśmiechnął się lekko, gdy usłyszał jego wypowiedź i pokręcił głową.
- Jeśli to jest część gazety, której prawdomówność kwestionujesz...
Cóż, Prorok był dobrym źródłem informacji, jednak często zdawał się nieco stronniczy... A przy tym nie miał solidnej konkurencji. Zdaniem Camdena absolutnie nie był nią Żongler, który nijak nie potrafił reprezentować własnej prawdopodobnej rzetelności.
Zaraz z kolei powstrzymał się od komentarza, iż chłopak nie mógł zwariować, bo to już zdążyło się dokonać, co udowadniał swoimi dziwnymi napadami agresji, roszczeniowości i przekonania o jakiejkolwiek wyższości. Zamiast tego pokiwał głową z powagą, jakby absolutnie się z nim zgadzał. Jeśli będzie wystarczająco bystry i spostrzegawczy, dostrzeże w tym pewną niewerbalną ironię... Jeśli nie, będzie szczęśliwszy i ta opcja nawet nieco bardziej odpowiadała Krukonowi. Mógł żyć w swojej ironii samotnie i cieszyć się nią tak samo.
Popatrzył na niego z nieco większym zaskoczeniem, gdy zdecydował się mu przedstawić. Nawet w reakcji uniósł brwi i otworzył lekko usta, by się przedstawić, jednak wtedy Hiroshi dokończył swoją wypowiedź i... Jakoś zaciął się na tym nie-koziorożcu.
- Zaraz, nie jesteś koziorożcem?
Teraz nawet nie chodziło o to, że celowo zwlekał z przedstawieniem się! Może to przynależność do Ravenclawu sprawiła, że jego duma właśnie ucierpiała, bo pojawiła się możliwość, iż pomylił się czytając horoskopy. Ostatecznie chyba ze dwa wspominały o jakimś rodzaju problemów, ale wpis o koziorożcu zdawał mu się pasować dużo lepiej...
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
Cóż, fakt, że w Proroku nie można wierzyć we wszystko, co się czyta. Ale na czymś się to jednak opiera i w sumie czytał zwyczajnie chcąc mieć jakąkolwiek wiedzę, tak żeby nie było, że jest debilem i nic nie wie o świecie poza szkołą. Wielu by pewnie nie podejrzewało go o jakiekolwiek zainteresowanie. Tacy jak on interesowali się tylko codziennym wpierdolem, byciem "lepszym od innych", myślą tacy o "tu i teraz", a nie co będzie za pięć lat albo co dzieje się w wielkim świecie. I może faktycznie tak z reguły było, tylko Hiro nie był do końca taki. Robił się na takiego dla własnego poczucia bezpieczeństwa, ostatecznie jednak miał ambicje, miał marzenia, cele, uczył się nieźle, choć starał się nie być z tym zbyt zauważanym... Po prostu stać go było na wiele więcej. Niestety, świadomie był taki...
- Może nie jedyna, ale jakoś we wróżby na żywo łatwiej uwierzyć niż skrajnie ogólne trzy zdania z gazety częściowo wątpliwej prawdomówności właśnie. - Wzruszył ramionami. - Ale i tak zaglądam, bo mogę.
Może lepiej, że Krukon nie skomentował szerzej słów Hiro. Generalnie Gryfon nawet nie rozdrabniał się w swojej głowie na szczegóły tego stwierdzenia, jedynie luźnym żartem rzucił ot coś, o czym nie myślał wiele i nie zamierzał czepiać się szczegółów. Szczególnie, że były dla niego nieprzychylne.
Nie zwrócił uwagi jak jego słowa mogą zabrzmieć. Jemu chodziło o to, że nie nazywa się Koziorożec, naturalnie, ale jak Krukon się zawiesił i dopytał, faktycznie jakoś dopiero zauważył, że brzmi jakby zaprzeczył temu, jaki ma znak. Inna sprawa, że przy okazji dosłownie w tą sekundę czy dwie zdążył poczuć kopniaka stresu czy czegoś w tym rodzaju, że Krukon nie przyjmie jego przedstawienia się i nie tylko Hiro wyjdzie na frajera miękkiego (jakąkolwiek logiką się kierując...), ale może ten go wyśmieje czy coś. Zatrzymał na nim wzrok na sekundę, otworzył usta w zdziwieniu, po czym opuścił rękę, marszcząc brwi i krótko się zaśmiewając, choć nieco sztywno.
- Jestem, po prostu mam przy tym normalne imię. - To był żart, bucu, co straszysz. Aczkolwiek to też ten moment kiedy znowu Hiro zastanowił się czy to będzie obustronna wymiana informacji czy... Nie.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 120
No dobrze, jakoś z tego wybrnął. Faktycznie horoskopy w proroku były nieco skąpe. Zbyt skąpe. Nawet jeśli czaiła się w nich prawda, była ona solidnie zakamuflowana. W końcu problemem Gryfona mogłoby być cokolwiek, tak samo jak szczęściem Camdena... Nie wspominając już o tym, że równie dobrze obaj mogliby przeoczyć te elementy w realnym życiu.
