Emocje po ostatniej lekcji eliksirów opadły i dziś... Cóż, jak na to, że pokłócił się z nauczycielką i dostał szlaban, był naprawdę spokojny. Nie wyglądało w każdym razie na to, by jakkolwiek go to poruszyło.
W rzeczywistości tak, poruszyło. Rzecz w tym, że irytacja zdążyła opaść, a teraz znalazł się na zajęciach, gdzie nauczycielka nie będzie znęcała się nad uczniami, bo ktoś miał durny pomysł.
Przyszedł przed czasem i zajął miejsce z prostym zamiarem wyniesienia czegoś z lekcji. Godzina nie była najbardziej sprzyjająca, ale hej, warto próbować!
Nie znał odpowiedzi na zadane pytanie, ale zaraz zaczął notować... Coś, patrząc ku nauczycielce, nieświadomy, co właściwie wypisuje.
Pkty zaklęć: 5
Pkty pamięci: 0
K6: (6) parzyste - dodajesz punkty Pamięci
Suma: 5 + 0 = 5!
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
Valerian nie był najpilniejszym uczniem i można byłoby długo rozprawiać nad tym, dlaczego i choć większość zamknęłaby powód w jednym argumencie - mówiąc, że jest zwyczajnie głupi - nie miałaby racji. Było wiele powodów, dla których zdawało się, że w ogóle mu nie zależy i manifestował to całym sobą. Na przykład teraz, wchodząc na lekcję spóźniony. Właśnie dlatego zajął pospiesznie miejsce niedaleko drzwi, a więc na froncie sali, szczęśliwie wśród swoich.
Miejsce, które zajął nie przeszkadzało mu jednak w podjęciu próby dokończenia snu, albo chociaż procesu wybudzania się, który mimo wszystko wymagał od niego jeszcze chwili przewalania się... Cóż, najlepiej w łóżku, ale musiał być tutaj. Dlatego ułożył wygodnie głowę na złożonych przed sobą rękach i zaczął odlatywać, błądząc wzrokiem po sali. Jedynie fragmenty tego, co starała się przekazać im pani profesor, do niego trafiały. Szczęśliwie - chyba - pytanie też faktycznie trafiło i... Hej, zdaje się, że coś wiedział. Rzecz w tym, że nie ufał sobie na tyle, by podnieść rękę. Podniósł jedynie nieco głowę, jakby chciał się zgłosić i zaraz szybko zrezygnował opadając z powrotem.
Pkty zaklęć: 6
Pkty pamięci: 0
K6: nd
Suma: 6
Gryffindor |
0% |
Klasa VII |
17 |
b. ubogi |
|
Pióra: 27
Może i Alex do najpilniejszych uczniów nie należał, w większości w ogóle niezbyt przejmował się ocenami i generalnie miał podejście dosyć leserskie do swojej edukacji, to jednak niektóre przedmioty (właściwie to te, co wybrał na ostatnie dwa lata nauki) na tyle budziły jego zaintereowanie (czasem), że nawet zdarzało mu się nie spóźnić, czy wręcz przyjść względnie przygotowanym. Nie przez ślęczenie nad książkami, bynajmniej. Raczej opierał się na tym, co wyniósł z zajęć i zapisało mu się w pamięci.
Zaklęcia akurat było bezdyskusyjną podstawą funkcjonowania w magicznym świecie i nawet jeśli po szkole wyląduje w jakimś do bólu mugolskim miejscu, mając mugolskie życie, to jednak będąc w szkole... warto było co nieco wiedzieć, jakieś zaklęcia umieć. Dlatego - o dziwo - nie spóźnił się dzisiaj na zajęcia.
Zwykle zajmował miejsca jak najdalej nauczycieli, a jak najbliżej wyjścia, co niestety w przypadku zajęć z Zaklęć było skomplikowane, bo wejście do klasy znajdowało się od strony właśnie biurka profesorskiego. Ale doszedł do wniosku, że lepiej mieć łatwą i szybko drogę ewakuacji, niż pozostać niewidzialnym.
Co ciekawsze, dzisiejszy temat zajęć nawet nie był mu taki obcy, coś mu tam w głowie zaświtało, coś gdzieś kiedyś usłyszał albo teraz skojarzył, bo pojęcie było znajome. I ku własnemu zaskoczeniu, podniósł nawet rękę, kiedy padło pytanie ze strony profesorki. Następnie czym prędzej ją opuścił, żeby przypadkiem nie zostać wyrwanym do odpowiedzi, bo to już byłaby skaza na jego honorze. Oparł łokieć o blat i niby w znudzeniu podparł głowę dłonią, błądząc wzrokiem po innych uczniach, ale też słuchając padających odpowiedzi.
