Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
Stoliki do nauki W rogu biblioteki znajduje się wydzielone miejsce na naukę. Tu, jak można się spodziewać, rozstawione są ławki, stoliki, fotele, tak wiele, by zawsze było dla kogoś dostatecznie dużo miejsca by rozłożyć się z księgami czy zeszytami, w zależności od potrzeb. Naturalnie, obowiązuje tu cisza, zatem lepiej nie podnosić zbytnio głosu, inaczej bibliotekarz słynący ze słabej opinii z pewnością nie zawaha się wyrzucić cię za drzwi.
Slytherin |
100% |
Klasa V |
15 lat |
b. bogaty |
Hetero |
Pióra: 219
8 września, 17:00
Wiele myślał od dnia poprzedniego, o wszystkim. I jedyne, do czego doszedł... To to, że nie wiedział co robić. Był wkurzony, zdesperowany, sfrustrowany i zupełnie nie przygotowany na sytuację, kiedy miałby chcieć do kogoś w konkretny sposób zagadać. On nie chodził za ludźmi, z reguły ci chodzili za nim! To nie było fair, jakoś wolał kiedy sam miał wywalone.
Ale jakoś nie mógł wrócić do olewczości, nie tym razem. Ale musiał się skupić na czymkolwiek, tak żeby nie katować samego siebie myślami o wszystkim. Zabrał więc podręcznik do Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami i skierował się z ponurą miną ku stolikom. Zwolnił jednak widząc dobrze znaną sylwetkę kolegi z dormitorium. Jedynej osoby, która przy okazji wiedziała cokolwiek o istnieniu Saoirse w jego życiu, choć nawet o tym nie wiedział. A Romilly nie był pewien czemu jakoś tak zrobiło mu się z tym odrobinę lepiej. Duma jednak nie pozwoliła mu się przysiąść, więc usiadł jedno krzesło dalej, bez słowa, nie zerkając nawet na Ślizgona. Przyjemniaczek. Rozłożył się ze swoimi rzeczami, usiadł wygodnie, otworzył zeszyt, podręcznik...
W zasadzie nie, nie skupi się. Już teraz wiedział, że nie ma bata. Raz, że po prostu był rozproszony własnymi uczuciami i poczuciem niestabilności. Dwa, że czuł na sobie wzrok Nico.
- Zakochany? - zapytał bezmyślnie, by dopiero po chwili podnieść na niego wzrok.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Slytherin |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 137
Ostatnią z wtorkowych lekcji Nico było wróżbiarstwo. Idealny sposób na zakończenie dnia nauki! Przedmiot odpowiadał mu w dodatku na tyle, że był gotów przysiąść od razu do napisania części pracy na kolejne zajęcia. Dlatego też znalazł się tutaj. Niby mógł przejść się też do dormitorium, ale tam rozpraszałoby go tyle rzeczy... Nie spodziewał się, że jeden ze stosunkowo stałych elementów dormitorium podąży jednak za nim - mniej lub bardziej świadomie.
Gdy tylko Romilly usiadł obok - ale nie bezpośrednio obok, żeby przypadkiem nie posądzono go o towarzyskość - podniósł na niego wzrok. To nie spotkało się z reakcją, a więc podparł głowę ręką i cierpliwie przeczekał aż pierwszy szok konieczności interakcji z drugim człowiekiem zejdzie z drugiego Ślizgona. I doczekał się! Spodziewał się burkliwego "co?", a więc musiał przyznać, że był nieco zaskoczony nieprzewidywalnością kolegi. Przyjął jednak drobne pytanie z uśmiechem i wzruszył lekko ramieniem.
- To nie ja zostawiam jedno miejsce przerwy, żeby nie wyszło zbyt gejowsko - odparł, po czym odwrócił wzrok i zabrał się za dalsze pisanie na pergaminie, aby dokończyć myśl, którą Romilly przerwał swoim przybyciem.