Pokiwał więc głową, mimo wszystko przychylniej, przyjmując wyjaśnienie, nawet jeśli wciąż uważał, że Hiroshi musiał wierzyć, że jednak coś w tym jest. A może podkreślenie, że nie wierzy w podobne życie było tylko jakąś strategią obronną? Może chciał wpierw wyczuć, co Camden o tym wszystkim sądził? Z tym że to zdawało mu się nieco głupie... Dlaczego miałby przejmować się akurat jego zdaniem?
Przezornie więc nie skomentował. Kiwanie głową wystarczyło. Przyjął do wiadomości, nie hejtował, starczy. Byli na dobrej drodze. O ile z Gryfonem w ogóle dało się obrać dobrą drogę. Nawet jeśli dziś zdawał się normalny, Krukon nie wykluczał wcale opcji, że przy kolejnym spotkaniu ponownie będzie na niego syczał.
Gdy czekał na jego odpowiedź - pytając samego siebie w duchu, jak tak bardzo mógł pomylić się, co do jego zodiaku - jego wzrok powędrował za ręką chłopaka, która powoli smutno opadała, jakby odbierając mu szansę na zawarcie... Sojuszu? Dopiero na odpowiedź podniósł wzrok, by popatrzeć mu chwilę w oczy... I choć Camden powstrzymał uśmiech, żeby tylko nie wyszło, że cieszy się z takich rzeczy, widać było właśnie po jego oczach, że na nowo ożywił się. Dobrze, miał rację, nie ma wstydu... Przed... Nim samym. Bo w gruncie rzeczy nie sądził już, by budowanie swojego wizerunku w oczach Hiroshiego było cokolwiek warte. Chłopak był uparty, miał swoje zdanie, a przy tym wszystkim był nastawiony okropnie na "nie". Pozostawało się cieszyć, że nie pomylił się, tak dla samego siebie.
- To też cenna informacja - odparł z powagą kiwając głową, nieintencjonalnie trzymając go jeszcze chwilę w niepewności.
Na moment zerknął jeszcze na jego rękę, która poddała się w zawieraniu znajomości.
- Camden - przedstawił się krótko, wysuwając jednak rękę w jego stronę.
Jednak nie chciał być w tym bardziej niezręczny niż trzeba było i zostać z ręką w powietrzu, jak Gryfon jeszcze chwilę temu, więc jeśli ten nie zareagował wiadomym odruchem, Krukon jedynie zamachał ręką w powietrzu, zupełnie jakby jednak miał jego rękę w dłoni. To lepsze niż wycofanie dłoni. Sam widział.
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
W sumie to nawet nie powinien być zdziwiony na ile Krukon przejął się tym głupim znakiem. Dla Hiro nie miało to znaczenia, naprawdę, ale widząc jak przed chwilą blondyn nagle się rozproszył zupełnie, skręcając na temat poboczny niż samo zamierzone przedstawienie się, a teraz znowu trochę się rozpogodził, aż uniósł brwi odrobinę. w skali od jednego do dziesięciu na ile ten tu jest Krukonem? Widać na dziesięć.
Ale ostatecznie jednak łaskawie się przedstawił, chociaż Hiro szczerze zwątpił już, że to zrobi. Nie oczekiwał nawet podania sobie dłoni i na chwilę zawiesił się widząc wyciągniętą dłoń. Nawet nie dlatego, że teraz jednak nie chciał, bo nie, ale jakoś teraz chyba głupio znowu sobie "próbować podać dłoń"? I nawet chciał już podać mu rękę, uniósł ją nieco w momencie jak Camden pomachał nią niby w wyimaginowanym opóźnionym uścisku. Parsknął nieopanowanym śmiechem, aż odwracając na chwilę wzrok, bo to było tak pojebane, cała ta procedura ich wymiany imionami, jak i TO zakończenie, że aż sam się załamał. Mimo to nawet uścisnął krótko jego dłoń, choć ze śmiechem nadal, by zaraz znowu schować łapkę do kieszeni bluzy.
- Okej, Camden, miło mi. - Chyba. O ile jakkolwiek miło można mówić o ich relacji. Nie to, że było chujowo, bo chyba też nie. Po prostu ciężko określić. Aczkolwiek na ten moment limit dopytywania i inicjatywy chęci poznania się Hiroshi już wykorzystał. Nie chciał uciekać ani nic, po prostu uważał za niezręczne jakby nagle miał go pytać o rzeczy, nawet ten durny znak zodiaku, o który w sumie poniekąd zapytal, ale Camden albo nie ogarnął, albo nie chciał się nim podzielić.
