17-06-2024, 12:26 AM
Fakt, nie wiedział nawet połowy, a zdecydowanie i nawet jednego procenta tego, co Oriane mogłaby mu o swoim dzieciństwie powiedzieć. Nie zamierzał w tej chwili wścibsko dociekać i prowokować nie wiadomo ile historyjek, bo jeszcze zabrakłoby mu na przyszłość elementów zakotwiczenia kolejnych rozmów. Tak samo to, jak dziadek nazywał Ori wedle jej tłumaczenie - zapamiętał i na pewno w przyszłości do tego nawiąże, może odrobinę z zaskoczenia, ale przy okazji pokazując, że pamięta, przywiązuje uwagę do szczegółów.
Zanim cokolwiek odpowiedział, milczał sekundę, powłóczystym spojrzeniem przesuwając po twarzy koleżanki, uśmiechając się bardzo subtelnie, na granicy kontrolowanej nieśmiałości i szczerej intencji.
- Mam nadzieję z czasem poznać chociaż ćwiartkę. - To było bardzo bezpośrednie przyznanie, że chciał dowiedzieć się o niej więcej. Aż jego samego zaskoczyło to, jak bardzo tego chciał! Później będzie sam siebie krytykował, że przecież zawieranie zbyt bliskich znajomości nie jest dobrym pomysłem, celowo tego unikał. Ale Oriane intrygowała go i naprawdę chciał ją lepiej poznać.
Poświęcił trochę więcej świadomej uwagi zupie, kiedy zapadła między nimi wcale nie niewygodna cisza. Czuł się komfortowo, nie było niezręczności, a wręcz przeciwnie - było to tak samo naturalne, jak przebywanie w towarzystwie bardzo bliskich mu osób.
Uniósł spojrzenie znad talerza, kiedy gdzieś pomiędzy trzecią, a czwartą zagarniętą łyżką zupy padła ta całkiem kokieteryjna odpowiedź. Tak jak przez pierwszy ułamek sekundy poczuł jak nerwy sztywnieją niczym mięśnie gotujące się do reakcji, tak niemal od razu nieco szerszy, zalotny i usatysfakcjonowany uśmiech rozciągnął usta i nieco rozjaśnił oblicze, roziskrzył spojrzenie.
- Nawet jakbym chciał, to nie mógłbym się z tym nie zgodzić. Napięcie dodaje życiu intensywnych kolorów. - Nawet jeśli żadne z nich nie sprecyzowało jasno o jakim napięciu rozmawiają, to byłą to kwestia jasna i klarowna. Noah nie potrafił zaprzeczyć tejże chemii między nimi, niezależnie od swoich własnych postanowień co do trzymania się na dystans od wszelkich kuszących znajomości. Kuszących na różne sposoby.
Po chwili powoli opuścił spojrzenie na swój talerz i wrócił do zupy, choć myśli dużo mniej skupiały się na tej czynności. A w momencie kiedy skończył, ten sam skrzat co wcześniej już stawiał przed nim talerz z bardziej sycącym daniem i zabierał puste naczynie bez słowa, umykając w głąb kuchni krokiem tak szybkim, że z powodzeniem można było to uznać za bieg.
Zanim cokolwiek odpowiedział, milczał sekundę, powłóczystym spojrzeniem przesuwając po twarzy koleżanki, uśmiechając się bardzo subtelnie, na granicy kontrolowanej nieśmiałości i szczerej intencji.
- Mam nadzieję z czasem poznać chociaż ćwiartkę. - To było bardzo bezpośrednie przyznanie, że chciał dowiedzieć się o niej więcej. Aż jego samego zaskoczyło to, jak bardzo tego chciał! Później będzie sam siebie krytykował, że przecież zawieranie zbyt bliskich znajomości nie jest dobrym pomysłem, celowo tego unikał. Ale Oriane intrygowała go i naprawdę chciał ją lepiej poznać.
Poświęcił trochę więcej świadomej uwagi zupie, kiedy zapadła między nimi wcale nie niewygodna cisza. Czuł się komfortowo, nie było niezręczności, a wręcz przeciwnie - było to tak samo naturalne, jak przebywanie w towarzystwie bardzo bliskich mu osób.
Uniósł spojrzenie znad talerza, kiedy gdzieś pomiędzy trzecią, a czwartą zagarniętą łyżką zupy padła ta całkiem kokieteryjna odpowiedź. Tak jak przez pierwszy ułamek sekundy poczuł jak nerwy sztywnieją niczym mięśnie gotujące się do reakcji, tak niemal od razu nieco szerszy, zalotny i usatysfakcjonowany uśmiech rozciągnął usta i nieco rozjaśnił oblicze, roziskrzył spojrzenie.
- Nawet jakbym chciał, to nie mógłbym się z tym nie zgodzić. Napięcie dodaje życiu intensywnych kolorów. - Nawet jeśli żadne z nich nie sprecyzowało jasno o jakim napięciu rozmawiają, to byłą to kwestia jasna i klarowna. Noah nie potrafił zaprzeczyć tejże chemii między nimi, niezależnie od swoich własnych postanowień co do trzymania się na dystans od wszelkich kuszących znajomości. Kuszących na różne sposoby.
Po chwili powoli opuścił spojrzenie na swój talerz i wrócił do zupy, choć myśli dużo mniej skupiały się na tej czynności. A w momencie kiedy skończył, ten sam skrzat co wcześniej już stawiał przed nim talerz z bardziej sycącym daniem i zabierał puste naczynie bez słowa, umykając w głąb kuchni krokiem tak szybkim, że z powodzeniem można było to uznać za bieg.