Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
|
Pióra: 31
Od lekcji eliksirów, na której nie popisała się za bardzo, Dani zdecydowanie spędzała trochę więcej czasu na samotnej nauce. Nie uciekała, kiedy do niej zagadywano, nawet sama zagajała, ale tylko w trakcie lekcji. Kiedy tylko pojawiało się trochę więcej czasu wolnego, Davies znikała z tłumu Gryfonów, żeby zaszyć się w najodleglejszym i najbardziej zapomnianym kącie czytelni. Albo na łonie natury, ale w trakcie przerwy lunchowej wybrała jednak bibliotekę.
Zła na siebie za tamten incydent i tym bardziej zła, że zapomniała o pracy na transmutację, postanowiła właśnie na tym się skupić. Ostatnio miała niemal skończoną pracę, która została im zadana, ale oderwała się od niej, żeby pomóc Kai przy czymś innym. I kompletnie zapomniała o dokończeniu. Co za żenada.
Wybrała to miejsce nie tylko z powodu odosobnienia, ale też różnorodności ksiąg. Potrzebowała czegoś, co miało jej pomóc przy transmutacji. Po krótkim błądzeniu wzrokiem po tytułach, w końcu dojrzała interesującą pozycję na półce o kilka centymetrów zbyt wysoko, żeby mogła z łatwością tam sięgnąć. Nie chcąc angażować w to wszystko krzesła, podeszła bardzo blisko regału. Jedną dłonią złapała się półki na wysokości swoich ramion, po czym wspinając się na palce i wyciągając drugą rękę najmocniej jak tylko mogła, usiłowała dosięgnąć upatrzonej księgi. Choć bardzo się starała, to nijak nie była w stanie odpowiednio złapać tomiszcza.
Zupełnie nie spodziewała się, że w tym kącie czytelni natknie się na kogokolwiek. Tym bardziej o tej porze. Przez skupienie na usilnym pokonaniu przeciwności, nie usłyszała zbliżających się kroków, więc jak tylko poczuła za sobą czyjąś obecność, zaznaczoną też po chwili głosem - okręciła się w miejscu, podskakując w przestrachu. Gwałtownie opuszczając rękę, obiła sobie lekko łokieć. To i tak niewiele, wziąwszy pod uwagę, że wpadła plecami na regał, robiąc odrobinę stłumionego hałasu. Chwilowy strach zniknął, jak w sięgającej po książkę postaci rozpoznała Zandera. Odetchnęła głęboko, ze świstem wypuszczając powietrze.
- Właśnie przeżyłam mini zawał. Ostrzegaj następnym razem, okej? Cześć, Zander. - Choć chwila lęku minęła, to ciało wciąż pozostało pod wpływem tego niewielkiego zastrzyku adrenaliny. Drżącą dłonią sięgnęła do obitego łokcia, żeby go rozmasować. Uśmiechnęła się do Krukona lekko, może troszkę bledsza niż zwykle. Przejęła podaną przez chłopaka książkę, która to nie oparła się jego wzrostowi. - Dzięki. Też wykorzystujesz przerwę na naukę? - Choć w końcu zdobyła tom, po który tak usilnie wcześniej sięgała, to nie wróciła na swoje miejsce. Zander wciąż stał blisko, w pewien sposób nieco blokując jej drogę.
Danica niekoniecznie chciała przebywać w tłumie, ale nie miała nic przeciwko towarzystwu Riversa - podobnie do niej cenił sobie czas nauki i nie rozpraszał się otoczeniem. I miała nadzieję, że w myślach nie oceniał jej małych naukowych wpadek. Wystarczy, że sama się oceniała.
Ravenclaw |
0% |
Klasa VII |
18 |
średni |
Bi |
Pióra: 91
Nigdy jeszcze nie zdarzyło mu się, by widzieć kogokolwiek w potrzebie, ignorując go ostatecznie. Jakim byłby człowiekiem wiedząc, że olał z góry na dół kogoś, kto w danym momencie nie był w stanie sam sobie poradzić? Zresztą umówmy się, akurat Zander był człowiekiem miłym i przyjacielskim tym bardziej, jeśli niczego do nikogo nie miał, a i z zatargami było u niego dość ciężko, bo był takim chodzącym neutralem, który sam z siebie nie pakował się w dziwne konflikty, które nie miały ani sensu, ani chociażby spójność.
