07-02-2022, 09:36 PM
Klasa Obrony przed Czarną Magią
Zofia i Aidan: po historii magii | 08.09.2020
|
23-02-2022, 10:49 AM
Gdy odpowiadał na jej opinię, patrzyła się na niego badawczo. Próbowała wyszukać- po tonie, czy mimice- jakie ma podejście do tego tematu- do jej pomysłu, mugoli i ogólnie. Oczywiście, bez względu na jego opinię, nie miała zamiaru ukrywać się ze swoją; co prawda, ostrożności nigdy za wiele, ale nie ma zamiaru ukrywać, że podejście niektórych czarodziejów i ich idei czystości rasy są dla niej obrzydliwe.
Nie mogła też oprzeć się wrażeniu, że mimo podawania argumentów niejako przeciw jej idei, pomysł Zośki się Aidanowi spodobał; tak, jakby szukał wad i dziur w tym pomyśle, by je zawczasu załatać, naprawić i udoskonalić. Może dlatego tak sądziła, bo sama często tak robiła. Ale to wiązało się z jej podejściem, że nic nigdy nie jest idealne. - W kwestii czarodziejów z niemagicznych rodzin możesz mieć rację - zaczęła cicho, zgrabnie lawirując językiem by nie używać słowa mugolak- jednak to dla nich coś nowego, więc to naturalne, że będą chcieli wiedzieć więcej o świecie magicznym. Bo to oczywiste. W momencie, gdy do 12 roku życia żyjesz jak normalny człowiek, a nagle dostajesz informację, że magia istnieje i ty też możesz jej zasmakować, wiadomo, że pochłonie cię to bez reszty. Dlatego ludzie tak często byli w Hogwarcie uważani za kujonów- bo to wszystko było dla nich świeże, nowe, ciekawe. Dla magicznych to było coś, co znali na co dzień- porównywalne z matematyką, czy językiem. Myśl o matematyce oderwała na chwilkę Zosię z rozmowy, co było widać trochę po jej minie. Zaraz, przecież w Hogwarcie zaczynano naukę mając... dwanaście lat? A w planie nie widziała ani matematyki, ani literatury, ani nawet jednego obcego języka? Czy kiedykolwiek uczyli się dodawać? Odejmować? Mnożyć? Wyciągać przed nawias? Języków obcych uczono się na dodatkowych zajęciach w domu? Ta myśl- jak to często nazywała Zosia- otworzyła jej trzecie oko- może dlatego jesteśmy tak do tyłu? Bo magiczni nie mieli nigdy podstawowych przedmiotów naturalnych? Jak mieliśmy robić progress, skoro nie wiedzieliśmy jak działa świat- bo wszystko opieraliśmy na magii? Reforma systemu szkolnictwa w nowym kraju? Cóż, Zosia nie wybrała życia aktywistki, najwyraźniej życie aktywistki wybrało ją. Zerwała się z zamyślenia i szybko zapisała w notesie "Czy w Hogwarcie uczą Matmy?" co było skrótem myślowym, ale przypomni jej by znaleźć informacje o tym, jak wygląda nauczanie magicznych ludzi. - Natomiast nawet taka osoba w mojej opinii to lepsze źródło, niż ktoś magiczny, który tylko czytał o tym z książek czy znał kogoś niemagicznego. A osoby całkowicie niemagiczne które wiedzą o świecie magicznym na pewno istnieją, więc zostałaby tylko kwestia przygotowania...?- dodała z lekkim zapytaniem, zerkając na nauczyciela Younga, który teraz zerkał na nią. Automatycznie skuliła się i wlepiła wzrok w zeszyt, wracając do notatek. Temat ludzi był dla niej szczególnie emocjonujący, co było widać.
24-02-2022, 05:13 AM
Gdyby tylko wiedział, że jego wypowiedź mogła wzbudzić jakiekolwiek wątpliwości co do jego nastawienia do mugolów, czy też pomysłu dziewczyny, najpewniej pokusiłby się o sprostowanie. Zwłaszcza, że pomysł był dobry, ale niedoskonały. Musiałaby trafić się osoba idealna na to stanowisko - spełniająca szereg wymagań - i może faktycznie było na to jeszcze nieco za wcześnie.
Na szczęście dziewczyna wkrótce sama doszła do dosyć dobrych wniosków. Może tylko trochę Aidan był tu adwokatem odgórnych decyzji związanych z wyborem nauczyciela... Nie wierzył przy tym, by tak sprawnie dało się naprawić kwestie, które przeszkadzały w całym pomyśle. Jednak należy podkreślić, że naprawdę byłby za zatrudnieniem osoby, która ma nieco większą więź z mugolami! A obecna profesor? Cóż, w gruncie rzeczy nie znał tak dobrze jej pochodzenia. To znaczy, był prawie pewien, że co najmniej jej najbliższa rodzina to czarodzieje, ale wcale by się o to z nikim nie zakładał. Oczywiście był zmuszony przemilczeć jej argumentację. Również zwrócił uwagę na wzrok profesora oraz reakcję Zofii i zdecydował, że przez chwilę dobrze byłoby nie prosić się o uwagę ze strony nauczyciela. Dało mu to też oczywiście chwilkę na przemyślenie tego, o czym mówiła dziewczyna i choć nie był osobą szczególnie empatyczną - ale dawał z siebie wszystko! - poczuł, że to mimo wszystko nieco krzywdzące względem profesor Collins... Z drugiej jednak strony, faktycznie byłby zachwycony, gdyby jej specjalizacją było coś innego niż akurat literatura mugolska. Jasne, to też już coś, ale... Technologia. Cała ta technologia. Cóż, zdecydowanie Krukonka okazywała się dużo bardziej interesującą osobą, niż Aidan początkowo podejrzewał. Nawet za moment zawiesił na niej wzrok całkowicie nieświadomie, myśląc jeszcze przez chwilę o jej słowach. - Mówi się, że Everett kończyła coś na mugolskim uniwersytecie i pracowała chyba kilka lat u mugoli? A przynajmniej tak mu się obiło o uszy. To stąd miał być cały ten pomysł o psychologu w Hogwarcie... Pomysł, do którego mimo wszystko Aidan nie był przekonany. Nie rozumiał zapotrzebowania. To nadal nie była dziedzina, która mogłaby go pasjonować. Za to trzeba było przyznać, że zdawało się to interesujące. - Tylko ona jest z jakiejś wysoko postawionej rodziny, więc to też nie to. Wysoko postawionej i to czystokrwistej, ale jakoś zdawało mu się to tożsame, a więc i oczywiste. Tak samo, jak i fakt, że Ophelia Everett była szkolną psycholog. Jakoś nie pomyślał, że dla kogoś z zewnątrz, kto nagle został wrzucony do Hogwartu oraz ich system edukacji, połapanie się wśród tych wszystkich nazwisk mogło stanowić pewien problem. To dokładnie te sytuacje, kiedy jego umiejętności wczucia się w sytuację innej osoby kulały. Niemniej, jeśli tylko uświadomiłby sobie swój błąd, dodałby jeszcze parę informacji, żeby Zofia wiedziała, o czym mówił!