Slytherin |
100% |
Klasa V |
15 lat |
b. bogaty |
Hetero |
Pióra: 219
W zasadzie nie wiedział jakiej odpowiedzi się spodziewał. Naprawdę, jakoś nie przemyślał nawet swojego pytania za bardzo! Może dlatego słysząc odpowiedź, śmiechł krótko pod nosem spontanicznie, by odwrócić wzrok w próbie natychmiastowego opanowania się. Cóż, nawet buce czasem się śmieją, podobno. A jednak musiał przyznać, że to mu się udało, jak by nie było. Skinął więc w niemej zgodzie na jego spostrzeżenie, nie mogąc się z tym kłócić.
Nie odpowiedział jednak. W zasadzie, jako osoba raczej małomówna, zajął się czytaniem i przynajmniej udawał przed sobą, że coś robi. Wyglądało może przekonująco, ale w rzeczywistości czytał każde zdanie po kilka razy, a zamiast zrozumienia tematu, myślał jak aktualnie zapytać Nico o cokolwiek tak, by ten zbytnio nie drążył, ani by w żaden sposób siebie jakoś nie poniżyć, w jego własny, pokrętnie rozumiany sposób. Ostatecznie po kilkunastu minutach milczenia w zasadzie zwyczajnie nie wytrzymał i wyszedł z tym, co jako jedyne brzmiało jakkolwiek sensownie w jego głowie.
- Ej, jak... - Pauza przez chwilowe spłoszenie, jednak fakt, że zaczął, zmusił go do dokończenia by nie wyjść na sierotę. - Kiedy kogoś lubisz, jak to okazujesz? - Zapytał w końcu, spoglądając na niego o dziwo porażająco poważnie.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Slytherin |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 137
A z myśli jaką chciał dokończyć Nico zrobiła się kolejna... I jeszcze jedna... I pociągnął to jeszcze o nowy akapit. W końcu był zadowolony ze swojej pracy i zaczął czytać ją od nowa, tak dla pewności, że nie napisał głupot - chociażby w miejscu, gdzie przerwał mu Romilly.
Jednak w trakcie czytania, chłopak postanowił przerwać mu jeszcze raz - i to całkowicie celowo. No proszę. Dziś był pełen niespodzianek.
- Spokojnie, wiem, że tak naprawdę mnie lubisz - mruknął, nie odrywając jeszcze wzroku od pergaminu.
Dopiero krótką chwilę później podniósł wzrok, by potraktować jego pytanie poważniej i spotkał jego spojrzenie, którym albo chciał go zabić, albo żądał prędkiej odpowiedzi. Może oba?
- Eee... Czasem werbalnie, a czasem niewerbalnie. Jak dużo bardziej poważnych słów muszę używać, żebyś słuchał mojego paplania?
Dobrze, nie mógł się powstrzymać przed złośliwościami... Odegrał się, teraz byli kwita i mogli pogadać!
- To o co chodzi?
Slytherin |
100% |
Klasa V |
15 lat |
b. bogaty |
Hetero |
Pióra: 219
Mógł i spodziewał się jakiejś mniej poważnej odpowiedzi, może dlatego dodał ten surowy wzrok, który... Cóż, jakiś czas i tak nie był widziany. Ale ostatecznie odniósł sukces! A przynajmniej częściowy, jako że po pierwsze, Nico musiał naturalnie wytknąć mu bycie bucem, czego nie lubił, choć zdawał sobie w pełni sprawę, że nim jest, a po drugie, jego odpowiedź nijak nie była pomocna. Werbalnie albo niewerbalnie. Co to w ogóle znaczy? Znaczy, tak dosłownie to wiedział, ale w praktyce to wcale nic nie ułatwiało.
Jego spojrzenie jakby na chwilę umarło, sugerując razem z lekkim opadnieciem ramion, że trochę się załamał tą odpowiedzią. Nie tak dosłownie, raczej w sposób czysto ironiczny, mający za przekaz zwykłe "mógłbyś dać mi więcej błagam". Przewrócił oczami, poprawiając się w krześle i wodząc wzrokiem po kartkach zeszytu z rezygnacją.
