11-06-2024, 12:18 AM
Skinął jedynie z uprzejmym uśmiechem, gestem odpowiadając na jej nadzieje odnośnie aktualności umówionego spotkania niezależnie od okoliczności innych przypadkowych momentów wpadania na siebie. Sam przed sobą musiał przyznać, że czerpie ogrom przyjemności z towarzystwa Oriane, intrygowała go i była naprawdę niczym świeży powiew wiosennego wiatru wśród chłodnych kamiennych ścian zamku.
Chciał ją poznać lepiej, mimo swoich powściągliwości względem zawierania zbyt zażyłych znajomości z wiadomych sobie przyczyn. Ori emanowała czymś, czemu bardzo trudno było się oprzeć i chciał uszczknąć z tego jeszcze choć odrobinkę, pozwolić sobie na nieco więcej, na nową koleżankę, może lekką przyjaźń i towarzystwo do nauki. Bo absolutnie nawet przed sobą nie przyznałby, że chęć poznania jej wynikała z czegokolwiek innego.
- Osobiście znajduję duży komfort w nauce blisko natury. Nie zrozum mnie źle, biblioteka to mój, hm... ulubiony teren, ale jeśli chodzi o samą naukę, to dużo łatwiej jest mi skupić się na błoniach lub w jednym z dostępnych miejsc w okresie zimowym, jak ogród, który już poznałaś. Aczkolwiek kuchnia chyba stanie się interesującą alternatywą. - Nie chciał zabierać jej miejsca do nauki, ale coś w jego spojrzeniu mogło sugerować, że wręcz miał nadzieję wpaść tu na nią, jeśli akurat faktycznie kiedyś zdecydowałby się przyjść tu z książkami w poszukiwaniu spokojnego kąta. Ileż razy inne miejsca były niestety pełne ludzi i skupienie się na studiowaniu było niemalże niemożliwe, nawet nie byłby w stanie policzyć. Nie mniej, tym samym wyraził uznanie odnośnie zaadoptowania niewielkiego kącika kuchennego dla celów naukowych.
Rozejrzał się pobieżnie po pomieszczeniu, nie poświęcając zbyt wiele uwagi żadnemu konkretnemu skrzatowi ani umeblowaniu. Był to gest mający na celu szybkie zebranie myśli i skondensowanie opinii własnej, sprowokowanej trafnym komentarzem wytykającym główną różnicę atmosfery pomiędzy kuchnią a Wielką Salą. Wrócił spojrzeniem do Oriane, uśmiechając się przy tym uprzejmie, ale z mniejszą rezerwą niż wcześniej, ot przyjaźnie, jakby jej niewypowiedziane słowa to jemu pozwoliły na drobne opuszczenie gardy.
- Zdecydowanie same pozytywy. - A jej towarzystwo i fakt, że poza nimi nie było tu nikogo (nie licząc skrzatów), było kolejnym bardzo dużym pozytywem.
- Jak się odnajdujesz w Hogwarcie? - Jako nowa uczennica z pewnością miała wiele porównać względem swojej poprzedniej szkoły. Ciekawiło go jak czuje się w nowym miejscu, w końcu kulturalnie to też zupełnie inne tereny.
Chciał ją poznać lepiej, mimo swoich powściągliwości względem zawierania zbyt zażyłych znajomości z wiadomych sobie przyczyn. Ori emanowała czymś, czemu bardzo trudno było się oprzeć i chciał uszczknąć z tego jeszcze choć odrobinkę, pozwolić sobie na nieco więcej, na nową koleżankę, może lekką przyjaźń i towarzystwo do nauki. Bo absolutnie nawet przed sobą nie przyznałby, że chęć poznania jej wynikała z czegokolwiek innego.
- Osobiście znajduję duży komfort w nauce blisko natury. Nie zrozum mnie źle, biblioteka to mój, hm... ulubiony teren, ale jeśli chodzi o samą naukę, to dużo łatwiej jest mi skupić się na błoniach lub w jednym z dostępnych miejsc w okresie zimowym, jak ogród, który już poznałaś. Aczkolwiek kuchnia chyba stanie się interesującą alternatywą. - Nie chciał zabierać jej miejsca do nauki, ale coś w jego spojrzeniu mogło sugerować, że wręcz miał nadzieję wpaść tu na nią, jeśli akurat faktycznie kiedyś zdecydowałby się przyjść tu z książkami w poszukiwaniu spokojnego kąta. Ileż razy inne miejsca były niestety pełne ludzi i skupienie się na studiowaniu było niemalże niemożliwe, nawet nie byłby w stanie policzyć. Nie mniej, tym samym wyraził uznanie odnośnie zaadoptowania niewielkiego kącika kuchennego dla celów naukowych.
Rozejrzał się pobieżnie po pomieszczeniu, nie poświęcając zbyt wiele uwagi żadnemu konkretnemu skrzatowi ani umeblowaniu. Był to gest mający na celu szybkie zebranie myśli i skondensowanie opinii własnej, sprowokowanej trafnym komentarzem wytykającym główną różnicę atmosfery pomiędzy kuchnią a Wielką Salą. Wrócił spojrzeniem do Oriane, uśmiechając się przy tym uprzejmie, ale z mniejszą rezerwą niż wcześniej, ot przyjaźnie, jakby jej niewypowiedziane słowa to jemu pozwoliły na drobne opuszczenie gardy.
- Zdecydowanie same pozytywy. - A jej towarzystwo i fakt, że poza nimi nie było tu nikogo (nie licząc skrzatów), było kolejnym bardzo dużym pozytywem.
- Jak się odnajdujesz w Hogwarcie? - Jako nowa uczennica z pewnością miała wiele porównać względem swojej poprzedniej szkoły. Ciekawiło go jak czuje się w nowym miejscu, w końcu kulturalnie to też zupełnie inne tereny.