Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
event
Jarmark
w
Hogsmeade
W każdym temacie związanym z Jarmarkiem można pisać tak samo, jak w każdym innym temacie fabularnym. Jedyna różnica polega na tym, że nie istnieje limit prowadzonych tu wątków - oznacza to, że każdy może wprowadzić tu swoje postaci w dowolnym momencie.
Strefa Gastronomiczna mieści się pomiędzy Straganami a Grami. Składa się z licznych stoisk, z których postaci mogą kupować przysmaki, których najpewniej na co dzień nie mają szansy zjeść w Hogwarcie. Posiłki tu spożyte nie mają żadnego szczególnego wpływu, w związku z czym postaci oczywiście płacą za nie fabularnie, jednak nie wiąże się to z wydawaniem przez Was Piór. Wątek ten jest najluźniejszy ze wszystkich eventowych. Nie ma tu żadnej mechaniki, ani dodatkowych zasad. Możesz pisać tu z dowolną postacią (od III roku, oczywiście), lub wykonywać zadania, jeśli masz na to ochotę. Po prostu baw się dobrze!
Spis stoisk z jedzeniem:- Latająca Świnia
Metalowy foodtruck w kształcie świnki, który dosłownie przyleciał na jarmark. Najpewniej to pierwsze stoisko z jedzeniem, jakie widzisz w trakcie wydarzenia - trudno je przeoczyć! Nie wspominając już o małym tłumie, jaki zebrał się wokoło. Z pewnością musiałbyś ustawić się w kolejce, aby dostać stąd coś do jedzenia, ale zdaje się, że warto! Chyba ci wszyscy ludzie nie stoją tu tylko ze względu na kształt pojazdu... Prawda?
Jeżeli chodzi o menu, możesz dostać tu burgery z szarpaną wieprzowiną i dobranymi przez siebie dodatkami (warzywa, owoce, sery oraz sosy).
- Naleśniki Brightdoomów
Cieniutkie naleśniki z najróżniejszymi dodatkami, dobranymi przez klientów. Bo kto nie kocha naleśników? Dostępne wersje słodkie i wytrawne. Możesz wybierać z całego mnóstwa warzyw, owoców, mięs, sosów, serów i innych dodatków. Jest to więc też idealne miejsce dla wegetarian, którzy nie mają zwykle tak wielu opcji przy comiesięcznych wypadach do Hogsmeade, jednak zażarci mięsożercy również mogą tu dobrać coś dla siebie, jeśli burgery ze stoiska obok nie brzmią tak kusząco.
Nad stoiskiem lata złoty, mieniący się napis Imagination is the Limit, który być może ma prowokować klientów do odnalezienia nowych kompozycji smakowych. Zaszalej.
- Owlbert's Tea
Twój wzrok przyciąga urocze niebieskie logo z sówką.
Robi się coraz chłodniej, a co smakuje o tej porze roku lepiej, niż ciepły, słodki napój?
Otóż to. Nic. A dla heretyków dostępne są też wersje zimne oraz mniej słodkie - to wszystko kwestia doboru dodatków. Kulki oraz syropy występują w smakach najróżniejszych owoców, ale pojawiają się też słodkości takie jak czekolada, czy karmel. Wszystko możesz dobrać sam! A jeśli poszukujesz szczególnych doznań smakowych, wybierz kuleczki mieniące się na wszystkie kolory tęczy i zmieniające swój smak w zależności od tego, na jaki konkretny odcień trafisz.
Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
sobota, 17 października 2020
Ravenclaw |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 84
Jestem w niebie.
Stwierdziła Zosia, gdy tylko przekroczyła granice Hogsmeade.
Od momentu, gdy dowiedziała się, że taki Targ istnieje i się odbędzie, oszczędzała skrupulatnie swoje oszczędności- cuda, jakie słyszała na temat rzeczy, które można tu kupić sprawiły, że cieszyła się na samą myśl o wydawanych tu pieniądzach. I miała szczerą nadzieję, że będzie miała szansę kupić coś z każdego straganiku.
Uwielbiała Targi. Jedną z ulubionych czynności było towarzyszenie babci na cotygodniowym wypadzie na Giełdę. Szczególnie stoiska ze starociami ją przyciągały, chociaż te z wyrobami oraz świeżymi warzywami też były wspaniałe...
Ale!
Nie ma co się rozkojarzać. Dzień długi, to należy mieć na tą całą eskapadę energię. Dlatego rozglądnęła się powoli po wszystkich stoiskach z jedzeniem i zamlaskała cichutko. Na co masz ochotę, Zośka?
Naleśniki? Dobre, dobre, ale to chyba nie to. Nie tym razem przynajmniej.
Burger już bardziej. Szczególnie, że nie pamiętała kiedy ostatnio zjadła takiego naprawdę dobrego burgerka.
