09-06-2024, 12:45 AM
Dzisiejszy dzień i tak już był wystarczająco dziwny.
Spotkanie z boginem, cały mentalny harmider związany z tym, impreza na której próbowała się dobrze bawić... ale jednak cała sytuacja ciążyła na niej za bardzo by mogła oddać się imprezie całkowicie.
Czy była w dobrym nastroju? Niezbyt. Ile mogą w końcu trzymać rozweselające galaretki bądź rozśmieszający eliksir, który jakimś błogosławieństwem bogów, wylosowała przy ruletce alchemika. Teraz, gdy muzyka nie wystarczała już by zagłuszyć plątaninę myśli w jej głowie, a każda nadprogramowa minuta spędzona na słuchaniu różnych dziwnych rozmów mało znanych jej uczniów coraz bardziej wysysała jej socjalną baterię z resztek energii, uznała, że lepiej będzie jak wróci do pokoju.
Więc teraz, gdy podczas powrotu do pokoju wspólnego słyszała dziwne dźwięki, może powinna była odwrócić się na pięcie i iść spać. Coś jednak- może zły humor, zmęczenie, a może i inne emocje które kotłowały się w niej od jakiegoś czasu- kazało jej pójść w stronę, z którego dochodziły.
Dlatego po korytarzu można było słyszeć ciche postukiwania drewnianych kopyt. Nie zdążyła się w końcu przebrać ze swojego przebrania- miała na sobie wyrzeźbione z drewna rogi podobne do tych baranich, przeplecione kwiatami; kolorową spódnicę jej stroju ludowego, która odbijała nikłe światło korytarza, będąc prawdopodobnie najbardziej rzucającą się w oczy jej częścią; oczywiście, zaraz po włosach- te, zmierzwione bardziej niż pierwotnie zakładało przebranie, związała teraz w szybki kok, by chociaż powrotu nie leciały jej na twarz;. Gorset i paski delikatnie poluzowała- nie muszą w końcu już wyglądać, a poluzowane nadal spełniały swoją funkcję. Drewnianą maskę przywiesiła przy pasie- teraz nie było potrzeby, by w ciemnym korytarzy dodatkowo ograniczać swoje pole widzenia.
I tak oto, wyglądając jak coś, co przestraszyłoby pewnie kogoś w ciemności, szła w stronę specyficznego dźwięku.
Ktoś, jakby z kimś rozmawiał? Ale nie słyszała odpowiedzi drugiej strony?
Może ktoś gada ze skacowanym kolegą? Wiedziała, że na pewno ktoś przemycił alkohol, więc nie zdziwiłoby jej to ani trochę. Ale może warto zerknąć i jak na koleżankę ze szkoły sprawdzić, czy wszyscy cali?
To, że ona wyszła trochę wcześniej nie znaczy, że zaraz po okolicy nie będą kręcić się nauczyciele.
Dlatego była trochę zaskoczona gdy zobaczyła chłopaka- kilka lat starszego od niej, zdaje się- idącego lekko chwiejnym krokiem w jej stronę?
Chłopak wydawał się upity nieco na smutno, więc wykorzystując to, że jeszcze jej nie zauważył, oceniła szybko sytuację. Nie był ranny, póki co nie wydawał się agresywny. Ale za kilka metrów może ją już zauważyć, a jeśli do tego jest rzeczywiście napruty, to nawet się przestraszyć.
Dlatego gdy wstępnie oceniła co się dzieje, postanowiła zasygnalizować że jest człowiekiem i przychodzi w pokoju.
- Hej...? Coś się stało? Potrzebujesz pomocy?- zapytała z pewnej odległości, jednak nie krzycząc. Szczęśliwie, echo korytarza pozwoliło dostarczyć jej wiadomość do uszu pijanego chłopaka bez potrzeby krzyczenia. Starała się przy tym brzmieć jak najbardziej przyjaźnie i spokojnie- co jak co ale jej doświadczenia z ojcem nauczyły ją, że bez względu na nic, z pijanymi osobami należy szczególnie uważać.