Tym bardziej widząc Gryfonkę, która usilnie starała się dosięgnąć książkę, poczuł jakiś przypływ bohaterskości, który pchnął go ku niej. Taka chyba już była męska rola, że trzeba było damy z opresji ratować, niezależnie od tego, czym dana opresja była.
Nie chciał jej przestraszyć, nie zakładając, że mogłaby go nie usłyszeć. Nie szedł jakoś specjalnie cicho, chociaż też nie tupał niczym słoń. Ot, poruszał się zwyczajnie, nie mając niczego do ukrycia.
-Ej, uważaj - rzucił, przytrzymując ją za ramię, żeby nie upadła. Już wystarczająco się obiła o regał, czego do końca nie rozumiał. - Spokojnie, nie jestem żadnym zboczeńcem czyhającym na niewiasty - uśmiechnął się do niej ciepło, bo najwidoczniej nie spodziewała się tutaj nikogo. Nie było się czemu dziwić - w tej części biblioteki mało kiedy zapuszczali się inni uczniowie. Jasno dało się to wywnioskować po kurzu, jak również pajęczynach pomiędzy książkami.
-Bardzo boli? Mam się tym zająć? - spojrzał na nią, lekko brwi marszcząc. Czuł się odpowiedzialny za jej wypadek, bo gdyby nie jego pojawienie się, z pewnością niczego by sobie nie uszkodziła.
Na chwilę zapominając o książce, po którą sięgał, skupiając się bardziej na Gryfonce.
-Tak, Uznałem, że każda pora jest dobra na przygotowywanie się do egzaminów końcowych, które na dobrą sprawę mam w tym roku - odpowiedział, przypatrując się jej ręce. - Wydaje mi się, że jest tylko obita - rzucił, kiedy już dokonał oględzin zarówno wzrokowych, jak i dotykowych.
-Która to książka? - spytał, mając na myśli tę, którą tak bardzo chciała dostać.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
|
Pióra: 31
- I całe szczęście, bo niewiasty mogą nie być bezbronne. - Czy jakby ktoś o złych intencjach zaszedł ją tak, jak zrobił to przed chwilą Zander, to potrafiłaby się obronić? Cóż, z pewnością celowałaby samym dołem wnętrza dłoni - tuż nad nadgarstkiem - w nos, żeby zamroczyć napastnika i mieć przynajmniej możliwość ucieczki. To tak teoretycznie, bo nigdy nie miała okazji sprawdzić tego w praktyce.
- Nie trzeba, dziękuję. To nic, naprawdę. - Podwinęła nawet rękaw szaty, żeby spojrzeć na obity łokieć. Wyglądał całkowicie normalnie. Może jakiś malutki siniaczek zaczynał się formować na skórze, ale nic nie bolało. To było na szczęście lekkie uderzenie. Mimo wszystko Zander zmartwił się na tyle, że też poddał uderzenie oględzinom. To miłe z jego strony. Uśmiechnęła się lekko, kiedy przyznał, że to musi być tylko obicie.
- Tak właśnie, egzaminy zaraz za pasem, a mi się wydaje, że mam straszne tyły. Też masz takie uczucie, że uczysz się cały rok, ale przed egzaminami wydaje ci się, że w jakiś sposób nazbierało ci się dużo zaległości? - Nie miała raczej nigdy tak wielu zaległości, ale jednak z jakiegoś powodu czuła się dziwnie przytłoczona nauką pod koniec roku. Spojrzała na półkę i tytuł, po który jeszcze chwilę temu sięgała.. Chciała się pouczyć, naprawdę. Przygryzła lekko wargę w zastanowieniu. Skoro Zander też przyszedł tu w celu studiowania, to może mogliby nad czymś popracować razem? Zawsze to raźniej.
Odetchnęła krótko.