24-02-2022, 01:43 PM
Nie chciała, żeby chłopak odebrał jej obecne zachowanie za ignorowanie go- po prostu dla pewności notowała to, co mówi nauczyciel. Surowy w swoich ocenach profesor Young mógł bowiem za coś takiego zapamiętać ją jako osobę, którą zupełnie nie obchodzi przedmiot. Co jest oczywiście nie prawdą! Właśnie na OPCM bardzo jej zależało- po prostu nie często miała okazję porozmawiać z kimś, kto najwyraźniej jest tak samo zafascynowany innym tematem jak ona! Gdyby nie lekcja, prawdopodobnie gadałaby trzy razy więcej, gestykulując przy tym o wiele za bardzo, nie mówiąc już o ekspresywnej mimice. Czyżby nareszcie ktoś podzielał jej opinię? To nie zdarzało się aż tak często, od kiedy się przeprowadziła.
Mimo to, siedziała cicho i sprawiała pozory. Co nie przeszkadzało jej aby, w trakcie tego jak mówił Aidan, zerkać na niego ukradkiem i kiwać lekko głową- żeby miał pewność, że go słucha. Podczas jednego takiego zerknięcia zdała sobie sprawy, że i on zawiesił na niej wzrok. Nie pomyślała o tym za wiele- sama zawieszała się często, więc tylko uśmiechnęła się do niego i wróciła do pisania. Nazwisko, które przytoczył chłopak coś jej mówiło. Gdzieś dzwoniło, ale nie wiedziała w którym kościele. Chwilę zajęło jej dojście do tego, że mowa o pani psycholog. Psycholog! W szkole magicznej! Coś, zrobione tak, jak powinno być!- pomyślała Zosia, uśmiechając się pod nosem. Jako osoba, której psycholog pomógł i pomaga nadal, wiedziała, jaki to ważny zawód. Dodatkowo, przecież ledwo kilka lat temu skończyła się wojna z Voldemortem; mamy więc masę straumatyzowanych czarodziei którzy nie mają pojęcia co ze sobą zrobić, bo psychologia w świecie magicznym- jak matematyka- wydaje się być zapominana. Czyli pani psycholog studiowała psychologię na niemagicznym uniwersytecie? To coś nowego. Na kolejne zdanie chłopaka zastanowiła się chwilę-z jednej strony, mówiąc o jej wysoko postawionej rodzinie sugerował, że to nadal czarodziej; i rzeczywiście, w kwestii nauczyciela mugoloznawstwa i wcześniejszej rozmowy wykreślało ją to jako najlepszy typ do nauki tego przedmiotu, ale nadal czyniło ją niesamowicie ciekawą osobą. Teraz, po przeniesieniu, nie miała ona wybranego psychologa- może więc powinna zapisać się do niej na wizyty? Nie chciała, żeby jej progress został zaprzepaszczony przez zmianę otoczenia, które w założeniu, miało jej pomóc. Zamyślona chwilę odpłynęła nad zeszytem, ale przynajmniej wyglądało, jakby pisała. - Czyli progres jest możliwy w magicznym świecie - dodała, podsumowując wypowiedź chłopaka o pani psycholog, zapisując przy tym jej nazwisko obok notatki o matematyce. Takie przypadki sprawiają, że wierzy, że zmiana jest możliwa. Kto wie, może kiedyś o niej uczniowie będą myśleć w taki sposób? Może i ona kiedyś kogoś zainspiruje? Zerknęła na kolegę z ławki- cóż, on może też! Skoro ma otwartą głowę, a w niej dobre pomysły? Uśmiechnęła się pod nosem, kolejny raz. Że też przypadkowe spotkanie mogło doprowadzić do takiej rozmowy.
24-02-2022, 03:15 PM
Z całym szacunkiem do mugolskiej nauki, Aidan widział inne priorytety i to właśnie inne rzeczy oraz kwestie uważał za szczególnie warte rozwinięcia w świecie magicznym. Nie psychologię. A wiązało się to tylko wyłącznie z tym, że nie rozumiał tego zapotrzebowania, sam nie miał zbyt wiele do czynienia z psychologami - poza oczywistym faktem, że mijał się z pracownikiem szkoły na tym stanowisku - i... Cóż, nie był przeciwny, ale może niedoinformowany. Może gdyby zainteresował się tematem...
Niemniej nie zamierzał zaprzeczać. Musiał to być pewnego rodzaju progres. Nie taki, jaki by sobie życzył, ale faktycznie wreszcie zaczerpnęli czegoś od mugoli. Może to pierwszy, dobry krok. O ile tylko za tym wszystkim nie kryło się nic dziwnego. Ostatecznie zdarzały się jakieś drobne wizyty z Ministerstwa, a jego pracownicy lgnęli z rozmowami zwykle do dyrektora i panny Everett. Cóż, z jego perspektywy wyglądało to dziwnie, ale po raz kolejny nie dociekał. Pokiwał więc powoli głową, zupełnie jakby przyjmował w ten sposób słowa profesora, a nie Zofii, jednak zaraz ponownie zerknął ku niej. - Tylko trochę za wolny. I chyba w tym rozumieli się świetnie. Chyba oboje zdawali sobie sprawę z tego, że zmiany musiały zajść i być może to oni mieli być przyszłością! Może faktycznie dobrze zrobił. Gdy doganiał ją na korytarzu, miał swój głupi, drobny cel, kiedy to liczył być parę kroków przed Milo, który zdawał się chcieć zniszczyć mu życie. Może Aidan nieco dramatyzował, ale ich relacje nie były przyjemne... Teraz jednak poznał bardzo interesującą osobę, z którą być może miał w przyszłości bliżej się zakolegować. Najważniejsze, że już na tym etapie dostrzegał potencjał.