... czy to jest magiczna wersja Bubble Tea?
Gdy była z mamą raz na zakupach w galerii, to jest, gdy pojechały do dużego miasta, miała okazję skosztować niemagicznej wersji tego napoju. Zosia uwielbiała te tapiokowe kuleczki, dlatego aż korciło ją, by spróbować wersji prosto z Hogsmeade.
Ustawiła się grzecznie w kolejce- najpierw po herbatę. Ze względu na prostą zasadę, że ta herbata może poczekać, a lepiej żeby to burger był jeszcze ciepły jak się go zacznie jeść. Cóż, minus targów- kolejki, które wymagają od ciebie wyborów.
A gdy już nareszcie doczekała się swojej kolei, powiedziała:
- Dzień dobry! Poproszę zieloną herbatę zabieloną mlekiem, z syropem lawendowym i tymi kuleczkami boba. Co, znaczy tak, tak tymi co Pani pokazuje, dokładnie. Tak, wiem wiem, zapomniałam że tu się nie nazywają boba po prostu. Tak, no bo... długa historia. Tak, to będzie wszystko. Ok, sekundkę... proszę. Dziękuję bardzo, do widzenia!
Po czym odeszła uśmiechnięta, ze zdobyczną herbatką. Upiła łyka, wsysając jedną kuleczkę- w końcu zmieniają smak. Zielona herbata z mlekiem i syropem lawendowym- i, tym razem- wiśniową kuleczką. Dobre.
Teraz, atak na burgery! Ponownie ustawiła się w kolejce i czekała na swoją kolej. Starała się nie pić herbaty- chciała, by starczyło jej na czas jedzenia burgera. Było to natomiast trudne, bo ta kolejka była dłuższa niż do herbaty. Jednak proces robienia burgera trwa trochę dłużej. Ale, w końcu nastał czas na Zosię:
- Dzień dobry! Poproszę burgera....um, "Aloha!mora"; tak, ten z ananasem. Sos? Sos słodkokwaśny poproszę. Dodatki standardowe, sałata, pomido... można dodatkowy bekon? O to tak, poproszę z dodatkowym bekonem. Tak. Tak. Tak, wszystko się zgadza. Proszę bardzo. Dziękuję! Do widzenia!
Zaskoczona stosunkowo szybką obsługą odeszła od lady z burgerem po niecałych 10 minutach od zamówienia. Wyglądał przepysznie, choć widziała krzywe spojrzenie pana w kolejce na informację o dodaniu do burgera ananasa.
Nie, żeby ją to w tym przypadku jakoś obchodziło. Lubi połączenie mięsa z ananasem. Lubi, ogólnie, inne połączenia.
I tak oto więc Zosia, uśmiechnięta od ucha do ucha, usiadła sobie przy jednym ze stolików i zaczęła konsumpcję zdobycznego burgerka i herbaty.
Wyglądał dobrze, i smakował równie dobrze. Całkowicie pogrążyła się w jedzeniu, tylko czasami odrywając się od burgera by popić herbatką i zobaczyć co dzieje się w okolicy. A w tej było stosunkowo spokojnie- ludzie stali w kolejkach, jedli, a jak jedli to szli w inne miejsce.
Z tego co zauważyła, stragany gastronomiczne znajdują się pomiędzy grami, a straganami zakupowymi.
Gdzie teraz?
Cóż, chyba lepiej na zakupy. Wydać przeznaczone pieniądze, a to, co zostanie, przeznaczyć na potencjalne gierki.
Zosia pokiwała głową na tą myśl, jednocześnie obcierając usta serwetką po zjedzonym burgerze.
To były bardzo dobrze wydane pieniądze. Czas wydać kolejne.
Zadanie: [1] Jarmark czas zacząć!
[10] Głodny nie jesteś sobą
Uczestnicy: Zosia feat Burger którego je
(/zt)
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
Fakt, że brał go bez wahania pod uwagę jeśli chodziło o przyszłe lato. Czy to dlatego, że póki co chciał żeby razem spędzali czas, czy może z uwagi na wspólne kręgi znajomych i fakt, że wbrew pozorom spędzali razem chwile dosyć często, ale jakoś bez znaczenia z jakiego powodu, sądził, że Lucas też tam będzie.
Na stwierdzenie bardzo pewne siebie, że wie, że wygląda dobrze, Yannis aż uniósł brwi, zerkając na niego. Znaczy, to chyba dobrze, że czuł się ze sobą okej, ale z reguły nie mówiło się o tym tak bezpośrednio. Trochę nie wiedział aż jak zareagować. Nie skomentował zatem, uznając, że widać jego komplement albo nie został zrozumiany, albo doceniony. Niezależnie od tego, która to opcja, w przyszłości musiał bardziej uważnie dobierać słowa jeśli aktualnie chciał go skokmplementowac umiejętnie. A nie był w to dobry...