- Chciałam pouczyć się transmutacji, bo ostatnio zapomniałam kompletnie o pracy domowej i robiłam ją po łebkach. Dobrze by było trochę jednak się na tym skupić. Masz ochotę poćwiczyć ze mną Capacious extremis? - Posłała mu pytające spojrzenie, nie do końca pewna, czy nie planował nauki czegoś konkretnego. Ale okazało się, że wcale nie musiała go długo namawiać.
Usiedli przy stole, mając cały ten zakątek biblioteki dla siebie, więc nie musieli się obawiać, że ich wypowiadane półgłosem zaklęcie komuś przeszkodzi.
Danica przygotowała książkę na odpowiedniej stronie, żeby mogli posiłkować się opisem wybranego zaklęcia. I przy okazji mogli użyć toreb szkolnych, jako obiektu do pracy. Powiększenie wnętrza torby z pewnością pomoże w targaniu tych wszystkich podręczników i notatek.
- Capacious extremis.
Kostka: 3
Capacious extremis: 0/5
Ravenclaw |
0% |
Klasa VII |
18 |
średni |
Bi |
Pióra: 91
- Wiesz, to nawet lepiej, żeby nie były. Z pewnością umiejętność samoobrony może im się przydać, jeśli jakiś kretyn postanowi na kogoś napaść. Plus nie ukrywajmy - kobiety, które potrafią o siebie zadbać, są zdecydowanie bardziej atrakcyjne w oczach faceta - skomentował, uśmiechając się do niej. Poniekąd mówił z własnego doświadczenia, bo jemu najbardziej podobały się właśnie takie, które umiały powiedzieć swoje zdanie, jak również walczyć nie tylko o swoją przyszłość, ale i samą siebie. Co prawda wiedział, że gdyby poznał idealną dziewczynę, którą trzeba było się zajmować trochę bardziej, nie odmówiłby jej. Ostatecznie można było mieć swój typ, ale koniec końców skończyć z kimś zupełnie innym. Wszystko za sprawą tego czegoś.
- Jesteś pewna? Jeśli zacznie cię boleć, powiedz. Nawet drobne stłuczenie może być groźne - stwierdził, kiedy pokazała łokieć. Jasne, wyglądał normalnie, poza bólem, który z pewnością temu towarzyszył, ale Zander zawsze wolał dmuchać na zimne, zwłaszcza w przypadku innych osób, bo względem siebie był trochę niereformowalny i bagatelizował wszelkie urazy, których doświadczył.
- Ostatnio mam wrażenie, że każdy myśli podobnie. Też przyłapuję się na tym, że coś mi się pląta. Nie wiem, czy to wina stresu przed zbliżającymi się egzaminami, czy jednak faktycznie jakieś luki, ale wolę się przygotować. Jeśli chcesz, co jakiś czas, albo i częściej, możemy pouczyć się razem. Tak dla pewności, że oboje nie mamy się czym stresować - zaproponował. Naprawdę nie miał nic przeciwko. Ba, jak dla niego posiadanie kompana do wspólnej nauki było wspaniałe, a Danica w tym wszystkim wydawała się być osóbką, która traktowała to poważnie. Jak Rivers.
- Pomogę ci z nią później. Co prawda jakimś wielkim mistrzem nie jestem, ale może akurat - zaśmiał się. Trochę skromnie, bo transmutacja nie szła mu tak źle, ale nie chciał się przechwalać. Bo co, jeśli koniec końców to Danica będzie go dokształcała? - Jasne. Nigdy nie odmawiam poznania nowego zaklęcia - uśmiechnął się.
Poszedł za nią do stolika, zajmując miejsce po przeciwnej stronie dziewczyny.
- Capacious extremis - machnął różdżką. No, chyba nie najgorzej, co?
Kostka: 6
Capacious extremis: 1/5
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
|
Pióra: 31
Z jakiegoś powodu słowa Zandera wywołały leciutki rumieniec u Dani. Poczuła się odrobinę dziwnie, jakby winna? Sama nie wiedziała czemu.
- Dziękuję. Póki co wszystko w porządku. - Kilkakrotnie, powoli zgięła rękę w łokciu, żeby rozruszać stłuczone miejsce. Nie czuła żadnego blokowania, a nieznaczny ból po uderzeniu znany jej był od lat, przecież nie raz o coś się walnęła niechcący. Bywało gorzej.