Pkty zakleć: 6
Pkty pamięci: 0
K6: 4
Suma: 6 + 0 = 6
Slytherin |
100% |
Klasa VII |
18 |
b. bogaty |
Hetero |
Pióra: 30
Nie w stylu Becketta było spóźnianie się na zajęcia, więc pojawił się na zaklęciach na trochę przed czasem. Może powinien zająć takie miejsce, żeby jego narzeczona mogła usiąść obok, a i żeby mógł pilnować czy nie kręci się wokół niej ktoś, kto się tam kręcić nie powinien, ale nawet jeśli faktycznie miał zamiar to zrobić... wyparowało z jego umysłu w momencie, kiedy zanotował bardziej interesujące go zjawisko. Mianowicie wolne miejsce obok Rose. Uśmiechnął się nieco szelmowsko pod nosem i bez zawahania udał niemalże na koniec sali, wsuwając się na to jedno miejsce, jakby na niego czekało.
- Zdecydowanie jest dobry. - Odłożywszy torbę na blat, żeby wyjąć z niej wszystkie potrzebne rzeczy, leciutko szturchnął Blackwood ramieniem, niby mimochodem, niechcący.
I z pewnością nie czułby potrzeby jakiejkolwiek nasilonej interakcji w tej chwili, zostawiając miejsce na skupienie na lekcji, ale pojawienie się obok kolejnego mieszkańca Gryffindoru, wyraźnie mającego jakiś problem z obecnością Dextera tuż obok Rose... Nie odpowiedział na jego wyraźnie słyszalną zaczepkę. A w każdym razie nie żadnymi słowami. Uśmiechnął się tylko nieco szerzej do siebie, nie marnując nawet spojrzenia na tegoż chłopaka, po czym odłożywszy torbę na bok, pod ławką dość sugestywnie i bezwstydnie przesunął samymi palcami po boku nogi Blackwood. Tak, żeby wiedziała, że ani trochę jego ego nie zostało urażone (przynajmniej pozornie). Chociaż może wyglądało to trochę jak pewien rodzaj znaczenia swojego terenu, niewerbalne szepnięcie "niech się debil wypcha, niech zazdrości".
Początek lekcji był tu jakimś zbawieniem, bo kto wie czy nie wynikłaby tu jakaś niechciana szeptana sprzeczka, zupełnie niespodziewana, acz możliwie sprowokowana.
Znając poruszane zagadnienie bardzo dobrze, Dexter bez zawahania podniósł rękę. A kiedy został poproszony do odpowiedzi po Jay'u, podał rozwinięty i szczegółowy przykład. Kiedy profesorka wskazała kolejną osobę, wymamrotał cicho, choć wystarczająco słyszalnie dla Rose i może jej kolegi obok:
- Można też bum, tak to robić bez późniejszego domagania się uwagi i pochwał. - Zabrzmiała w tym ironia, szczególnie kiedy powtórzył słowa Gryfona, wyraźnie odnosząc się pogardliwie do jego przechwalania się, że udzielił poprawnej odpowiedzi. No doprawdy, co to za sztuka, odpowiedzieć będąc zapytanym? To nie pokaz wielkości jaj. Chociaż może dla niektórych tym właśnie to było...
Pkty zakleć: 7
Pkty pamięci: 6
K6: 6
Suma: 7 + 6 = 13
Hufflepuff |
75% |
Klasa VII |
17 |
zamożny |
Bi |
Pióra: 45
Efekty niezbyt udanego warzenia eliksiru dnia poprzedniego nadal dawały się Aurorze bardzo we znaki. Na tyle, że nadal kiedy z kimś rozmawiała, mówiła trzy razy głośniej niż było to potrzebne, bo najzwyczajniej w świecie byłą przygłucha i sama siebie nie słyszała. Ale nawet jeśli przy śniadaniu ktoś próbował uświadomić ją w tym, że może nieco obniżyć ton, to po prostu go nie słyszała i nadal nadawała po swojemu, jak jeszcze bardziej diabelska kataryna.
Przed rozpoczęciem lekcji, już w sali oczywiście nie omieszkała rozgadać się na powitanie, kiedy tylko bez pytania czy wolne, zajęła miejsce obok Bianci. I pewnie gdyby nie jakiś jasny sygnał panny Sforza, to nie ogarnęłaby nawet, że profesorka zajęcia zaczęła.
Chociaż usiadła stosunkowo blisko, to słowa nauczycielki brzmiały tak, jakby dochodziły zza szyby pancernej. Aż Aurora śmiesznie zmrużyła oczy starając się czytać z ruchu warg Kemppainen, co nie zdało się i tak na wiele. Dopiero tablica i zapisany temat przyszły jej z pomocą.
Kiedy uczniowie ogólnie zaczęli podnosić ręce, a profesorka rozglądała się po sali oczekująco, Aurora założyła, że padło pytanie odnośnie znajomości tematu, więc bez zawahania rękę uniosła, bo nie była jej to obce zagadnienie. Trochę głupiej się czuła, że nie słyszała za bardzo odpowiedzi, a już szczególnie tych osób siedzących po drugiej stronie sali, bo tych najbliżej to nawet nawet zrozumiała.
Chyba jednak lepiej, że nie została o odpowiedź poproszona zanim opuściła rękę, uświadamiając sobie, że nawet nie była pewna na co odpowiada.