24-02-2022, 04:53 PM
Na słowa chłopaka znów się uśmiechnęła. Im dłużej rozmawiali, tym więcej dowiadywała się o nowym znajomym, i odnajdywała więcej wspólnych mianowników. Co za interesujący młody człowiek!
- To jeden z minusów długowieczności czarodziei. Wymiana pokoleniowa, a z tym też i ideologiczna, trwa dłużej- powiedziała, zerkając na niego znad kartek - dlatego wszelkie zmiany rodzą się w bólach, a żeby do nich doszło, musimy pracować ciężej. Może zarzucenie od razu pierwszej osoby liczby mnogiej było nazbyt wybiegające w przyszłość - zarówno świata czarodziei jak i ich przyszłej znajomości - ale miała poczucie, że tak jak ona, chłopak siedzący w ławce ma chęci osiągać więcej i coś w tym wszystkim zmienić. Nie wiedziała może, co dokładnie- bo może jego wizja nowego świata była inna niż jej. Ale tak długo, jak miał otwartą głowę na nowe pomysły, a ta wizja którą miał w głowie, nikomu nie szkodziła, była za- szanowała bowiem każdego, kto chciał działać i tworzyć nowe. Oczywiście, nie każdy wizjoner to dobry człowiek, co już z historii znamy. Ale też, czy należy przyjmować zawsze złe scenariusze? - Wybacz, zabrzmiałam jak jakiś szalony naukowiec - dodała cichutko, zawieszając się nad kartką, gdy tylko zdała sobie sprawę, jak pompatycznie i filmowo brzmiała jej wypowiedź. Normalnie, nie miała nic przeciwko temu, że używała dziwnych sformułowań. Wychodziła z założenia, że romantyzacja życia oraz egzystowanie jakby było się bohaterem książek było przyjemne, a nawet wskazane- wpływało na kreatywność, a do tego, mimo wszystko, dobrze wpływało na psychikę. Nie ma co się bowiem dołować przyziemnymi rzeczami, a przyjemności należy czerpać nawet z małych rzeczy- inaczej poszalejemy. Ale na niektóre rzeczy potrzeba czasu; nie ma co się od razu wyświetlać z wszystkimi odchyłami. Zerknęła na chłopaka. Ile trwała już ta lekcja? Trochę straciła poczucie czasu.
25-02-2022, 05:00 AM
Najwyraźniej mieli podobne zdanie o sobie nawzajem. To już bardzo dużo! Zwłaszcza w przypadku Aidana, który zwykle trzymał się przede wszystkim osób, które dobrze znał od lat, zwyczajnie ufając im bardziej... Nie oznaczało to, że unikał wszystkich innych, jednak był nieco mniej chętny do takich kontaktów oraz bywał mniej zainteresowany swoimi rozmówcami. Nie Zofią. Ona bowiem zdawała się być pierwszą osobą od dawna, z jaką zszedł tak żywo na podobne tematy.
- To jedna sprawa, ale większości zwyczajnie nie interesuje, ile i co konkretnie potrafią mugole - odparł, zapominając się na chwilę i mimo ściszonego tonu, zagestykulował nieco żywiej przy tym zdaniu. Szybko jednak zauważył swój błąd i położył rękę z powrotem płasko na blacie. Złapał się też na tym, że absolutnie nie nadążał już za tym, o czym było mówione na lekcji. Może na początku nieco zapisywał i wiedział, co się dzieje, ale od pewnego czasu bardziej udawał, że słucha i nawet w przerwach od rozmowy z Zofią, myślał o jej słowach, nie słuchając profesora. Nie miał jednak większego wyrzutu do siebie... To znaczy, nie będzie miał, jeśli tylko profesor Young nie spyta go z czegoś, albo nie dostrzeże ich zachowania w czasie lekcji. Na szczęście nie siedzieli z przodu. Również stracił też poczucie czasu, jednak sposób, w jaki nauczyciel prowadził teraz lekcję, zdawał się sugerować, że zmierzają ku końcowi. To świetnie, zwłaszcza że zaraz po tym miała czekać ich nieco dłuższa przerwa.
25-02-2022, 09:49 AM
- I do jest nasz jeden z największych, jako czarodziei, błąd- odpowiedziała cicho, ale stanowczo dziewczyna, na słowa które wypowiedział Aidan. To było jej najważniejsze zdanie na temat czarodziejskiego świata- i chyba jedyna opinia, o którą mogła się kłócić.