Danica przytaknęła jego słowom, czując się bardzo podobnie. No i wszelkie niepowodzenia na zajęciach tylko motywowały ją do większego skupienia się na nauce.
- Z chęcią! To nawet świetny pomysł, skoro jesteśmy z innych domów musimy i tak spotkać się poza naszymi Pokojami Wspólnymi, więc będzie mniej dekoncentracji i więcej motywacji. - Lubiła uczyć się w towarzystwie, to motywowało do pracy. No i poza tym w razie potrzeby można było poprosić o pomoc. Pomysł nauki z Zanderem zdecydowanie jej się spodobał, zawsze podziwiała bystrość i intelekt Krukonów, no i podchodzili do nauki poważnie. I z jakiegoś powodu nieco jej ulżyło, kiedy zaproponował pomoc przy transmutacji. Posłała mu wdzięczny uśmiech. - Dziękuję. Z pewnością pomożesz więcej, niż podejrzewasz. - Nie chciała niepotrzebnie zabierać mu za dużo czasu, ale z pewnością przydadzą jej się uwagi kogoś, kto był na tej samej lekcji. Choć lubiła transmutację, to czasem chyba surowość profesora ją przytłaczała i nadmiernie stresowała.
- Capacious extremis! - Dotknęła różdżką torby, ale zupełnie nic się nie stało.
Kostka: 3
Capacious extremis: 0/5
Ravenclaw |
0% |
Klasa VII |
18 |
średni |
Bi |
Pióra: 91
Pomimo tego, że nie znał jej za dobrze, jej twarz kojarząc głównie z zajęć, jakoś wcześniej nie mając zbyt wielu okazji, aby z nią porozmawiać, zależało mu na tym, aby nie ucierpiała. Patrzenie na krzywdę innych nie było jego pasją, dlatego wolał się upewnić nawet i dziesięć razy, by mieć pewność, że faktycznie nic jej nie grozi. Znał wiele osób, które bagatelizowały wypadki, a później okazywało się, że czekało je spędzenie większej ilości czasu w skrzydle szpitalnym, bo uraz był znacznie poważniejszy. Lepiej dmuchać na zimne, jeśli nie chciało się opuścić za wielu dni w szkole (tu aż się odzywała krukońska dusza Zandera).
- Plus dodatkowa motywacja, żeby pokazać, czyj dom tak naprawdę jest lepszy, jeśli chodzi o ilość zdolnych uczniów. Jestem pewien, że zdrowa rywalizacja może nam pomóc. No i ostatecznie co dwie głowy to nie jedna, jeśli coś nam się nie będzie zgadzało - zaśmiał się. Zdrowa rywalizacja z pewnością była tym, co lubił. Z Gryfonką mógł sobie na to pozwolić wiedząc, że nagle nie popadnie w obsesję. Niestety, w przypadku takich Ślizgonów nie było mowy na jakiekolwiek czyste zagrania, o czym sam przekonał się już kilka razy.
Poprawił się na krześle, na którym siedział, by mieć pewność, że nic nie będzie mu przeszkadzało. Nauka nauką, ale wiadomo, że jako mężczyzna, chciał też w pewien sposób zaimponować płci przeciwnej. A może to tylko jego ambicja?
- Capacious extremis! - machnął różdżką. Miał wrażenie, że ta próba nie wyszła mu jakoś specjalnie dobrze. Od razu było widać, że potrzebuje jeszcze więcej praktyki, aby mieć pewność, że opanował zaklęcie w stu procentach, a póki co wypadał raczej słabo. A przecież musiał pokazać, że nie bez powodu został Krukonem!
Kostka: 4
Capacious extremis: 1/5
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
|
Pióra: 31
Zaśmiała się krótko i dość cicho - jakby nie patrzeć wciąż znajdowali się w bibliotece, nawet jeśli tej dużo mniej uczęszczanej części - kiedy Zander wspomniał o odrobinie zdrowej rywalizacji.