- A masz w sumie na coś ochotę? - Zapytał jak już weszli na placyk, gdzie kilka stoisk z jedzeniem było obleganych przez uczniów. Jego zwrok już przy pytaniu i pobieżnym oglądaniu stoisk, padł ostatecznie na burgerownię. Wyglądały absolutnie przepysznie i jesli miałby wybierać, to wybrałby od razu tam. Minus był taki, że był też przekonany, że jak porwie się na burgery to cały się upieprzy w sosach i wszystkim z niego. Cholera...
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 62
Nie, nie do końca tak miało być. Nie chciał wyjść na zarozumiałego, ale... Czy kiedykolwiek chciał? No właśnie, a wychodziło absolutnie wiadomo jak. W dodatku zdaje się, że obaj mieli ten sam problem, do którego istnienia żaden z nich nie chciał się przyznać.
Jedno jednak wyszło. Chciał zatuszować swoją niepewność, co do stroju i dał radę.
Gdy tylko przeszli do strefy z jedzeniem, jego wzrok przykuła wielka blaszana świnia, w której serwowano burgery i o ile jeszcze przed chwilą nie odczuwał takiego głodu, o tyle teraz poczuł silną potrzebę spałaszowania dużego, soczystego, obciekającego sosem-... A właśnie. Chyba nie. Pospiesznie odwrócił wzrok od świni. Może i był to najlepszy wybór, ale nie na drugiej randce. Przecież nie było szans, żeby się tym nie uwalił. I co wtedy? Albo nie zauważy, albo w lepszym wypadku czarem zmiecie z siebie brud, ale wrażenie pozostanie!
Rozejrzał się jeszcze chwilkę, kiedy Yannis spytał go o preferencje i jego wzrok spoczął w końcu na innym stoisku.
- To może... Naleśniki?
Naleśniki brzmiały tak zwyczajnie... Jasne, reklamowali, że mogą być z czymkolwiek klient sobie zażyczy. Właściwie wyglądały smacznie i zapachy docierające do nich też to sugerowały... Ale to naleśnik. Naleśnik przegrywa z burgerem. Nie był przekonany do tej opcji.
Jeśli tylko Yannis na to przystał, ruszył pewniej w odpowiednim kierunku.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
Yannis z początku nawet nie zauważył naleśników, dodatkowo mocno rozproszył się tymi burgerami i więcej niego mózg nie zakonotował poza faktem, że inne jedzenia też tu są. Za to na pytanie Lucasa zerknął na niego, a potem rozejrzał się od razu po reszcie placu już ze znacznie większą uwagą.
- Oo, uwielbiam, jestem za - powiedział niemal od razu, w końcu dostrzegając wspomniane stoisko. - I nie ma aż tak dużej kolejki.
Oczywiście, że nie, bo każda sensowna osoba poszła na burgera i to tam było teraz najwięcej ludzi. Mogli przynajmniej na tym skorzystać, jak już omijali ten najlepszy obiad, i nie czekać stu lat w kolejce! Trzeba szukać plusów. Poza tym łatwiej to się je, nie uwali się (chyba) i mógł na spokojnie z tym iść gdzieś na bok z Lucasem, zanim ich grupa znajomych się zlezie. Nie żeby nie chciał ich teraz widzieć, ale skoro już spontanicznie był na randce, czym dopiero zaczynał się teraz stresować, to niech potrwa dłużej niż pięć minut.
Skierował się więc w kierunku stoiska, zerkając czy Lucas idzie z nim. Mijali przy tym stragan z napojami, które wyglądały absolutnie zniewalająco, jego zdaniem.
- Potem możemy zajść też tutaj, w sumie. - Kiwnął głową na stoisko Owlbert's Tea, choć patrzył się na Lucasa, chcąc wybadać czy by chciał. I wtedy zdał sobie sprawę, że nie ma zielonego pojęcia czy z uwagi, że to randka, płacą za siebie, czy jeden za obu. Bo niby jak jedna osoba zapraszała na jedzenie, to stawia, jeśli to randka, tak? Tylko że tu on zaprosił na jedzenie, Lucas na randkę, i to jest to samo spotkanie. Kto płaci?!
Miał chwilę paniki, tak. Uznał jednak, że żeby uniknąć totalnej wtopy, on zaproponuje, bo wie, że ma pieniądze, i najwyżej wyniknie samo. Już łatwiej było w końcu uniknąć nieporozumień jak wziąłby sprawy w swoje ręce. Zatrzymali się więc przy stoisku by dowiedzieć się, że jest milion składników do wyboru.
- O boże - rzucił pod nosem Yannis, patrząc na to wszystko w chwilowo zerowej decyzyjności. Zaskoczyli go!
