Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
czwartek, 3 września 2020; godzina 13:25
Relacja Valeriana i Petera od rozpoczęcia roku szkolnego zdawała się Gryfonowi nieco... Oziębła? Jednak nie był typem, który by dociekał. Raczej godził się na wiele rzeczy i płynął z prądem. A przynajmniej tak mniej więcej tłumaczył sobie niektóre rzeczy, kiedy tylko zaczynał tonąć i kiedy zrobienie z tym czegoś oznaczałoby nie tylko opuszczenie swojej strefy komfortu, ale wyruszenie na długą i daleką podróż bez niezbędnego do tego ekwipunku oraz umiejętności. Metaforyczną podróż, ale te czasem bywało dużo trudniejsze, niż te prawdziwe. Nie wspominając już o tym, że widoki były dużo, dużo gorsze.
Pozostawało mu być sobą, choć i w tym postanowił zrobić jeden, niewielki kroczek, by dociec, co właściwie się stało. Bez pytania, co się stało, rzecz jasna - nie tak to działa!
Gdy tylko wypatrzył Petera (po jednej ze wspólnych lekcji, zresztą), przysiadł na jednej z ławek na korytarzu, tuż obok niego, z dłońmi wciśniętymi w kieszeni spodni, bo jak to zwykle bywa w sytuacjach choćby nieznacznie nieprzyjemnych, należałoby coś zrobić z dłońmi. Osunął się nieco w siadzie, opierając się przy tym o ścianie, tworząc wokół siebie pewną iluzję wygody, która zostanie rozchwiana po paru minutach, kiedy jego własny kark miał zacząć wołać o pomoc.
- Hej. Co tam? - zapytał, jak osoba, która nie ma nic na sumieniu, ani poza nim, czyli kiedy cały umysł wypełnia jedynie przejmująca pustka.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 76
W ostatnim czasie, a konkretnie w trzech, może czterech ostatnich miesiącach, Peter zaangażował się nieco w relację z Valerianem. Nawet bardziej niż z początku zakładał, że w ogóle to wypali, ale o dziwo okazywało się, że faktycznie zdawali się dogadywać i całkiem lubił towarzystwo Gryfona. Było to o tyle miłe, że raczej ciężko było mu znaleźć kogoś, z kim chciałby spędzić więcej czasu i aktualnie czuć się z tym komfortowo. Nawet z koleggami z roku raczej trochę gadał, a potem się gdzieś ulatniał, bo czuł się dziwnie niezręcznie w dłuższej rozmowie, chyba że dotyczyła bardzo konkretnego tematu. Nie wiedział co prawda skąd w ogóle ta niepewność, ale przyjemną odmianą był fakt, że z Valerianem tak póki co nie miał. Lubił z nim przebywać, jego energia zdawała się jakaś taka... Pasująca. Wygodna.
A przynajmniej na tym etapie relacji. Coś tam by się poprzyczepiał gdyby był na miejscu by to robić. Chociażby czepnąłby się tego, jak nastawił się na ich ostatnią randkę i funkcjonował szczerze zmotywowany do wszystkiego, bo już wyglądał spotkania. Był niemalże podekscytowany, bo przecież wakacje spędzał tak jak całe życie przed Hogwartem - sam. A teraz nie tylko mógł się zobaczyć poza szkołą z kimś fajnym, ale też z kimś, kto mu się podobał! Co zresztą okazał już na wcześniejszych spotkaniach drobnymi czułościami. I co w tym jest do czepiania? Otóż to, że Valerian w niemal ostatnim momencie odwołał spotkanie. Dzień wcześniej dokładnie. Już pomijając nawet, że szkoda bardzo by dał znać, że nie może, w dniu randki, godzinę przed, tak żeby zdążyć już się naszykować i wyjść... Peter zwyczajnie naprawdę nastawił się na to spotkanie i było mu ogromnie przykro, że jednak zostaje w domu. Przy tym poczuł się nieco jakby jakoś jego duma została przez to urażona, skoro to jemu tak zależało. Zupełnie jakby Valerian to czuł i celowo go zbył, choć świadomie wiedział, że tak nie było. I w związku z nieco naruszoną dumą gdy wrócili do szkoły, zatem niedługo po niedoszłym spotkaniu, był dla Valeriana nieco bardziej oziębły. I to nawet nie tak, że się dziko obraził i zrywał tę relację, nawet nie planował w ogóle jakkolwiek tego komentować i chciał po prostu udać, że nie było sytuacji, coby nie okazać, że go to jakkolwiek ruszyło. I w szkole działać dalej. Ostatecznie jednak zadra została dłużej niż sądził i samo wyszło, że był po prostu niepocieszony, niesmak pozostał.
Gdy Valerian się przysiadł, zerknął na niego krótko, na chwilę przerywając czytanie książki detektywistycznej. Akurat miał już wolne tego dnia więc zamiast snuć się bez celu, zdecydował się na ciekawą lekturkę mugolską, dobrego autora zresztą.
