27-05-2024, 08:28 PM
Po lekcjach, z pełnym od lunchu żołądkiem i po krótkim odpoczynku, Zosia postanowiła że sprawdzi salę, o której słyszała od innych uczniów- podobno w jakiś sposób działa w nim obszarowe zaklęcie wpływające na słuch.
O tyle ciekawiło to Zosię, że już od dłuższego czasu zastanawiała się nad zaklęciem, które mogłoby działać jako zaklęcie tłumaczące słowo mówione.
Bo, w całym tym magicznym światku Zośkę zawsze zastanawiała jedna, zasadnicza rzecz- jest tak dużo różnych (naprawdę r ó ż n y c h) zaklęć- wymiotowanie ślimakami, zmiana kolorów włosów czy zmienianie w kaczkę; ale nikt, zupełnie nikt, nie wpadł wcześniej na zaklęcie tłumaczące?
Cóż, być może dlatego, że z jakiegoś powodu, w obliczu świata dążącego coraz bardziej do globalnej wioski, nikt jeszcze nie zastanowił się nad tym, że jednak będzie potrzebował kontaktu z ludźmi innych kultur? A może ktoś próbował, ale było to na tyle trudne że nikomu nie wyszło?
Zosia miała zamiar się przekonać tego na własnej skórze. I to właśnie od dziś, oficjalnie.
Więc powodem wybrania tej sali była nie tylko czysta chęć nauki (w tym przypadku- zaklęć które uważała że mogą pomóc jej w tworzeniu jej autorskiego zaklęcia) ale też swego rodzaju zbadaniu jak potencjalnie jej zaklęcie mogłoby działać. Ze względu na to, że wstępny koncept już miała, chciała go teraz doszlifować, szukając swego rodzaju "kotwic" w już istniejących zaklęciach. I jedną z takich kotwic właśnie miała być sala, w której postawiła pierwsze, nieśmiałe kroki.
Na wstępie od razu, ku swojemu zdziwieniu- cóż, no słyszała ludzi. Cicho, bo jednak była to sala do nauki, i jak już ktoś tu przyszedł to jednak raczej starał się mniej bądź bardziej uczyć. Więc czy może informacje które miała były błędne?
Westchnęła cicho i rozglądnęła się po sali, szukając miejsca. Przy ścianie zobaczyła niezajęty krąg z kilku foteli, który akurat był nieokupowany. Ruszyła więc w jego stronę, zastanawiając się nad kolejnymi krokami.
Jednak w momencie gdy usiadła na jednym z foteli, nagle zrobiło się dziwnie cicho. Przez chwilę nawet myślała że może coś się stało, i wszyscy, jak jeden mąż, zamilkli z jakiegoś powodu.
Ale nie. W sali nie zmieniło się zupełnie nic. Widziała jak niektórzy nadal się uczą, a ci co uczyli się w grupach rozmawiali ze sobą.
Podniosła się z krzesła. Dźwięki wróciły.
Usiadła na krześle. Cisza.
Dziwne - pomyślała, drapiąc się po głowie. Czyli cisza działa tylko, gdy siedzisz? Ale z drugiej strony ludzie uczący się w grupach słyszeli siebie nawzajem? Czyli rzeczywiście, działało to w jakiś sposób obszarowo.
Na tę realizację Zosia uśmiechnęła się pod nosem i szybko wyciągnęła swój notes, skrobiąc coś szybko. Kolejna kotwica znaleziona. To już całe dwie.
Koncept zaklęcia był stosunkowo klarowny. W założeniu miał działać niejako jak Sonorus- przyłożenie do gardła różdżki sprawiałoby, że osoby w zasięgu słuchu słyszałyby wypowiadane słowa w swoim języku. Czyli wiedziała, że można już ingerować zaklęciem w głos, oraz że można wpływać na słuch osób na danym obszarze (jak ten fotel, na którym właśnie siedziała.)
Teraz zostało jej dowiedzieć się więcej na temat zaklęcia Muffliato (narzucanie słyszanych rzeczy "ofiarom" zaklęcia) oraz Loguntus tergo (zmiana wypowiadanych słów bez kontroli osoby mówiącej). I tego ostatniego Zośka miała zamiar właśnie uczyć się w tym momencie. Czemu akurat nauczyć? Wolała wiedzieć, jak działają takie zaklęcia.
Tworzenie autorskich zaklęć
Etap I - Koncept zaklęcia
1/2