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 62
Przynajmniej Yannis zdawał się być entuzjastycznie nastawiony do naleśników... Lucas absolutnie nie zauważył jego tęsknego wzroku skierowanego ku blaszanej świni. Może dlatego, że w tamtym momencie sam patrzył z uczuciem właśnie na nią. Może to lepiej. Zakładał, że chociaż jeden z nich idzie do stoiska swojego pierwszego wyboru.
Po drodze zerknął jeszcze na kolejne stoisko wskazane przez Yannisa. Zdaje się, że nigdy nie próbował podobnych napoi, ale wyglądały smacznie.
- Jasne, chyba herbata jest spoko.
Nie bardzo wiedział, czego spodziewać się po tym rodzaju herbaty, ale najwyraźniej wszystko było przed nim.
Myśl o płaceniu również dotarła do niego, gdy tylko stanęli przed Naleśnikami Brightdoomów. Nawet zmarszczył lekko brwi i popatrzył na Yannisa pytająco - całkowicie niezamierzenie! I właśnie dlatego zaraz odwrócił wzrok ku wypisanym składnikom, z których mogli wybierać. O tak! Te całe burgery na pewno nie miały takich możliwości! Tak, wszyscy będą zazdrościć mu jego naleśnika! Wszyscy ci pożeracze obciekających tłuszczem buł, fuj!
- To może tak... - zawahał się ledwie chwilę przed recytacją składników do swojego naleśnika... A wyglądało to jakby wybierał całkowicie losowo. - Ser... Kozi. Gruszka, pesto? Wiśnia, wołowina, ogórek, sos majonezowy, rukola i... Może trochę marchewki?
Zakończył przekrzywiając lekko głowę, a następnie jego wzrok spoczął na Yannisie, który spokojnie mógł zamawiać następny.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
Dla Yannisa jeśli chodziło o gust jedzeniowy i to, co lubił, a czego nie, naleśniki faktycznie były pierwszym wyborem, absolutnie uwielbiał. Ale ochotę miał na burgery, bo rzadko jadał i wyglądały pysznie. Zatem to nawet nie tak, że przegrał idąc do innego stoiska, ale nie był też w pełni zadowolony, tak pośrednio. Może chociaż odkuje sobie tą herbatą faktycznie... Poza tym dużą robotę robiła spontaniczna randka, jeszcze był w fazie podekscytowania.
Zatrzymali się przy naleśnikach i Yannis skłamałby mówiąc, że nie przytłoczyła go ilość składników. Popatrzył na to wszystko i cała jego pewność siebie została poważnie zachwiana. Generalnie fajnie było mieć wybór, ale był dość słaby w kuchenne wymysły i nie potrafił ot tak skleić czegoś, co miałoby iść ze sobą dobrze. Może też zastanowiłby się dłużej gdyby nie to, jak Lucas bez większego zastanowienia wymienił kilka absolutnie losowych składników nijak brzmiących na coś dobrego pod jakimkolwiek względem. Yannis zawiesił na nim na chwilę wzrok w szczerej konsternacji. Teraz to już czuł presję żeby nie stali dwa lata i nie zastanawiali się co też ma wziąć żeby było dobre.
Postawił więc na zawsze bezpieczny, smaczny wybór.
- To ja poproszę z serem białym i do tego owoce, borówki, truskawki, mango, kiwi i brzoskwinie.
Ser z owocami, proste, ale zdrowe i pyszne! Był zadowolony ze swojego wyboru.
- I proszę o posypanie pudrem - dodał jeszcze na koniec, bo fajniej wtedy wyglądało, mimo że pudru pewnie nie poczuje.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 62
Nie znał i szczerze mówiąc nie rozumiałby nawet rozterek Yannisa. Czemu miałby mieć problem z dobieraniem składników? Czemu miałby odczuwać presję czasu? Nie było presji! Faktycznie głupio byłoby stać tu godzinami, ale Lucas jakoś nie sądził, by była to opcja.
Z kolei dopiero wybór Yannisa zdał mu się dziwny. Zamówienie brzmiało zupełnie jak coś, co mogliby zaserwować im w Wielkiej Sali na śniadanie w któryś weekend - albo może inny dzień, jeśli poczuliby się hojni - na co Lucas nie potrafił nie unieść brwi z wyraźną niechęcią. Nie pierwszy i nie ostatni raz zwątpił w gust Yannisa, ale może tym razem był w tym nieco za bardzo otwarty.
- Serio, przy tylu opcjach?
Nie to, żeby wymagał od niego zmianę swojego wyboru, ale może należałoby go przemyśleć?
