28-12-2023, 07:01 PM
Usłyszała kolejne Riddiculus, przez co odważyła się spojrzeć w kierunku Bogina. Wtedy to zauważyła jak dostaje po pysku swoimi własnymi dłońmi, które teraz lewitowały wokół niego, odcięte przy nadgarstkach.
Wydawał się zmęczony, co dobrze wróżyło temu pojedynkowi.
Zosia natomiast przez ten czas szukała w sobie siły. Jak mogła sprawić, żeby ten potwór był zabawny? Okrutnie, ale nadal zabawny? Skoro nawet sama Orianne zmieniła trochę taktykę? Nieznajomość tematu, ani, jakkolwiek przykro przyznać, nieznajomość Orianne sprawiłała że nie wiedziała co mogło zadziałać.
Nie miała dużo czasu na myślenie, bo poczuła jak dłoń Pascala wyślizguje się z jej, a on sam idzie w kierunku bogina. Co on robi?! przeklęła w myślach Zośka, patrząc to na niego, to na jego siostrę.
Może kolejny atak paniki, który tym razem odebrał mu władanie? A może właśnie konkretny cel, którego nie rozumiała? Ponownie, Zosia nie potrzebowała rozumieć wszystkiego by wiedzieć, że musi działać. Działać, zanim Bogin zmieni się Pascala, i będzie traumatyzować Pascala albo będzie egzystował jako ten pojebany francuz i będzie traumatyzował Orianne.
Zamknęła oczy. Potrzebowała jednego, dobrego wspomnienia. Jednego, sierpniowego poranka, gdy przeprowadzała się do nowego domu. Słońce przyjemnie grzało a nie parzyło, a goździki i aksamitki w ogródku tańczyły w jeden rytm dyrygowany wiatrem. W progu stała babcia, która witała mamę i ją jakby znały się od zawsze, a nie widziały pierwszy raz. W tle słychać było muczenie krowy, gdakanie kur, muzykę i śmiechy. Śmiech mamy, śmiech taty, śmiech babci... śmiech Orianne? Śmiech Pascala? Gwar Jarmarku?
Już wiedziała co zrobić.
- Riddikulus! - krzyknęła, celując różdżką w kierunku upiora. W ułamku sekundy po wypowiedzeniu słów słychać było nieco głośniejszy, ale nadal nie głośny, dźwięk wybuchu, po którym bogin oblepiony został grubą warstwą brokatu.
Mieniące się w świetle pomieszczenia kawałki plastiku emanowały różem, fioletem i turkusem, skutecznie pokrywając każdy ułamek "ciała" bogina. Na tyle, że nikt z obecnych nie był w stanie stwierdzić, czy był to jeszcze bogin Orianne, czy Pascala. Ale, miała nadzieje że rozśmieszy ich oboje, przez wspólne wspomnienie o którym wiedziała.
Kostka: 9
Boguś: 54!/50
Wydawał się zmęczony, co dobrze wróżyło temu pojedynkowi.
Zosia natomiast przez ten czas szukała w sobie siły. Jak mogła sprawić, żeby ten potwór był zabawny? Okrutnie, ale nadal zabawny? Skoro nawet sama Orianne zmieniła trochę taktykę? Nieznajomość tematu, ani, jakkolwiek przykro przyznać, nieznajomość Orianne sprawiłała że nie wiedziała co mogło zadziałać.
Nie miała dużo czasu na myślenie, bo poczuła jak dłoń Pascala wyślizguje się z jej, a on sam idzie w kierunku bogina. Co on robi?! przeklęła w myślach Zośka, patrząc to na niego, to na jego siostrę.
Może kolejny atak paniki, który tym razem odebrał mu władanie? A może właśnie konkretny cel, którego nie rozumiała? Ponownie, Zosia nie potrzebowała rozumieć wszystkiego by wiedzieć, że musi działać. Działać, zanim Bogin zmieni się Pascala, i będzie traumatyzować Pascala albo będzie egzystował jako ten pojebany francuz i będzie traumatyzował Orianne.
Zamknęła oczy. Potrzebowała jednego, dobrego wspomnienia. Jednego, sierpniowego poranka, gdy przeprowadzała się do nowego domu. Słońce przyjemnie grzało a nie parzyło, a goździki i aksamitki w ogródku tańczyły w jeden rytm dyrygowany wiatrem. W progu stała babcia, która witała mamę i ją jakby znały się od zawsze, a nie widziały pierwszy raz. W tle słychać było muczenie krowy, gdakanie kur, muzykę i śmiechy. Śmiech mamy, śmiech taty, śmiech babci... śmiech Orianne? Śmiech Pascala? Gwar Jarmarku?
Już wiedziała co zrobić.
- Riddikulus! - krzyknęła, celując różdżką w kierunku upiora. W ułamku sekundy po wypowiedzeniu słów słychać było nieco głośniejszy, ale nadal nie głośny, dźwięk wybuchu, po którym bogin oblepiony został grubą warstwą brokatu.
Mieniące się w świetle pomieszczenia kawałki plastiku emanowały różem, fioletem i turkusem, skutecznie pokrywając każdy ułamek "ciała" bogina. Na tyle, że nikt z obecnych nie był w stanie stwierdzić, czy był to jeszcze bogin Orianne, czy Pascala. Ale, miała nadzieje że rozśmieszy ich oboje, przez wspólne wspomnienie o którym wiedziała.