- Wiesz, myślę że i bez naszej rywalizacji mogę stwierdzić, że Ravenclaw ma więcej zdolnych uczniów. Większość Gryfonów chyba jednak przoduje w lenistwie. - Akurat ona sama nie zaliczała się do tej grupy, wręcz przeciwnie. Patrząc na kolegów i koleżanki z roku, czy też starszych lub młodszych, to chyba jednak domeną czerwonych było imprezowanie i sport. Niewiele osób z jej domu spędzało nad książkami tyle czasu, co Danica. A w każdym razie nie widziała, żeby to robili. - Chociaż przebijamy was w quidditchu, a to jednak też jest bycie zdolnym. - Przymrużyła lekko oczy w zastanowieniu. Z pewnością i Gryfoni i Krukoni mogli poszczycić się utalentowanymi studentami, po prostu te talenty raczej należały do zupełnie innych dziedzin. Zaraz jednak pokręcił lekko głową, odganiając te myśli. Chyba nie było sensu się w to zagłębiać, bo rywalizacja między domami już i tak trwała (od zarania dziejów), a punkty w klepsydrach niekoniecznie oddawały rzeczywisty stan rzeczy. Chociaż Dani nie brakowało ambicji i starała się mieć wiedzę ponadprogramową, żeby móc wykazać się nie tylko na lekcjach, to miała również świadomość, że niestety większość punktów rankingowych pochodzi niekoniecznie z osiągnięć naukowych.
- Zdecydowanie przyjemniej uczyć się we dwoje. Przynajmniej szybciej można rozwiać wątpliwości. Albo nawet pomóc w pracy. - Wskazała na książkę do transmutacji leżąca przed nimi. Nie musiał być orłem w tej dziedzinie, już sam fakt, że ktoś ją wspiera w nauce, motywował.
- Capacious extremis! - Ponownie machnęła różdżką. Ale ani nawet małej iskierki, ani błysku z końca różdżki, nic sugerującego, że w ogóle był jakiś efekt. Cóż, nie można było się przecież czegoś nauczyć tak szybko, musiała uzbroić się w cierpliwość. Zerknęła przelotnie na Zandera, uśmiechając się nieco szerzej pod nosem. Jakoś tak... miała nadzieję nie wyjść na mało inteligentną, skoro miała obok siebie Krukona. Chciała, żeby jednak nie myślał o niej w kategoriach imprezujących gwiazdeczek sportu, bo miała w głowie dużo więcej, niż jej umiejętności na boisku. Czerwoni i tak chyba nie doceniliby szybkości, z jaką przyswaja materiał, pod tym względem pasowałaby idealnie do niebieskich.
Kostka: 2
Capacious extremis: 0/5
Ravenclaw |
0% |
Klasa VII |
18 |
średni |
Bi |
Pióra: 91
- W lenistwie, czy w łamaniu poszczególnych punktów regulaminu? Bo jeśli chodzi o to drugie, nie macie sobie równych - spojrzał na nią, śmiejąc się. Nie od dzisiaj było wiadomo, że jeśli chodziło o Gryfonów, uwielbiali zwracać na siebie uwagę głośnym zachowaniem, jak również pokazać reszcie szkoły, że żadna zasada nie jest dla nich, nadając się jedynie do widowiskowego złamania. Już teraz, gdyby tylko został o to zapytany, na palcach jednej ręki mógłby wymienić osoby, które najbardziej dawały o sobie znać. Jak chociażby pewna ruda panna, którą znała chyba cała szkoła. Ewentualnie Jayson, który też miał swoje za uszami. Tak, z pewnością ten dom był wypełniony narwanymi osobami, które miały rzeczy ważniejsze na głowie, niż uczenie się zaklęć.
- To akurat prawda. Pod względem Quidditcha macie znacznie mocniejszych zawodników, zapewnie dlatego, że Krukoni są raczej stworzeniami przyziemnymi, zaszywającymi się w bibliotece - powiedział, lekko głową kiwając. On osobiście za tą grą nie przepadał i nigdy nie miał zamiaru poświęcać jej więcej czasu, niż to było konieczne. Jasne, czasami poszedł obejrzeć, zwłaszcza jeśli grał ktoś, kogo znał, ale poza tym nie ekscytował się na sam dźwięk słowa quidditch. Alan kilka razy próbował przekonać go do latania, ale już samo to stanowiło pewnego rodzaju piętę achillesową Zandera. Wolał faktycznie poświęcić trochę czasu na naukę kolejnego zaklęcia.