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 76
Ucieszył się, choć pewnie nie było zbytnio tego po nim widać, że Valerian się zgodził. Zawsze milej w towarzystwie. A przynajmniej jemu, lubił nie być samym w większości, choć wielu powiedziałoby o nim zupełnie co innego. Zatem wspólnie przeszli dalej uliczką, zostawiając za sobą gry, do których w przeciwieństwie do Valeriana Peter nie zamierzał wracać, i znaleźli się w strefie gastronomicznej. A to była w zasadzie świetna okazja żeby się pokazać z dobrej strony i zaproponować coś do jedzenia!
- Masz ochotę coś zjeść? Ja stawiam - zagadnął z lekkim uśmiechem, spoglądając na chłopaka. Znając jego sytuację wydawało mu się oczywiste, że płaci za obu, acz też zupełnie mu to nie przeszkadzało. Przeciwnie, miał coś do zaoferowania, a pieniądze były bardzo ważną jednostką miary. Jego zdaniem w każdym razie.
- Te burgery wyglądają spoko, chyba nie kojarzę żeby byli tu rok temu. Albo może je ominąłem, nie wiem - dodał zaraz, obrzucając wzrokiem co właściwie tu było. Ostatecznie naturalnie, że blaszana świnia zwróciła na siebie największą uwagę. Może zmienili design i temu każdy był teraz zdziwiony, a może faktycznie byli nowi. Ważne by chociaż mieli do zaoferowania nie tylko zaciekawienie wizualne, ale i coś smacznego.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
To nie tak, że wybrał na siłę. Mógł oczywiście lepiej się postarać, miał ku temu okazję. Z reguły gdy podejmować musiał decyzje na szybko, stresował się jak idiota i wybierał zwykle tą gorszą opcję. To był jego duży problem, a jako przyszły auror, w każdym razie sugerując się marzeniami i planami, musiał nauczyć się decyzyjności. Nie mógł w trudnej sytuacji ot wahać się i panikować, bo musi to przemyśleć. Naturalnie, przykrywał to byciem złośliwą mendą albo podejściem niezwykle wyniosłym i aroganckim, ale ostatecznie nie mógł przed sobą udawać, że miał nad czym popracować i wypadałoby już zacząć.
Nie było to jednak łatwe samemu, a co dopiero przy Lucasie, na którego opinii mu zależało, a przy tym jak nikt potrafił sprowokować jego irytację i reakcję obronną.
- Ja nie czepiam się co ty wybrałeś, kto bierze wiśnię do ogórka, wołowiny i majonezu? Dorzuć jeszcze kilka owoców, zobaczymy co się stanie.
Może nie bbyło to najmilsze i starał się bardzo nie brzmieć jak chuj, a jakby żartował. Wyszło w sumie tak pomiędzy, bo ton był dosyć słaby, ale przy tym posłał mu krótki, niby to rozbawiony uśmiech. Wymuszony, tak, ale uśmiech był? Był! Inna sprawa, że pouczył go, że on się nie czepia, po czym w tym samym zdaniu się bezczelnie przypierdolił, tak jakby zniewaga zawsze musiała iść w dwie strony i skoro jego naleśnik został obrażony, to i Lucasa będzie.
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
Faktycznie pieniądze były w pewnym stopniu problemem... Miał ich trochę, z różnych źródeł, ale nie planował tak naprawdę jeść na jarmarku. Czemu miałby? Właściwie niemalże nigdy nie jadał w Hogsmeade. Posiłki mieli w zamku, w sumie wychodziło na to samo, tylko tyle, że za darmo. Dlatego też, gdy Peter zaproponował mu jedzenie najpierw otworzył usta, by już zgrabnie odmówić, ale ten ubiegł go, mówiąc, że stawia. Absolutnie go tym kupił.
Na miejsce pewnego zakłopotania, na jego twarz wkroczył więc uśmiech.
- Jasne, jak masz na coś ochotę - odparł od razu rozglądając się za czymś, na co to on miał ochotę.
Może nawet cieszył się na to trochę za bardzo, co zdradzała mimika, jednak w słowach starał się być... Cóż, normalny - nieekscytujący się zanadto jedzeniem. Mimo, że nieco oczy mu się zaświeciły na widok burgerów, na które pewnie miałby ochotę od razu, gdyby nie to, że unikał do tej pory części gastronomicznej.
- Ee... W sumie nie wiem, mogło ich nie być, ale brzmią... Dobrze - odparł wzruszając ramionami.
Brzmiało świetnie, tak właściwie.
- To co... Przyszedłeś tu sam? - dopytał zaraz, żeby porozmawiać choć trochę w drodze do Latającej Świni i to nie o burgerach, żeby nie wyszło, że tylko o nich teraz myślał.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 62
Z pewnością ich bezsensowna wymiana zdań, przy której obaj zdążyli się zirytować, przykuła uwagę co najmniej osób obsługujących stoisko, przy którym akurat stali. Żadna z nich nie próbowała jednak załagodzić sytuacji. Być może zamiast tego Lucas dostał swojego naleśnika w zaskakująco szybkim tempie. Z drugiej strony, trwał jarmark - to jasne, że starali się wydawać zamówienia jak najszybciej, a magia zapewniała dużo sprawniejsze tempo, niż zwykłe gotowanie.
