14-06-2024, 03:13 AM
- Lepiej dla wszystkich, jeśli byłby to głupi i nieprzemyślany żart.
Co prawda Camden lubił wierzyć, że ludzie wcale nie działali tak bezmyślnie - że każde działanie jest podyktowane dłuższą analizą, że naprawdę, choćby w szybkiej kalkulacji, myślano o wszystkich za i przeciw, jeśli tylko podejmowano się jakiegoś niestandardowego działania... A jednak lata spędzone w Hogwarcie zdecydowanie same zweryfikowały słuszność jego światopoglądu. To mógł być głupi żart. To, równie dobrze, mógł być i zorganizowany plan bandy dzieciaków. Mogło być to też coś, na co sami by nie wpadli, ale o tym starał się nie myśleć. W końcu Hogwart miał, mimo wszystko, reputację dosyć bezpiecznego miejsca. Zdaje się, że najgorsze, co mogło stać się tu uczniom, to wlecieć w drzewo podczas nielegalnego, nocnego wyścigu w Zakazanym Lesie. A i tak nawet z tym, zdaniem Krukona, trzeba było się postarać.
- Nie planuję jej wywoływać. - odparł od razu, unosząc ręce w obronnym geście. - Chyba nawet jeszcze mi się nie zdarzyło.
A przynajmniej nie przypominał sobie niczego, co przypominałoby kobiecą furię. Z pewnością kojarzyło mu się to z najostrzejszym huraganem i chyba nie chciał weryfikować, na ile słusznie podpowiadała mu jego własna wyobraźnia.
- E tam, z twojego powodu... Przyznam, że jakaś połowa motywacji, to ciekawość, co właściwie się stało. Dopiero druga połowa, to że chyba sam bym zwariował musząc rozglądać się choćby kilka godzin po ścianach, z braku innego zajęcia.
Przewrócił oczami, kręcąc głową z lekkim uśmiechem.
- Notatki jak notatki, ale co z praktyką? Będziesz jeszcze adoptował roślinkę do obserwacji.
Zaraz jednak pokiwał głową i popatrzył z powrotem na książkę.
- Nie zdziwiłbym się, gdyby był to dziennik kogoś, kto nie żyje. - odparł, przekrzywiając głowę. - Pewnie nikt nawet nie trudził się, żeby to otworzyć, a wygląda porządnie, więc uznali, że się sprzeda i... Mieli rację.
Bo czym innym mógłby być ten przedmiot?
Mimo wszystko, patrzył z zainteresowaniem, gdy Noah wyciągnął różdżkę i rzucił zaklęcie, by otworzyć zamek i... Nic się nie wydarzyło. Camden nie krył nawet zawodu. Nawet jeśli byłyby to jakieś stare notatki, brzmiało to co najmniej intrygująco.
- No... Czyli masz co robić przez kilka najblizszych godzin. - rzucił, wstając z brzegu jego łóżka.
Co prawda Camden lubił wierzyć, że ludzie wcale nie działali tak bezmyślnie - że każde działanie jest podyktowane dłuższą analizą, że naprawdę, choćby w szybkiej kalkulacji, myślano o wszystkich za i przeciw, jeśli tylko podejmowano się jakiegoś niestandardowego działania... A jednak lata spędzone w Hogwarcie zdecydowanie same zweryfikowały słuszność jego światopoglądu. To mógł być głupi żart. To, równie dobrze, mógł być i zorganizowany plan bandy dzieciaków. Mogło być to też coś, na co sami by nie wpadli, ale o tym starał się nie myśleć. W końcu Hogwart miał, mimo wszystko, reputację dosyć bezpiecznego miejsca. Zdaje się, że najgorsze, co mogło stać się tu uczniom, to wlecieć w drzewo podczas nielegalnego, nocnego wyścigu w Zakazanym Lesie. A i tak nawet z tym, zdaniem Krukona, trzeba było się postarać.
- Nie planuję jej wywoływać. - odparł od razu, unosząc ręce w obronnym geście. - Chyba nawet jeszcze mi się nie zdarzyło.
A przynajmniej nie przypominał sobie niczego, co przypominałoby kobiecą furię. Z pewnością kojarzyło mu się to z najostrzejszym huraganem i chyba nie chciał weryfikować, na ile słusznie podpowiadała mu jego własna wyobraźnia.
- E tam, z twojego powodu... Przyznam, że jakaś połowa motywacji, to ciekawość, co właściwie się stało. Dopiero druga połowa, to że chyba sam bym zwariował musząc rozglądać się choćby kilka godzin po ścianach, z braku innego zajęcia.
Przewrócił oczami, kręcąc głową z lekkim uśmiechem.
- Notatki jak notatki, ale co z praktyką? Będziesz jeszcze adoptował roślinkę do obserwacji.
Zaraz jednak pokiwał głową i popatrzył z powrotem na książkę.
- Nie zdziwiłbym się, gdyby był to dziennik kogoś, kto nie żyje. - odparł, przekrzywiając głowę. - Pewnie nikt nawet nie trudził się, żeby to otworzyć, a wygląda porządnie, więc uznali, że się sprzeda i... Mieli rację.
Bo czym innym mógłby być ten przedmiot?
Mimo wszystko, patrzył z zainteresowaniem, gdy Noah wyciągnął różdżkę i rzucił zaklęcie, by otworzyć zamek i... Nic się nie wydarzyło. Camden nie krył nawet zawodu. Nawet jeśli byłyby to jakieś stare notatki, brzmiało to co najmniej intrygująco.
- No... Czyli masz co robić przez kilka najblizszych godzin. - rzucił, wstając z brzegu jego łóżka.