17-06-2024, 12:09 PM
W pierwszej chwili chciała odpowiedzieć "Na to musisz zasłużyć albo zużyć swoje życzenie, szczeniaczku.". Jednakże jego spojrzenie co moment wcześniej błądziło po twarzy, i bezpośredni sposób na jaki przyznał, że zainteresowany jest jej skromnego wzrostu nieskromną osobą, kazały wpierw odpowiedzieć promiennym uśmiechem pozwalającym na chwilę namysłu. Całkowicie szczerym uśmiechem tak na dodatek!
Dlaczego tak szczery był to uśmiech?
Bo oto zaczynały powoluteńku kiełkować ziarna, które zasadziła, pielęgnowała. Ciężko nie cieszyć się na efekty własnej pracy. W końcu to musiała być szczera radość na efekty pracy a nie szczera radość, że zainteresowanie jest odwzajemnione. Bah! Ona w końcu nie miała zainteresowania poza tą jego tajemnicą! Żadnego zainteresowania!
Sama masz zainteresowanie!
- I vice versa - odparła rewanżując się bezpośredniością.
Za dużo enigmy w końcu prowadzi do bólów głowy. Nie literalnych, oczywiście, a wirtualnych. Wirtualne bóle głowy prowadzą z kolei do konfuzji oraz zniechęcenia. O ile odrobina konfuzji nie jest zła, o tyle zniechęcenie jest bardzo złe.
W każdym razie: Oriane także jadła z zadowoleniem w tych komfortowych przerwach między wypowiedziami. Zerkała czasem całkowicie otwarcie ku Noah chcąc pochwycić nieco z koloru jego oczu. Nie miała często okazji skupić się, prawdziwie się skupić, na czyichś oczach. I w większości te oczy, którym skupienia udzielono, należały do rodziny, tak więc zazwyczaj miały jakiś odcień brązu. Nie żeby brąz był złym kolorem, co to to nie.
Można by spytać: czemu nie skupiała się na oczach? Och, odpowiedź jest prozaiczna: mało kto poświęca pełnię uwagi estetyce swoich rozmówców. W czasie rozmowy skupienie kręci się wokół kontaktu wzrokowego, mów werbalnych oraz niewerbalnych.
Żeby skupić się na ładności trzeba mieć okazję by po prostu patrzeć.
Jak na suknię haute couture, obraz, pomnik, jakiekolwiek dzieło sztuki. W ten sposób widzi się i docenia piękno zewnętrzne - bez kontaktu z wnętrzem. Co, oczywista, podczas rozmowy jest niemożliwe.
Głównie dlatego, że słowa rozmówcy są odzwierciedleniem wnętrza. Nawet te kłamliwe.
A ta elektryzująca niebieskość warta była odrobiny choćby zachwytu.
Może odrobiny więcej niż odrobina ale Ori nie sądziła by ich znajomość była na etapie, gdzie otwarte przeciągłe spojrzenie byłoby odebrane w całkowitym komforcie. Może się myliła, może była nazbyt ostrożna. Ostrożność jednakże zawsze przyjacielem gdy zmierza się ku konkretnemu celowi i ma, najprawdopodobniej, jedną tylko szansę by go osiągnąć.
Może jedną więcej szansę gdy jest się skłonnym kajać i błagać, i ma się odrobinę szczęścia.
- Pomyśl: jaki świat mógłby być piękny gdyby zawsze go widzieć tak intensywnie.
Czy było to sugestywne? A i owszem. Czy było powiedziane sugestywnie? Tak, choć kryła się sugestia pod przykrywką admiracji piękna, jak gdyby rozmawiali o sztuce, nie seksualnym napięciu.
Kiedy na stół wjeżdżało drugie danie Noah ona dopiero skończyła przystawkę. Z równą podmiance dań przed Noah prędkością i ona zaraz siedziała przed drugim daniem, rozkosznie a smakowicie obiecującym samym wyglądem, że nie jest ciężkostrawnym, kompletnie mięsno-ciastowym przykładem angielskiej kuchni. Skrzaty znały już jej upodobania, tak więc posiłek różnił się od tego, co podano towarzyszowi rozmowy.
Nie przykładając większej uwagi do tego, co rozmówca miał na talerzu, ujęła sztućce i kontynuowała swój posiłek małymi, bardzo eleganckimi kęskami. Jakby nawet jedzenie było formą potwierdzenia własnego statusu.
W pewnym sensie było.
Ale przy Noah to uczucie, że musi być perfekcyjna, opanowana a pełna gracji nawet gdy się posila, nie pojawiało się z taką samą siłą jak przy innych. Silniejsze niż przy najbliższej rodzinie, to prawda, ale wciąż na tyle lekkie by nie odejmowało z przyjemności smakowania.
