27-12-2023, 04:20 PM
Zupełnie skołowany całą tą sytuacją, nie rozumiejąc co tu nagle robi były nauczyciel Baauxbatons jako bogin Oriane, Pascal zamarł w jakimś zawieszeniu, niezdolny do poruszenia się choćby odrobinę. Tak naprawdę dopiero głos Sophie, jej dłonie obejmujące jego twarz i jej pojawienie się bezpośrednio przed nim ściągnęło go na ziemię. Całkowicie nieświadom, że podąża za jej instrukcjami, faktycznie wykonał wdech, wydech i znowu wdech i wydech.
Poczuł się lepiej, świadomość jakby wskoczyła na swoje miejsce, obraz Sophie wyostrzył się, bogin w tle przeszywany właśnie ostrzem w bardzo strategicznym miejscu także się wyostrzył, Oriane się wyostrzyła. Nie zostai przecież dziewcząc samych w tej sytuacji, to nie przystoi!
Przebiegł spojrzeniem po zaczerwienionej i mokrej od łez twarzy Sophie, ale zdawało się, że wygląda już dużo lepiej. Sięgnął jedną dłonią do jednego z jej nadgarstków i objął delikatnie.
- Wszystko w porządku? Wyglądasz lepiej niż przed chwilą. - Rzucił to krótko, ze zmartwieniem, nie oczekując jednak odpowiedzi, po zaraz odwrócił wzrok na śmiejącą się sadystycznie Oriane i po chwili na bogina. Może to przez specjalną więź z siostrą, ale poczuł nagły gniew, że stało się coś o czym nie wiedział, że Ori została skrzywdzona i ukryto to przed nim, stąd bogin przybrał taką formę. Nie gniew na rodzinę, a gniew właśnie na tego, kto śmiał coś jej zrobić.
Delikatnie odsunął od siebie tę trzymaną dłoń Sophie, postąpił krok w bok i następne dwa w przód, czując jak paraliżujący strach znika. Nie umiał rzucać Riddikulusa, ale zamierzał przynajmniej spróbować.
- Riddikulus! - Może to drżenie dłoni, może sam fakt, że nie stał wcale tak blisko, a może wciąż skołowanie, ale zaklęcie zdało się nie mieć żadnego efektu. Zagryzł szczęki, zerkając za to kontrolnie na Ori, zmartwiony.
Kostka nastrach: 4!
Kostka: 2...
Bogin-srogin: 36/50
Poczuł się lepiej, świadomość jakby wskoczyła na swoje miejsce, obraz Sophie wyostrzył się, bogin w tle przeszywany właśnie ostrzem w bardzo strategicznym miejscu także się wyostrzył, Oriane się wyostrzyła. Nie zostai przecież dziewcząc samych w tej sytuacji, to nie przystoi!
Przebiegł spojrzeniem po zaczerwienionej i mokrej od łez twarzy Sophie, ale zdawało się, że wygląda już dużo lepiej. Sięgnął jedną dłonią do jednego z jej nadgarstków i objął delikatnie.
- Wszystko w porządku? Wyglądasz lepiej niż przed chwilą. - Rzucił to krótko, ze zmartwieniem, nie oczekując jednak odpowiedzi, po zaraz odwrócił wzrok na śmiejącą się sadystycznie Oriane i po chwili na bogina. Może to przez specjalną więź z siostrą, ale poczuł nagły gniew, że stało się coś o czym nie wiedział, że Ori została skrzywdzona i ukryto to przed nim, stąd bogin przybrał taką formę. Nie gniew na rodzinę, a gniew właśnie na tego, kto śmiał coś jej zrobić.
Delikatnie odsunął od siebie tę trzymaną dłoń Sophie, postąpił krok w bok i następne dwa w przód, czując jak paraliżujący strach znika. Nie umiał rzucać Riddikulusa, ale zamierzał przynajmniej spróbować.
- Riddikulus! - Może to drżenie dłoni, może sam fakt, że nie stał wcale tak blisko, a może wciąż skołowanie, ale zaklęcie zdało się nie mieć żadnego efektu. Zagryzł szczęki, zerkając za to kontrolnie na Ori, zmartwiony.