Piatek, 18 września, godzina 14:00
Szlabany nie miały być przyjemne już z założenia. Ale tym razem Teddy miał wrażenie, że jego szlaban jest wyjątkowo łagodny i wręcz on sam osobiście może uznać go za trening. Okej, może i nie mógł używać swoje pałkarskiej pałki, ale łapanie tłuczka gołymi rękami też nie było mu wcale takie obce. W dodatku szlaban został ustalony na piątek po lunchu, więc nawet nie straci żadnego z dwóch dni w Hogsmeade, a chyba nie każdy ze złapanych miał takie szczęście.
Zjadł całkiem pożywny lunch, już nastawiając się na to, że popołudnie spędzi na "trenowaniu", bo jeśli w grę wchodził tłuczek, to dla pałkarza raczej niewielka w tym kara. Będąc całkowicie i niezmiennie sobą, sprężystym krokiem i niemalże z pieśnią na ustach (a na pewno uśmiechem) udał się we wskazaną część na błoniach, gdzie razem z kolegą z Gryffindoru mieli odbyć domniemany szlaban.
Chyba przyszedł na miejsce pierwszy, bo nie zauważył Dona nigdzie w okolicy, ani też nie widział go na ścieżce prowadzącej na polanę. Nie mógł jednak rozglądać się za Gryfonem w nieskończoność, bo niemal od razu usłyszał doskonale sobie znajomy świst dobiegający z... właściwie nie był w stanie określić konkretnego kierunku. Zaczął się rozglądać nieco już uważniej, skupiając swoje pałkarskie zmysły na odnalezieniu tłuczka.
Niestety chyba jednak był w tym za wolny, bo zanim odwrócił głowę, poczuł silne uderzenie w brzuch i niemal stracił równowagę. Aż wytchnęło mu to powietrze z płuc, a zjedzony niedawno lunch wyraźnie dał o sobie znać.
-
UGH! - Spróbował swoich refleksów, ale na nic się nie zdały, wzięto go z zaskoczenia, więc nie udało mu się złapać wrednej piłki, zanim zniknęła mu znowu z pola widzenia.
A Teddy poczuł chwilowe mdłości, podparł się jedną ręką o własne udo, drugą obejmując obolały brzuch i starał się skanować wzrokiem okolicę, żeby nie oberwać ponownie.
Kostka: 1
Trochę czasu mu to zajęło, ale w związku z tym, że ostatecznie musiał podołać szlabanowi w pojedynkę, to nie było łatwo. Poobijany, zmęczony, głodny, ale dziwnie usatysfakcjonowany w końcu mógł wrócić do zamku.
/zt