Ale Nico zadał dobre pytanie i teraz nawet nie mógł posłać go za to do piekieł. Nie od razu odpowiedział, myśląc chwilę i układając w głowie odpowiednie słowa.
- Jest ktoś, nie ty, kto, uh... Hm. - No, właśnie. Jak by to... - Nawet nie chodzi o to, mniejsza, raczej mam na myśli, um, ogół? Niezależnie od osoby.
I może byłby przekonujący, że to nic takiego. Może. Gdyby nie to, że jego włosy w generalnym zagubionym zażenowaniu i emocjach skręciły się w nieco większe loczki, zmieniając przy tym barwę na coś pomiędzy malinowym a blondem. Naturalnie, on nie miał o tym pojęcia.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Slytherin |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 137
Szczerze mówiąc Nico zakładał nawet ewentualność, w której Romilly po takiej odpowiedzi postanowiłby wstać i opuścić bibliotekę bez słowa... Albo to, albo po prostu przestać odzywać się do niego na resztę dnia, tygodnia, czy miesiąca. Byłby to nie pierwszy raz, kiedy decydował się milczeć. A jednak zdecydował się odpowiedzieć mu na pytanie! Kolejna niespodzianka!
- Wydaje mi się, że to ściśle zależne od osoby - odparł dla odmiany od razu z powagą, przechylając się na krześle nieco do tyłu, by zacząć się na nim bujać w zastanowieniu.
Jeszcze na chwilę na jego twarz wkradł się lekki uśmiech na myśl o tym, że jednak miał wczoraj sporo racji, oceniając skąpe wypowiedzi kolegi... Ale nie czas na tego typu przechwałki! Jeszcze by się wycofał, a Nico trochę chciał mu pomóc oraz bardzo chciał dowiedzieć się więcej. Na kogo to Romilly nie syczy?
- To ktoś kogo dobrze znam? Jeśli nie, może być ciężko. Przynajmniej dla mnie osobiście z radami, wiesz, takimi znikąd - mówiąc to poruszył dłonią nad stolikiem, jakby starał się pokazać, gdzie znajduje się "nigdzie".
Następnie tą samą ręką wyjął talię kartę z kieszeni.
- Ale jeśli mówimy o szukaniu odpowiedzi na cokolwiek cię męczy...
Następnie zwrócił wzrok przed siebie i wciąż bujając się lekko na krześle, zaczął tasować talię. Nawet jeśli nie miałaby zostać teraz użyta, lubił to robić.
Slytherin |
100% |
Klasa V |
15 lat |
b. bogaty |
Hetero |
Pióra: 219
Fakt, tak by najpewniej zrobił w każdej innej sytuacji każdego innego dnia. To był jego styl zachowywania się i tak naprawdę fakt, że został, mógł świadczyć albo o częściowym "oswojeniu się" z Nico, albo ogromnej desperacji. Albo oba.
Odpowiedzi jednak nie były zadowalające, a nawet nie wiedział czy ci dwoje się kumplują. Nigdy w życiu nie widział ich razem, ale kto go tam wiedział? Saoirse zdawała się z każdym mieć dobry kontakt, miał takie wrażenie. Nie zmieniało to jednak faktu, że jeśli Nico sam się nie domyślił z kim spędza najwięcej czasu, to nie chciał by wiedział, póki co. Nie to, że się wstydził, bo nie. Po prostu najpierw sam musiał znowu poczuć się w tym pewnie.
- Mało pomocne. - Mruknął szczerze z niezadowoleniem, zerkając tylko na chłopaka. Westchnął cicho. W sumie czego się spodziewał? Sam musiał to ogarnąć, i tyle. Spojrzał niechętnie na Nico, kiedy ten zaoferował jakąś ponoć dobrą pomoc, a widząc karty uniósł brwi.
- No tak. Historia z obrazków. Masz tam chociaż coś o relacjach międzyludzkich?