- Zawsze mogę dobrać sobie z twoich owoców - z tego co słyszałem, będzie ich kilka - odparł, przejmując swojego naleśnika na kartonowym talerzyku i wzruszając lekko ramieniem, zupełnie, jakby był przekonany, że mógłby podkraść cokolwiek z talerza Yannisa.
Nie było tak. Chował się za pewnością siebie, a oczywiście nawet nie miał zamiaru wyciągać rąk do jego naleśnika. Był za to pewien, że jego własna porcja będzie dobra! A to, co Yannis zrobił swojemu naleśnikowi? No nie! Z taką mieszanką owoców, mógł co najwyżej wrzucić je do blendera i zrobić ciekawy koktajl, albo skorzystać z sokowirówki i-...! Na szczęście żadne z nich nie wiedziało chyba, co to blender i sokowirówka. Nie mogli pójść w tym kierunku ze swoją dyskusją.
- Zresztą, wiesz... Ej, spróbuj, a potem oceń - rzucił wyzywająco, wyciągając ku niemu własny talerzyk.
To nie wymiana i Lucas musiał powstrzymać się od podkreślenia tego, bo nie będzie jadł naleśnika z owocami!
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
Niewielu miało tak bardzo rozwinięty talent do robienia zażartej dyskusji, czy nawet kłótni, z niczego, jak oni. Można powiedzieć, że to nawet może budzić swojego rodzaju podziw, bo czasem aż ciężko przewidzieć w którą stronę i dlaczego potoczy się ich rozmowa. Czy to będzie nie tak ujęty komplement, czy naleśnik z nie tymi składnikami, co trzeba, czy o zgrozo, tego tematu się nigdy z nimi nie zaczyna - quidditch.
- Owoce są pyszne, im więcej tym lepiej - skomentował ze słyszalnym oburzeniem, broniąc swojego naleśnika dzielnie. - Zapchaj się swoim potworem może - dodał ponuro.
Wcześniej nawet był nieco sfrustrowany czy zły na siebie, że nie umie podjąć szybciej jakiejkolwiek bardziej kreatywnej decyzji, teraz jednak przeważała w nim irytacja i uraz do Lucasa, że się go bezczelnie czepia. A jakby faktycznie nawet po namyśle chciał takiego naleśnika, a nie innego? A jakby tak naprawdę to był jego pierwszy wybór? Niech nie ocenia, bardzo lubił owoce! W sumie mógłby się najchętniej żywić przede wszystkim właśnie różnego rodzaju owocami, chyba nie miałby nic przeciwko...
- O boże, nie, dzięki, chcę żyć. Poza tym nie znoszę wiśni - Skrzywił się, patrząc na potwora w rękach Lucasa. Dostał wtedy w końcu swojego naleśnika i rozejrzał się za jakimś stolikiem. Widząc wolną ławkę, skierował się od razu w tamtym kierunku niespiesznie, trochę kątem oka zerkając czy Lucas też idzie (mimo irytacji chciał nadal tą randkę!) i podjadając widelczykiem owoce wypadające z naleśnika, póki nie usiedli wygodnie by normalnie zacząć jeść. I nawet trochę go to uspokoiło, bo naleśnik był pyszny, a obecność świeżych owoców głupio ostatecznie go cieszyła.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 62
- Dorzuć jeszcze kilka owoców, zobaczymy co się stanie - zaczął go przedrzeźniać. - Ale Lucas, owoce są pyszne, im więcej tym lepiej! Serio, zdecyduj się na jedno!
Nawet nie mówił w tej chwili ze złością! Zwyczajnie chciał mu uzmysłowić, że w przeciągu pięciu minut - może nawet mniej - powiedział dwie skrajnie różne rzeczy! No dobrze, zdawał sobie przy tym sprawę, że kontekst nieco się różnił, ale w gruncie rzeczy osąd został wydany - owoce be, owoce mniam. Niech lepiej pilnuje swojej multiwitaminy w placku.
Na koniec pokręcił lekko głową, nieświadomie wydymając nieznacznie usta, jakby miał zaraz strzelić foszkiem, jednak zamiast tego wrócił do niego wzrokiem i nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu.
- To co, znaczy, że nie podzieliłbyś się ze mną...?
Miał jeszcze dodać, że ze mną na randce, ale zwyczajnie stchórzył. Tyle wystarczy.
Zresztą zaraz faktycznie spróbował swojego naleśnika - i był nim szczerze zachwycony, ale osoby, które nie znały się na sztuce kulinarnej tak, jak Yannis, nie zrozumieją! Ach, gdyby tylko któryś z nich był zmuszony w przyszłości ugotować coś drugiemu...