- Owszem, chociaż jeśli chodzi o partnera do nauki, trzeba przemyśleć, kogo się do tego bierze. Niestety mam za sobą kilka nieprzyjemnych doświadczeń, kiedy druga strona niespecjalnie była zainteresowana samą nauką, co chwilę się rozpraszając, ewentualnie ciągle mnie zagadując. Dlatego tak wiele razy uczyłem się po prostu sam. Bo lepiej na tym wyszedłem - wyrzucił z siebie, trochę się rozgadując. Ale co zrobić, skoro z Danicą tak przyjemnie się konwersowało, bo chociaż faktycznie mieli się uczyć, tak jakoś ta rozmowa nie kolidowała z ich planami co do tego spotkania.
Machnął ponownie różdżką, tym razem będąc znacznie bardziej zadowolonym z efektu. Wracał do gry, w której chodziło o pokazanie, że Krukoni faktycznie byli stworzeni do czarowania. I wcale nie chodziło też o to, by po prostu zaimponować koleżance.
Kostka: 6
Capacious extremis: 2/5
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
|
Pióra: 31
Na słowa Zandera zachichotała krótko, zasłaniając usta dłonią i jednocześnie też kiwając potakująco głową. Tak, to prawda, chyba jednak poza leniuchowaniem, to właśnie w łamaniu szkolnego regulaminu przodowali Gryfoni.
- Niestety, ale to racja. Chyba nawet Ślizgoni nas w tym nie wyprzedzają. Albo po prostu dużo lepiej się z tym ukrywają i zacierają po sobie ślady. - Dobrze wiedziała jakie przewinienia mieli na koncie zieloni, a przynajmniej niektórzy z nich. Zresztą, pewni Gryfoni też i Dani próbowała patrolować te miejsc, gdzie potencjalnie mogła wpaść na kilka konkretnych osobistości. Błyszcząca na piersi odznaka prefekta zdecydowanie motywowała ją i dodawała pewności siebie, szczególnie w takiego typu konfrontacjach.
- Hej, też lubię zaszywać się w bibliotece!... ale racja, chyba jako jedyna z mojej drużyny. - Z rozbawieniem wypisanym na twarzy i uśmiechem błądzącym po ustach, przewróciła oczami. No bo czy kiedykolwiek widziała któregoś z zawodników zawalonego księgami przy stoliku w czytelni? Nigdy. Był to równie niecodzienny widok w Pokoju Wspólnym, bo najczęściej to ona była jego głównym bohaterem. Inni albo się z tym ukrywali, albo ograniczali się do maksymalnie dwóch podręczników. Danica potrafiła ustawić kilka stosów, żeby mieć możliwość szerszego riserczu i zmiany przedmiotu, jeśli jeden ją za bardzo zmęczy. Ale quidditch też lubiła, inaczej nie grałaby w reprezentacji domu, prawda? Czasami jedno kolidowała z drugim i Davies miała wrażenie, że albo opuszcza się w nauce, albo jej forma spada i kafel przelatuje przez ręce.
Ze zrozumieniem znowu pokiwała głową. Dobrze wiedziała jak to jest chcieć się pouczyć i nie móc tego robić, bo komuś włączała się katarynka.
- Dlatego właśnie ja zwykle uczę się sama. Z większością Gryfonów ciężko skupić się stricte na nauce, zawsze znajduje się jakieś rozproszenie uwagi. A jakoś do tej pory nie miałam zbyt wielu okazji umówić się z kimś spoza mojego domu na sesję naukową. - Tu spojrzała na Zandera nieco kontemplacyjnym wzrokiem. Mimo że oni właśnie teraz też rozmawiali i nie poświęcali się tylko nauce, to z jakiegoś powodu miała wrażenie, że nie kolidowało jedno z drugim. Jakby sama jego obecność wystarczyła, żeby nie tracić motywacji. - Wiesz, chcę zacząć powtarzać materiał przed egzaminami, ale tak na poważnie. Zrobić sobie listę tematów z każdego przedmiotu i poświęcić przynajmniej trzy godziny co wieczór. - Zawahała się dosłownie na dwie sekundy, zanim kontynuowała to, co chciała powiedzieć. - Miałbyś ochotę... hm... powtarzać ze mną przynajmniej jakiś jeden przedmiot? Albo dwa? Coś w czym ty jesteś lepszy ode mnie i coś w czym ja jestem lepsza od ciebie? W ten sposób możemy sobie też znacznie pomóc. - Nawet się nie zorientowała, że zaczęła nieco nerwowo przesuwać różdżkę między palcami. Niby nie był to pierwszy raz jak proponowała komuś wspólną naukę, ale z jakiegoś powodu tym razem obawiała się, że jej oferta zostanie odrzucona.