W tych był w końcu najgorszy. Może i nie wierzył w faktyczne działanie kart, ale wpadło mu do głowy, że może cokolwiek z nich zwyczajnie przypadkowo podsunie mu pomysł.
- Ale może na coś wpadnę, mogę obejrzeć?
Tak, chciał zwyczajnie przejrzeć obrazki.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Slytherin |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 137
Mało pomocne. Zupełnie jakby Romilly wyszedł do niego kiedykolwiek z jakąkolwiek pomocą! Nico co najmniej nie pamiętał takiej sytuacji w swojej życiu!
- Po prostu, jak pewnie zauważyłeś, ludzie są różni - odparł rozkładając ręce. - Do jednych podbijasz z bukietem lilii, z innymi okazuje się, że są uczulone. Czasem mówisz, że ej, lubię cię, a czasem to piekielnie żałosne. Innym razem piszesz wiersz, albo okazuje się, że ta osoba jest analfabetą...
Gdyby tylko był jeden sposób na wszystkich...
- Wiesz, jeżeli rozłożysz je z odpowiednią intencją...
Dobrze, może tu właśnie go miał. Postukał chwilę palcami o przetasowaną talię, po czym wstał i usiadł o jedno miejsce bliżej.
- To co, chcesz wiedzieć o waszej relacji? Czy raczej chcesz znaleźć rozwiązanie dla swojego problemu? Dostaniesz na to trzy obrazki do obejrzenia.
Slytherin |
100% |
Klasa V |
15 lat |
b. bogaty |
Hetero |
Pióra: 219
Cóż, niestety miał tu pełną rację i choć z trudem i przykrością, to skinął głową ponuro, zgadzając się z nim. Przez gardło mu to co prawda nie przeszło, ale chociaż tyle! Szczególnie, że to w gruncie rzeczy jednocześnie ułatwiało i utrudniało całą sprawę. Jeden generalny sposób byłby zbawienny, ale w zasadzie chyba powinien wpaść na coś skoro zdawało się, że znał Saoirse dosyć dobrze? A zamiast tego chodził jak ta sierota i pytał ludzi jak być funkcjonującym społecznie, doprawdy. I to nie mówiąc nawet o co chodzi, a faktycznie, potem wyszłoby, że Saoirse nienawidzi lilii. Chociaż nie sądził, ale może!
Patrzył na Nico z totalnym brakiem przekonania, jednak jednocześnie frustracja sprawiała, że niespecjalnie czuł się w mocy myślenia nad czymś jeszcze. Jesli to jedyny sposób, albo nawet jeśli przypadek miałby sprawić, że na coś wpadnie, czemu nie? W zasadzie to nic nie tracił.
Westchnął niemalże ze zmęczeniem, ustępując, po czym pokręcił głową w niemym "nie wiem".
- Nie wiem, o relacji? W jakim kierunku zmierza? Albo może na przykład odpowiedź na moje pytanie, jak okazać, że ją lubię.
Bardziej niż innych, w pewien specyficzny sposób, ale uznał to za na tyle oczywiste by Nico sam wiedział i nie musiał tego ogłaszać jak nowinki świąteczne.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Slytherin |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 137
Niewiedza i ignorancja Romilly'ego w tematyce sztuki wróżbiarstwa nie pomagała wcale... Ale dobrze, wpadł na pewien pomysł, jak rozłożyć karty, na co pokiwał głową. Wyglądało to zupełnie jakby zgadzał się z propozycją kolegi, nie swoją.
- Niech będzie... - wymamrotał bardziej do siebie.
Pierwsza karta miała symbolizować problem, druga to, czego Romilly nie powinien robić, z kolei trzecia, co powinien. Nic skomplikowanego. Najprostsze rozłożenie kart, które jednak mogłoby zdziałać cuda.
Zaraz wyłożył na stoliku przed sobą trzy karty - każda z nich w odpowiednim kierunku. Kolejno Starzec, Wieża oraz Świat, na co Nico uniósł lekko brwi.
