15-06-2024, 03:30 AM
Przewrócił oczami kręcąc głową.
Choć może miała trochę racji. Nie było sensu tego ukrywać. Wyjątkowo odgonił głosik, który kazał mu iść w zaparte.
- Do pewnej ilości, to nawet nie picie. - wyjaśnił wzruszając ramionami i licząc że tym wybrnie z sytuacji i zakończą temat tego łyka, czy dwóch i z pewnością ani kropelki więcej...
Zaraz ponownie pokręcił głową, tym razem nieco bardziej energicznie. Miał swoje zdanie na temat Ministerstwa... To znaczy, dominowała tam obawa, że nie był po prostu wystarczająco dobry, ale zdanie na temat Ministerstwa chyba mogło kamuflować to wystarczająco dobrze, prawda?
- Nie no, weź. Dosłownie, kto by chciał pracować w jakimś Ministrestwie, w sensie, czy cokolwiek tam właściwie działa? Bez sensu.
I przecież jeśli ma wylądować za niecały rok na ulicy, to jakie szanse mógłby mieć na przejmowanie się czymkolwiek innym?
- Bo co, nie wolałabyś robić własnych rzeczy? Tylko, wiesz, tak dobrze?
Pozostawał mu przecież też zespół... W który absolutnie nie wierzył po ukończeniu szkoły. Na szczęście chyba nikt nie wiedział, jakim pesymistą był we własnej głowie. Przy odrobinie szczęścia, cały ten pesymizm mógłby też nie wylać się zaraz na nowopoznaną dziewczynę...
- Jakbym był aurorem, to pewnie zrezygnowałbym po tygodniu... Znaczy, wiesz, wystarczy spojrzeć na mojego ojca. Ok, to inny tam dział, i w ogóle, ale jeśli to miałoby wyglądać podobnie, albo jakbym musiał pracować z takimi, jak on, to zostaje tylko się zajebać na koniec dnia, serio. A wystarczająco łatwo jest chcieć się zajebać i bez tego, no to wiesz.
Wbrew własnym słowom, Ethan nigdy nie miał myśli samobójczych. Z pewnością miał zapędy do zachowań autodestrukcyjnych, ale do tej pory niewiele wymykało się spod kontroli. Na co dzień sprawiał wrażenie typowego nastolatka i zdaje się, że tylko Heather wysłuchiwała do tej pory jego najdziwniejszych myśli, kiedy po nocach gadali po czymś więcej niż sam alkohol.
- Ej, tylko mówię, że to nie takie trudne. Zresztą, jak jest się najebanym, to taki bogin może w ogóle przestraszyć?
Najwyraźniej zapomniał swojej własnej wersji wydarzeń, według której nie był w żadnym stopniu najebany. Co więcej, poczuł nawet ukłucie dumy, sądząc, że właśnie udało mu się przechytrzyć potencjalnego bogina.
Choć może miała trochę racji. Nie było sensu tego ukrywać. Wyjątkowo odgonił głosik, który kazał mu iść w zaparte.
- Do pewnej ilości, to nawet nie picie. - wyjaśnił wzruszając ramionami i licząc że tym wybrnie z sytuacji i zakończą temat tego łyka, czy dwóch i z pewnością ani kropelki więcej...
Zaraz ponownie pokręcił głową, tym razem nieco bardziej energicznie. Miał swoje zdanie na temat Ministerstwa... To znaczy, dominowała tam obawa, że nie był po prostu wystarczająco dobry, ale zdanie na temat Ministerstwa chyba mogło kamuflować to wystarczająco dobrze, prawda?
- Nie no, weź. Dosłownie, kto by chciał pracować w jakimś Ministrestwie, w sensie, czy cokolwiek tam właściwie działa? Bez sensu.
I przecież jeśli ma wylądować za niecały rok na ulicy, to jakie szanse mógłby mieć na przejmowanie się czymkolwiek innym?
- Bo co, nie wolałabyś robić własnych rzeczy? Tylko, wiesz, tak dobrze?
Pozostawał mu przecież też zespół... W który absolutnie nie wierzył po ukończeniu szkoły. Na szczęście chyba nikt nie wiedział, jakim pesymistą był we własnej głowie. Przy odrobinie szczęścia, cały ten pesymizm mógłby też nie wylać się zaraz na nowopoznaną dziewczynę...
- Jakbym był aurorem, to pewnie zrezygnowałbym po tygodniu... Znaczy, wiesz, wystarczy spojrzeć na mojego ojca. Ok, to inny tam dział, i w ogóle, ale jeśli to miałoby wyglądać podobnie, albo jakbym musiał pracować z takimi, jak on, to zostaje tylko się zajebać na koniec dnia, serio. A wystarczająco łatwo jest chcieć się zajebać i bez tego, no to wiesz.
Wbrew własnym słowom, Ethan nigdy nie miał myśli samobójczych. Z pewnością miał zapędy do zachowań autodestrukcyjnych, ale do tej pory niewiele wymykało się spod kontroli. Na co dzień sprawiał wrażenie typowego nastolatka i zdaje się, że tylko Heather wysłuchiwała do tej pory jego najdziwniejszych myśli, kiedy po nocach gadali po czymś więcej niż sam alkohol.
- Ej, tylko mówię, że to nie takie trudne. Zresztą, jak jest się najebanym, to taki bogin może w ogóle przestraszyć?
Najwyraźniej zapomniał swojej własnej wersji wydarzeń, według której nie był w żadnym stopniu najebany. Co więcej, poczuł nawet ukłucie dumy, sądząc, że właśnie udało mu się przechytrzyć potencjalnego bogina.