Jak zdała sobie sprawę z tego, że jej własne dłonie zdradzają odrobinę zdenerwowania, otrząsnęła się lekko, odchrząknęła i spojrzała znowu na torbę. Skupiła się na zaklęciu, po czym końcem różdżki dotknęła materiału.
- Capacious extremis! - I znowu zupełnie nic się nie stało. Co robiła źle? A może to te dziwne nerwy? Może była trochę rozproszona przez to wcześniejsze uderzenie?
Kostka: 3
Capacious extremis: 0/5...
Ravenclaw |
0% |
Klasa VII |
18 |
średni |
Bi |
Pióra: 91
- Jak sobie z tym radzisz? W sensie, jak to jest dawać szlabany swoim kolegom z domu. Ostatecznie bycie prefektem domu, który najbardziej rozrabia wcale nie jest takie łatwe - zainteresował się, przypominając sobie, że przecież Danica była prefektem. Jeśli miałby być szczery, z całą pewnością nie było w Gryffindorze nikogo lepszego na to stanowisko, niż ona. Z jakiegoś powodu niemal zawsze jawiła mu się jako ktoś spokojny, komu nie w smak było branie w narwanych akcjach pozostałych uczniów. Bardziej skupiała się na nauce. Może Tiara popełniła błąd i powinna umieścić ją w domu Zandera? Przecież stary kapelusz nie mógł być nieomylny w stu procentach. Skoro zastanawiał się nad takim Potterem, mogły istnieć inne wyjątki, a był pewien, że Dani odnalazłaby się w Ravenclawie bez większych problemów. Plus wtedy znacznie łatwiej byłoby im umówić się na naukę. Zaraz, czy to przypadkiem nie były zbyt egoistyczne myśli?
- Właśnie, jako jedyna. Bo nie sądzę, żeby Jayson widział cokolwiek poza lataniem, a wiadomo, że w szkole tego nie zrobi. A reszta? Cóż, to nie tak, że nie wierzę w Gryfonów, bo przekonałem się nie raz, że wielu z nich posiada odpowiednie predyspozycje do czarowania, ale jakoś też niespecjalnie wyglądają na takich, co chętnie by się nauce oddali - rzucił, oczywiście nie mając zamiaru nikogo urazić. To było zaledwie jego małe spostrzeżenie, bo mimo wszystko obserwował uczniów i widział ich na zajęciach. Nie mógł wszystkim odmówić zapału, bo wyjątki zdarzały się w każdym domu, jednak statystycznie przeciętny Gryfon prędzej zgodziłby się na szlaban, niż spędzenie w bibliotece dwóch godzin, czerpiąc z tego przyjemność.
- Z niektórymi Krukonami jest podobnie, więc to nie tylko domena twojego domu. Ale w takim razie skoro oboje jesteśmy niemal w tej samej sytuacji i zależy nam na tym, żeby jednak z tej szkoły wynieść coś więcej, niż pokaźną listę wykroczeń, to tym bardziej częściej musimy się spotykać. Wtedy nie trzeba będzie na siłę szukać kompana - uśmiechnął się do niej ciepło. Nie miał nic do Alana, ale nawet on momentami zalewał Zandera morzem słów. Zwłaszcza, że ostatnimi czasy niemal bez przerwy gadał o swojej rudowłosej koleżance, o którą był dość mocno zazdrosny. Nawet obsesyjnie, jeśli Zan miałby to szczerze określić. - Jasne, że mam ochotę. Tym bardziej, że twój plan bardzo mi się podoba. Plus będę miał pewność, że po godzinie nie zaczniesz marudzić, że jednak ci się nie chce - skinął głową, przystając na jej propozycję. Ach, jak dobrze było wiedzieć, że od teraz mógł w każdej chwili zgłosić się do Gryfonki, jeśli tylko najdzie go ochota na naukę.