Pkty zakleć: 7
Pkty pamięci: 2
K6: 2
Suma: 7 + 2 = 9
Slytherin |
100% |
Klasa VII |
17 |
bogaty |
Hetero |
Pióra: 28
Poza samym faktem, że zaklęcia są bezsprzeczną podstawą dla każdego czarodzieja, były również nieodzownie integralną częścią alchemii. Meredith od dawna miała jasny plan na swoją karierę, który wynikał bezpośrednio z jej pasji. I parła w tym kierunku choćby nie wiadomo co. Zupełnie za nic mając zdanie innych na ten temat. Może jedynie poza zdaniem siostry, bo to było zawsze bezcenne.
Na zajęciach pojawiła się niedługo przed ich rozpoczęciem, razem ze Sky. W typowej dla siebie ciszy przygotowała się do lekcji, nie zaszczycając zupełnie nikogo z otoczenia choćby spojrzeniem, pozostając tą posągową i zimną sobą.
Zazwyczaj nie miała problemów z tym, żeby jej ktokolwiek przeszkadzał, bo i tak ignorowała ewentualnych rozgadanych sąsiadów z ławki, ale akurat Campbell, który pojawił się obok, czasem jakby celowo domagał się ironicznych odpowiedzi na jego zagadywanie. Słuchając wciąż profesorki, zerknęła bez zainteresowania na Jaspera.
- Najwyraźniej nie jest. - Odpowiedziała mu krótko, nie strzępiąc języka i popisowo ignorując jego obecność, znowu skupiła uwagę na dzisiejszym temacie. Owszem, była z nim zaznajomiona i chociaż niekoniecznie wyrywała się do odpowiedzi, to uniosła rękę kiedy padło pytanie. Całe szczęście nie musiała wykazywać się wiedzą, inni wydawali się robić to nader gorliwie.
Pkty zakleć: 3
Pkty pamięci: 4
K6: 2
Suma: 3 + 4 = 7
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 40
Ranny ptaszek Tadeusz, choć zrywał się skoro świt, jak tylko pierwsze promienie słoneczka nieśmiało wyjrzały zza horyzontu, potrafił czasem spóźnić się na lekcje. Czasem. Dzisiaj na przykład się nie spóźnił, bo miał w tym roku pewną osobistą misję: skoro jego najlepszy przyjaciel został prefektem, to powinien być trochę przykładem dla innych i choć to nie Teddy powinien być tym pilnującym punktualności Arthura, to bez problemu co rano budził go, żeby razem zeszli na śniadanie. I tłumaczył to nawet sensownie: kiedy już zacznie się sezon quidditcha, to Teddy - jako nowy kapitan Puszków - będzie pewnie prowadził bardzo wczesne treningi. Bo tak, bo nikt mu nie zabroni, a jak ktoś chce grać w drużynie, to musi trenować i jeść pożywne śniadania! Po zajęciach może nie być na to czasu!
W każdym razie, on i Arthur zjawili się na zajęciach jeszcze przed dzwonkiem. I zaraz po nich, obk niego dosiadła się jego ulubiona Krukonka, Cass.
- Byliśmy z Arthurem na śniadaniu nieco wcześniej, udało mi się zwlec go z łóżka wyjątkowo szybko. -Posłał jej promienny uśmiech.
Nie musieli długo czekać, żeby dołączyła do nich i Kitty - ich trzeci puchoński muszkieter.
- Wiesz, Kitty, obudziłbym cię tak samo subtelnie, jak Arthura, poduszką przez łeb, ale nadal drzwi do korytarza damskich dormitorium nie chcą uwierzyć, że jestem dziewczyną. - Z zupełnie nie nieurażonym uśmiechem wychylił się nieco, żeby spojrzeć tez na Arthura. Niestety nie mogli sobie porozmawiać dłużej (może to i lepiej, bo jak te gaduły się rozgadają, to końca nie widać), bo profesor Kemppainen rozpoczęła lekcję.
I tak jak ani trochę nie zaskoczyło go, że na pytanie nauczycielki ręka Cass wystrzeliła w powietrze, tak aż otworzył szerzej oczy, widząc uniesioną dłoń Artka i nawet Kitty. Serio?
- I kto tu teraz jest kujonem, Kitty? Muszę ratować honor naszej grupy. - Z rozbawieniem i również dumą, że jego przyjaciele są tacy mądrzy, uśmiechając się szeroko, pokręcił lekko głową. Nie, on nie miał pojęcia o czym była mowa. Cóż, pochodząc z rodziny mugolskiej i na dodatek szkockiej wsi, gdzie nie ma innego czarodzieja, nie trudno o braki w wiedzy, szczególnie tej nadprogramowej.
Pkty zakleć: 4
Pkty pamięci: 0
K6: 5
Suma: 4
Slytherin |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 137
Przyszedł na zajęcia na czas, ale powiedzmy, że ledwo, lekko mówiąc. Jakoś mu się czas skurczył i musiał potem na wariata lecieć gdy dotarło która jest godzina, ale ostatecznie wpadł na zajęcia punktualnie! Zmachany i z rozwianymi włosami, ale mimo to nienagannie prezentując się w wyprasowanej szacie szkolnej i pachnąc drogimi perfumami.