O wiele więcej o świecie dowiedziała się od Taty i Babci niż od swojego rodzonego ojca, który otwarcie gardził niemagicznymi. Spojrzenie na magię ze strony niemagicznych było odświeżające- rzucało nowe światło na rzeczy, które magiczni ignorowali, lub o których zapominali. Nie mówiąc już, oczywiście, o zupełnym ignorowaniu osiągnięć ludzi w kwestii kultury, sztuki czy technologii, które mogłyby prowadzić do rozwoju magicznego świata. Samo to, że w Hogwarcie, z jakiegoś powodu, nie ma prądu? Dlaczego? Bo mamy zaklęcie światła? To był argument zupełnie bez sensu, przynajmniej w opinii Zosi. To, że magowie ignorują ludzi było też śmieszne z jednego powodu- nie zdawali sobie sprawy, jak ludzie potrafią być niebezpieczni? Jest ich o wiele, wiele więcej niż czarodziei, potrafili nas zdziesiątkować za czasów polowań na czarownice a potem zupełnie o nas zapomnieć, wypychając nas pomiędzy bajki a legendy. Już samo to powinno nas, jako rasę, zmusić do tego, by być na bieżąco z ich poczynaniami. Ale nie. A może to próba wyparcia ze strony czarodziejów? Wmawianie sobie, że jesteśmy lepsi, czyści, żeby przykryć to, że w jakiś sposób...boimy się ludzi? W końcu my mamy tylko magię na ten moment. Bez niej, większość czarodziejów jest bezbronna. Oni "magii" mają przynajmniej cztery rodzaje, i żadna nie wymaga tej magii, którą my wyznajemy. Ale to rozmowa na inny czas. Znów odpłynęła. Zerknęła szybko na Aidana, a potem w kierunku profesora Younga. Jej notatki nie miały już grama sensu- była zbyt w tyle, by mogła połączyć to, co mówił Young, a to, co miała napisane w zeszycie. Zagalopowała się, zawiesiła, zapomniała. Ale warto było. No, i przynajmniej miała wrażenie, że nauczyciel kończył lekcję? Z nawyku obejrzała salę, szukając zegara. No tak, nie było zegara. Chętnie by coś przekąsiła. No i usiadła jak człowiek i porozmawiała, tak, jak powinni. Bo szybki chód między zajęciami, lub szeptanie do siebie na lekcji- może ekscytujące w jakiś sposób- nie może się równać z rozmową twarzą w twarz- z mimiką, gestami, uśmiechami. Nie komunikujemy się przecież tylko słowami.
27-02-2022, 03:35 PM
Wbrew różnicom opinii co do przydatności konkretnych dziedzin w mugolskiej nauce, tu nie mogli zgadzać się bardziej. To był ogromny błąd. To jak daleko zaszli mugole było fascynujące i... Cóż, równie zaskakujące, jak to, dlaczego czarodzieje nie tylko od nich nie czerpali, ale również nie uczono ich o tym bardziej szczegółowo w szkole. Cała ta wiedza była na wyciągnięcie ręki! Gdyby tylko mugole byli świadomi istnienia magii, zapewne szybko chcieliby ją zgłębić, dowiedzieć się jak najwięcej i zrozumieć. Czarodzieje natomiast byli po tej drugiej stronie i mieli pełen dostęp do dobytku naukowego zwykłych ludzi, tylko z tego nie korzystali... Można byłoby tu debatować, która ze stron jest w takim razie głupszymi ignorantami, ale Aidan na przykład zamknąłby to w jednym zdaniu, w jego opinii nie do podważenia. Dlatego chodził na mugoloznawstwo i zamierzał przy nim zostać aż do siódmego roku. Nawet jeśli nie spełniało w pełni jego oczekiwań.
W reakcji pokiwał jednak tylko głową. Nie było tu nic do dodania. Zofia ujęła to idealnie. Lekcja z kolei faktycznie dobiegała końca, bo profesor zlecał im właśnie fragment z podręcznika, z którym powinni zapoznać się przed kolejnymi zajęciami. Może notatki Krukona były chaotyczne i urwały się w pewnym momencie lekcji, jednak tę informację dopisał, licząc że mimo problemów ze skupieniem w czasie tej godziny, nie zapomni zajrzeć chociaż do swoich notatek, by przypomnieć sobie o swego rodzaju pracy domowej. Zaraz jego wzrok ponownie spoczął na nowej koleżance z wyraźnym zastanowieniem. - Można też zgłaszać potrzebę jakichś kółek naukowych - rzucił bardzo luźno pomysł. Nie był przekonany, czy wierzy, że coś takiego by przeszło... Mało osób uważało, że mugoloznawstwo w szkole jest potrzebne, a co dopiero dodatkowe kółko, ale przecież ten przedmiot zdawał się tak... Wybrakowany. Może dobrze byłoby chociaż zacząć rozmawiać o tym z innymi, nawet jeśli Aidan czuł się w tym temacie naiwnie.
27-02-2022, 05:09 PM
Efektem coctail-party nazywają ludzcy psychologowie doświadczenie, polegające na wyostrzeniu się słuchu danej osoby, gdy usłyszy w hałasie coś, co może jej dotyczyć. Dlatego na przykład, mimo prowadzonych rozmów na imprezie, duża część osób wychwyci, że ktoś powiedział na głos ich imię.
W tym przypadku, efektem imprezy można nazwać fakt, że mimo rozmowy i całkowitego chłonięcia tego, co mówi do niej kolega z ławki, na słowa nauczyciela mówiące o zadaniu domowym, Zosia natychmiast się oderwała i zaczęła notować słowo w słowo. To, że przegadała tę lekcję nie znaczy, że ma być nieprzygotowana na kolejną. Szczególnie, że na tej nie była uważna, powinna na następną przygotować się jeszcze bardziej- żeby uniknąć nieprzyjemności. Co oczywiście, nie trwało długo, bo na słowa chłopaka, który jakby od niechcenia rzucił temat kół naukowych, Zosia drgnęła i spojrzała na niego z mieszanką radości, szoku i ekscytacji. Iskierki w oczach kazały Aidanowi sugerować, że sprzedał jej właśnie najważniejszą informację z wszystkich, które przekazał jej w ciągu ostatniej godziny. Koła naukowe! Miała się właśnie o nie pytać! Jakie są? Gdzie je znaleźć? Do kogo je się zgłaszać? Do kogo zgłaszać pomysły? Tyle pytań, ale czy chłopak miał na nie odpowiedzi? - Koło naukowe technologii mugolskich! ...Albo trochę inaczej nazwane, bo może nie przejść... - dodała ciszej, zdając sobie sprawę że mogła to powiedzieć trochę za bardzo podekscytowana. Dalej, co prawda, było to powiedziane cicho, ale jednak- Koło Wynalazków i Patentów! Albo Koło Naukowe Badań Eksperymentalnych, do prowadzenia badań i eksperymentowania w bezpiecznych warunkach pod okiem profesorów...! -mówiła dalej, gestykulując na tyle, ile mogła. Może nie mówiła głośniej, ale zdecydowanie szybciej. Miała tysiące pomysłów w głowie- i akurat ten pomysł miał szansę prowadzić do większej ilości pomysłów! Po raz pierwszy od dłuższego czasu znów poczuła to specyficzne uczucie natchnienia. Czuła ostatnio swego rodzaju wypalenie- ile można w końcu pracować nad róźdżkowiczką- ale teraz najchętniej zaszyłaby się w pokoju i notowała, drążyła i szukała dalej. Mimo, że nic nie mówiła, widać było w niej buzującą energię. Jak ciche bzyczenie działającej baterii albo Chihuahua.
