Ravenclaw |
75% |
Klasa V |
15 |
średni |
? |
Pióra: 23
Skrzywił się z bólu, kiedy lekko poruszył ręką. Puchła w zastraszająco szybkim tempie i Milo nic nie mógł na to poradzić. Pięknie, ciekawe czy pielęgniarz postanowi się nad nim znęcać, czy jednak tym razem go oszczędzi i szybko wyleczy. Nie mógł sobie pozwolić na rozproszenie w nauce tym bardziej, że czuł wewnętrzną potrzebę bycia lepszym od Aidana w dosłownie wszystkim. Nawet teraz chciał pokonać te chochliki znacznie szybciej, by udowodnić współlokatorowi, że nie ma co się z nim równać.
- Za większość, z pewnością. Za te pieprzone chochliki, za fakt, że będę musiał iść do skrzydła szpitalnego. I z pewnością za to, że jesteś dupkiem, ale zdaje się, że tego zmieniać i tak nie chcesz - odpowiedział. Niech sobie tak nie schlebia. Były osoby znacznie gorsze od niego, chociaż dla Lee nie tak bardzo irytujące. - I zdecydowanie w zaklęciach, bo póki co ty się opieprzasz z pokonaniem chochlików - odparował, zerkając na niego. Obserwował jak mu idzie. Nie tak źle, ale nadal gorzej niż Milo. Taką przynajmniej miał nadzieję. - A co, nie masz przyjaciół? To akurat jest smutne - rzucił. I tak mu nie wierzył. Nie wierzył, że z nikim by nie gadał o tym wszystkim. Nie wierzył też, że nie narzekał na chłopaka tak bardzo go nie lubiąc.
Machnął różdżką w stworzenie, posyłając je prosto na ścianę. W innych okolicznościach może byłoby mu go szkoda, ale hej, to nie on atakował ludzi!
Uśmiechnął się dumnie, że mu się powiodło.
- Tak to się robi - rzucił z triumfem.
Zakłócenia: 10
Ilość Chochlików: 1-1
Kontratak chochlików: 1 (chochlik chybił)
Ravenclaw |
50% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 166
Kątem oka dostrzegał, że Milo radził sobie lepiej i choć chętnie pokazałby mu, że radzi sobie lepiej, wcale tak nie było i mimo wszystko nie było to jego największe zmartwienie. Odniósł wrażenie, że z początku to właśnie na niego rzuciło się więcej chochlików, ale jakoś nie miał czasu, aby przeliczyć... Nieistotne, chciał się ich wszystkich pozbyć! I może powinien już dawno przestać odpowiadać na durne zaczepki Milo. Być może wtedy poszłoby mu dużo lepiej.
- Jasne, popłacz się jeszcze w Skrzydle, że to niby ja ci zrobiłem... - prychnął w jego stronę, po czym dobił kolejnego chochlika.
Został mu jeden, podczas gdy Milo najwyraźniej kończył swoją przygodę.
Zacisnął mocniej usta na tekst o braku przyjaciół. Czy ich nie miał? Trudno właściwie było mu ocenić, czy nazwałby kogoś przyjacielem. Chyba tak, ale ogólnie większe zażyłości mu jakoś... Nie wychodziły. Niemniej nie był wcale tak urażony samym przytykiem. Czy Milo myślał o nim wszystko, co najgorsze? No tak. I zdaje się, że prawie do tego przywykł.
- Jestem pewien, że wszyscy których nie lubisz, dziwnym trafem nie mają przyjaciół. Dodatkowo, są wszystkiemu winni - zdążył wydusić z siebie jeszcze, nim ostatni chochlik zaczął szybko latać wokół niego, najwyraźniej nie godząc się jeszcze z tym, że zaraz podzieli los kolegów.
Zakłócenia: 4 - 2 = 2
Ilość Chochlików: 1,5 - 0,5 = 1
Kontratak chochlików: 17 (-2 do kolejnego rzutu na zakłócenia)
Ravenclaw |
75% |
Klasa V |
15 |
średni |
? |
Pióra: 23
Zdecydowanie był z siebie dumny. Ostatecznie nie za często miał okazję pokazać, że jest lepszy od Aidana. Nigdy wcześniej nie zależało mu na tym, żeby się panoszyć i pokazywać swoją lepszość, ale coś w drugim Krukonie kazało mu udowodnić swoją przewagę. Zupełnie jakby dzięki temu poprawił jego spojrzenie na osobę Milo. Nie to, żeby specjalnie mu zależało, bo przecież nie lubił chłopaka i nie podobało mu się, że ten wini go a wszystko (nie to, żeby Lee nie robił tego samego). A jednak jakiś głosik w głowie szeptał mu, żeby utrzeć temu drugiemu nosa.
-Jasne, że niby później latałbyś po szkole i opowiadał z dumą, jaki to nie jesteś zajebisty, że posłałeś mnie do skrzydła? Niedoczekanie twoje - prychnął. Już on nie da mu powodu, żeby Aidan robił z siebie nie wiadomo kogo. Nie był zadowolony z tej sytuacji i faktu, że nie mógł ruszać ręką, ale nie było mowy, by przypisał to Krukonowi. Pewnie powinien, ale jego zdaniem ten drugi wykorzystałby to na swoją korzyść.
-Błąd, tu możesz czuć się wyróżniony, bo o dziwo nie każdy kogo nie lubię, jest winny. Jesteś szczególny, cieszysz się? - rzucił dość ironicznie obserwując, jak mu idzie. Nie miał najmniejszego zamiaru mu pomagać. Wszak sam sprowadził na siebie chochliki, więc niech teraz sobie radzi.