- Nic, czytam. A tam? - Odpowiedział bez większych emocji w jego mniemaniu, co wyszło dosyć sucho, niezamierzenie. Ale chciał brzmieć neutralnie! Tylko skrycie był zły i ciężko było wymusić milszy ton.
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
Oczywiście kluczem do skutecznej komunikacji była rozmowa.
Jeszcze bardziej oczywiste było, że żadna ze stron nie chciała o tym rozmawiać.
Przez moment Valerian zastanowił się, jak bardzo nie obchodziła go książka czytana przez Krukona. Prawda była taka, że bardzo. Nie była to co prawda jej wina... Raczej nie interesowała go tak samo, jak każda inna, jednak tu dobrowolnie spuścił na nią wzrok na dłuższą chwilę w iluzji zaintrygowania. Ale książki były... Cóż, trudne. Przeraźliwie długo się je czytało i jakoś nigdy nie potrafił skupić się na treści, niezależnie od tego, o czym dana była.
- A... - mruknął bez dalszego planu.
Wysunął ręce z kieszeni, tylko po to, by spleść je na piersi, zwracając wzrok przed siebie w stałym poczuciu dyskomfortu.
- A robisz coś później? - zapytał, jeszcze na chwilę zerkając na niego, mierząc się z perspektywą tego, że może właśnie przegrywał z głupią książką.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 76
To nawet nie tak, że nie chciał rozmawiać. Raczej nie chciał się kłócić ani robić dramy większej niż potrzeba, a był akurat świadomy, że jest porywczy. Nie to żeby coś z tym robił, ale czasem nawet powstrzymywał się od poruszania tematu czy robił coś, co mogło uniknąć konfliktu, bo nie szło to do końca w jego interesie. Teraz na przykład, bo relacja była za świeża, a on jeszcze się bardzo starał żeby wyszło jak najlepiej. Nie był najlepszy w kontakty międzyludzkie, również (a może przede wszystkim) romantyczne, przykłądał więc do tego dużą wagę i zamiast kierować się uczuciem i emocjami, rozważał i analizował jak powinien się zachować, co ma najlepszy efekt i co robią inni ludzie, według jego wiedzy.
Wodził wzrokiem dalej po tekście zatem, czekając czy Valerian jakoś wykaże inicjatywę, zrobi cokolwiek, bo chwilowo nie miał zamiaru upodlać się i zabiegać o kontakt tuż po tym, jak chłopak go wystawił. Nie był tak całkiem na nie, jednak pozostawał biernym, świadomie decydując się na względnie pokojowe wyjście z sytuacji. Dopiero na kolejne pytanie ponownie oderwał wzrok od tekstu, wzracając go na dłużej na Valeriana w okazaniu uwagi poświęconej jego inicjatywie.
- Jeszcze nie wiem, a co? - Zapytał wprost, nawet ciekawy co też takiego Valerian wymyśli. I nawet nie był na nie! Troszkę był sceptyczny, ale tylko ze względu na urazę, nie zaś na umniejszanie jego możliwości, w które aktualnie wierzył. Pytanie było tylko jak dokładnie Gryfon to rozegra.
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
Prawda jest taka, że przeceniał nieco Valeriana. Ten nawet nie do końca zdawał sobie sprawę czy i o co Peter mógłby być zły... To znaczy dostrzegał, że coś jest nie tak, ale wychodził raczej z założenia, że jeśli coś dotyczyłoby jego bezpośrednio, powiedziałby mu... A nawet jeśli jednak zrobił coś nie tak, to z pewnością miało miejsce dziś lub wczoraj, a nie jeszcze w wakacje! Dobrze, wakacje w gruncie rzeczy ledwo się skończyły, ale przecież nie da się tyle czasu chować urazy za cokolwiek bez żadnej sugestii, czy wylania z siebie wprost, co było na rzeczy. Albo może to Gryfon nie był nigdy w relacji, która działałaby w ten sposób.
Również mylił się, wierząc w jego kreatywność, o czym miał przekonać się szybko po zadanym pytaniu.
Valerian wzruszył lekko ramionami, nie spuszczając już wzroku z Petera.
- Nie wiem, myślałem, że możemy coś porobić?
Na przykład wybrać się w jakieś ustronne miejsce, wymienić się paroma czułościami, właściwie też pogadać na spokojnie i... I to tyle. Nie miał wygórowanych potrzeb. Zwyczajnie lubił towarzystwo Petera coraz bardziej i zdaje się, że coraz bardziej go potrzebował. Oczywiście była to jedna z rzeczy, o których miał nie powiedzieć mu nigdy, a już na pewno nie w najbliższej przyszłości.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 76
Paradoksalnie, tak samo jak Valerian wychodził z założenia, że Peter powiedziałby mu od razu, że coś go gryzie względem ich relacji, tak Peter sądził, że Valerian albo zwróci uwagę, że ich rozmowa wygląda nieco inaczej niż zazwyczaj, albo chociaż będzie miał refleksję na ten temat i przełoży to na próbę wynagrodzenia mu tego. Naturalnie, wniosek jest taki, że obaj czekali i żaden miał się póki co nie doczekać z tego właśnie powodu.