28-02-2022, 01:02 AM
Nie spodziewał się takiego wybuchu entuzjazmu ze strony nowej koleżanki, a choć zdawał się patrzeć na to ze stonowaną obojętnością, nie mógł zdecydować się, co czuje bardziej - lekki wyrzut sumienia, że być może dał jej zgubną nadzieję na coś, czego nie da się zorganizować, czy też ukłucie radości, że ktoś faktycznie się tym interesuje i również tego chce.
Jednak miał wrażenie, że patrzy na to nieco bardziej trzeźwo, niż Zofia. Bo jakie badania mogłaby mieć na myśli i jakiego rodzaju mugolskie badania mogliby zapewnić im w szkole? W szkole, w której mimo wszystko z jakiegoś powodu wiele sprzętów nawet by nie działało... W szkole, o której dziewczyna mimo wszystko nie wiedziała jeszcze zbyt wiele. Tak, zdaje się, że po chwili wyrzut sumienia zaczął nieco przeważać. - Ale są też powody, dla których póki co coś takiego nie powstało - spróbował nieco ostudzić jej zapał. Nie to, żeby nie chciał czegokolwiek, co poszłoby w tym kierunku... Chciał tylko zamarzyć najpierw o czymś, co realistyczne. Czymś, co mogli osiągnąć! - Wydaje mi się, że cokolwiek w tym kierunku byłoby już dużym krokiem... Ale jak poprosisz o za dużo na początek, to nie przejdzie. Na bieżąco analizował sytuację i zastanawiał się, jak mogłaby przebiegać rozmowa o podobnym kole naukowym. Przecież, jeśli poprowadziłaby podobną rozmowę tak, jak tu z nim teraz, żaden z nauczycieli by się tego nie podjął! A przynajmniej Aidan tak sądził. Musieliby rozegrać to strategicznie, a jeśli tylko takie koło dałoby radę ruszyć, z czasem mogliby ugrać więcej. - Wymaga to też większej ilości zainteresowanych... - dodał ciszej, co było w gruncie rzeczy jedynie myśleniem na głos. Dałoby chyba radę zorganizować... Coś. A może też za bardzo się nakręcał?
28-02-2022, 09:39 PM
Z każdym zdaniem chłopaka, widać było, jak podekscytowanie ulatuje z Zosi. Co prawda wiedziała, że Aidan ponownie postawił się w pozycji adwokata diabła, ale z jakiegoś powodu miała nadzieję, że zareaguje większym entuzjazmem. Może źle odczytała jego plany?
To też nie tak, że miała zamiar, na fali natchnienia, biec do pokoju nauczycielskiego (czy jakiegokolwiek jego zamiennika w tej szkole) i bić w drzwi z żądaniem kółka naukowego; wiedziała, że jeśli chcą osiągnąć cokolwiek, muszą odpowiednio zaplanować działanie, rozpisać plan i argumenty za założeniem koła. Dodatkowo, w drugiej myśli dziewczyny, koło nie musiało ograniczać się do samych ludzkich elementów- raczej do czerpania z nie-magicznych technologii i tego jak działają, by rozwijać to, co magiczne; by się inspirować i przemycać myśl, że niemagiczne nie oznacza złego. To, oczywiście, w zależności od tego, na jaki grunt padnie. Miała nadzieję, że ewentualne koło naukowe stanie się miejscem, gdzie wariaci tacy jak ona będą mogli gdybać co zmienić i eksperymentować w kontrolowanym środowisku, a nie mieszać eliksiry wielosokowe po kiblach. Ale może chłopak tego nie wiedział. Bo przecież, nie powiedziała mu jeszcze jak ona sobie to wyobrażała. Kiedy miała, gdy lekcja, mimo wszystko, dalej trwa? Pod koniec swojego mentalnego wywodu, mięśnie jej twarzy były zdecydowanie bardziej rozluźnione, ramiona opuszczone, dłonie wyprostowane; nie była już bateryjką a już na pewno nie Chihuahuą- one zdecydowanie szybciej oddychają. Bo Zosia w tym momencie próbowała zebrać myśli i zrobić ich mentalną mapę- czego potrzebowała? Informacji, kto jest decyzyjny w zakładaniu tego typu rzeczy w szkole; argumentów za, oraz odpowiedzi na ewentualne argumenty przeciw powstaniu koła; planu działalności, czyli szkicu tego, jak będą wyglądały przykładowe zajęcia; kto miałby je prowadzić, lub kto miałby się nim opiekować; członków koła- uczniów, którzy zechcieliby uczestniczyć w zajęciach; zlokalizowania odpowiedniej do eksperymentów sali, która zapewni zarówno miejsce na tworzenie zaklęć, przedmiotów magicznych czy eliksirów. No i co najważniejsze- pomocy. Sama, będąc nową w szkole sobie nie poradzi. Spojrzała Aidanowi w oczy z lekkim smutkiem, ale nadal uśmiechając się trochę. Może miała teraz więcej obaw i pytań, ale była zdeterminowana. W jakiś sposób miała, być może głupią, nadzieję, że będzie jedną z osób, która się zgłosi gdy koło zostanie założone; a może nawet, że będzie osobą, która jej w założeniu koła pomoże. Dlatego cicho, bo z jakiegoś powodu pan Young dalej mówił, powiedziała: - Wiesz, ja i tak spróbuję. Może się uda.
