27-11-2020, 02:38 AM
Łóżka przy drzwiach
Kilka pierwszych łóżek znajdujących się przy samych drzwiach do Skrzydła Szpitalnego. Najczęściej przeznaczone są dla lekkich przypadków, które nie wymagają zbyt intensywnej hospitalizacji.
Łóżka przy drzwiach
|
17-06-2023, 02:38 PM
Hogwart był niezaprzeczalnie miejscem niezwykłym. Nie tylko ze względu na magię, którą był wypełniony, czy magicznymi stworzeniami pałętającymi się po Zakazanym Lesie lub w pomieszczeniach szkolnych, do których lepiej było nie wchodzić. Był niezwykły ponieważ ilekroć ludzie chcieli zachować coś dla siebie, w sekrecie, szkoła wiedziała o tym wyjątkowo szybko. Dotyczyło to niemal wszystkiego - romansów pomiędzy uczniami, nauczycielami, sekretnych spotkań mających na celu studiowanie zakazanej magii, czy zwykłych psikusów, od których Hogwart aż huczał.
Nic dziwnego, że Aaron dowiedział się o wizycie Philipa w skrzydle szpitalnym. Nie znał dokładnych szczegółów, nie miał jeszcze okazji porozmawiać z chłopakiem. Ot, znał jedynie podstawowe informacje, które uzyskał dzięki grupie dziewcząt plotkujących na korytarzu. Zbiły się w gromadę, niczym sępy żądne padliny i obgadywały wszystko, co tylko przyszło im na myśl. Normalnie nie zwróciłby na nie uwagi, a tym bardziej nie skupiał się na tym, co wylatywało z ich ust, gdyby nie tak dobrze znane nazwisko. Mogło dotyczyć paru osób, co należało sprawdzić. Prefektem jednak był tylko jeden z nich. ten, którym Moon interesował się najbardziej. Stąd dowiedział się o szpitalu. Powód mógł być różnoraki - tego niestety panny nie umiały dokładnie zweryfikować, zapytane o więcej. Zmiana tematu pojawiła się szybko, wszak żadna nie chciała gadać o innym kolesiu, kiedy obok stał Aaron. Niespecjalnie zainteresowany, ale im to nie przeszkadzało. Bez słowa pożegnania oddalił się od dziewcząt, które teraz miały swoją konwersację skupić właśnie na Ślizgonie i udał się do szpitala licząc, że jeszcze zastanie tam Leightona. Znał jego podejście do tego miejsca, znał też swoje do pielęgniarza, którego uważał za nadętego, zakompleksionego podrywacza. Jakoś nie wyobrażał sobie, że Philip z chęcią pozostanie pod jego opieką. Zastał go na jedny z łóżek. Nie wyglądał najlepiej, tyle dało się wywnioskować z takiej odległości. Musiało być jednak na tyle poważnie, że dał się tutaj uwięzić. Stanął przy jego łóżku, rzucając cień na jego osobę. Powoli lustrował jego twarz, a przynajmniej część, której nie zakrywała ręka. Wyglądał okropnie, niczym po spotkaniu ze stadem rozwścieczonych centaurów. Pytaniem było, kto właściwie był prawdziwym sprawcą, bo jakoś w wypadek Moon uwierzyć nie miał zamiaru. -Stawiam, że nie zderzyłeś się ze ścianą - skomentował, zwracając tym samym uwagę na swoją obecność.
17-06-2023, 10:18 PM
Nie spodziewał się jakichkolwiek wizyt. Właściwie sądził, że przyjdzie do Skrzydła, dostanie jakiś eliksir i zostanie pusczony wolno, jednak rozsądek podpowiadał mu, że faktycznie lepiej będzie zostać, póki nie poczuje się choć trochę lepiej. Niemniej, nie minęło chyba jeszcze wystarczająco dużo czasu, aby wieść o tym, że wybrał się akurat tutaj dotarła do innych, prawda? A tak naprawdę, to dlaczego kogokolwiek miałoby to interesować? Jego napastnik też z pewnością nie był na tyle głupi, aby chwalić się swoim wątpliwym osiągnięciem...
A jednak po pewnym czasie ktoś stanął przy nim. Philip pewnie udawałby, że śpi, gdyby nie to, że zaraz usłyszał znajomy głos, na który właściwie wzdrygnął się w pierwszej chwili. Powoli zsunął rękę z twarzy i spojrzał ku Aaronowi, mrużąc lekko oczy. - Nie, ale z podłogą - odparł po krótkim, niemal niezauważalnym zawahaniu, podczas którego wykalkulował, że na każdy sposób będzie to absolutnie najlepsza odpowiedź. Po pierwsze, starszy Ślizgon nie wstawi się za nim tak, jak ostatnim razem. Po drugie, użył tu już tej wersji wydarzeń i głupio byłoby zmieniać ją akurat teraz, żeby ktoś przypadkiem jeszcze usłyszał. Zaraz podniósł się do siadu - chyba nieco zbyt gwałotwnie, bo trochę zakręciło mu się w głowie, jednak jedynie sapnął przy tym cicho. - A ty? Co ci? - spytał, mierząc go wzrokiem. Wyglądał... Normalnie. Ale przecież na pewno nie przyszedł tu w odwiedziny! Skąd miałby wiedzieć? |
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|