Usiadł z automatu obok Bianci, widząc wolne miejsce nawet nie rozejrzał się czy gdzieś indziej by nie wolał potowarzyszyć. Tak to jest, jak lata się za babą niczym pies w potrzebie. Nie żeby tylko o to chodziło, trochę tak to sobie tłumaczył, ale ostatecznie zależało mu na niej bardziej niż pewnie wygodnie byłoby stwierdzić.
Rozsiadł się, posyłając Gryfonce przyjazny, ciepły uśmiech i witając ją naturalnie komplementem, że pięknie wygląda i jej włosy dziś wyjątkowo dobrze się układają. Z tym komentarzem dopiero nawet skupił się na lekcji, na ile mógł w każdym razie, i nawet podniósł rękę, nie omieszkając dać sygnał, że zna odpowiedź. Tak ogólnie, oczywiście... Nie przeszkadzało mu zupełnie, że profesor ominęła go wzrokiem, nie chciał odpowiadać. Starczyło, właśnie, przyznać się i pokazać, że nie jest idiotą i coś tam jednak wie.
Pkty zaklęć: 7
Pkty pamięci: 0
K6: szkoda sensu
Suma: 7
|
100% |
Absolwent |
44 |
średni |
Hetero |
Pióra: 2
II ETAP
- W takim razie przejdźmy do praktyki! - Z szerokim uśmiechem rozłożyła ręce jakby w zapraszającym geście. - Możecie pochować podrczniki, różdżki w dłoń i zapraszam wszystkich na środek sali. - Z własną różdżką w dłoni przechadzała się przed gromadzącymi się uczniami, jednocześnie gestem delikatnie sugerując niektórym żeby się przesunęli i zostawili pewną przestrzeń wolną.
- Przećwiczymy coś prostego, zwykłe zaklęcie tarczy i powiedzmy... zaklęcie łaskoczące. Będziecie po kolei dołączać do strony rzucającej Protego i do strony rzucającej Rictusempra, wzmacniając zaklęcie. Pojedynczo, na zmianę, raz jedna osoba dołącza do zaklęcia tarczy i raz do zaklęcia łaskoczącego. Zobaczmy… - Profesor rozejrzała się po swoich studentach, zastanawiajac się krótką chwilę, po czym podzieliła wszystkich na dwie grupy, informując kto ma dołączyć do którego z rzucanych zaklęć.
- Pamiętajcie, żeby dołączać pojedynczo! Naszym celem dzisiaj jest skupienie się na utrzymaniu obydwóch zaklęć i jedynie zwiększaniu ich mocy, to nie pojedynek, a ćwiczenia. - Spojrzała szczególnie surowo na niektórych gagatków, jakby samym spojrzeniem ostrzegając przed próbami grania nieczysto.
- Dla ułatwienia, na początek ja rzucę zaklęcie tarczy, więc grupa Protego dołączać będzie do mnie. Wszystko jasne? Jakieś pytania? - Jeśli ktoś faktycznie miał jakieś pytania, to odpowiedziała rozwiewając wątpliwości, żeby wszystko było dla wszystkich jasne i klarowne. W końcu stanęła po jednej stronie wolnej przestrzeni na środku sali, gotowa do rzucenia zaklęcia tarczy.
- Gotowi? W takim razie zaczynamy! Pierwsza osoba rzuca Rictusemprę w moim kierunku. Panie… - Wywołała jednego z uczniów na środek i kiedy tylko zaklęcie zostało rzucone, profesor rzuciła tarczę oraz zaczęła wywoływać kolejne osoby mające pojedynczo i stopniowo dołączać do jednej ze stron.
II etap zajęć jest praktyczny. Każdy rzuca k10 na zakłócenia, oraz wpisuje w kod swoje punkty Zaklęć i Skupienia, które ma w kuferku (proszę nie oszukiwać, wszystko będzie sprawdzane!), a kod wkleja na koniec posta.
Kod:
Kod: <aa>Pkty zaklęć:</aa>
<aa>Pkty skupienia:</aa>
<aa>K10:</aa>
<aa>Suma:</aa> Skupienie + Zaklęcia z uwzględnieniem rzutu k10 = x
Rzut K10 (zakłócenia):
1 - nie dodajesz punktów Zaklęć
2-4 - dodajesz POŁOWĘ punktów Zaklęć (połówki zaokrąglamy w górę)
5-10 - dodajesz punkty Zaklęć
UWAGA!
Jeśli w pierwszym etapie ostateczna Suma wyniosła 6 lub więcej, dodaj +1 do wyniku k10 i zaznacz to w kodzie.
SUMA:
4 lub mniej - próbujesz rzucić zaklęcie, ale zupełnie nic się nie dzieje, zero efektu, czyżby coś całkiem Cię rozproszyło?
5-9 - udaje Ci się rzucić zaklęcie, ale nie wzmacnia już rzuconego grupowego zaklęcia tak, jak byś się spodziewał. Może Twoje myśli za bardzo krążą wokół innych tematów?
10 i więcej - Twoje skupienie na wykonywanym zadaniu jest godne podziwu, rzucasz zaklęcie bezbłędnie, wkładając w to swoje pełne skupienie i dzięki temu wyraźnie widać jak grupowe zaklęcie zostaje wzmocnione.
