11-06-2024, 02:52 AM
- Wiesz, to tylko cztery piętra... - zaśmiał się cicho. - I nie napluje na mnie dziś żadna tentakula.
Dopiero po chwili dotarło do niego, że w gruncie rzeczy nie było to wcale tak oczywiste.
- Nie napluje na mnie dziś żadna tentakula na zielarstwie. - sprecyzował, przekrzywiając głowę, na ledwie dwie, może trzy sekundy odpływając myślami w stronę możliwych scenariuszy na resztę swojego dnia.
Szybko wrócił na ziemię, zdając sobie sprawę z tego, że to nie tylko nie czas na to, ale podobne rozważania również do niczego nie prowadziły. W zamku mógłby spodziewać się ataku za każdym rogiem. A Noah właśnie się o tym przekonał... Choć brzmiało to dużo poważniej, niż zapodziany chochlik, podrzucona do torby młoda mandragora, czy bogin ze starej szafy w rzadko uczęszczanej części Hogwartu.
- Zwykle tak bywa, kiedy starają się wyciszyć jakąś sprawę. - odparł, wzruszając ramionami.
Utrzymanie sekretów w zamku graniczyło z cudem. Nawet jeśli jedna osoba nie wygada wszystkim dookoła, czasem zdawałoby się wręcz, że ściany miały uszy.
- Ale zdaje się, że nie wiem nic więcej. - dodał niemal przepraszająco. - Chyba wszyscy liczyli, że wszystko się wyjaśni, kiedy już się obudzicie.
Ponownie zerknął ku pozostałym poszkodowanym i westchnął cicho.
- I może się wyjaśni.
Nie chciał być pesymistą w tej rozmowie. Przecież równie dobrze mógł być to głupi żart, który niedługo się wyjaśni. Pewnie niedługo któryś z pozostałych chłopkaów się wybudzi, zaczną opowiadać sobie całą tę historię po kawałku, aż w końcu złoży się ona w logiczną całość... A przynajmniej Camden starał się tak sądzić, nawet jeśli jego intuicja podpowiadała co innego.
- Na pewno akurat tym masz zamiar się zajmować? - skinął głową na książki. - Mogę przynieść ci coś jeszcze, pod warunkiem, że będzie to lepszy pomysł.
Nie to, żeby Camden był wielkim przeciwnikiem nauki. Nie przynosił wstydu Krukonom! Jednak chyba gdyby to on wylądował w Skrzydle Szpitalnym, nie miałby ochoty myśleć o zawartości podręczników.
Dopiero po chwili dotarło do niego, że w gruncie rzeczy nie było to wcale tak oczywiste.
- Nie napluje na mnie dziś żadna tentakula na zielarstwie. - sprecyzował, przekrzywiając głowę, na ledwie dwie, może trzy sekundy odpływając myślami w stronę możliwych scenariuszy na resztę swojego dnia.
Szybko wrócił na ziemię, zdając sobie sprawę z tego, że to nie tylko nie czas na to, ale podobne rozważania również do niczego nie prowadziły. W zamku mógłby spodziewać się ataku za każdym rogiem. A Noah właśnie się o tym przekonał... Choć brzmiało to dużo poważniej, niż zapodziany chochlik, podrzucona do torby młoda mandragora, czy bogin ze starej szafy w rzadko uczęszczanej części Hogwartu.
- Zwykle tak bywa, kiedy starają się wyciszyć jakąś sprawę. - odparł, wzruszając ramionami.
Utrzymanie sekretów w zamku graniczyło z cudem. Nawet jeśli jedna osoba nie wygada wszystkim dookoła, czasem zdawałoby się wręcz, że ściany miały uszy.
- Ale zdaje się, że nie wiem nic więcej. - dodał niemal przepraszająco. - Chyba wszyscy liczyli, że wszystko się wyjaśni, kiedy już się obudzicie.
Ponownie zerknął ku pozostałym poszkodowanym i westchnął cicho.
- I może się wyjaśni.
Nie chciał być pesymistą w tej rozmowie. Przecież równie dobrze mógł być to głupi żart, który niedługo się wyjaśni. Pewnie niedługo któryś z pozostałych chłopkaów się wybudzi, zaczną opowiadać sobie całą tę historię po kawałku, aż w końcu złoży się ona w logiczną całość... A przynajmniej Camden starał się tak sądzić, nawet jeśli jego intuicja podpowiadała co innego.
- Na pewno akurat tym masz zamiar się zajmować? - skinął głową na książki. - Mogę przynieść ci coś jeszcze, pod warunkiem, że będzie to lepszy pomysł.
Nie to, żeby Camden był wielkim przeciwnikiem nauki. Nie przynosił wstydu Krukonom! Jednak chyba gdyby to on wylądował w Skrzydle Szpitalnym, nie miałby ochoty myśleć o zawartości podręczników.