- Dobra. To tak... Ta tutaj - tu wskazał palcem na pierwszą z wyłożonych kart. - Wiesz, to właściwie tylko formalność, bo symbolizuje sam problem. Ani dla mnie, ani dla ciebie nie będzie niespodzianką, że jesteś osamotniony. Może nie postrzegałeś tego do tej pory jako problem, ale zaczęło być męczące. Rozważasz, co dalej, to też oczywiste - dlatego tu jesteś... I być może intuicja podpowiada ci pewne rozwiązanie... Tu strzelam, że rozwiązanie, na które wpadłeś, to rozmowa, czy okazanie twoich uczuć.
Tak naprawdę mógł spodziewać się, że to właśnie ta karta będzie pierwszą.
- Dalej... Czyli to czego nie powinieneś... - wskazał dla odmiany otwartą dłonią na drugą z kart. - I tu robi się problematycznie. Widzisz, wieża mówi o jakiejś czyhającej katastrofie i nagłej zmianie. Nie wiem, na ile ci to odpowiada, ale nie możesz działać zbyt spontanicznie, czy pochopnie. To znaczy, nie chcesz być zbyt osaczający. Zakładamy, że ta osoba nie ma pojęcia, że ją lubisz, tak? I nie przyjęłaby pewnie za dobrze nagłej informacji, czy dajmy na to, nagłego zaproszenia na randkę, pytania o chodzenie i tak dalej... Warto zacząć od czegoś mniej... Wprost? Od jakichś wskazówek?
Wreszcie przy ostatniej karcie, osunął dłoń ze stolika.
- I na koniec to... Huh... - zastanowił się chwilę z lekkim uśmiechem. - Wiesz, ta karta powinna cię ukierunkować, ale jest coś dużo ciekawszego. Pozytywnego, jakby co. Bo widzisz, symbolizuje spełnienie. Zwiastuje sukces, a więc też szczęśliwy związek. W sumie gratuluję. W dużym skrócie, nie mów o niczym wprost, nie naciskaj, bądź raczej subtelny, żadnych wielkich wyznań na początek... Raczej daj jej... Lub jemu znać, że jesteś zainteresowany, ale małymi kroczkami i wszystko pójdzie po twojej myśli.
Pokiwał głową, dumny z siebie.
- Wracając do twojego pytania z początku... Nie wiem, spędzaj z tą osobą czas, pomagaj jej w razie potrzeby, potem może zasugeruj, że z nikim tak dobrze się nie dogadujesz i dopiero potem zrób większy krok?
Slytherin |
100% |
Klasa V |
15 lat |
b. bogaty |
Hetero |
Pióra: 219
Choć był sceptyczny skrajnie i w całości swego istnienia, nawet z pewnego rodzaju nikłym, a raczej zwyczajnie tuszowanym zainteresowaniem patrzył jak ten pacan rozłoży karty. Nie wierzył w nie, ale nawet chciał popatrzeć co zrobi Nico i jak wmawia ludziom, że aktualnie ma rację. Rozsiadł się wygodniej, słuchając wywodów chłopaka.
Nie dał tego po sobie poznać, naturalnie, ale głupio zdenerwowało go to, że cokolwiek mówił, miało sens. Czy to przez to, że upierał się przy zupełnym braku wiarygodności wróżb z kart, czy może będąc urażonym, że go bezczelnie ocenia. Przy tym jego myślą było, że cokolwiek mówi Nico, już to wie i jedynie przy kartach się z tym zdradza, a więc... Skąd wie? Czy faktycznie aż tyle dało się czytać z jego osoby?
- Nie jestem osamotniony. - Skomentował od razu, przewracając oczami z irytacją. - Lubienie kogoś nie jest osamotnieniem, co to za logika?
Tak, był obrażony, z pewnością. I nic się w związku z tym nie zmieniło po drodze, poza przekonaniem, że zwyczajnie nie powinien okazywać uczuć względem Saoirse, według Nico, bo ją przestraszy, straci i będzie chujowo. Świetnie.