W tym etapie uczniowie zostali podzieleni na dwie grupy: Protego i Rictusempra. Dla ułatwienia poniżej znajdziecie pełne listy gdzie kto został przydzielony (wszystko zgodne ze znajomością danego zaklęcia w kuferku).
PROTEGO |
RICTUSEMPRA |
Danica Davies
Oriane Boleyn
Teddy Gilmore
Katherine Conners
Ian Leighton
April Kingsley
Mia Calvert
Lavi Lloyd
Kaia Harris
Griffin Llewellyn
Donovan Harmon
Heather Hatheway
Noah Davenport
Raphael Keighley
Aaron Moon
Meredith Lancaster
Zander Rivers
William Joseph
Bianca Sforza
Alex Dickman
Timothy Han |
Cassandra Montrose
Yannis Fitzroy
Philip Leighton
Lucas Remington
Harper Brooks
Mickey Cavington
Rati Kapoor
Gemma Beckett
Valerian Blackwood
Francis Caldwell
Elías Flosason
Rosemary Blackwood
Bellamy Heere
Aurora Flosadóttir
Dexter Beckett
Miles Villiers
Ethan Dubois
Skyler Lancaster
Jayson Morgan
Camden Everill
Maddie Cromwell
Peter Stryder |
---|
Jeśli nie napisałeś posta w I etapie - nic nie szkodzi! Możesz założyć, że Twoja postać już była na lekcji lub spóźniła się (musisz wtedy liczyć się z konsekwencjami) i zawrzeć tę informację w soim poście.
Wszelkie pytania/wątpliwości proszę kierować do Dani!
Poniżej znajduje się graficzne zobrazowanie klasy, ławki są podłużne i wieloosobowe. Każdy może usiąść w wybranym wolnym miejscu - to te szare kropy (proszę o zaznaczenie w poście lub zgłoszenie do Dani gdzie dana postać siedzi). Klik w SPOILER poniżej.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
19 |
średni |
Hetero |
Pióra: 17
Starał się bardzo mocno skupić na treści zajęć i w sumie całkiem nieźle mu to wychodziło. Co prawda tak jakby podświadomie czuł na sobie czasem spojrzenie Heather, czy też wyłapał je kątem oka, ale udało mu się nie ulec pokusie żeby poświęcić jej świadomie zbyt wielki odłamek uwagi. Tak samo jak bardzo kontrolował chęci spoglądania i w drugą stronę, na Oriane. Czuł się trochę tak, jakby jakaś niewidzialna siła ciągnęła go jednocześnie w dwóch przeciwnych kierunkach, a przez to czuł jak wewnętrzne napięci rośnie do tego stopnia, że spięte mięśnie zaczynały boleć.
Z ulga przyjął zarządzenie profesor o przejściu do praktycznej części zajęć. Zupełnie nie w swoim stylu, niedbale wrzucił niepotrzebne przybory do torby, w procesie trochę świadomie pozwalając na to, żeby wierzch jego dłoni otarła się lekko od przedramię siedzącej obok Gryfonki, po czym wstał z miejsca żeby wyjść na środek sali. Tu już zdecydowanie mniej świadomie, wymijając Oriane, odrobinkę tylko wpadł na nią, posyłając zaraz przepraszający półuśmiech i umykając w okolice profesorki.
Niby niewielki kontakt, ale w obecnej sytuacji wystarczyło, żeby trzymane w ryzach skupienie zaczęło chwiać się niebezpiecznie. Zacisnął mocniej palce na różdżce i na moment zamknął oczy żeby w ciemności policzyć do pięciu, a jak w końcu przeszli do rzucania zaklęcia i został wywołany do przyłączenia się do zaklęcia tarczy, postąpił krok naprzód nieco pewniejszy siebie. Ale w momencie kiedy nabrał w płuca powietrza przed wypowiedzeniem zaklęcia, poczuł znowu mieszankę tak dobrze znanego zapachu, oraz ten nowy i fascynujący, że uwagą znowu została rozproszona.
- Protego! - Rzucone zaklęcie zdecydowanie nie było tak silne, jak Noah by sobie tego życzył, wiedział doskonale, że stać go na więcej. Ale zacisnął szczęki i trzymał różdżkę stabilnie, żeby utrzymać chociaż tę odrobinę więcej mocy wyczarowanej grupowej tarczy.
Pkty zakleć: 11
Pkty skupienia: 3
K10: 3 +1 = 4
Suma: 6 + 3 = 9
Slytherin |
100% |
Klasa VI |
16 |
b. bogaty |
Hetero |
Pióra: 26
Och, ktoś tego dnia był bardzo vache. Oriane powstrzymała się przed rzuceniem Heather słodkiego uśmiechu oraz przyjaznego powitania, żeby podkreślić, jak dobre ma maniery w porównaniu do gryfonki. Nie wspominając nawet o dziwnie wycelowanym ignorowaniu jej niewinnej osoby i jak cudownie by mu to wyszło naprzeciw. Sądziła w końcu, że znają się wystarczająco na "hej" przed zajęciami.
