13-06-2024, 11:16 PM
Przez chwilę zmartwiła się, że jej drobny żarcik został źle zinterpretowany, ale gdy jednak pociągnęli go dalej, uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
Nie mogła sobie wyobrazić co wydarzyło by się, gdyby nie było Orianne. Pewnie nawet nie miałaby siły uciekać- szczególnie że mimo ich obecności, musiało minąć kilka dobrych chwil by zorientowała się, że atakujący nie był jej ojcem, a upiorem, który tylko przybrał jego formę.
Gdyby ich nie było, pewnie do ostatniego momentu sądziłaby, że to naprawdę on. Na szczęście, tym też nie musiała się teraz martwić.
- O nie nie, żadnego wybiegania nago! Dopiero wtedy by plotkowali, jakbyś wybiegł półnagi, ze mną u boku, prosto z łazienki prefektów. - odpowiedziała żartobliwie, po czym dodała w kontrze na słowa Orianne - Ale nie ma tego złego- teraz będzie paradował półnagi po imprezie. Hogwart doceni.
I niejako z tą nagością przyszło jej się teraz zmierzyć. Zośka sama celowała pierwotnie w rejon szyi i twarzy- z grzeczności, żeby Pascal nie czuł się niekomfortowo, oczywiście, z żadnych innych powodów, nie nie- więc gdy zauważyła, że ten teren został już przejęty przez Orianne, przeklęła w duchu.
Jesteś profesjonalistką, Zośka, ogarnij się.
Jestem co najwyżej stolarzem, do cholery, nie malarzem! Jakim profesjonalistą?!
Dlatego westchnęła cicho i starała skupić się na robocie, nie myśleć za bardzo nad tym, że maluje farbą półnagiego kolegę, smyrając pędzelkiem jego tors. Starała się też niejako zająć swoje myśli tym, czym robiła najlepiej- overthinkingiem.
No dobra, marmur, biały, bardzo jasne- delikatnym szarym- linie przypominające pęknięcia... bardziej żyły? W niektórych miejscach bardziej rozmyte, przejście gradientem w pojedynczych miejscach... ale czekaj, David przecież jest cały biały. Też jest z marmuru, nie? Cholera. Dobra, najpierw białym, zobaczymy jak to będzie wyglądało potem... on ma chyba takie przetarcia, nie? Ale nie zrobi takich przetarć tutaj, bo to człowiek ze skórą, miękką, gładk- stop! To nie kamień...jemu nie będzie zimno? Tak w samej przepasce? Jak wygląda gęsia skórka po pokryciu farbą? Ah, na przypale albo wcale, nie? Innego posągu na pewno nie będzie na imprezie. A na pewno takiego, co pachnie morską bryz... stop! Niech to chudy byk!
Dlatego, odczas wymiany zdań, Orianne i Pascal nie musieli się martwić o to, że "publicznie nie przystoi" na ich słowne, rodzinne czułości- Zośka i tak była teraz w ciągu myślowym, z którego na chwilkę wyrwała ją pewna myśl.
- A w ogóle, to jaki mamy czas? Ile ten glut* nam zajął? - zapytała, patrząc -w oczy!- to na Orianne, to na Pascala.
_____
*glut- gra słów. Powiedziała "booger", co oznacza kozę z nosa i brzmi trochę jak "Boggart"
Nie mogła sobie wyobrazić co wydarzyło by się, gdyby nie było Orianne. Pewnie nawet nie miałaby siły uciekać- szczególnie że mimo ich obecności, musiało minąć kilka dobrych chwil by zorientowała się, że atakujący nie był jej ojcem, a upiorem, który tylko przybrał jego formę.
Gdyby ich nie było, pewnie do ostatniego momentu sądziłaby, że to naprawdę on. Na szczęście, tym też nie musiała się teraz martwić.
- O nie nie, żadnego wybiegania nago! Dopiero wtedy by plotkowali, jakbyś wybiegł półnagi, ze mną u boku, prosto z łazienki prefektów. - odpowiedziała żartobliwie, po czym dodała w kontrze na słowa Orianne - Ale nie ma tego złego- teraz będzie paradował półnagi po imprezie. Hogwart doceni.
I niejako z tą nagością przyszło jej się teraz zmierzyć. Zośka sama celowała pierwotnie w rejon szyi i twarzy- z grzeczności, żeby Pascal nie czuł się niekomfortowo, oczywiście, z żadnych innych powodów, nie nie- więc gdy zauważyła, że ten teren został już przejęty przez Orianne, przeklęła w duchu.
Jesteś profesjonalistką, Zośka, ogarnij się.
Jestem co najwyżej stolarzem, do cholery, nie malarzem! Jakim profesjonalistą?!
Dlatego westchnęła cicho i starała skupić się na robocie, nie myśleć za bardzo nad tym, że maluje farbą półnagiego kolegę, smyrając pędzelkiem jego tors. Starała się też niejako zająć swoje myśli tym, czym robiła najlepiej- overthinkingiem.
No dobra, marmur, biały, bardzo jasne- delikatnym szarym- linie przypominające pęknięcia... bardziej żyły? W niektórych miejscach bardziej rozmyte, przejście gradientem w pojedynczych miejscach... ale czekaj, David przecież jest cały biały. Też jest z marmuru, nie? Cholera. Dobra, najpierw białym, zobaczymy jak to będzie wyglądało potem... on ma chyba takie przetarcia, nie? Ale nie zrobi takich przetarć tutaj, bo to człowiek ze skórą, miękką, gładk- stop! To nie kamień...jemu nie będzie zimno? Tak w samej przepasce? Jak wygląda gęsia skórka po pokryciu farbą? Ah, na przypale albo wcale, nie? Innego posągu na pewno nie będzie na imprezie. A na pewno takiego, co pachnie morską bryz... stop! Niech to chudy byk!
Dlatego, odczas wymiany zdań, Orianne i Pascal nie musieli się martwić o to, że "publicznie nie przystoi" na ich słowne, rodzinne czułości- Zośka i tak była teraz w ciągu myślowym, z którego na chwilkę wyrwała ją pewna myśl.
- A w ogóle, to jaki mamy czas? Ile ten glut* nam zajął? - zapytała, patrząc -w oczy!- to na Orianne, to na Pascala.
_____
*glut- gra słów. Powiedziała "booger", co oznacza kozę z nosa i brzmi trochę jak "Boggart"