W zasadzie nie powinien być zdziwiony. Polubiła go, a on ją, i to znacznie bardziej niż w ogóle zakładał kiedykolwiek. Ale nadal był bucowatym, ponurym sobą, i jak by go do niej nie ciągnęło, nie zmusi jej do uczuć, a nie sądził by w jej guście były skrajnie nieimprezowe, odizolowane od wszystkich mendy. Czego się spodziewał? Szczęśliwego zakończenia?
Przy trzeciej karcie zdawał się słuchać tylko połowicznie, patrząc intensywnie na środkową, a jego włosy ciemniały do czerni, niemal smolistej, mrocznej. Myślał o tym jak przez chwilę jak debil sądził, że wieloletnie zepsucie i trauma ot zostanie naprawiona w rok, i wszyscy będą szczęśliwi.
- Jej. - Powiedział chłodno. Musiał to przemyśleć. Nadal chciał naturalnie spędzać z nią czas, i nadal wiedział, że nie tylko ją lubi. Ale czy chciał próbować iść z tym dalej? Zaczął zbierać swoje rzeczy. - W sumie to racja, może nie ma co. - Powiedział, podsumowując i siebie i Nico, choć biedny kolega nie mógł wiedzieć, że absolutnie zniechęcił Romilly'ego. Zagarnął w ręce swoje rzeczy, by zaraz wstać. - Dzięki. - Powiedział po krótkim zawahaniu do Nico, by odwrócić się od razu na pięcie i odmaszerować bóg wie gdzie.
zt.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Slytherin |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 137
Nie był osamotniony... Jasne. Nico nawet odpuścił sobie komentowanie. Przecież dokładnie tego mógł się spodziewać po Romillym. Oczywiście, że będzie ze wszystkim na "nie"! Ale może przy tym da mu to wszystko trochę do myślenia? W końcu nawet jeśli nie zgadzał się na głos, musiał wiedzieć o sobie wystarczająco, by widzieć, że wszystko to, co mu mówił, było prawdą.
Jedyna reakcja, jakiej nie powstrzymał, było uniesienie brwi z jasnym przesłaniem - mianowicie, że tego nie kupuje.
Jednak po całym tym wygłoszeniu wróżby oraz porady, Romilly zaskoczył go raz jeszcze. Czy on w ogóle słuchał, czy odpłynął w połowie? Nico dał mu jasne wskazówki, co powinien robić, jak oraz kiedy, a ten chciał się poddać? Dzięki? Dzięki za co?
- Właściwie nie mam pojęcia, czy mnie nie słuchałeś, czy się pogubiłeś, czy raczej...
Podniósł na niego wzrok znad zbieranych kart i dopiero wtedy ujrzał, że kolega zdecydował się odejść. Tak sobie. I koniec rozmowy.
- Nie, okej. Tak też można, nie przejmuj się, na razie... - wymamrotał już do siebie, przetasowując karty ponownie.
d20 + punkty wróżbiarstwa: 12
skuteczność: przepowiednia połowicznie udana
z/t
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 0
18 wrzesień, 17:00
Zaległa przy jednym z wolnych stolików, wykładając na blat stos własnych materiałów i kilka wypożyczonych ksiąg z biblioteki. Jak zwykle zaległości ją dopadły i teraz musiała poświęcić całe dwa dni wolne na to, by zakuwać i jakoś utrzymywać oceny na jednym poziomie, żeby rodzice mieli z niej jakąś dumę. Była jedynaczką, więc musiała się starać, żeby ich zadowolić, choć nie byli zbyt wymagający; nasłuchała się już opowieści innych osób o rodzicach, którzy za pośrednictwem dziecka próbują uskuteczniać swoje niespełnione ambicje. Zapisują córkę na jazdę konną, podczas gdy ona boi się wielkich zwierząt. Kiedy słuchała takich słów, to oczywiście z tyłu głowy miała myśli "No, ja na pewno nie byłabym taką matką". Czas jednak kiedyś zweryfikuje. Albo i nie.