03-03-2022, 05:26 AM
Oczywiście nie chciał jej też dołować i sugerować, że nie powinna myśleć o tym wcale! Raczej uświadamiał ją, że taka propozycja wiąże się z pewnym procesem oraz że jeśli tylko rozegrałaby to niewłaściwie, cały pomysł automatycznie ległby w gruzach. Trzeba było podejść do tego strategicznie... Może nawet zaczynając od sprawdzenia, ilu chętnych do zaangażowania się w podobne koło mogliby znaleźć.
A mówił to wszystko ze względu na to, że mimo nieco zbyt żywej rozmowy w czasie lekcji, właściwie nie znał Zofii. Co prawda, jak tylko zagłębiali się w kolejne tematy czuł się, jakby znał ją od lat - może nie wiedział o niej wiele, ale zdawali dogadywać się świetnie! Niemniej jednak zawsze podchodził do ludzi z pewnym dystansem. Nie ominęło też Krukonki - choć zdecydowanie mogła cieszyć się większym zainteresowaniem ze strony Aidana niż... Cóż, większość uczniów. Dystans ten jednak polegał na tym, że nie zakładał u nich podobnego myślenia. Wolał zaznaczyć, co będzie logicznym rozwiązaniem, bo choć dziewczyna robiła na nim dobre wrażenie, czasem należało podkreślać podobne rzeczy. Na kolejne słowa skinął krótko głową. - Czyli są już dwie zainteresowane osoby - mruknął po chwili. A przydałoby się więcej. Może brzmiało to pesymistycznie i zniechęcająco, ale on starał się być w tej kwestii realistą i szczerze szukał rozwiązań w głowie!
04-03-2022, 10:46 PM
Na jego słowa uśmiechnęła się szczerze. Choć musiałby być bardzo uważny, by to zauważyć- jej uśmiech pojawił się bowiem krótko przed oznajmieniem przez pana Younga końca lekcji, więc niektórzy mogliby to odczytać jako radość z zakończonych zajęć.
Prawda jest, że oba te elementy ją cieszyły, ale jednak ten pierwszy zdecydowanie bardziej- dobrze jest wiedzieć, że ktoś już na tym etapie jest zainteresowany. Szczególnie że, jak było to już wielokrotnie wspominane, mówione i wiadome- jest tu świeżakiem. Pomoc osoby, która jest tu dłużej na pewno się przyda. Podniosła się z krzesła i zaczęła zgarniać swoje rzeczy. Jeśli dobrze pamięta, teraz powinni mieć trochę dłuższą przerwę- co prawda, nie tak długą jak lunch czy śniadaniowa, ale wystarczającą, by odetchnąć między zajęciami. - Kojarzysz kogoś, kto mógłby być zainteresowany? - zapytała chłopaka, gdy już wychodzili z sali. Co prawda nie miała pojęcia gdzie planuje się teraz podziać, ale Zosia miała prosty plan- iść za nim, dopóki nie powie jej, żeby sobie poszła. Banalny w swojej prostocie schemat działania nie wymagał od niej zastanawiania się, czy powinna iść korytarzem w lewo czy w prawo, i to był plus. Przyjmowała, że nie będzie raczej wielu zainteresowanych (a rna pewno nie wielu żarliwie pochłoniętych jak ona i Aidan), i część zgłosi się, jeśli koło zostanie ogłoszone, ale może chłopak, jako już żyjący w Hogwarcie dłużej, będzie znał kogoś pasującego choć trochę do grupy docelowej koła naukowego. - No, i potencjalnego opiekuna koła. Nie znam jeszcze tak dobrze nauczycieli...- dodała lekko skołowana- ale bardziej z nawyku niż z odczucia. No bo skąd mogła ich znać? To dopiero jej 8 dzień tutaj, nie miała nawet jeszcze wszystkich zajęć! Mówiąc to oczywiście patrzyła na niego, jednocześnie idąc przy nim; równanie z nim kroku nie przeszkadzało jej w obserwowaniu w którą stronę idzie lub będzie szedł chłopak. A może, dzięki technice Rzep Psiego Ogona, zwiedzi trochę mniej uczęszczanych okolic Hogwartu?
10-03-2022, 12:50 AM
Nie znał niestety tak wiele osób, które uważałyby podobne tematy za interesujące... W końcu, gdyby tak było, pewnie na przestrzeni lat udałoby mu się zaprzyjaźnić z nieco szerszym gronem osób. A może nigdy nie schodziło akurat na podobny temat? Ale z Zofią wyszło to już przy pierwszej rozmowie.
Z drugiej strony, nawet jeśli miałby podejrzenia, co do tego, kto mógłby okazać się zainteresowany, albo kogo dałoby się przekonać, zdaje się, że nie posiadł tego poziomu charyzmy i szczerze mówiąc nawet nie chciał wspinać się na wyżyny swoich umiejętności w tym zakresie, aby próbować. Chyba nie... Na razie nie. Pokręcił powoli głową, jakby jeszcze w trakcie tej akcji wyliczał sobie w głowie wszystkie osoby, które nie byłyby zainteresowane tym, co oni. Szkoda. - To już musiałby być ktoś, kto zna się na mugolach. Chyba wybór nie jest duży... No właśnie. On wśród kadry szkoły potrafił wskazać dwie takie osoby i przecież o obu z nich wspominali w tej właśnie rozmowie. Ale może nie zdawał sobie też sprawy o ukrytej pasjach i zainteresowaniach innych nauczycieli? Nie, nawet na pewno o nich nie wiedział, ale jakoś nie spodziewał się, by któryś z nich fascynował się akurat mugoloznawstwem, czy też naukami pochodnymi, pochodzącymi ściśle z tego niemagicznego świata. - Nie wiem, pomyślę - dodał po chwili, szczerze widząc jakieś drobne światełko w tunelu, które pozwoliło mu wierzyć, że przemyślenie tematu na spokojnie jest na miejscu i ma sens.
15-03-2022, 08:38 PM
Cały czas z tyłu głowy zadawała sobie pytanie, czy czasami nie przygniotła zbytnio nowego kolegi. Bo mimo wszystko to, chyba, było dużo jak na jedną rozmowę! Różnice programowe, szeptanki na lekcji, mugoloznawstwo a teraz kółko naukowe! Już planowali razem przewroty w szkole, choć znali się od kilku minut!
