13-06-2024, 03:17 PM
Przez chwilę nie wiedziała, ja zareagować na jego słowa. Brzmiały one niemalże, jakby się z niej naśmiewał. Ale kolejne próby wybrnięcia z sytuacji kazały jej przypuszczać, że była to tylko mentalna literówka spowodowana obecnością promili w krwioobiegu.
Westchnęła i uśmiechnęła się lekko, mimo jej spojrzenia, które wysyłało w świat sygnał o zmęczeniu tego konkretnego osobnika całym dniem i imprezą.
- Dziękuję, bardzo się starałam przy robieniu. - odpowiedziała spokojnie, poprawiając nieco swoją pozycję ściano-podpierającą. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie przycupnąć na ziemi, ale nie była pewna ile ich spotkanie ostatecznie potrwa. Na szczęście jutro niedziela, będzie można pospać troszkę dłużej.
Spojrzała zza okno, w którym zza chmur powoli wysuwał się księżyc w pełni, oświetlając korytarz nieco większą ilością światła. Teraz trochę wyraźniej mogła widzieć chłopaka, który koniec końców, nie wyglądał na mniej bądź bardziej zmęczonego niż ona.
Na jego zmieszane pytanie nawet zachichotała.
- Przyszłam tu, bo słyszałam na końcu korytarza jak kłócisz się z Hrabią. Choć nie ukrywam... na dłuższą metę hałas w Wielkiej Sali staje się nieco przytłaczający...
Nie planowała co prawda, jak jej nowy towarzysz, spędzać czasu pijąc coś mocniejszego; Choć żałowała trochę że nie trafiła na kogoś, kto, cytując Pascala, ,,przemycił coś mocniejszego niż sok dyniowy''. Przez chwilę myślała że może pomogłoby jej to się rozluźnić po całym dniu. Ale, może to i lepiej- gdyby po całym tym chaosie teraz jeszcze dostała zjazdu alkoholowego i, nie daj bogowie, kaca, to przepadłaby na kilka dni w sypialni- jak kamień w wodę, amen w pacierzu.
Lecz z drugiej strony czy był to zły plan? Gdyby przeleżała cały jutrzejszy dzień pod pierzyną?
Cóż, zastanowi się nad tym jutro. Dziś ma pewnego jegomościa do przypilnowania. Jegomościa, którego imienia nawet nie zna, tak na dobrą sprawę.
-... mordo, wiem jak wygląda pijana osoba. Nie mam zamiaru Cię oceniać, po prostu to trochę nie bezpieczne, okay? - odpowiedziała, gdy niejako "defensywnie" zareagował na jej wypowiedź, sama krzyżując ręce na piersi. - Ja? Jestem na piątym roku. Coś to zmienia?
Westchnęła i uśmiechnęła się lekko, mimo jej spojrzenia, które wysyłało w świat sygnał o zmęczeniu tego konkretnego osobnika całym dniem i imprezą.
- Dziękuję, bardzo się starałam przy robieniu. - odpowiedziała spokojnie, poprawiając nieco swoją pozycję ściano-podpierającą. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie przycupnąć na ziemi, ale nie była pewna ile ich spotkanie ostatecznie potrwa. Na szczęście jutro niedziela, będzie można pospać troszkę dłużej.
Spojrzała zza okno, w którym zza chmur powoli wysuwał się księżyc w pełni, oświetlając korytarz nieco większą ilością światła. Teraz trochę wyraźniej mogła widzieć chłopaka, który koniec końców, nie wyglądał na mniej bądź bardziej zmęczonego niż ona.
Na jego zmieszane pytanie nawet zachichotała.
- Przyszłam tu, bo słyszałam na końcu korytarza jak kłócisz się z Hrabią. Choć nie ukrywam... na dłuższą metę hałas w Wielkiej Sali staje się nieco przytłaczający...
Nie planowała co prawda, jak jej nowy towarzysz, spędzać czasu pijąc coś mocniejszego; Choć żałowała trochę że nie trafiła na kogoś, kto, cytując Pascala, ,,przemycił coś mocniejszego niż sok dyniowy''. Przez chwilę myślała że może pomogłoby jej to się rozluźnić po całym dniu. Ale, może to i lepiej- gdyby po całym tym chaosie teraz jeszcze dostała zjazdu alkoholowego i, nie daj bogowie, kaca, to przepadłaby na kilka dni w sypialni- jak kamień w wodę, amen w pacierzu.
Lecz z drugiej strony czy był to zły plan? Gdyby przeleżała cały jutrzejszy dzień pod pierzyną?
Cóż, zastanowi się nad tym jutro. Dziś ma pewnego jegomościa do przypilnowania. Jegomościa, którego imienia nawet nie zna, tak na dobrą sprawę.
-... mordo, wiem jak wygląda pijana osoba. Nie mam zamiaru Cię oceniać, po prostu to trochę nie bezpieczne, okay? - odpowiedziała, gdy niejako "defensywnie" zareagował na jej wypowiedź, sama krzyżując ręce na piersi. - Ja? Jestem na piątym roku. Coś to zmienia?