11-06-2024, 10:23 PM
Dopiero w momencie, kiedy Camden wspomniał o plujących tentakulach na Zielarstwie, Noah zorientował się, że przecież to jest pora lekcji. Znaczy się, wiedział dobrze, że jest to czas zajęć, było dopiero jakoś po jedenastej, ale skołowanie po przebudzeniu i ten nieustanny niepokój chyba nieco zbiły go z pantałyku. Aż przeraził się, że przez niego kolega opuści lekcje!
- Powinieneś być na zajęciach, mogłeś przynieść książki później, Cam. - Tak, próbował wygonić go na lekcje, jak na prawdziwego kujona przystało. Nie chciał być powodem w brakach programowych współlokatora!
Nie mógł nie przyznać Camdenowi racji, kiedy w Hogwarcie ktoś stara się jakaś sprawę zachować w tajemnicy, czy chociaż nie nagłaśniać jej zawczasu, to wszystko samo wypływa na światło dzienne dużo szybciej, niż planowane informacje puszczane w obieg. Powiódł za wzrokiem kolegi i zatrzymał się na dwóch pozostałych ofiarach tegoż dziwnego zdarzenia, leżących wciąż nieprzytomnie na łóżkach obok. Wyglądali jakby spali, ale... statycznie niespokojnie? Aż poczuł przebiegające wzdłuż kręgosłupa ciarki niepokoju.
- Wiesz, najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że ostatnie co pamiętam, to kolacja, a później... nic. Czarna dziura. Jakby mi się urwał film. - W tym wszystkim tak naprawdę to było najbardziej przerażające, że absolutnie nie miał wspomnień z minionego wieczoru, a nie mógł tego w żaden sposób zwalić na pełnię.
Drgnął lekko, kręcąc nieznacznie głową, żeby odegnać od siebie te myśli, nie chciał ich jeszcze rozpatrywać, czuł się na to zbyt skołowany. Nauka będzie dobrym odwróceniem uwagi. Albo ta dziwna książka z dziurką od klucza... Sięgnął po nią i wyłuskał spod podręcznika do transmutacji leżącego na szczycie.
- Nadrabianie tematów z lekcji, na których mnie brakuje to zawsze dobry pomysł, Cam. - Rzucił to niby karcąco, ale z wyraźną nutą próby żartu, żeby rozładować napięcie sytuacji podszytej niewiedzą i nienormalnością. Pokazał koledze okładkę trzymanej książki. - Poza nauką mam tez inną rzecz do roboty. Kupiłem tę książkę na jarmarku. Jest pusta, ale ta dziurka od klucza jest cholernie intrygująca. Nie ma żadnego opisu ani wskazówek, wiec zakładam, że trzeba ją jakoś... hm, otworzyć. Nie tylko otwierając samą książkę, ale właśnie zamek. - Wyciągnął przedmiot w kierunku kolegi, żeby przyjrzał się uważniej, jeśli miał ochotę. Może to będzie mu wystarczyło jako lepszy pomysł spędzania czasu w Skrzydle Szpitalnym.
- Powinieneś być na zajęciach, mogłeś przynieść książki później, Cam. - Tak, próbował wygonić go na lekcje, jak na prawdziwego kujona przystało. Nie chciał być powodem w brakach programowych współlokatora!
Nie mógł nie przyznać Camdenowi racji, kiedy w Hogwarcie ktoś stara się jakaś sprawę zachować w tajemnicy, czy chociaż nie nagłaśniać jej zawczasu, to wszystko samo wypływa na światło dzienne dużo szybciej, niż planowane informacje puszczane w obieg. Powiódł za wzrokiem kolegi i zatrzymał się na dwóch pozostałych ofiarach tegoż dziwnego zdarzenia, leżących wciąż nieprzytomnie na łóżkach obok. Wyglądali jakby spali, ale... statycznie niespokojnie? Aż poczuł przebiegające wzdłuż kręgosłupa ciarki niepokoju.
- Wiesz, najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że ostatnie co pamiętam, to kolacja, a później... nic. Czarna dziura. Jakby mi się urwał film. - W tym wszystkim tak naprawdę to było najbardziej przerażające, że absolutnie nie miał wspomnień z minionego wieczoru, a nie mógł tego w żaden sposób zwalić na pełnię.
Drgnął lekko, kręcąc nieznacznie głową, żeby odegnać od siebie te myśli, nie chciał ich jeszcze rozpatrywać, czuł się na to zbyt skołowany. Nauka będzie dobrym odwróceniem uwagi. Albo ta dziwna książka z dziurką od klucza... Sięgnął po nią i wyłuskał spod podręcznika do transmutacji leżącego na szczycie.
- Nadrabianie tematów z lekcji, na których mnie brakuje to zawsze dobry pomysł, Cam. - Rzucił to niby karcąco, ale z wyraźną nutą próby żartu, żeby rozładować napięcie sytuacji podszytej niewiedzą i nienormalnością. Pokazał koledze okładkę trzymanej książki. - Poza nauką mam tez inną rzecz do roboty. Kupiłem tę książkę na jarmarku. Jest pusta, ale ta dziurka od klucza jest cholernie intrygująca. Nie ma żadnego opisu ani wskazówek, wiec zakładam, że trzeba ją jakoś... hm, otworzyć. Nie tylko otwierając samą książkę, ale właśnie zamek. - Wyciągnął przedmiot w kierunku kolegi, żeby przyjrzał się uważniej, jeśli miał ochotę. Może to będzie mu wystarczyło jako lepszy pomysł spędzania czasu w Skrzydle Szpitalnym.