A Zosia miała to do siebie, że nie umiała tak dobrze odczytywać sygnałów. I coś z tyłu głowy mówiło jej, że być może, ale tylko być może, chłopak jest zmęczony rozmową z nią. W końcu, może mieć własne sprawunki i znajomych którzy na niego czekają, i taki irytujący sidekick w postaci Zośki może być nieco denerwujący. - Jakbym ci się naprzykrzała za bardzo to mów, ok? - zapytała bez pardonu. Wyszła z założenia, że jeśli zakomunikuje mu coś w tym stylu, to gdy taka sytuacja nastąpi, ten jej po prostu, jak człowiekowi, powie. Ludzie byli dziwni. Duża część z nich wymagała, by się domyślać niestworzonej ilości rzeczy; albo mówili jedno, choć mieli na myśli drugie. To było dla Zośki zbyt skomplikowane. Dlatego z dwoga złego wolała od razu zagrać w otwarte karty. - A z kółkiem, cóż, na spokojnie. Lepiej zwlec trochę ale przemyśleć niż działać bez pomysłu - dodała, wzruszając ramionami. Już była bardziej spokojna. Początkowa hiperfiksacja opadła trochę, ale nie znikła- w przerwach w interpretowaniu zachowania Aidana myślała, jakie książki powinna pokazać współuczestnikom koła. Oh, albo może mogłaby opowiedzieć o swojej babci! - Jak najczęściej uczniowie spędzają tę przerwę? Nie będę kłamać, najczęściej siedzę pod salą te kilka dodatkowych minut, bo nie wiem co ze sobą zrobić- dodała po chwili, idąc cały czas za nowym kolegą. Im dłużej mu się przypatrywała, tym bardziej cieszyła się, że do niej podszedł. Choć też zastanawiała się, co go do tego tknęło- cóż, może będzie to jej następne pytanie?
18-03-2022, 02:59 PM
W rzeczywistości rozmowa z Zofią była dla niego w pewnym sensie... Czymś nowym, świeżym i może nawet czymś, czego potrzebował. W końcu zwykle bywał zamknięty na nowe znajomości i dosyć oschły przy pierwszym kontakcie, jednak wspólne zainteresowanie sprawnie ożywiło rozmowę. To nic, że rozbudził w niej taki entuzjazm, co do pomysłu z kółkiem, a następnie starał się go ostudzić. Naprawdę nie miał na co narzekać w tej rozmowie.
Dlatego też zmarszczył brwi w reakcji na jej pytanie. - Dobra? - odparł nieco niepewnie. Gdyby tak było, przecież starałby się dawać jej to do zrozumienia. Może tylko nie tak wprost, bo chyba to zwykle zamykało w dziwny sposób drogę do dalszej znajomości... Odnośnie kółka z kolei, miał jeszcze jeden drobny pomysł. Niesamowicie głupi pomysł, ale mógł zadziałać. W końcu na wyższym roku było dwóch takich, zresztą również w Ravenclawie, którzy rywalizowali ze sobą przy każdej możliwej okazji... I jakby tak wjechać im na ambicje i napuścić ich na siebie nawzajem, mogliby zainteresować się rewolucyjnym kółkiem. - Może... Mogłoby udać mi się przekonać dwie osoby - wyrzucił to z siebie po chwili na głos. Nie mógł być pewien, że to wyjdzie, ale zdawało mu się, że szansy były spore. Wystarczyło wykorzystać ich konflikt. Zastanowił się chwilę nad jej kolejnym, dziwnym pytaniem... Jak spędzali przerwę? Nie to, żeby on zwracał uwagę na to, jak każdy spędza przerwę. - Eee... Pewnie każdy inaczej? Albo biegną na szybko do dormitorium, oddalają się i potem spóźniają, albo siedzą spokojnie, albo... - zastanowił się jeszcze moment. - Część na pewno zajmuje się pracą domową tuż przed zajęciami. Wzruszył ramionami. Jemu raczej rzadko się to zdarzało, ale też nie był niewinny... Był ambitny, ale jeśli temat go nie interesował, potrafił o nim zapomnieć, niestety. Nie potrafił jednak wskazać na nic szczególnego.
27-03-2022, 09:46 AM
Nie mogła wyczuć, czy jej prośba go zdziwiła, zezłościła czy jakie w ogóle wzbudziła w nim uczucia- niestety, przez sposób wychowania Zosia miała (często zupełnie błędne) odczucie, że jej osoba jest irytująca i uciążliwa. Takie odczucia skutkowały więc takimi pytaniami- bo gdyby nawet powiedział jej teraz że w sumie to on chciałby być sam, to pokiwałaby głową i poszła w swoją (nieskoordynowaną zupełnie) drogę.
Ludzie, w opinii Zosi, nie umieli rozmawiać. I ona też była takim człowiekiem, choć jej przypadłość zaliczała się bardziej do "oversharingu"; zauważyła jednak, że duża część osób woli nie mówić nic i mieć nadzieję, że ktoś się "domyśli". W takich momentach zastanawiała się, czy to oni postępują źle, czy to ona nie załapała jakiegoś memo relacji międzyludzkich. Na jego słowa o potencjalnych nowych uczestnikach koła drgnęła lekko, zaskoczona. Szybko na kogoś wpadł, pewnie zna tu dużo osób. Albo zna mniej, ale do podszewki. Ona natomiast nie mogła zupełnie wymyślić kto mógłby się nadawać- cóż, to dopiero początek roku, jeszcze ma czas na poznawanie ludzi. - Oh, to super! Zawsze warto spróbować!- odpowiedziała z uśmiechem- Tak na dobrą sprawę, choć być może się mylę, jeśli nie uda się oficjalnie założyć kółka, to chyba moglibyśmy się po prostu spotykać w jakiejś wolnej sali czy nawet na zewnątrz i sami szukać informacji i się nimi wymieniać?- dodała po chwili, zastanawiając się. Nauczyciel zdecydowanie by pomógł, ale mikro kółko wzajemnego wsparcia w poszukiwaniach z braku laku też mogłoby spełniać swoją funkcję. Na odpowiedź chłopaka pokiwała głową. W sumie, nie dało jej to wiele, bo nadal nie wiedziała co powinna zrobić- póki co zadania odrabiała wcześniej, a nie ma na tyle zapamiętanej okolicy by teraz jeszcze biec do dormu. Więc zostaje jej opcja chodzenia za nim. W końcu, jak sam powiedział, jeśli będzie się narzucać to jej powie, prawda? - Co w sumie przypomniało mi... uh, czy mamy w Hogwarcie jakąś...salę plastyczną? Słyszałam jak ktoś coś wspominał ale nie miałam okazji dowiedzieć się, gdzie jest...- zapytała po chwili, przypominając sobie sali. Nie wiedziała co prawda, jak ta sala wygląda, ale może nadawałaby się do spełnienia- choćby chwilowo- roli pracowni.
