29-12-2023, 05:04 AM
Zerknął ku niej ponownie, unosząc przy tym brwi, jednak powstrzymał się od wyrażania swojego zdziwienia na głos. Najwyraźniej nauczył się dzisiaj czegoś nowego... Że konie karmi się trzy razy dziennie. Zofia z kolei wcale nie musiała dowiadywać się, że zdawało mu się to o dwa razy za dużo. Dobrze, że nie planował na ten moment posiadać własnego zwierzęcia, bo kolejna dawka nowości na ten temat mogłaby go powalić.
- Może powinniśmy byli przeznaczyć jeden dzień na obserwacje... Ale już tu jesteśmy.
Faktycznie, teraz już doskonale wiedział, jak powinni byli wszystko rozegrać. Z tym, że wycofanie się w tym momencie byłoby tylko gorszym ruchem. Później ktoś mógłby zorientować się, że doszło do włamania i w związku z tym dokładniej przyglądać się stajni. Nie zdziwiłoby go to, ani nawet nie oburzyło, szczerze mówiąc. Pewnie mnóstwo osób, nawet parę z ich rocznika, byłoby w stanie włamać się tu, tak jak oni, jednak z innym celem... Na przykład dosiąścia takiego testrala, by przejechać się po Zakazanym Lesie czymś, co przypominało co najwyżej powietrze. No, chyba że ktoś widział w życiu więcej, niż oni.
Po wejściu głębiej, Zofia powiedziała coś bardzo dziwnego, co nie pozwoliło Aidanowi skupić się na którejkolwiek z rzeczy, jakie mogli tu zobaczyć.
- Mm... Mówiłaś coś? - zapytał ze zmieszaniem, nie do końca pewien, czy Krukonka powiedziała coś bardzo cicho i niewyraźnie, czy może faktycznie coś, czego nie był w stanie zrozumieć. Wolał się upewnić.
Gdy jednak otworzyła skrzynie, dla odmiany nie mógł się skupić na niczym innym, niż to, co było wewnątrz. Nie dlatego, że widok padliny go przerażał... W końcu na samych eliksirach używali całe mnóstwo dziwacznych składników. Kiedy gałki oczne, ogony i inne takie stają się codziennością, podobne widoki przestają być straszne. Z tym, że owe składniki nie cieszyły się takimi... Cóż, walorami zapachowymi. Niemal od razu opuścił różdżkę, a wolną ręką przytknął do nosa. Może nie byłoby tak źle, gdyby nie wzięło go z zaskoczenia!
Odkaszlnął po chwili, by zdołać wykrztusić z siebie choćby parę słów.
- Nie, tak, jasne... - wymamrotał pospiesznie, bez przemyślenia, czyli zupełnie inaczej. niż zwykle, pochylając się ku niej z różdżką.
Da radę... Zaraz się przyzwyczai... Chyba. Najważniejsze, że to ona brała na siebie całą najbrudniejszą robotę.
Pomyślał sobie nawet, że może Zofia z jakiegoś nieznanego mu powodu pozbawiona jest zmysłu węchu... To by wszystko wyjaśniało. Jednak nie miał zamiaru pytać jej o to teraz. Właściwie w ogóle nie chciał rozmawiać i liczył, że uda się im szybko wycofać.
- Może powinniśmy byli przeznaczyć jeden dzień na obserwacje... Ale już tu jesteśmy.
Faktycznie, teraz już doskonale wiedział, jak powinni byli wszystko rozegrać. Z tym, że wycofanie się w tym momencie byłoby tylko gorszym ruchem. Później ktoś mógłby zorientować się, że doszło do włamania i w związku z tym dokładniej przyglądać się stajni. Nie zdziwiłoby go to, ani nawet nie oburzyło, szczerze mówiąc. Pewnie mnóstwo osób, nawet parę z ich rocznika, byłoby w stanie włamać się tu, tak jak oni, jednak z innym celem... Na przykład dosiąścia takiego testrala, by przejechać się po Zakazanym Lesie czymś, co przypominało co najwyżej powietrze. No, chyba że ktoś widział w życiu więcej, niż oni.
Po wejściu głębiej, Zofia powiedziała coś bardzo dziwnego, co nie pozwoliło Aidanowi skupić się na którejkolwiek z rzeczy, jakie mogli tu zobaczyć.
- Mm... Mówiłaś coś? - zapytał ze zmieszaniem, nie do końca pewien, czy Krukonka powiedziała coś bardzo cicho i niewyraźnie, czy może faktycznie coś, czego nie był w stanie zrozumieć. Wolał się upewnić.
Gdy jednak otworzyła skrzynie, dla odmiany nie mógł się skupić na niczym innym, niż to, co było wewnątrz. Nie dlatego, że widok padliny go przerażał... W końcu na samych eliksirach używali całe mnóstwo dziwacznych składników. Kiedy gałki oczne, ogony i inne takie stają się codziennością, podobne widoki przestają być straszne. Z tym, że owe składniki nie cieszyły się takimi... Cóż, walorami zapachowymi. Niemal od razu opuścił różdżkę, a wolną ręką przytknął do nosa. Może nie byłoby tak źle, gdyby nie wzięło go z zaskoczenia!
Odkaszlnął po chwili, by zdołać wykrztusić z siebie choćby parę słów.
- Nie, tak, jasne... - wymamrotał pospiesznie, bez przemyślenia, czyli zupełnie inaczej. niż zwykle, pochylając się ku niej z różdżką.
Da radę... Zaraz się przyzwyczai... Chyba. Najważniejsze, że to ona brała na siebie całą najbrudniejszą robotę.
Pomyślał sobie nawet, że może Zofia z jakiegoś nieznanego mu powodu pozbawiona jest zmysłu węchu... To by wszystko wyjaśniało. Jednak nie miał zamiaru pytać jej o to teraz. Właściwie w ogóle nie chciał rozmawiać i liczył, że uda się im szybko wycofać.