- Mmm... W takim razie twoja ocena jest nieważna - odparł na protest chłopaka.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
Przewrócił oczami z irytacją, choć nawet nie rosła, co tylko świadczyło o tym, że może nikt akurat nie zginie... Teraz. Jeszcze.
- Owoce są pyszne, ale co innego jeść generalnie mieszankę owoców, a co innego dodawać do tego absolutnie wszystko inne. Owoc pasuje do owoca. - Pauza. - Poza wiśnią. Ta nie pasuje do niczego.
Agresja na wiśnie. Ale no nie znosił! Alboslutnie nic w nich mu nie pasowało, smak, konsystencja, w ogóle cierpkie to było i ble, a na samą myśl o chociażby czekoladkach z wiśnią w środku robiło mu się niedobrze. Ale wracając, faktycznie nie uważał by powiedział cokolwiek nie tak, bo mówił oba stwierdzenia w innym kontekście! U niego parę owoców więcej pewnie nie zrobiłoby większej różnicy, a u Lucasa... Różnicę czasu spędzonego w łazience, jego zdaniem. Ale w sumie jego sprawa, że chciał ryzykować będąc poza komfortem zamku.
Może troszkę spodziewał się foszka i nawet zaczynał się na to nieświadomie powoli frustrować, ale ostateczny komentarz Lucasa zbił go z tropu zupełnie. Spojrzał na niego w chwili konsternacji, przy czym odpowiedzi udzielił może po dwóch sekundach.
- Ee... - Zerknął na swojego naleśnika. - Nie wiem, gardzisz moim naleśnikiem, to nie wiem czemu miałbyś chcieć się nim dzielić - zauważył to w sumie bardziej unikając odpowiedzi, bo gdyby powiedział "nie" to by skłamał, a jednoznaczne "tak" kiedy był zły, było hańbą. Ale znał siebie dość, i już zaczynał też znać reakcje na pewne zachowania Lucasa, albo ten uśmieszek chociażby, że absolutnie wiedział, że by się podzielił. Słaby.
- Mm, szok. A kiedyś była? - rzucił będąc nieco salty. Ale za sekundę się opanował nieco, zerkając na niego. - I co, zjadliwe? - dodał troszkę milej.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 62
Zmarszczył lekko brwi spuszczając wzrok na swojego naleśnika.
- Ale to bardziej dżem... Sos? - odparł z naiwnym przekonaniem, że to zmieniało cokolwiek w oczach Yannisa.
Niesamowite, w jak wielu rzeczach się nie zgadzali, a i tak ciągnęło ich do siebie. Już nie wspominając o ilości nieporozumień... Jak to sprzed chwili.
- Jeżeli któryś z nas ma wyrobione pogardliwe spojrzenie, czy ton, to jednak ty - zauważył luźno pomiędzy kolejnymi gryzami.
To nawet nie tak, że tym razem chciał prowokować i się kłócić. Zdawało mu się, że stwierdza oczywiste fakty. Yannis był bystry, podobał mu się, zarówno z charakteru, jak i aparycji. Odpowiadało mu jego poczucie humoru... A w tym wszystkim miał też specjalne pokłady sił na pogardę - czasem skierowaną przeciwko Lucasowi, a częściej (a przynajmniej tak mu się zdawało) przeciwko całej reszcie. Zwłaszcza, gdy ktoś wygadywał jakieś niewiarygodne głupoty.
- A ja tylko myślę, że jeżeli możesz wybrać cokolwiek, to... No, owoce są takie zwyczajne.
Przy tym wszystkim żaden z ich naleśników nie był burgerem i to też zdawało się być problemem. W Hogwarcie mogli liczyć czasem na naleśniki jakiegoś rodzaju. Burgery odpadały. Dzisiejszy dzień był poniekąd stracony... Ale czego się nie robi dla crusha, do którego przyznać udało się po latach?
- Kiedy mówisz z sensem, to tak, dosyć - przyznał zerkając ku niemu.
No dobrze, nie zgadzali się często, ale to, co mówił było naprawdę ważne dla Lucasa! A wchodzenie z nim w dyskusję było przecież najlepszym dowodem na to, że szczerze słuchał tego, co mówił i angażował się w to. Proste.
- Dobre, ale i tak mi nie uwierzysz, nie? - zapytał od razu z uśmiechem.
Obaj mieli przecież powody, by być w pewnych kwestiach salty.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
Pokręcił lekko głową.
- Cokolwiek jest wiśniowe, nie tknę kijem.