A jednak, choć do tej pory faktycznie to on proponował i był dominantem wszelkich spotkań, mówiąc gdzie idą i co będą robić, mimo wszystko wyjątkowo trochę oczekiwał inicjatywy w tym przypadku. Rzadko tak było, bo lubił być decyzyjnym i odpowiadało mu to, że miał kontrolę nad sytuacją. Jedynie czasem miał uderzenia honoru, gdzie trochę wręcz oczekiwał poskakania wokół niego. Teraz co prawda jeszcze nie miał aż tyle stabilności i pewności w relacji, by jasno tego wymagać i żądać, ale z pewnością czuł się w ten sposób.
- Coś? A masz jakieś propozycje? - Zapytał, unosząc nikle brwi wciąż w skupieniu mu się przyglądając. Powiedział to bardzo spokojnie - w końcu on nigdy nie podnosił głosu - i celowo nawet nakierował go nieco na to, że to jest czas na inicjatywę, a nie poddanie się chwili. Chciałby móc być bardziej surowym, jednak trochę zaczęło mu zależeć i skoro już miał tą osobę, z którą czuł się aktualnie komfortowo, nie chciał tego w głupi sposób spieprzyć.
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
Jakieś propozycje... Przejść się gdzieś? Spędzić miło czas? Ale teraz, kiedy Peter spytał o to wprost, brzmiało to jakoś głupio. Nie pytałby o propozycje, gdyby spodziewał się usłyszeć którąś z powyższych. A więc co takiego chciał właściwie usłyszeć?
Valerian poprawił się w siadzie i zabłądził wzrokiem gdzieś na ścianie przed sobą. Nic w ich związku nie przygotowało go na ten moment. A powinno. To nie było takie trudne... Prawda?
- Coś... - wydusił z siebie w końcu, a jego ton wyraźnie wskazywał, że pauza po tym pojedynczym słowie była niezamierzona.
Zmarszczył lekko brwi myśląc przez moment o własnym niewydarzeniu. Tylko przez moment, bo przecież im dłużej milczał, tym bardziej ono rosło i tym wyraźniejsze musiało być dla Petera.
- Coś się stało? - dopytał wreszcie, starając się ukryć swoją niepewność w tej... Chyba rozmowie. Ostatecznie nie zamienili wcale tak dużo słów.
Coś musiało się stać. Coś było nie tak. I prawdopodobnie samo pytanie zabrzmiało strasznie głupio i... Zdaje się, że zaczął przejmować się trochę za bardzo. A przynajmniej miał nadzieję, że to było za bardzo.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 76
W zasadzie nawet jakby teraz nie był po części obrażony, to wcale nie było złe pytanie. Znaczy, po prostu nie widziałby go jako jakkolwiek negatywnego pytania, jedynie oczekującego minimum inicjatywy zamiast sygnalizowania by to on się wysilił. Fakt, że akurat w tym przypadku konkretnie Valerian celnie wyczytał, że coś jest na rzeczy, jednak z uwagi na przekonanie, że jego pytanie nie było wcale agresywne, posłał mu nieco zdziwione z początku spojrzenie. Nie byłby jednak sobą gdyby odpowiedział jakkolwiek mniej złośliwie.
- Musi się stać żebym zapytał co chciałbyś robić? Ostatni plan wyraźnie ci się nie podobał więc jestem otwarty na propozycje, żebyśmy obaj byli zadowoleni, nie tylko ja.
Mimo że mówił to spokojnym jak zawsze tonem, wkradła się nieco chłodna, ironiczna nuta. Ooparł się plecami o ścianę za sobą, wkładając między kartki książki zakładkę, po czym zamykając ją i składając ją sobie na kolanach, ponownie niemalże leniwie spojrzał na Valeriana w wyczekiwaniu. Ostrożnie prowadził tą rozmowę, z myślą by nadal było tow granicach odpowiadających etapowi ich relacji, jednak mimo to nie zamierzał robić z siebie sieroty i ot udawać na upór, że nie zwrócił uwagi na niektóre rzeczy.
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
- Ostatni plan?
Zmarszczył brwi, początkowo nie rozumiejąc, do czego właściwie nawiązywał.
- Znaczy, to jeszcze w wakacje? - zapytał, kiedy wreszcie do niego dotarło, zwracając wzrok ku Peterowi. - To nie tak, że mi się nie podobał, po prostu... Miałem coś do załatwienia.
I jakoś nie czuł się w rozmowach z Krukonem jeszcze wystarczająco pewnie, by zwierzać mu się z sytuacji rodzinnej i płynących z tego potencjalnych problemów oraz powodów, dla których mógł zawalać... Ale przecież to tylko jedna taka sytuacja! Każdemu mogło się zdarzyć. Nie sądził, by było to coś wielkiego.
- Znaczy, nie no, sorry, ale to nie o to chodziło. A teraz myślałem, że może po prostu chcesz się gdzieś przejść - dodał, wzruszając ramionami, co może zdawało się z jego strony nieco olewcze, ale w rzeczywistości był to tylko głupi odruch.
z/t x2
|