Westchnęła i otworzyła pierwszą lepszą księgę z brzegu. Nie było sensu wybierać, co pierwsze powinna nadrabiać. Wszystkie dzisiejsze zaległości darzyła taką samą antypatią. Brakowało jej jakiegoś audiobooka, ale na terenie szkoły nie mogła sobie na to pozwolić. Miało to swoje plusy i minusy.
Ravenclaw |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 84
Zosia plan miała niesamowicie prosty- miała zamiar wykorzystać chwilę wolnego czasu na nadrabianie braków, dlatego dziarsko szła przez bibliotekę w kierunku jej ulubionego miejsca- stolika do nauki.
Jednak przez zmianę szkoły miała zaległości w różnych przedmiotach; jednym z nich była między innymi Obrona Przed Czarną Magią. W jej poprzedniej szkole nie było podziału na OPCM i Zaklęcia- po prostu był to jeden przedmiot, заклинания, służący do nauki wszelkiego rodzaju zaklęć. Jeśli do tego dodamy przegadanie kilku ważnych elementów lekcji z kolegą z ławki, możemy dostać przepis na porażkę z tego przedmiotu- szczególnie, że pan Young był niezwykle wymagającym nauczycielem. A jej szczerze zależało na tym, by z tego przedmiotu mieć jak największą wiedzę.
Dlatego, mimo niemałych problemów ze skupieniem, miała zamiar wytrwale czytać teoretyczną część przedmiotu i robić staranne notatki w swoim wielozadaniowym kajeciku.
Co prawda, niemiłosiernie brakowało jej kolorowych zakreślaczy, papierowych tasiemek czy uroczych naklejek, ale starała się jak mogła, by urozmaicić swoje Hogwartowe notatki- czy to liternictwem, czy małymi ilustracjami przy ważnych elementach wartych szczególnego zapamiętania. Była jednak wzrokowcem i kinetykiem, dlatego jakakolwiek nauka przychodziła jej lepiej, gdy wiązał się z nią wzrok i ruch.
Gdy jednak doszła już do stoliczka zauważyła ze zdziwieniem, że już ktoś to miejsce zajął- co dało Zosi niemałą zagwostkę.
Nie wiedziała jak to rozegrać. Nie znała dziewczyny- ta bowiem była z Hufflepuffu, a to że nie widywała jej na lekcjach kazało jej sądzić, że nie była jej rocznikiem. Z drugiej jednak strony stolik do nauki miał łącznie sześć miejsc, a to biblioteka, więc Zosia miała takie samo prawo używać stolika, jak zajmująca go już dziewczyna. Powinna usiąść bez pytania, zapytać się, czy znaleźć inne miejsce?
Cóż, Zośka i tak spędziła już kilka ładnych sekund zastanawiając się, co powinna zrobić, więc jeśli odejdzie to będzie to wyglądać conajmniej dziwnie. Została kwestia zapytania się lub nie.
Ostatecznie dziewczyna stwierdziła, że lepiej za miło niż niemiło.
- H-hej, można się dosiąść?- zapytała cicho i trochę nieśmiało, co było mimo wszystko w dużej mierze spowodowane tym, że to biblioteka- miejsce, w którym należy z zasady być cicho, dlatego nie chciała robić zbędnego rabanu.
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 0
Oczywiste było, że już po pierwszych dziesięciu minutach od rozpoczęcia nauki miała ochotę cisnąć tymi notatkami za okno, a najchętniej to cisnąć w nie jakimś zaklęciem podpalającym. Wyrzucenie ze szkoły i ewentualne późniejsze problemy były niczym w porównaniu z wizją urwanej głowy przez panią bibliotekarkę. Poza tym, naprawdę lubiła książki i nie chciała ich niszczyć, tyle że frustracja czasami sprawiała, że ludzie mieli jakieś takie dzikie pomysły. Słyszała jakieś nadchodzące kroki, jednak starała się nie zwracać na to uwagi. W chwilach takich jak ta była niesłychanie podatna na wszelkie bodźce zewnętrzne i niewiele brakowało, żeby nagle zajęła się obserwowaniem otoczenia albo liczeniem pajęczyn, zamiast skupiać się na tym, po co tu przyszła. Czyjś głos jednak sprawił, że mogła się na chwilę oderwać od pracy, i to z czystym sumieniem.