Powstrzymała się też przed przewróceniem oczami. I nie zamierzała zerkać w jej stronę, jakby miała za złe, co oznaczało także nie zerkanie ku Noah. Przetrwają oboje ten jakże okrutny przymus braku kontaktu wzrokowego.
Zwłaszcza, że zajęcia potrzebowały zaangażowania. Orianowy plan na odkrycie sekretu krukona nie mógł w żadnym wypadku wpływać negatywnie na jej edukację.
Oczywiście nie zaszkodziło odrobinę zainteresowania okazać. Skoro notowała co elokwentniejsze odpowiedzi na pytanie nauczycielki, mogła wykorzystać sytuację, by zanotować także i Noahowe słowa. Zwłaszcza, że nawet bez chęci zainteresowania go swoją osobą, uznała te jego słowa za warte notatki.
Kiedy przyszło do podnoszenia się z miejsc, przenoszenia na przestrzeń pomiędzy ławkami, Oriane nie odnajdywała sensu w pośpiechu. Być może dlatego Noah wpadł na jej ramię. Odpowiedziała na jego półuśmiech swoim szerokim uśmiechem, lekkim potrząśnięciem głową, jak gdyby cała ta sytuacja była zabawna. Bo była. Chłopak całkiem przypadkowo wystawił się na jej wilowate wdzięki na dokładnie tej samej lekcji podczas której ona obrała za cel bycie po prostu pilną uczennicą. Spisek przeznaczenia? Może.
Podążyła za chłopakiem i ustawiła się nieopodal w tej samej linii; uniósłszy różdżkę wypowiedziała spokojnie inkantację, być może nie wkładając w zaklęcie wystarczająco serca albo skupienia. Czuła wyraźnie, że czegoś w je nie włożyła, bo wyskoczyło z końca różdżki spokojnie i nudno, i średnio potężnie.
Poprawiła swoją postawę, uniosła nieco wyżej brodę. Niech ludzie wokół sądzą, że specjalnie wydelikaciła swoją partię zaklęcia tarczy. Nie zamierzała pokazać słabości.
Uśmiechnęła się więc z lekka jak kocica, co dostała smaczny kąsek. Kobieta w pełnej kontroli.
Pkty zaklęć: 4
Pkty skupienia: 3
K10: 4+1
Suma: 3+2=5
“Je peux résister à tout, sauf à la tentation”.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 162
Philip akurat bardzo chętnie wyrwał się z zajmowanego dotąd miejsca i nawet sprawnie przecisnął się między paroma osobami, aby tylko znaleźć się po odpowiedniej stronie sali oraz z dala od swojego sąsiada z ławki. Tak, zadania praktyczne były mu zdecydowanie bardziej na rękę. Nawet jeśli jego skupienie było równe zeru (w każdym tych słów znaczeniu), miał dać z siebie wszystko, żeby tylko nie myśleć o tym, o czym myśleć nie chciał. Oraz oczywiście dlatego, że tego oczekiwało się od niego na zajęciach, ale bądźmy szczerzy - nie zawsze miało się siłę, czy ochotę na dawanie z siebie wszystkiego.
Wbrew wszystkiemu, Philip zerkał chwilami na przeciwną stronę sali, patrząc po pozostałych uczniach, jednak gdy tylko przyszła kolej na niego, rzucił zaklęcie. Może tylko nieco zbyt gwałtownie, choć szczerze nie był pewien, czy nie uzyskał tym samym maksimum swojego dzisiejszego potencjału. Przynajmniej nie było wstydu.
Pkty zaklęć: 8
Pkty skupienia: 0
K10: 8 + 1 (I etap) = 9
Suma: 0 + 8 = 8
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 62
Co prawda sposób, w jaki Yannis unikał jego spojrzenia potrafił być rozpraszający... Lucas nie miał pojęcia, co takie się stało, jednak nie przeszkadzało mu to ani trochę w aktywnym uczestnictwie w lekcji. Zwłaszcza, że zaraz mieli przejść do praktyki, do której Krukon podchodził ze szczególnym zaangażowaniem.
Poderwał się może nieco gwałtowniej niż wielu uczniów, aby dołączyć prędko do swojej grupy oraz wkrótce rzucić zaklęcie - bezbłędnie zresztą, co tylko wpłynęło na jego ego i poczucie pewnej wyższości nad rówieśnikami (oraz niektórymi nieco starszymi uczniami!), którym wychodziło nieco mniej. Nie to, żeby oczekiwał komplementów, czy zachwytów. Wystarczyło, że sam zauważał u siebie takie rzeczy i mógł dumnie unieść brodę wyżej wraz z ruchem różdżki nie zastanawiając się ani przez chwilę, dlaczego uchodził za zarozumiałego. Oczywiście coś w tym było, jednak szczerze nie do końca rozumiał podobnych mechanizmów. Ani tego, że to, co dla niego było proste oraz oczywiste, nie musiało być takie dla każdego, ani że jego zadowolenie z samego siebie to oznaka zarozumialstwa.