- To do następnego wpadnięcia na siebie w korytarzu, jak sądzę. - Powiedział z lekkim rozbawieniem, choć w sumie był przekonany, że pewnie tak będzie, i zrobił kroczek na bok, niespieszny, acz nie będzie stał tak przecież i czekał na nie wiadomo co.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 120
Zdecydowanie Gryfon potrafił go czymś zaskoczyć przy każdym spotkaniu... Na przykład nie spodziewał się po nim poczucia humoru. To znaczy, wierzył, że każdy pozwalał sobie na jakiś jego rodzaj w zaufanym gronie, ale Hiroshi zdawał mu się póki co... Jakby to ładnie ująć?
Bucem. Po prostu.
A jednak roześmiał się szczerze i po raz pierwszy zdawał się Camdenowi tak zupełnie normalnym dzieciakiem, z którym być może znalazł jakiegoś rodzaju wspólny język - w końcu udało mu się go chociaż rozbawić! Brzmiało to jak ogromny sukces. A potem jeszcze uznał, że miło mu, zupełnie jakby przejmował się jakimikolwiek manierami i uprzejmościami, co wciąż było tak niespójne ze wszystkim, co o nim wiedział... Może trzeba było iść na astronomię i wróżbiarstwo. Może koziorożce były pojebane. Choć zatrzymał się na moment na tej mało poważnej myśli - i ostatecznie wcale nie zakładał, że tak właśnie jest! - i uniósł przy tym nawet kącik ust, nie podzielił się tą wiadomością z nowym... Kolegą? Chyba to przekreślałoby na nowo ich pozytywne relacje. Nie to, żeby Camden ufał, by miało to trwać dłużej.
Szczerze mówiąc nie spodziewał się też tak szybkiego odwrotu po wymianie imion. Cóż, to robiło się niezręczne... Zwykle po przedstawieniu się, następuje jakiś rodzaj rozmowy, niekoniecznie szczególnie głębokiej, ale chyba ludzie przedstawiali się sobie, jeśli chcieli mieć ze sobą cokolwiek wspólnego... A jeśli tego chcieli, pewnie chcieli też rozmawiać. W innych przypadkach mogli woleć też dostać coś zupełnie innego niż rozmowa, ale ten przypadek absolutnie tego nie dotyczył.
- Albo następnego razu jak się zagapisz? - spytał automatycznie, bez jakiegokolwiek przemyślenia.
Za to już po wypowiedzeniu tych słów, przekrzywił lekko głowę, zadając sobie samemu pytanie, czy żałuje, że wypowiedział to tak spontanicznie i... Nie, nie żałował. Jeszcze nie. Zaraz zacznie. Tylko Hiro najpierw mu odpowie.
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
Camden miał prawo być zupełnie zagubionym w zachowaniu Hiro. Bądź co bądź poznał dosłownie jego dwie strony charakteru - tą, którą był szczerze, choć poznał ją znacznie mniej, i tą, którą był codziennie, on i jego popularny dość gang, którego się nie ruszało i inne takie. Wpasowywał się w ten obrazek, potrafił, nauczył się tego na przestrzeni czasu. Nie było to jednak jego pierwszym wyborem, ani nie było jego wyborem jakimkolwiek znajdowanie się w pewnych stałych sytuacjach życiowych.
Tak czy inaczej, po prostu czasem dawał od siebie więcej i był nawet normalny. Ale było to rzadkie i na ile ktoś, kto go znał od kilku lat wiedział, że po prostu bywa milszy i mniej bucowaty czasami, tak po rpostu, bez powodu szczególnego, tak Camden... No, nie wiedział. Dla niego było to zupełnie dziwne, i całkiem nawet było to uzasadnione, że tak go odbierał.
W sumie zaskoczył go szczerze tymi słowami. Nawet nie ogarnął w pierwszej chwili. Ani w drugiej, bo nie sądził, że Camden zwrócił uwagę, że nie raz się zagapiał. Sądził więc, że nawiązuje do tego, że się zagapia na korytarzach czy coś, kiedy tak na siebie wpadają. Tak jak ostatnio na przykład, gdzie ledwo w ostatniej chwili się zatrzymał przed Krukonem zanim by niechcący podjął dzielną, niezamierzoną próbę stratowania go.
- Wychodzi na to samo, jeśli mowa o tym korytarzu z posągami. - Zauważył, wyraźnie jednak nie był pewien czy dobrze rozumie i przyglądał mu się nieco pytająco, niepewnie.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 120
Oczywiście że nie zrozumiał. W przeciwnym wypadku Camden spodziewałby się, że Hiroshi albo zaprzeczy wszystkiemu, albo ponownie obruszy się i wrócą do punktu wyjścia. Dlatego też zawahał się chwilę przed odpowiedzią. Mógł przytaknąć... Mógł być nieszczery i być może tak byłoby prościej dla obu stron. Ale nie będzie już wycofywał się z czegoś tak głupiego.