28-03-2022, 02:47 PM
Nie był pewien, co Zofia pomyślałaby o nim, jeśli tylko wyjawiłby, w jaki sposób chciał skłonić tamtą dwójkę do kółka... Ledwo się znali i nie miał najmniejszych zamiarów dzielić się takimi informacjami. Może kiedyś. Może jeśli ta znajomość potrwa dłużej, a Aidan będzie w stanie bardziej jej zaufać. Oraz jeśli tylko nie okazałoby się, że miałaby gardzić takimi rozwiązaniami. Niby nie planował wcale nic wielkiego, ale... Cóż, są ludzie, którym i to by się nie spodobało.
Jej kolejna propozycja właściwie była na swój sposób kusząca, ale w zasadzie nie wiedział, na ile ją stać... Owszem, zdawała się bystra, ale co jeśli miałby się zawieść? Cóż, ryzyko. - Można spróbować - odparł wbrew własnym obawom. Nie chodziło tu nawet o to, że chciał być miły... Chciał spróbować. Może byłaby dobrą... Partnerką naukową? Co prawda zwykle zajmował się podobnymi zagadnieniami sam, ale z pewnością byłoby łatwiej korzystać ze wszystkiego, co znalazł sam i tego, co znalazła druga osoba. Dodatkowo miałby możliwość porozmawiania o wzajemnych przemyśleniach. Tak, to dobra szansa. Zastanowił się chwilę nad jej kolejnym pytaniem. - Coś jest... Eee... Chyba też zależy, co cię interesuje? Co chcesz robić? Słyszał, że jest gdzieś sala, w której niektórzy uczniowie malowali, ale czy tego oczekiwała? On sam korzystał raczej z opuszczonej, odległej sali, gdy potrzebował nad czymś popracować.
31-03-2022, 08:52 PM
Na zdanie o tym, że można spróbować, oczy jej się trochę zaświeciły. Ale nie był to ten sam poziom entuzjazmu co przy pomyśle koła naukowego. Po prostu ucieszyła się, że ewentualny plan B istnieje i jest na niego umiarkowanie chętny.
Umiarkowanie, bo jeszcze nie mogła go rozgryźć. Ludzie są dziwni, ale Zosia po jakimś czasie potrafiła już łapać schematy zachowania; niestety, Aidan dalej w jakiś sposób był zagadkowy. I nie, nie chodzi tu o to że mało o nim wie- zna go przecież trochę ponad czterdzieści-pięciu minut, to dramatycznie mało. Niektórych ludzi jednak łatwiej odczytać na poziomie small talku. Aidan natomiast wydawał się nieco zamknięty i powściągliwy- dlaczego więc, pasując niejako opisem do introwertyka, ostatecznie do niej podszedł i rozpoczął rozmowę? Co go do tego tknęło? Czy powinna go o to zapytać? Choć może to mogła być po prostu ciekawość? Jednak to druga część jego wypowiedzi ją zainteresowała. Bo jednocześnie dała jej informację, że ta mityczna sala plastyczna gdzieś istnieje; a drugiej strony zapytał się jej w jakiś sposób, po co jej ta sala. - Potrzebuję pracowni, gdzie mogłabym rozłożyć swoje szkice i dłuta, i nikt by mi ich nie dotykał- powiedziała z uśmiechem, starannie przesiewając informacje i dodając te najważniejsze. Nie wiedziała, czy chce komukolwiek mówić o swoich eksperymentach z magicznymi przedmiotami; z drugiej jednak strony nie pamiętała, by ktokolwiek z posługujących się magią podchodził do tematu eksperymentów tak, jak on. Więc może mogła mu zaufać? Nie, na to przyjdzie czas. Możesz delikatnie wspomnieć. Zobaczymy, co z tego wyniknie. - Wiesz, takie moje małe *projekty*- dodała, poruszając palcami obu dłoni, imitując iskierki.
01-04-2022, 12:57 AM
Zdecydowanie nie chciał dzielić się z nią miejscem, które znalazł dla siebie... Sądził, że wie o nim może jedna osoba poza nim? Albo raczej, że tam przychodzi... Pewnie większości osób po prostu nie obchodziły stare, obskurne pomieszczenia. I na tym właśnie opierało się jego zwycięstwo w tej sali.
- Projekty? - powtórzył po niej i spojrzał pytająco. Nie miał pojęcia, jakie projekty mogła mieć na myśli. Czy to coś podobnego do tego, nad czym sam pracował? A może ktoś się wygadał i po prostu starała się go wyczuć? Może wiedziała, że coś robi? Tworzy? Ale nie powinna wiedzieć... Zmarszczył lekko brwi i jego zainteresowanie jej projektami szybko zmieniło się w chłodną ostrożność - co widać było przede wszystkim w mimice, kiedy odwracał od niej wzrok. - Wiem, że jest jakaś sala... Malarska? Ale zdaje się, że w Hogwarcie nie ma miejsc, co do których mogłabyś pewna, że nikt nie będzie dotykał twoich rzeczy... Przecież nawet zaczynając od dormitoriów, to zależy od osób, na jakie trafisz. A on trafił beznadziejnie... Nie odważyłby się już teraz pracować nad niczym w swoim dormitorium, nie ma mowy. |
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|