Było takie jak... Przy dobrych znajomych. Tak. Praktycznie dokładnie takie.
Dlaczego tak szczery był to uśmiech?
Bo oto zaczynały powoluteńku kiełkować ziarna, które zasadziła, pielęgnowała. Ciężko nie cieszyć się na efekty własnej pracy. W końcu to musiała być szczera radość na efekty pracy a nie szczera radość, że zainteresowanie jest odwzajemnione. Bah! Ona w końcu nie miała zainteresowania poza tą jego tajemnicą! Żadnego zainteresowania!
Sama masz zainteresowanie!
- I vice versa - odparła rewanżując się bezpośredniością.
Za dużo enigmy w końcu prowadzi do bólów głowy. Nie literalnych, oczywiście, a wirtualnych. Wirtualne bóle głowy prowadzą z kolei do konfuzji oraz zniechęcenia. O ile odrobina konfuzji nie jest zła, o tyle zniechęcenie jest bardzo złe.
W każdym razie: Oriane także jadła z zadowoleniem w tych komfortowych przerwach między wypowiedziami. Zerkała czasem całkowicie otwarcie ku Noah chcąc pochwycić nieco z koloru jego oczu. Nie miała często okazji skupić się, prawdziwie się skupić, na czyichś oczach. I w większości te oczy, którym skupienia udzielono, należały do rodziny, tak więc zazwyczaj miały jakiś odcień brązu. Nie żeby brąz był złym kolorem, co to to nie.
Można by spytać: czemu nie skupiała się na oczach? Och, odpowiedź jest prozaiczna: mało kto poświęca pełnię uwagi estetyce swoich rozmówców. W czasie rozmowy skupienie kręci się wokół kontaktu wzrokowego, mów werbalnych oraz niewerbalnych.
Żeby skupić się na ładności trzeba mieć okazję by po prostu patrzeć.
Jak na suknię haute couture, obraz, pomnik, jakiekolwiek dzieło sztuki. W ten sposób widzi się i docenia piękno zewnętrzne - bez kontaktu z wnętrzem. Co, oczywista, podczas rozmowy jest niemożliwe.
Głównie dlatego, że słowa rozmówcy są odzwierciedleniem wnętrza. Nawet te kłamliwe.
A ta elektryzująca niebieskość warta była odrobiny choćby zachwytu.
Może odrobiny więcej niż odrobina ale Ori nie sądziła by ich znajomość była na etapie, gdzie otwarte przeciągłe spojrzenie byłoby odebrane w całkowitym komforcie. Może się myliła, może była nazbyt ostrożna. Ostrożność jednakże zawsze przyjacielem gdy zmierza się ku konkretnemu celowi i ma, najprawdopodobniej, jedną tylko szansę by go osiągnąć.
Może jedną więcej szansę gdy jest się skłonnym kajać i błagać, i ma się odrobinę szczęścia.
- Pomyśl: jaki świat mógłby być piękny gdyby zawsze go widzieć tak intensywnie.
Czy było to sugestywne? A i owszem. Czy było powiedziane sugestywnie? Tak, choć kryła się sugestia pod przykrywką admiracji piękna, jak gdyby rozmawiali o sztuce, nie seksualnym napięciu.
Kiedy na stół wjeżdżało drugie danie Noah ona dopiero skończyła przystawkę. Z równą podmiance dań przed Noah prędkością i ona zaraz siedziała przed drugim daniem, rozkosznie a smakowicie obiecującym samym wyglądem, że nie jest ciężkostrawnym, kompletnie mięsno-ciastowym przykładem angielskiej kuchni. Skrzaty znały już jej upodobania, tak więc posiłek różnił się od tego, co podano towarzyszowi rozmowy.
Nie przykładając większej uwagi do tego, co rozmówca miał na talerzu, ujęła sztućce i kontynuowała swój posiłek małymi, bardzo eleganckimi kęskami. Jakby nawet jedzenie było formą potwierdzenia własnego statusu.
W pewnym sensie było.
Ale przy Noah to uczucie, że musi być perfekcyjna, opanowana a pełna gracji nawet gdy się posila, nie pojawiało się z taką samą siłą jak przy innych. Silniejsze niż przy najbliższej rodzinie, to prawda, ale wciąż na tyle lekkie by nie odejmowało z przyjemności smakowania.
Było takie jak... Przy dobrych znajomych. Tak. Praktycznie dokładnie takie.
“Je peux résister à tout, sauf à la tentation”.