15-06-2024, 10:21 PM
Pełne dumy rozbawienie, które było wynikiem mile połechtanego ego, zademonstrował jedynie czarującym, szerokim uśmiechem. Hej, nie bez powodu wybrał sobie za przebranie statuę greckiego boga, zawsze to dobry pretekst do pochwalenia się swoimi walorami przed resztą szkoły, niech cieszą oczy, a co! Może kiedyś nie byłby taki hej do przodu, ale od kilku miesięcy naprawdę poznawał siebie coraz lepiej i... czuł się dobrze z tym swoim ja. Poza tym, nigdy nie należał do osób wstydliwych i nieśmiałych, po prostu teraz znajdywał nowe sposoby na podkreślanie swojej obecności w pomieszczeniu.
Pędzle smyrające skórę z początku nie łaskotały na tyle, żeby nie był w stanie ustać spokojnie. Co prawda czasem odczuł nieco mocniej jakieś smyrnięcie, drgnął lekko, przygryzł lekko wargi od środka, ale nie uciekał. Dopiero to pacnięcie pędzlem w nos wywołało krótkie parsknięcie, chociaż bardziej z samego rozbawienia sytuacją i wymianą tych kilku zdań z siostrą.
- Przyznaj, moje rozczulenie bardziej rozczuliłoby ciebie, to tego chcesz uniknąć. - Zadziornie, w formie przekomarzanek, zaczepił siostrę tą odpowiedzią. Zmrużył nieco powieki, kiedy zaczęła rozprowadzać farbę po nosie i policzkach, odruchowo zmniejszając prawdopodobieństwo dostania się jakichś mini odprysków do oczu. Spoważniał tylko odrobinkę, nie porzucając tego żartobliwego tonu, a jedynie nadając tej nuty szczerej troski. - I vice-versa, ma sœur, też potrafię skopać zad jak zajdzie taka potrzeba. - Zerknął na wyjątkowo skupioną Sophie. - Ktokolwiek którejkolwiek wam się naprzykrzy, pozna Boleynowski gniew. - Nie ważne, że nie miał wilowego genu, z pewnością potrafiłby się wkurwić tak, jak matka!
Na pytanie o czas rozejrzał się po łazience, jakby w oczekiwaniu znalezienia jakiegoś zegara na którejś ze ścian. Poza portretem syreny nic jednak nie zauważył.
- Powiedziałbym, że nie zabrało nam to więcej niż pół godziny, rozwaliłyście tego bydlaka bardzo szybko. - Mimo że to Ori jako jedyna z nich znała zaklęcie, to ostateczny cios zadała właśnie Sophie, co napawało go niezmiernym podziwem i dumą, choć sam nie popisał się za bardzo niczym poza swoją bielizną.
Pędzle smyrające skórę z początku nie łaskotały na tyle, żeby nie był w stanie ustać spokojnie. Co prawda czasem odczuł nieco mocniej jakieś smyrnięcie, drgnął lekko, przygryzł lekko wargi od środka, ale nie uciekał. Dopiero to pacnięcie pędzlem w nos wywołało krótkie parsknięcie, chociaż bardziej z samego rozbawienia sytuacją i wymianą tych kilku zdań z siostrą.
- Przyznaj, moje rozczulenie bardziej rozczuliłoby ciebie, to tego chcesz uniknąć. - Zadziornie, w formie przekomarzanek, zaczepił siostrę tą odpowiedzią. Zmrużył nieco powieki, kiedy zaczęła rozprowadzać farbę po nosie i policzkach, odruchowo zmniejszając prawdopodobieństwo dostania się jakichś mini odprysków do oczu. Spoważniał tylko odrobinkę, nie porzucając tego żartobliwego tonu, a jedynie nadając tej nuty szczerej troski. - I vice-versa, ma sœur, też potrafię skopać zad jak zajdzie taka potrzeba. - Zerknął na wyjątkowo skupioną Sophie. - Ktokolwiek którejkolwiek wam się naprzykrzy, pozna Boleynowski gniew. - Nie ważne, że nie miał wilowego genu, z pewnością potrafiłby się wkurwić tak, jak matka!
Na pytanie o czas rozejrzał się po łazience, jakby w oczekiwaniu znalezienia jakiegoś zegara na którejś ze ścian. Poza portretem syreny nic jednak nie zauważył.
- Powiedziałbym, że nie zabrało nam to więcej niż pół godziny, rozwaliłyście tego bydlaka bardzo szybko. - Mimo że to Ori jako jedyna z nich znała zaklęcie, to ostateczny cios zadała właśnie Sophie, co napawało go niezmiernym podziwem i dumą, choć sam nie popisał się za bardzo niczym poza swoją bielizną.