Pkty zaklęć: 11
Pkty skupienia: 2
K10: 6
Suma: 2 + 11 = 13
Gryffindor |
0% |
Klasa VI |
16 lat |
ubogi |
Hetero |
Pióra: 117
Po wprowadzeniu kolejnego etapu zajęć, Harper ruszyła we wskazanym kierunku, być może nieco za wolno, ale to tylko dlatego, by na swojej drodze nie spotkać zaraz pewnego Ślizgona, który z pewnością albo udawałby uprzejmego i przepuściłby ją z głupim wyrazem twarzy (czyli takim, jak zwykle), albo staranowałby ją w drodze, nie udając nawet, że ma jakiekolwiek granice. Co prawda zdawał się nigdy nie stosować jakiegokolwiek rodzaju przemocy fizycznej wobec kobiet, ale Harper odnosiła silne wrażenie, że niesamowitą przyjemność sprawiłoby mu zobaczyć ją z twarzą na ziemi raz jeszcze. Zupełnie jak wtedy, kiedy postanowił wytargać ją z Zakazanego Lasu, tylko po to, by okazać swoją wyższość, albo zaśmiać się jej w twarz!
Z pewnością przejmowała się obecnością znienawidzonego kolegi za bardzo. Może właśnie przez to parę chwil później, gdy spróbowała rzucić zaklęcie nie wyszło z tego... Cóż, nic. Zupełnie nic. Zupełnie jakby po raz pierwszy próbowała! Natychmiastowo skrzywiła się i cmoknęła cicho z niezadowoleniem z samej siebie.
Pkty zaklęć: 3
Pkty skupienia: 1
K10: 1
Suma: 1
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
Zaklęcia nie tylko były jednymi z przyjemniejszych zajęć, ale również nie musiał się na nich męczyć tak, jak na eliksirach, na których przecież nie miał nikogo ze swojej wyjątkowo hermetycznej grupy znajomych. Jedynym, na co mógłby narzekać, byłaby prawdopobnie godzina zajęć i to właśnie na nią zrzucałby jakiekolwiek niepowodzenia w czasie zajęć praktycznych. Na szczęście nie musiał! Może między innymi dlatego, że czuł się dużo pewniej podczas używania zaklęć ofensywnych, a nie defensywnych i prawdopodobnie czystym fartem trafił do odpowiedniej dla siebie grupy. Co prawda była to tylko zwykła Rictusempra, ale liczy się nastawienie! A ono sprawiło, że nie tylko ruszył we wskazane przez nauczycielkę miejsce, ale dodatkowo przepchnął się przez jednego, czy dwóch uczniów - bo byli za wolni, albo po prostu stali mu na drodze... Z pewnością była to tylko i wyłącznie ich wina!
Ostatecznie, choć udało mu się rzucić zaklęcie, nie czuł, aby było to faktycznie wzmocnienie zgodnie z zaleceniami nauczycielki.
Pkty zaklęć: 6
Pkty skupienia: 0
K10: 9
Suma: 0 + 6 = 6
Hufflepuff |
50% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 44
Tak, tak. Zaklęcia były ważne. Zajęcia praktyczne lubił pewnie każdy... I właściwie wszystko dobrze się układało, jednak przebieg lekcji wymagał od niego wstania i ruszenia się na środek, przy czym z pewnością czuł się, jakby każdy miał zaraz recenzować miedzy sobą jego popis. Jeśli tylko rzuciłby zaklęcie źle na pewno zostałby wyśmiany!
W pewien sposób zdawał sobie sprawę, że we własnych wyobrażeniach nieco wyolbrzymia, ale było to silniejsze od niego.
Chwilę po ogłoszeniu ich kolejnego zadania, westchnął cicho - pozornie, jakby było to niesamowicie wymagające - i ruszył we wskazanym kierunku, unikając wzroku innych uczniów. Przyszedł tu zrobić swoje, nie wygłupić się i... To tyle. Poszło zresztą względnie dobrze. Zaklęcie zdawało się zadziałać, choć nie do końca tak dobrze, jak miało wedle założenia. Ale przecież robili coś podobnego po raz pierwszy w czasie lekcji! I dookoła miał wiele osób z rocznika wyżej. Szybko wyjaśnił sobie w myślach, że poszło dobrze. To wystarczyło, by sprawnie opanować overthinking.
Pkty zaklęć: 4
Pkty skupienia: 2
K10: 10
Suma: 2 + 4 = 6
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Podobne zajęcia nie wydawały się Ethanowi wymagające. Przynajmniej nie musiał skupiać się na rozdziałach w podręcznikach, ani pisać nienormalnych ilości esei. Wystarczyło przyjść, przećwiczyć kilka zaklęć - które nawiasem mówiąc zwykle wychodziły mu świetnie - i tyle.
Przed wypowiedzeniem zaklęcia, rzucił Kai, która trafiła do przeciwnej grupy lekki uśmiech - trochę jakby rzucał jej właśnie drobne wyzwanie - aż wreszcie, zgodnie z poleceniami profesor Kemppainen, rzucił bezbłędne Rictusemprę, której udało się wzmocnić zaklęcie grupy. Zdecydowanie potrzebował takich drobnych sukcesów każdego dnia. Niektórzy mogliby uznać, że karmi to jego ego, ale w rzeczywistości sprawiało jedynie, że miał w sobie choć trochę realnej pewności siebie.