Westchnął, spoglądając na rękę. Jak nic skrzydło było potrzebne.
Ravenclaw |
50% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 166
To właśnie ich od siebie różniło. Może i Aidan odczuwałby pewną satysfakcję z górowania nad Milo... Właściwie w niemal każdej sytuacji. Ale nie zostawiłby go w potrzebie. O to musiałby się bardziej postarać.
- Jesteś ostatnim tematem, jaki chciałbym poruszać z kimkolwiek! Zrozum, że świat nie kręci się wokół ciebie. W szczególności nie mój. To ty masz jakąś niezdrową obses-
Nie dokończył. Nie mógłby dokończyć, bo ostatni chochlik skorzystał z okazji i gdy Aidan patrzył na Milo, ten poleciał za niego, aby zaraz wyfrunąc mu spomiędzy nóg i rzucić się na jego twarz, przez co bardzo niefortunnie runął na bok. Syknął z bólu, spodziewając się potężnego siniaka na swoim boku oraz nodze. Nie pomyślał jeszcze nawet, że mogłaby być złamana... Cóż, miało go to czekać w kolejnych paru minutach. Nagle za to szczególnie odechciało mu się jakiejkolwiek dalszej wymiany zdań z drugim Krukonem. Po co on tu właściwie jeszcze siedział? Nawet na nic się nie przydawał!
Zakłócenia: 2 - 2 = 0
Ilość Chochlików: 1
Kontratak chochlików: 20 - chochlik i rzucił y się na Ciebie jednocześnie, przez niefortunnie runąłeś do tyłu i złamałeś rękę/nogę
Ravenclaw |
75% |
Klasa V |
15 |
średni |
? |
Pióra: 23
Milo nie był złym człowiekiem. Prawdę powiedziawszy był jednym z tych bardziej przyjaznych i łagodnych, jeśli tylko nie dostawał nagłego napadu agresji, którego nie potrafił kontrolować. Ba, on go wtedy nawet nie rozumiał, nie ogarniając, co się właściwie dzieje.
Jego zachowanie względem Aidana miało być jedynie odpowiedzią na podejście drugiego Krukona do jego osoby. Nie umiał zrozumieć czemu właściwie nie chce puścić w zapomnienie tego, co stało się w poprzednim roku. Nie lubił go, a rozżalony i trochę bezsilny Lee starał się na siłę pokazać, że wcale go to nie ruszało. A ruszało, chociaż ukrywał to jak mógł. Poniekąd bolało, bo chociaż on przeprosił, Kang odrzucił próbę pojednania upierając się, że to wszystko było winą Milo. A nie było!
-Jaką niby obsesję? Chyba nie sądzisz, że na twoim punkcie. Nie sorry, ale w szkole istnieją lepsze “cele” - prychnął, patrząc na niego. Zerknął akurat w momencie, kiedy Aidan dostał z chochlika w twarz, upadając przy tym na ziemię. Zabrzmiało to tak, jakby coś pękło. Milo mimowolnie się skrzywił, domyślał się, co takiego czuł kolega z domu.
-Może potrzebujesz pomocy w pokonaniu chochlika, co? - rzucił, starając się, by w jego głosie brzmiała wyższość. On swoje pokonał, nie? A to coś znaczyło. I wcale nie martwił się o Aidana! Był ostatnią osobą, którą w ogóle by się przejął. Chciał tylko stąd iść bo ręka zdawała się zwisać zdecydowanie zbyt bezwładnie.
Ravenclaw |
50% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 166
Nie podniósł się nawet z ziemi. Uznał, że na to chyba za późno. Chochlik i tak większej krzywdy wcale mu nie wyrządzi, a z tej pozycji mógł spokojnie się go pozbyć... To znaczy, o ile tym razem zaklęcie miałoby mu wyjść. Okazuje się, że to wcale nie tak oczywiste, choć początkowo sądził, że mimo ilości stworzeń, poradzi sobie z nimi bez większego problemu. Cóż, przeliczył się.
Zaraz po pytaniu Milo, miotnął zaklęciem w stronę ostatniego z chochlików, co tym razem bardzo skutecznie go spłoszyło. Nareszcie oznaczało to koniec walki - a przynajmniej jednej z walk, bo Milo nie wiedzieć czemu nadal tu siedział. Aidanowi przemknęło przez myśl, że może zwyczajnie oglądanie jego problemu i cierpienia sprawia koledze przyjemność. Nie zastanawiał się nad tym zbyt długo. Ból raczej skutecznie skupiał na sobie uwagę Krukona. Nawet dosyć szybko zaczął go niepokoić, kiedy spojrzał na nogę i spróbował ją zgiąć, a nawet zabrał się do wstania. Szybko zrezygnował. Nacisk na nogę, na którą upadł, spowodował tylko większy niepokój. Dlaczego musiał zrobić sobie krzywdę akurat przy największym wrogu? Nawet nie przejmował się za bardzo tym, co Milo miał potem wygadywać na jego temat innym rówieśnikom. Chodziło raczej o to, że choć nie był typem osoby, która prosi kogokolwiek o pomoc, teraz byłby w stanie się na to zdobyć. Musiałby być tu tylko z kimkolwiek innym.
- Po co w ogóle jeszcze tu siedzisz? - spytał po chwili tonem pozbawionym jakichkolwiek emocji, nie wracając już w żaden sposób do poprzednich tematów.
Następnie zebrał się w sobie, aby wstać, opierając cały ciężar ciała na zdrowej nodze. Przynajmniej Skrzydło Szpitalnie nie było aż tak daleko... Chyba uda mu się pokonać ledwie dwa piętra?
Zakłócenia: 9
Ilość Chochlików: 0!
z/t x2
|