- Hej, jasne - odparła, niewiele zastanawiając się nad odpowiedzią i kim jest potencjalny towarzysz nauki. Jak się zaraz okazało, to była towarzyszka. Jednym ruchem ramienia zgarnęła swoje graty na tyle, żeby dziewczyna miała wystarczająco miejsca na rozłożenie swoich. - Jakie ładne notatki! - wyrwało jej się, zaraz jednak przygarbiła się nieco mając wrażenie, że jej ton głosu był nieco zbyt głośny jak na to miejsce. - Przepraszam. Zawsze podziwiam w ludziach umiejętność ozdabiania notatek kolorami albo właśnie... takimi odcinającymi się wywijasami... - tu wskazała na notatki Krukonki - ...czyli coś, czego ja sama nie potrafię. Moje notatki są super nudne i ciężko się z nich uczyć. - Drugą sprawą było to, że nie potrafiła też wybierać spośród notatek tych najważniejszych informacji. Sądziła jednak, że to nie jest umiejętność nabyta, więc pozostaje jej męczyć się ze swoimi nudnymi notatkami.
Pozostało jej mieć nadzieję, że nie przytłoczyła dziewczyny swoim małym słowotokiem. Absolutnie nie taki był jej zamiar.
Ravenclaw |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 84
W jakiś sposób chyba nawet się ucieszyła, że nowopoznana osoba do niej zagadała. A raczej, że zagadała tak ekspresyjnie- przynajmniej Zosia nie będzie od niej odstawać, zalewając ją podobnym słowotokiem.
- Ojejku, dziękuję! - odpowiedziała radośnie trochę głośniejszym szeptem, bo sama złapała się na tym, że nie powinno się jednak krzyczeć w bibliotece.
Trochę szkoda jej się zrobiło nowopoznanej koleżanki. Znaczy, rozumiała że robienie notatek tego typu to jednak wprawa, ale chciała jej jakoś pomóc. Bo pamiętała, gdy sama robiła notatki tak, jak uczono w szkołach- to była dla niej katorga, bo więcej energii poświęcała na przebrnięcie przez nie niż nauczenie się z nich.
- Kolory dużo dają. Jednak odcinają optycznie fragmenty tekstu i podkreślają rzeczy, przez co łatwiej się skupić...- odpowiedziała szeptem, chcąc jej jakoś pomóc- nie wiedząc nawet, czy nowopoznana dziewczyna w ogóle tej pomocy chce. Ah, skakanie do konkluzji.
Przez chwilkę, jeśli dziewczyna obserwowała jej twarz, jej mimika się zmieniła- jakby coś sobie przypomniała, albo wpadła na pomysł. Albo oba. Zaczęła szukać czegoś w torbie, a po chwili wyciągnęła z niej coś, co wyglądało jak stosunkowo gruby zeszyt z kolorowymi postaciami na okładce. Zosia otworzyła owy zeszycik, który okazał się książeczką z naklejkami, i delikatnie wydarła z niego stronę- stronę, którą wręczyła współtowarzyszce.
- Proszę. Możesz sobie naklejać naklejki przy ważnych lub trudniejszych informacjach. Tylko naprawdę ważnych lub trudnych, bo na początku sama naklejałam je co drugą linijkę- dodała, z cichym chichotem.
Naklejki przedstawiały rysunkowe, kolorowe pluszaczki w różnych pozycjach- bo szansa na to, że dziewczyna rozpozna postacie stworzone przez mugolski k-popowy zespół mogły być nikłe jednak nikłe.
zt wątek przedawniony
|