Pkty zaklęć: 11
Pkty skupienia: 2
K10: 6
Suma: 2 + 11 = 13
Hufflepuff |
75% |
Klasa VII |
17 |
zamożny |
Bi |
Pióra: 45
Dzisiejszą strategią Aurory na przetrwanie zajęć musiało być podążanie za tłumem, bo inaczej naprawdę nie wiedziałaby co robi. Chociaż bardzo starała się zrozumieć co takiego profesorka mówi, przyglądała się jej może aż nazbyt natarczywie, to wszelkie dźwięki nadal pozostawały przytłumione.
Wstała z miejsca, kiedy wszyscy inni wstali. Niestety nie rozumiała nic z tego co tłumaczyła pani profesor, wiec na głucho podążyła za Biancą, trzymając się jej boku niczym boi ratunkowej. Z pewnością ci, co Aurorę dobrze znali, mogli dziwić się, że jest na tej lekcji wyjątkowo cicha. Obserwowała otoczenie, żeby chociaż spróbować ogarnąć o co chodzi.
Okej, profesorka rzuciła zaklęcie tarczy, a następnie ktoś rzucił zaklęcie łaskoczące - rozpoznała ruch różdżki i kolor strumienia. Po powolnym dołączaniu kolejnych osób na zmianę do poszczególnych stron, załapała mechanikę dzisiejszej lekcji i nawet lepiej się poczuła. Z tym że problemem była niewiedza, do której strony powinna dołączyć... Ale tu na szczęście z pomocą też przyszła któraś znajoma i życzliwa osoba, która wiedziała skąd dziwny stan Aurory, bo poczuła w pewnej chwili lekkie, jakby ponaglające szturchnięcie, więc pospiesznie przeszła na odpowiednią stronę sali. Wciąż nieco skołowana ryknęła zaklęcie (przygłucha się nie słyszała, to wyszło znowu dużo głośniej niż pozostali), ale niewiele wzmocniło to siłę grupy. Cóż, zdecydowanie nie była w pełni skupiona na zadaniu.
Pkty zakleć: 7
Pkty skupienia: 4
K10: 2 +1 = 3
Suma: 4 + 4 = 8
Slytherin |
100% |
Klasa VII |
17 |
bogaty |
Hetero |
Pióra: 28
Całe szczęście ta lekcja nie opierała się tylko na teorii, ani nie wymagała bezpośredniej interakcji z innymi uczniami. Meredith zdecydowanie nie była fanką przymusowej współpracy, ale ceniła sobie praktykę. Nie oglądając się na nikogo, jak tylko profesorka zarządziła ćwiczenia, przeszła na środek sali, stając gdzieś troszkę na uboczu i poczekała na swoją kolej w gotowości. Pozornie cierpliwie, a po prostu ignorowała otoczenie i skupiała się jedynie na zadaniu, jakie miała wykonać. Co prawda wolałaby być w ofensywie, ale nie będzie się przecież bezsensownie wykłócać.
Kiedy tylko przyszła jej kolej, stanęła obok ostatniej osoby rzucającej Protego i beznamiętnym tonem wypowiedziała zaklęcie. Może właśnie przez to niewiele tak naprawdę zmieniła, tarcza pozostała praktycznie niewzruszona. Wciąż silna i chroniąca grupę przed łaskotkowym atakiem, ale nie poszerzyła się znacząco.
Pkty zaklęć: 3
Pkty skupienia: 4
K10: 5 + 1 = 6
Suma: 4 + 3 = 7
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 40
Praktyka! Mimo że nauka magii była szalenie interesująca, to Teddy zdecydowanie wolał praktykę, bo usiedzieć na miejscu i tylko słuchać i notować odbiegało od jego natury. Z zadowoleniem energicznie wstał z miejsca, jak tylko i inni wokół niego podnieśli swoje szanowne cztery litery i wyszedł na środek sali, trzymając się blisko swoich przyjaciół. Niestety nie wszyscy trafili do tej samej grupy rzucania zaklęcia, ale nadal Gilmore nie pozostał sam, więc nie narzekał. Chociaż może w jego przypadku dużo lepiej byłoby, jakby jednak został sam, bo nie mógł się oprzeć przed cichą rozmową, co w rezultacie musiało być powodem jego jakże beznadziejnego popisu umiejętności. Wyrwany z połowy zdania, pospiesznie rzucił zaklęcie Protego. No, chyba zrobił to zbyt pospiesznie, bo z końca różdżki wyskoczyły zaledwie dwie marne iskierki. Jak głupi odwrócił ją w swoim kierunku i spojrzał na koniec, ale nie znalazł tam odpowiedzi na zaistniałą sytuację. Wstrząsnął więc różdżką dwukrotnie, ale nie spodziewał się nawet jakiegokolwiek efektu, zrobił to w odruchu mugolskości.
Pkty zaklęć: 4
Pkty skupienia: 0
K10: 3
Suma: 0 + 2 = 2
|