- Capacious extremis - machnął różdżką czując, że poszło mu całkiem dobrze. - W takim tempie nie opanujemy tego przed końcem dnia - zaśmiał się, chociaż na jego oko wcale nie było to zabawne.
Kostka: 3
Capacious extremis: 2/5
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
|
Pióra: 31
- Prawdę powiedziawszy jeszcze nie zdarzyło mi się wlepić szlabanu nikomu z Gryfonów. Może przy mnie bardziej się pilnują? Albo wysyłają kogoś żeby mnie zająć, a reszt rozrabia. - Wziąwszy pod uwagę jak bardzo rozrabiali mieszkańcy jej domu, aż dziw że faktycznie nadal nie trafiła na nikogo w momencie popełniania "zbrodni". Bo punkty odjęła tylko raz i zaraz znowu je dodała, poniesiona emocjami w dość stresującej chwili. I to dzień po otrzymaniu odznaki!
Nie raz sama zastanawiała się, czy może jednak nie powinna trafić do niebieskich, ale najwyraźniej Tiara dostrzegła w niej coś, co dużo bardziej pasowało do Gryffindoru. Nie narzekała, bo przecież to tylko nazwa i kolor inny, choć z pewnością w Ravenclawie miałaby więcej spokoju do nauki. Prawda jest taka, że Danica nie skupia się tylko i wyłącznie na nauce i jednak lubi spędzać czas ze znajomymi, lubi imprezy, lubi sport - może własnie to skłoniło Tiarę do przydzielenia jej do (teoretycznie) najbardziej przebojowego domu?
- Wiesz, kiedy trzeba, to jednak potrafimy się wziąć za siebie i czasem widuję innych nad książkami, ale jest to widok dużo rzadszy niż w przypadku Krukonów. No i jednak najczęściej ma to miejsce tuż przed egzaminami, kiedy terminy wywierają presję. - Nie była to dobra strategia jej zdaniem, ale przecież każdy sobie sam ustala co i kiedy powinien robić. Osobiście wolała zacząć powtarzanie wcześniej, no i jednak systematycznie opanowywać przedstawiany im materiał.
Z uśmiechem przytaknęła na słowa Zandera. Jeśli obydwoje chcieli nauczyć się więcej, niż przeskrobać i wzajemne sesje miały ich do tego motywować, to nie było sensu nawet próbowania wynajdywania wymówek. To dobrze mieć takiego kompana, który dorównywał ambicją. Wewnętrzne spięcie spowodowane tym lekkim poddenerwowaniem i niepewnością, czy Zander przystanie na jej propozycję, odpuściło. Wydawał się podejść do tego nawet entuzjastycznie, co Davies ucieszyło.
- Super! - Aż wyprostowała się nieco bardziej na krześle. - W takim razie co należy do twoich mocnych stron? Znajdziemy dwa przedmioty, w których możemy sobie pomóc najbardziej, żeby może na nich się skupić na początek? - Wiadomo, że to mogło wymagać najwięcej uwagi, więc po co owijać w bawełnę? Im szybciej zaczną - może nie w tej chwili - tym większe prawdopodobieństwo, że opanują materiał lepiej. - I nie martw się, potrafię czasem stracić poczucie czasu przy nauce i zastaje mnie noc. - Było w tym bardzo dużo prawdy, nawet jeśli powiedziała to żartobliwym tonem, pochylając się w jego kierunku i kładąc dłoń na przedramieniu Zandera - jakby to była tajemnica.
- Capacious extremis! - Rivers wprawił ją w wyjątkowo dobry nastrój i chyba odbiło się to tym razem na próbie rzucenia zaklęcia, bo kiedy spróbowała po raz kolejny, w końcu koniec różdżki rozświetlił się nieco.
Kostka: 5
Capacious extremis: 1/5
/zt wszyscy - przedawnienie
|