I nawet nie mówił tego z wyrzutem czy atakująco, ot stwierdził fakt, którego widać Lucas nie wiedział. A w sumie pewnie fajnie wiedzieć takie rzeczy. Nawet przyszło mu do głowy, że on z kolei nie miał pojęcia czy jest coś, czego Lucas nie znosi jakos bardzo. Zastanowiło go co też mogłoby to być, gdyby miał zgadywać. Zatrzymał na nim wzrok w nieświadomym ciut zamyśleniu, odpływając na chwilę w rozkminie co też miał w naleśniku, co nieco zmniejszało listę podejrzanych składników. Dopiero po chwili dotarło do niego co powiedział... Kolega? Crush? On, w każdym razie.
- Co? Jak to? - Zapytał, marszcząc brwi w odrobinie niezrozumienia, a odrobinie urazy. W sumie nie wiedział sam. - To ty mnie ciągle hejcisz, to o czym tu rozmowa. - Dodał zaraz. Chciał nawet dodać, że nie bez powodu nie ogarnął, że mu się podoba, ale jak o tym pomyślał, to sam siebie zmieszał. Brawo, tylko on potrafił się zawstydzić własnymi myślami.
- Nie da się ukryć, że twój potwór to tego przeciwieństwo, fakt - skomentował bez większego przemyślenia, jedynie trochę sucho. Ale nawet nie celowo, po prostu nieświadomie często miał taki... Pasywno agresywny ton, najbliżej określając.
I nawet chciał jakoś odgryźć się na jego słowa, ale na chwilę nie był pewien co na to odpowiedzieć. Słowem, uciekła mu riposta i skończyło się na tym, że spojrzał na niego karcącym wzrokiem, bez komentarza. Tylko po to by Lucas odpowiedział na jego kolejne pytanie i swoim uśmiechem wygrał widać pacyfikację jego bojowego nastawienia. Yannis nie był najlepszy w okazywanie emocji, a przynajmniej tych pozytywnych. A z pewnością nie zainteresowania romantycznego, na przykład. Ale chociaż przed sobą w swojej głowie potrafił przyznać, że Lucas był bardzo przystojny, choć często go wkurwiał gdy tylko się odzywał, a jego uśmiech w ogóle go kupował. Ten miły, pogodny, a nie ironiczny czy prześmiewczy, za tamte to miał ochotę go jedynie czochnąć w ten łeb zarozumiały!
Teraz jednak go zagiął. Zagapił się na niego na chwilę, wodząc wzrokiem po jego twarzy. A gdy się skapnął, że się gapi, odwrócił wzrok, nieco się rumieniąc. O czym akurat nie wiedział. Wzruszył ramieniem lekko.
- Jest z wiśnią, więc co najwyżej uwierzę na słowo - powiedział znacznie łagodniejszym tonem, zapychając się po tym nieco swoim naleśnikiem.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 62
- Dziwne, ale ok - odparł wzruszając lekko ramionami, dla odmiany zadziwiająco neutralnym tonem.
Chyba nie spotkał się do tej pory z tak mocnymi, i to w dodatku negatywnymi, emocjami względem wiśni, ale równocześnie nie mógł powiedzieć, by szczególnie mu to przeszkadzało... Przynajmniej póki Yannis zdecydował się przestać najeżdżać na jego naleśnika, który nawiasem mówiąc z pewnością był jednym z lepszych, jakie jadł, w związku z czym było przecież w pełni jasne, który z nich miał rację.
- Właśnie nie. To ty za każdym razem wiesz lepiej. Na przykład, że wiśnia jest owocem, więc nie pasuje do warzyw i innych takich... Ale też nie pasuje do innych owoców, a właściwie to ze wszystkim jest niedobra, a sama najgorsza. Znamy się szósty rok i w życiu nie słyszałem takiego wywodu. W życiu, aż do momentu, kiedy zamówiłem coś z wiśnią przy tobie - wytknął go nawet palcem wolnej ręki.
Oczywiście sugerował, że nie bez powodu dopiero teraz usłyszał cały ten rozlew niechęci do wiśni. W swoich własnych słowach sprzed kilku chwil nie widział ataku, a więc tłumaczył sobie, że Yannis po prostu musiał przyczepić się do czegokolwiek. Tylko jeszcze nie wyrzucił mu tego aż tak wprost... Właściwie planował tego nie robić, ale jak wiadomo, w toku ich dalszej rozmowy mogło zdarzyć się wszystko.
Z kolei gdy chłopak ponownie podkreślił, jakim to potworem było jego zamówienie, Lucas jedynie przewrócił oczami.
- Nie znasz się, ale ok...
Wbrew pozorom nie chciał prowokować dalszej dyskusji na ten temat. Chciał jedynie zgrabnie zamknąć rozmowę... Tak, właśnie w słowach, że to Yannis nie ma racji, w związku z czym on oczywiście ją miał.
- Twoja strata.
A może trzeba było wybrać burgera. Burger byłby mniej kontrowersyjny... Z drugiej strony, kto posądzałby naleśniki o kontrowersyjność?
|