Spotkanie z boginem, cały mentalny harmider związany z tym, impreza na której próbowała się dobrze bawić... ale jednak cała sytuacja ciążyła na niej za bardzo by mogła oddać się imprezie całkowicie.
Czy była w dobrym nastroju? Niezbyt. Ile mogą w końcu trzymać rozweselające galaretki bądź rozśmieszający eliksir, który jakimś błogosławieństwem bogów, wylosowała przy ruletce alchemika. Teraz, gdy muzyka nie wystarczała już by zagłuszyć plątaninę myśli w jej głowie, a każda nadprogramowa minuta spędzona na słuchaniu różnych dziwnych rozmów mało znanych jej uczniów coraz bardziej wysysała jej socjalną baterię z resztek energii, uznała, że lepiej będzie jak wróci do pokoju.
Więc teraz, gdy podczas powrotu do pokoju wspólnego słyszała dziwne dźwięki, może powinna była odwrócić się na pięcie i iść spać. Coś jednak- może zły humor, zmęczenie, a może i inne emocje które kotłowały się w niej od jakiegoś czasu- kazało jej pójść w stronę, z którego dochodziły.
Dlatego po korytarzu można było słyszeć ciche postukiwania drewnianych kopyt. Nie zdążyła się w końcu przebrać ze swojego przebrania- miała na sobie wyrzeźbione z drewna rogi podobne do tych baranich, przeplecione kwiatami; kolorową spódnicę jej stroju ludowego, która odbijała nikłe światło korytarza, będąc prawdopodobnie najbardziej rzucającą się w oczy jej częścią; oczywiście, zaraz po włosach- te, zmierzwione bardziej niż pierwotnie zakładało przebranie, związała teraz w szybki kok, by chociaż powrotu nie leciały jej na twarz;. Gorset i paski delikatnie poluzowała- nie muszą w końcu już wyglądać, a poluzowane nadal spełniały swoją funkcję. Drewnianą maskę przywiesiła przy pasie- teraz nie było potrzeby, by w ciemnym korytarzy dodatkowo ograniczać swoje pole widzenia.
I tak oto, wyglądając jak coś, co przestraszyłoby pewnie kogoś w ciemności, szła w stronę specyficznego dźwięku.
Ktoś, jakby z kimś rozmawiał? Ale nie słyszała odpowiedzi drugiej strony?
Może ktoś gada ze skacowanym kolegą? Wiedziała, że na pewno ktoś przemycił alkohol, więc nie zdziwiłoby jej to ani trochę. Ale może warto zerknąć i jak na koleżankę ze szkoły sprawdzić, czy wszyscy cali?
To, że ona wyszła trochę wcześniej nie znaczy, że zaraz po okolicy nie będą kręcić się nauczyciele.
Dlatego była trochę zaskoczona gdy zobaczyła chłopaka- kilka lat starszego od niej, zdaje się- idącego lekko chwiejnym krokiem w jej stronę?
Chłopak wydawał się upity nieco na smutno, więc wykorzystując to, że jeszcze jej nie zauważył, oceniła szybko sytuację. Nie był ranny, póki co nie wydawał się agresywny. Ale za kilka metrów może ją już zauważyć, a jeśli do tego jest rzeczywiście napruty, to nawet się przestraszyć.
Dlatego gdy wstępnie oceniła co się dzieje, postanowiła zasygnalizować że jest człowiekiem i przychodzi w pokoju.
- Hej...? Coś się stało? Potrzebujesz pomocy?- zapytała z pewnej odległości, jednak nie krzycząc. Szczęśliwie, echo korytarza pozwoliło dostarczyć jej wiadomość do uszu pijanego chłopaka bez potrzeby krzyczenia. Starała się przy tym brzmieć jak najbardziej przyjaźnie i spokojnie- co jak co ale jej doświadczenia z ojcem nauczyły ją, że bez względu na nic, z pijanymi osobami należy szczególnie uważać.