Westchnął w zapowiedzi trudnego na swój sposób tematu. Jakby nie patrzeć rozmawiał z osobą, która chyba miewała problemy z panowaniem nad samym sobą. Ponownie mógł spodziewać się wszystkiego. Dobrze, przetestujmy jednak szczęście trzeciego października.
- Mowa o losowych korytarzach, albo Wielkiej Sali - sprostował krótko, obserwując Gryfona z uwagą.
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
Przyglądał się uważnie Krukonowi w oczekiwaniu na potwiedzenie jego przypuszczeń. Wręcz trochę był w tym wyczekujący, jakby to było jego "żądanie", że przytaknie czy coś, choć nie dał tego po sobie poznać. To była podświadoma reakcja i może słuszna, bo jak Camden sprostował i Hiro dopiero po sekundzie połączył odpowiednio kropki, odwróćił wzrok na chwilę dosłownie w zażenowaniu. Starał się oczywiścnie nie pokazać, że go Krukon złapał na gorącym uczynku, ale też nie miał jak się z tego wytłumaczyć, tak samo jak już był w przekonaniu, że za dużo sytuacji było między nimi, które słusznie mu Krukon zarzucał, a ten się wypierał. A Camden i tak zdawał się myśleć swoje, z reguły przeciwne do słów Hiro, więc... No, nie miało to sensu.
Wtedy jednak coś go tknęło i wrócił spojrzeniem do blondyna.
- Głównie dlatego, że też się gapisz.
Bo złapał go kilka razy, że się spojrzał! Co prawda było to nie raz po prostu pochwyceniem jego spojrzenia, jak się zamyślił, ale nadal! Nie wiedziałby przecież, że się gapi, jakby sam się nie gapił. Aż miał ochotę sobie przyklasnąć za to, że na to wpadł chociaż raz w momencie kiedy mu się to przydało.
- Zastanawiałem się po prostu dlaczego.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 120
Nie, nie kupował tego. To zawahanie, odwrócenie wzroku, przerzucenie winy na niego... I najgorsze, że w tym wszystkim Camden nie potrafił powstrzymać lekkiego uśmiechu. Bo tak, faktycznie, przyłapał go na czymś, na czym Hiroshi wyraźnie nie chciał być przyłapany, ale w gruncie rzeczy, czego takiego się spodziewał? Wyśmiania? Przepytywania? Agresji?
- Nie mówię, że to coś złego - odparł, zupełnie jakby całkowicie zignorował wypowiedzi Gryfona.
Chciał go tylko zapewnić, choć miał co do tego mieszane uczucia. Chciałby być tu optymistą, ale po prostu nie potrafił!
- Znaczy, przynajmniej ja zacząłem, bo zwróciłem uwagę, że jakoś często spotykam twój wzrok - mówił dalej spokojnie, starając się brzmieć neutralnie.
Był cholernie ciekaw, o co tak naprawdę chodziło, ale nie chciał, żeby chłopak poczuł się osaczony.
- Ale pomyślałem, że to może mieć coś wspólnego z tym, że czasem chcesz mnie zamordować, a innym razem... - tu wskazał na niego ruchem ręki.
Innym razem był taki. Normalny. Nie mylić ze zwyczajny. Z pewnością był niezwyczajny.
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
Nie czuł się atakowany, to prawda. Ani osaczony, to też było ważne. Za to na pewno poczuł się głupio, a widząc lekki uśmiech Camdena, dodatkowo był przekonany, że ten się z niego nabija. Nie to żeby mu się nie należało, bo to denne, że się lampi na niego jak debil, ale jednak... No, po prostu głupio.
- Zamordować albo obrazić. Tak sobie knuję przy jedzeniu, wenę mam.
Odpowiedział dość ironicznie i nieco ponuro, choć głównie irytując się sobą samym niż Camdenem w tym momencie. Bo jak już faktycznie był ciekawy, a był, to mógł przynajmniej dyskretniej. Ale nie było to jego mocną stroną, on był tym, który ciągle się bił, wpieprzał w środek konfliktu czy po prostu robił wokół siebie zamęt. Nawet nie czuł potrzeby żeby jakoś musieć ukrywać się z czymś w relacjach, bo to by znaczyło, że czegoś się boi, a nie bał się. Czemu miałby? Camden był wyjątkiem, tu jednak chciał się ukrywać i to może sprawiało, że często nie wiedział jak się zachować, jak i popełniał masę błędów po drodze.
- Mógł to być też zupełny przypadek, nie zwracam uwagi czy ktoś nie dostał o spojrzenie za dużo.
|